- Hermiono, no! Pomoz mi, bo nie zdaze na trening, a chce zobaczyc Harry'ego.

Hermiona wydela pogardliwie usta.

- Miales caly wczorajszy wieczor na pisanie.

Ron jeknal przeciagle i oparl czolo o pergamin, rozmazujac przy okazji to, co wlasnie napisal.

- Nie masz serca, wiesz?

- Mam za to skonczone wypracowanie. W przeciwienstwie do ciebie - odparla Gryfonka stawiajac kropke i podpisujac sie zamaszyscie. Katem oka dostrzegla zrozpaczona mine Rona. Och, jakze denerwowal ja jego blagalny wzrok.

- Och, dobrze! Daj mi to! - warknela, wyrywajac mu pergamin i zabierajac sie za kreslenie i poprawianie.

Na piegowatej twarzy zobaczyla jasniejacy, pelen nieopisanej wdziecznosci usmiech.

- Kocham cie, wiesz? - wyszczerzyl sie Ron i zerwal sie, by pobiec na trening. Hermiona poczula jak, wbrew jej woli, jej twarz oblewa sie rumiencem.

Och tak, nieslychanie ja to denerwowalo.

* * *

- Co ty wyprawiasz, Harry? - krzyk Angeliny niosl sie echem po szkolnych bloniach.

Kolejny juz raz donosny odglos gwizdka przerwal dobrze zaplanowany atak na bramke i sprawil, ze cala druzyna kompletnie sie pogubila. Wszyscy byli coraz bardziej zdenerwowani. Lacznie z publicznoscia.

Harry kolejny juz raz wlecial wprost przed szarzujacych na bramke scigajacych. W ciagu zaledwie pol godziny treningu kilka razy przeszkodzil w akcji, kilka razy omal nie dostal tluczkiem i kilka razy przeoczyl fruwajacego mu praktycznie przed nosem zlotego znicza. A kiedy myslal juz, ze nie moze byc gorzej, wpadl na Katie Bell i zlamal jej miotle.

Najchetniej ucieklby stad najszybciej i najdalej, jak to mozliwe.

To wszystko byla wina Snape'a!

Harry nie potrafil sie skupic nawet na tym, zeby leciec prosto przed siebie. Kompletnie nie panowal nad miotla.

Wsciekle spojrzenia kolegow z druzyny i rozczarowane spojrzenia osob na trybunach skutecznie uniemozliwialy mu gre i rozpraszaly go jeszcze bardziej.

Potrafil myslec tylko o Snapie i o goracych, upojnych chwilach w schowku na eliksiry wczorajszego popoludnia. Znowu TO zrobil. Ulegl mu. Nie potrafil mu sie oprzec. Pozwolil, by Snape przejal kontrole nad jego sercem, umyslem i cialem.

Byl slaby. Zawsze w poblizu Snape'a stawal sie slaby i bezbronny, jakby nie mial wlasnej woli, jakby nie potrafil w ogole sprawowac kontroli nad tym, co robil.

Nie rozumial tego.

Wiedzial, ze Snape po prostu wykorzystuje jego slabosc, a jednak godzil sie na to. Wiecej - sam tego pragnal.

Mistrz Eliksirow smakowal tak cudownie...

Harry zamknal oczy, przypominajac sobie slonawy smak pulsujacej erekcji Snape'a w swoich ustach i odglosy przyjemnosci, jakie wydawal mezczyzna, kiedy Harry go zadowalal.

Och, to bylo

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату