– Bo to morderstwo nas dzieli.

– Nie. Jesli sprawia ci to jakas roznice, to wlasnie dlatego znalezlismy sie tutaj. Czy to stanowi jakis problem? Czy nie mozesz pozbyc sie porucznik Dallas i poddac sie uczuciu?

– Nia wlasnie jestem.

– Wiec jej wlasnie pragne. – Jego oczy pociemnialy z naglego pozadania, – Bal sie, ze bedac w stanie takiego podniecenia, lada chwila zacznie ja blagac. – Porucznik Dallas nie balaby sie mnie, nawet gdyby Ewa sie bala.

Kawa podzialala na nia jak srodek pobudzajacy. Dlatego byla taka zdenerwowana.

– Nie boje sie ciebie, Roarke.

– Naprawde? – Przysunal sie blizej i polozyl dlonie na klapach jej bluzki. – Jak myslisz, co sie stanie, jesli przekroczysz pewna granice?

– Zbyt wiele – mruknela. – Za malo. Seks nie jest dla mnie najwazniejsza sprawa w zyciu. Rozprasza moja uwage.

Zlosc malujaca sie w jego oczach przeszla w rozbawienie.

– Masz racje, u diabla. Kiedy jest dobry. Czy nie nadeszla pora, zebym ci pokazal, na czym to polega?

Scisnela go za rece, niepewna, czy chce sie przysunac, czy odsunac.

– To bylby blad.

– Wiec bedziemy musieli go popelnic – mruknal, zanim przycisnal usta do jej ust.

Przysunela sie.

Objela go, zanurzajac palce w jego wlosach. Jej cialo przycisnelo sie do niego, drzac, gdy pocalunek stal sie gwaltowniejszy, potem nawet brutalny. Jego usta byly zmyslowe, niemal rozpustne. Zszokowana poczula, ze ogarnia ja plomien namietnosci.

Jego szybkie niecierpliwe rece wyciagnely juz jej bluzke z dzinsow, odnajdujac nagie cialo. W odpowiedzi szarpnela za jedwabna koszule, pragnac dotknac jego skory.

Oczami wyobrazni zobaczyl, jak rzuca ja na podloge, wbija sie w nia, dopoki jej krzyki nie powtarzaja sie echem jak strzaly z pistoletu, a jego orgazm nie wybucha niczym krew. To byloby szybkie i ostre. I zaraz by sie skonczylo.

Oddychajac chrapliwie, szarpnal sie do tylu. Jej twarz pokrywal rumieniec, usta byly nabrzmiale. Rozerwal jej bluzke na ramieniu.

Atmosfera przemocy wypelniala pokoj, zapach prochu wciaz unosil sie w powietrzu, bron wciaz byla w zasiegu reki.

– Nie tutaj. – Na wpol ja zaniosl, na wpol zaciagnal do windy. Zanim drzwi sie otworzyly, oderwal rozerwany rekaw. Przycisnal ja do sciany, gdy drzwi kabiny zamknely sie, i zaczal niezdarnie odpinac jej kabure. – Zdejmij to cholerstwo. Zdejmij to.

Gwaltownym ruchem jedna reka odpiela kabure, a druga probowala rozpiac mu guziki.

– Dlaczego masz na sobie tyle rzeczy?

– Nastepnym razem bedzie ich mniej. – Rozsunal poly postrzepionej bluzki. Pod spodem miala tylko cienka, niemal przezroczysta koszule, odslaniajaca male, jedrne piersi i nabrzmiale brodawki. Zamknal je w dloniach i zobaczyl, ze popatrzyla na niego szklistym wzrokiem. – Gdzie lubisz, zeby cie dotykac?

– Dobrze ci idzie. – Musiala przytrzymac sie sciany, by nie stracic rownowagi.

Kiedy drzwi znowu sie otworzyly, byli spleceni w uscisku. Nie przestajac sie obejmowac, wyszli z windy; Roarke draznil zebami i drapal zmyslowo jej szyje. Upuscila na podloge torbe i kabure z bronia.

Rzucila okiem na pokoj: duze okna, lustra, przytlumione kolory. Pod nogami czula puszysty dywan, a w powietrzu unosil sie zapach kwiatow. Gdy zdejmowala pospiesznie spodnie, jej wzrok padl na lozko;

– Swiety Boze.

Bylo ogromne – jezioro granatu ujete miedzy wysokie rzezbione porecze z drewna. Stalo na podwyzszeniu pod kopulastym swietlikiem. Naprzeciw lozka znajdowal sie kominek z jasnozielonego kamienia, na ktorym wonne drewno palilo sie z trzaskiem.

– Spisz tutaj?

– Dzisiaj nie zamierzam spac.

Wciagnal ja po dwoch schodkach na podwyzszenie i rzucil na lozko.

– Musze sie zameldowac o siodmej zero zero.

– Zamknij sie, pani porucznik.

– W porzadku.

Z tlumionym smiechem wturlala sie na niego i przycisnela usta do jego ust. Rozpierala ja dzika, szalencza energia. Nie poruszala sie wystarczajaco predko, rece nie byly wystarczajaco szybkie, by zaspokoic jej zadze.

Zrzucila kozaki, pozwalajac, by Roarke sciagnal jej dzinsy z bioder. Zalala ja fala rozkoszy, kiedy uslyszala, ze jeknal. Uplynelo wiele czasu od dnia, gdy czula napiete, podniecone, meskie cialo, a jeszcze wiecej od chwili, gdy pragnela je czuc.

Potrzeba spelnienia byla silna i palaca. Pomyslala, ze gdy beda juz nadzy, usiadzie na nim okrakiem i zaspokoi ja. Ale on odwrocil te pozycje, tlumiac jej nerwowe protesty dlugim gwaltownym pocalunkiem.

– Czemu sie tak spieszysz? – wymamrotal, przykrywajac dlonia jej piers i obserwujac wyraz twarzy Ewy, podczas gdy jego kciuk zadawal katusze jej sutce. – Nawet ci sie nie przyjrzalem.

– Pragne cie.

– Wiem. – Dzwignal sie i przesunal dlon z jej ramienia na udo, podazajac wzrokiem za swoja reka. Krew walila mu w ledzwiach. Scisnal lekko jej piers. – Mala. Bardzo delikatna. Kto by sie spodziewal.

– Chce cie miec w srodku.

– Chcesz miec w srodku tylko niewielka czastke mnie – mruknal.

– Do diabla! – Jeknela, gdy pochylil glowe i wzial jej piers w usta. Wila sie spazmatycznie, gdy ssal jej sutke, najpierw tak delikatnie, ze przezywala prawdziwe meki, potem mocniej, szybciej, az w koncu musiala zagryzc usta, by nie krzyczec. Jego rece nie przestawaly jej piescic, rozniecajac egzotyczne ognie zadzy.

Nie byla do tego przyzwyczajona. Seks, kiedy juz sie na niego decydowala, byl szybki, prosty i zaspokajal podstawowe potrzeby. Dzisiejszy akt ogarnial ja cala, angazowal uczucia, bombardowal zmysly.

Probowala wsunac miedzy nich reke, dotknac go tam, gdzie twardy i ciezki przyciskal sie do niej. Ogarnela ja panika, kiedy zlapal ja za nadgarstki i podniosl jej rece nad glowe.

– Nie rob tego.

W pierwszym odruchu bylby ja puscil, gdyby nie spojrzal jej w oczy. Malowala sie w nich panika, nawet strach, ale takze i pozadanie.

– Ewo, nie mozesz ciagle nad soba panowac. – Poglaskal ja po udzie. Zadrzala, obrzucila go nerwowym spojrzeniem, kiedy musnal palcami wewnetrzna strone jej kolana.

– Nie rob tego – powtorzyla lapiac z trudem powietrze.

– Czego nie robic? Nie szukac slabego punktu, by go wykorzystac?

– Na probe zaczaj piescic wrazliwa skore, wodzac palcami w gore, w kierunku jej rozplomienionej kobiecosci i z powrotem. Dyszala ciezko, probujac odsunac sie od niego.

– Chyba za pozno – wymamrotal. – Chcesz zaspokojenia bez zadnych pieszczot? – Dotknal rozchylonymi wargami jej szyi i przesuwal je coraz nizej i nizej, czujac, ze jej cialo drzy pod nim niczym drut elektryczny. – Do tego nie potrzebujesz partnera. A dzisiejszej nocy go masz. Mam zamiar dostarczyc ci tyle przyjemnosci, ile zdolam.

– Nie moge. – Naprezyla sie, usilujac zrzucic go z siebie, ale kazdy gwaltowny ruch dostarczal jej tylko nowych zabojczych doznan.

– Daj sie poniesc milosci. – Szalal z pozadania. Jej opor rozwscieczal go i jednoczesnie prowokowal.

– Nie moge.

– Sprawie, ze dasz sie poniesc milosci, a ja bede sie temu przygladal. – Znowu zaczaj sie na nia wsuwac, czujac kazde drgniecie jej ciala, dopoki jego twarz nie znalazla sie na wysokosci jej twarzy. Przycisnal mocno dlon do wzgorka miedzy jej udami.

– Ty draniu. Nie moge – syknela przez zeby.

– Klamczucha – rzekl cicho, po czym wsunal w nia palec. Jego jek zmieszal sie z jej jekami, gdy dotknal jej zacisnietej, rozpalonej, wilgotnej kobiecosci. Starajac sie za wszelka cene zapanowac nad soba, skupil wzrok na

Вы читаете Dotyk Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату