jej twarzy, ktora przybrala wyraz przerazenia, potem bezgranicznego zdziwienia, a w koncu bezradnosci.
Chciala mu sie wyslizgnac, uwolnic sie od niego, ale nie dala rady. Ktos krzyknal, gdy zapadla sie w otchlan, a jej cialo eksplodowalo. Przez sekunde cala napiela sie niebezpiecznie, po czym przeszyl ja dreszcz ostrej zmyslowej rozkoszy. Oslabla oszolomiona, zdezorientowana.
Oszalal z pozadania.
Podciagnal ja do gory, tak ze uklekla, opierajac mu ciezko glowe na ramieniu.
– Jeszcze raz – zazadal, odciagajac za wlosy jej glowe do tylu i szukajac lapczywie jej ust. – Jeszcze raz, do cholery.
Jej nastepny orgazm szarpnal nim niczym ostry pazur. Z dziwnym warknieciem pchnal ja na plecy, uniosl wysoko jej biodra i wszedl w nia. Objela go mocno, niczym goraca, chciwa milosci piesc.
Jej paznokcie drapaly go po plecach. Jej biodra poruszaly sie rytmicznie, gdy zaglebial sie w niej. Kiedy jej rece zsunely sie bez sily z jego ramion, wytrysnal w nia.
11
Dlugo sie nie odzywala. W gruncie rzeczy nie bylo nic do powiedzenia. Z pelna swiadomoscia zdecydowala sie na nierozwazny krok. Jesli pociagnie on za soba przykre konsekwencje, poniesie je.
Teraz musi zachowac resztki godnosci i wyjsc stad.
– Musze isc. – Odwrociwszy glowe, usiadla, zastanawiajac sie, jak znajdzie swoje ubranie.
– Nie sadze – powiedzial Roarke leniwym, pewnym siebie, rozwscieczonym glosem. W chwili, gdy zaczela wstawac, chwycil ja za ramie i ponownie przewrocil na plecy.
– Sluchaj, zabawa to zabawa.
– Z pewnoscia. Nie wiem, czy to, co sie przed chwila wydarzylo, mozna uznac za zabawe. Moim zdaniem bylo to zbyt gwaltownie jak na zwykla rozrywke. Jeszcze z toba nie skonczylem, pani porucznik. – Kiedy jej oczy zwezily sie, wyszczerzyl zeby w usmiechu. – Dobrze, wlasnie chcialem…
Dech mu zaparlo, a slowa zamarly, gdy walnela go lokciem w zoladek. W mgnieniu oka odwrocila ich pozycje. Dobrze wycelowany lokiec wciskal sie niebezpiecznie w jego tchawice.
– Sluchaj, stary, przychodze i wychodze, kiedy chce, wiec hamuj swoje ego.
Podniosl dlonie, niczym biala flage, na znak pokoju. Jej lokiec uniosl sie o pol cala, zanim Roarke przesunal sie i podniosl gwaltownie.
Byla uparta, silna i inteligentna. I dlatego wpadla w jeszcze wieksza wscieklosc, gdy po zacietej walce znowu znalazla sie podium.
– Nie masz na sobie odznaki. W ogole nic na sobie nie masz. – Uszczypnal ja po przyjacielsku w policzek. – Nie zapomnij zaznaczyc tego w swoim raporcie.
Tyle jesli chodzi o zachowanie godnosci, pomyslala.
– Nie chce z toba walczyc. – Ucieszyla sie, ze jej glos brzmi spokojnie i rozwaznie. – Po prostu musze isc.
Przesunal sie, zobaczyl, ze jej oczy rozszerzaja sie ze zdziwienia, po czym przymykaja, kiedy znowu wsunal sie w nia.
– Nie zamykaj oczu – wyszeptal chrapliwie.
Wiec obserwowala go, niezdolna oprzec sie przenikajacej ja rozkoszy. Teraz poruszal sie w powolnym rytmie, dlugimi, mocnymi suwami, ktore podniecaly jej zmysly.
Jej oddech stal sie plytki, przyspieszony. Widziala tylko jego twarz, czula tylko zmyslowe, plynne ruchy jego ciala w sobie, niestrudzone tarcie, ktore doprowadzilo ja do spazmu rozkoszy.
Jego palce splotly sie z jej palcami, a jego usta przycisnely do jej warg. Poczula, ze jego cialo napielo sie gwaltownie, zanim schowal twarz w jej wlosach. Lezeli cicho, zlaczeni w uscisku, zastygli w bezruchu. Odwrocil glowe i wycisnal pocalunek na jej czole.
– Zostan – wymamrotal. – Prosze.
– Dobrze. – Teraz zamknela oczy. – Dobrze, zostane.
Nie spali. Jednak kiedy wczesnym rankiem Ewa weszla pod prysznic w domu Roarke'a, dreczylo ja nie uczucie zmeczenia, ale zaklopotania.
Nie spedzala nocy z mezczyznami. Zawsze przestrzegala tego, zeby seks byl szybki, prosty i… bezosobowy. A jednak nazajutrz o poranku stala w jego lazience pod strumieniem goracej wody. W nocy przez wiele godzin poddawala sie jego zuchwalym pieszczotom. Zaatakowal, a potem posiadl te czesci jej ciala, ktore uwazala za nie do zdobycia.
Probowala zalowac tego, co sie stalo. Wydawalo sie to wazne, ze uswiadomila sobie i zrozumiala swoj blad. Ale trudno jej bylo zalowac czegos, co sprawilo taka rozkosz jej cialu i zapobieglo zlym snom.
– Dobrze wygladasz, pani porucznik.
Ewa odwrocila glowe, gdy Roarke przeszedl przez krzyzujace sie strumyczki wody. '
– Chyba bedziesz musial pozyczyc mi koszule.
– Cos dla ciebie znajdziemy. – Wcisnal guzik w wylozonej kafelkami scianie, podstawil dlon pod Zbiorniczek i nabral troche klarownego smietankowego plynu.
– Co robisz?
– Myje ci glowe – mruknal wcierajac szampon w jej krotkie, mokre wlosy. – Ciesze sie, ze twoje wlosy beda pachnialy moim mydlem. – Wykrzywil usta. – Jestes fascynujaca kobieta, Ewo. Oto jestesmy mokrzy, nadzy, oboje na wpol zywi po niezapomnianej nocy, a ty wciaz mi sie przygladasz wzrokiem obojetnym i bardzo podejrzliwym.
– Bo jestes podejrzanym osobnikiem, Roarke.
– Uwazam to za komplement. – Pochylil glowe, by ugryzc ja w warge, gdy lazienka nasycila sie para, a strumien wody zaczaj pulsowac niczym serce. – Powiedz mi, co mialas na mysli, mowiac „nie moge”, gdy pierwszy raz kochalem sie z toba?
Odchylil jej glowe do tylu; Ewa zamknela oczy, gdy woda splukiwala jej szampon z wlosow.
– Nie pamietam wszystkiego, co powiedzialam.
– Pamietasz. – Z innego pojemniczka wyciagnal jasnozielone mydlo o lesnym zapachu. Namydlil jej ramiona, plecy, piersi. – Przedtem nie mialas orgazmu?
– Nie mam na to czasu – powiedziala szybko i poczula, ze jej plecy zostaja przycisniete do kafelkow, – Wczoraj popelnilismy blad. Musze isc.
– To nie potrwa dlugo. – Poczul gwaltowny przyplyw pozadania, gdy chwycil ja za biodra i podniosl.
Oddychal coraz szybciej. Byl oszolomiony swa nienasycona zadza, zaklopotany bezsilnoscia wobec swoich uczuc, doprowadzalo go to do furii, ze moglaby stac sie jego slaboscia przez sam fakt swego istnienia.
– Trzymaj mnie mocno – zazadal chrapliwym, podenerwowanym glosem. – Trzymaj mnie, do cholery.
Juz to zrobila. Przyszpilil ja do sciany i wbil sie w nia nabrzmialym czlonkiem, ktory tak dokladnie ja wypelnil, ze bala sie, iz ja rozerwie. Jej szalencze bezradne miauczenie odbijalo sie echem od scian. Chciala go znienawidzic za to, i za to, ze przez niego stala sie ofiara swej wlasnej nieokielznanej namietnosci. Ale trzymala go mocno, zapamietujac sie w milosci, pozwalajac, by wszystko wirowalo jej przed oczami.
Doszedl gwaltownie, oparl sie reka o sciane, by utrzymac rownowage, gdy jej nogi zsunely sie powoli z jego