sie stad wydostac. Severus nie zostawilby mu rozdzki, gdyby nie byl przekonany, ze Harry nie jest w stanie zlamac jego zabezpieczen. Podejrzewal nawet, ze gdyby sprobowal w jakikolwiek sposob zaingerowac w pieczecie, skonczyloby sie to dla niego jedynie bolesnymi magicznymi urazami.

Pozostalo mu tylko jedno.

Rzucil sie na drzwi, uderzajac w nie piesciami i krzyczac rozpaczliwie:

- Wypusc mnie! Natychmiast mnie stad wypusc! Nie mozesz mnie tu trzymac! Wypusc mnie! Slyszysz?!

Przez jakis czas panowala cisza. Dopiero po chwili Harry uslyszal zza drzwi zblizajace sie kroki.

Oparl czolo o drewniana powierzchnie, oddychajac szybko i plytko.

Musi sie uspokoic. Severus nie nalezal do osob, ktore da sie do czegokolwiek zmusic krzykami.

- Severusie, prosze - odezwal sie znacznie ciszej, niemal blagalnie. - Nie rob tego.

W tej samej chwili uslyszal glos mezczyzny, ktory zabrzmial wyjatkowo wyraznie pomimo dzielacych ich drzwi.

- Zostaniesz tam, dopoki nie wymysle, w jaki sposob cie powstrzymac. I to moje ostatnie slowo w tej sprawie.

Harry poczul, jak do jego piersi wpelza lodowate przerazenie.

- Nie mozesz mnie tu wiezic! - wrzasnal, ponownie rzucajac sie na drzwi. - Ty przebiegly draniu!

Osunal sie na podloge, wciaz uderzajac rekami w drzwi, chociaz doskonale zdawal sobie sprawe z tego, jak bezcelowe to bylo. Ale gniew i zal byly silniejsze niz rozsadek. Znacznie silniejsze.

Wiedzial, dlaczego Severus to zrobil. Nie mogl podjac jakiegokolwiek ryzyka, kiedy na szali bylo zycie Harry'ego i nic innego go nie obchodzilo. Do diabla z nim! Do diabla!

- Znajde jakies wyjscie. - Glos Severusa byl tym razem cichszy, jakby przytlumiony. - Musisz mi zaufac.

Harry uslyszal oddalajace sie kroki i trzask drzwi. Usiadl na podlodze, opierajac sie plecami o drzwi i ukryl twarz w dloniach.

Nie. Ten jeden jedyny raz Severus sie mylil. Z tej sytuacji nie bylo wyjscia. Nie moga przeciez na zawsze zostac w Hogwarcie. Severusa wiazala Wieczysta Przysiega i kiedy Voldemort go wezwie, bedzie zmuszony stawic sie na jego wezwanie. I Voldemort go zabije. A zreszta nawet gdyby... nawet gdyby powiedzial o wszystkim Dumbledore'owi, chociaz Harry doskonale wiedzial, ze tego nie zrobi, to i tak podazylby na wezwanie z wlasnej woli. Gdyby tego nie zrobil, zostalby w Hogwarcie nikim, a jego duma na to nie pozwoli. Woli zginac. Ucieczka takze nie wchodzila w gre. Voldemort wszedzie by ich znalazl. Maja zwiazane rece. Byla tylko jedna droga i Harry musial nia podazyc...

Ale jak ma sie stad wydostac? Severus nie zamknalby go w miejscu, z ktorego istnieje jakakolwiek droga ucieczki, wiec nawet nie probowal sprawdzac scian. Drzwi zostaly zablokowane. Nie bylo zadnych okien. Nie bylo niczego, co pozwoliloby mu sie stad uwolnic.

Ktora w ogole byla godzina? Jak wiele czasu spedzil nieprzytomny? A jezeli jest juz za pozno? Jezeli dawno przespal godzine spotkania i Voldemort obmysla wlasnie najbolesniejszy sposob zabicia Severusa...?

Harry poderwal glowe, przerazony nagla wizja.

A jezeli... jezeli zamierza w swej furii zaatakowac Hogwart?

Nie, do tego by sie chyba nie posunal. Nie, kiedy Dumbledore stal na strazy zamku. Nie zaatakowalby otwarcie. Ale moglby z wscieklosci przypuscic szturm na niestrzezone placowki i wymordowac

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату