– Hej, nabijasz sie ze mnie? – spytal.

Owszem. W tej chwili nietrudno bylo myslec o nim jak o przyjacielu. Steve byl samotny, podobnie jak ona. Jesli zdola utrzymac obrany kurs, nie zbaczajac z trasy, wszystko powinno pojsc swietnie.

Na razie nie bylo to zbyt trudne. Czolganie sie na brzuchu w drodze do legowiska szczeniat wcale nie okazalo sie latwiejsze, mimo ze robila to juz drugi raz. Kiedy dotarli wreszcie do pograzonej w ciemnosci jamy, Mary Ellen dyszala ciezko.

Steve, ktory zatrzymal sie w tej samej chwili co ona, lezal tuz obok. Oboje odczekali, az wzrok przyzwyczai sie do ciemnosci. W jamie czuc bylo ziemia i dzikim zwierzeciem – zapach nawet nie byl przykry, jedynie obcy. W miare jak mijaly sekundy, Mary Ellen zaczynala powoli dostrzegac grupke skulonych szczeniat. Nagle jeden z maluchow uniosl glowe.

Natychmiast rozpoznala w nim syna badz corke Bialego Wilka – to samo dlugie biale futro i oczy niczym ciemne guziki, spogladajace na nia czujnie. Szczeniak wygramolil sie z gniazda, zataczajac sie niczym pijany marynarz. Niemal od razu usiadl na pupie, blyskawicznie jednak zerwal sie ponownie i sprobowal wydac z siebie ostrzegawcze warkniecie na widok gosci. Pod wzgledem brzmienia dorownywalo ono miauknieciu kociaka. Maluch tak mocno wymachiwal ogonem, ze zwalil sie z nog.

– O Boze – szepnela Mary Ellen. – Juz za pierwszym razem ta istotka zawrocila mi w glowie. Nie sadze, abym kiedykolwiek dotad byla w kims tak zakochana.

Steve obrocil sie na plecy i rozpial kurtke, aby wyjac pierwsza butelke. Jednak jego oczy nie spogladaly na szczenieta, ale wprost na nia.

– Czuje dokladnie to samo – powiedzial.

Kiedy tylko otworzyla drzwi, oboje wpadli do srodka, zrzucajac buty, kurtki, czapki i szaliki. Byli zmeczeni, zmarznieci i piekielnie glodni. Przez trzy dni Mary Ellen towarzyszyla mu przy popoludniowym karmieniu szczeniat, lecz Steve byl bolesnie swiadom, ze dopiero dzis po raz pierwszy zaprosila go do siebie.

Wyprzedzajac go wbiegla pierwsza. Szybko wlaczyla lampe, kopnela pod kanape zapomniany but, jednoczesnie usilujac przygladzic rozczochrane wlosy.

– Rozgosc sie. Uprzedzalam cie, zebys nie oczekiwal niczego nadzwyczajnego, prawda? W niedzielne popoludnia nie zawracam sobie glowy gotowaniem. Upichcilam jedynie chili…

Istotnie, wspominala o tym. Kilkanascie razy.

– Jestem dostatecznie glodny, by pozrec nie wyprawiona skore. Chili zjem z. przyjemnoscia.

Usmiechnela sie szeroko.

– No coz, jestem niemal pewna, ze to bedzie lepsze niz nie wyprawiona skora, a w ciagu kilku minut moge przyrzadzic salatke. Zastanawiam sie, co moglabym ci zaproponowac do picia – jakis napoj, kawe czy wino? Masz ochote na kieliszek czerwonego wina? Nadal trzese sie z zimna i przyda mi sie cos na rozgrzewke.

– Wino dobrze nam zrobi. Mam ci pomoc w krojeniu salatki czy rozpalic ogien?

– Oczywiscie wolalabym, zebys rozpalil ogien, jesli nie masz nic przeciwko temu. Tuz obok drewna lezy pudelko zapalek.

– Znajde.

Przycupnal obok paleniska i zaczal starannie ukladac cedrowe klocki i drzazgi. Najpierw jednak uwaznie rozejrzal sie wokol. Na stole stojacym w kacie ujrzal warsztat pracy – najrozniejsze elektroniczne czesci i tajemnicze narzedzia. Dostrzegl takze reprodukcje Moneta na drewnianych scianach, miekki, blekitno – zielony pastelowy dywan, delikatna waze pelna zasuszonych lesnych dzwonkow. Juz dawno przestal go zdumiewac kontrast pomiedzy jej praktycznym umyslem i zamilowaniem do pastelowych kolorow. Mogl sie domyslic, ze Mary Ellen zdola przemienic te stara mroczna chate mysliwska w przytulny zakatek.

Ktoregos dnia mial zamiar dowiedziec sie, dlaczego tak wrazliwa istota ukrywa sie w drewnianej chacie na pustkowiu. Powinno to nastapic juz niedlugo. W istocie mial nadzieje, ze stanie sie to jeszcze tego wieczoru.

– Na butelce napisane jest Pinot Noir. Podarowal mi ja Samson. Powiedzial, ze tylko kurzy sie w barze, goscie nie zamawiaja nigdy niczego poza whisky i piwem. Ale nie mam pojecia, co w niej jest. Znasz sie na winach?

– Nie jestem ekspertem, ale mam wrazenie, ze Pinot Noir to wino czerwone wytrawne.

– Bedzie pasowac do chili?

– Jasne.

– Jak myslisz, dodac sosu musztardowego czy oliwy?

– Cokolwiek masz pod reka.

– Moge postawic talerze tu na stole. Albo, jesli ciagle jest ci zimno, mozemy zjesc przy ogniu.

– Wolalbym przy ogniu.

Od tamtego czasu nie pocalowal jej ani razu. Nawet nie probowal. Przeszkodzil mu w tym strach. Jej strach, nie jego. Nadal usilowal zrozumiec, czemu tak bardzo sie go boi.

Steve podejrzewal, ze dzieje sie tak tylko dlatego, poniewaz znalazl na nia wlasciwy sposob. W jego naturze lezalo chronic i oslaniac slabszych. Mezczyzna zawsze usiluje opiekowac sie kobieta. Przez cale zycie postepowal zgodnie z meskimi regulami gry, wiecej – uwazal je za oczywiste. Az do czasu, kiedy poznal Mary Ellen.

Narazanie kogokolwiek na ryzyko obcowania z wilkami bylo sprzeczne z jego charakterem, a jednak postapil tak z Mary Ellen. Choc nie bylo w tym ani krztyny logiki, dziewczyna zaczela odprezac sie w jego obecnosci dopiero wtedy, gdy przestal grac role rycerza na bialym koniu.

Wiekszosc kobiet niechetnie pokazuje sie u boku kogos takiego jak on, Mary Ellen pojawila sie jednak na zebraniu w miescie i udzielila mu wsparcia. W barze na wlasne oczy przekonal sie, ze unika mezczyzn, a przeciez, kiedy podstepem ja pocalowal, odpowiedziala tak silnym wybuchem namietnosci, jakby byla skrzynia dynamitu. A potem, kiedy zostawil ja sam na sam z wilkami, caly czas swiadom, jak bardzo sie boi, uniosla zadziornie swoj sliczny podbrodek i podjela wyzwanie.

Steve podejrzewal, ze zgodnie z tym tokiem rozumowania ma szanse zmusic ja aby sie w nim zakochala jesli tylko zepchnie ja z urwiska.

W odroznieniu od wszystkich znanych mu rozsadnych kobiet, jakie spotykal w przeszlosci, Mary Ellen nie tylko sie rozgrzewala ale wrecz promieniala pewnoscia siebie, kiedy ktos zmuszal ja do zrobienia czegos, czego sie lekala. Moze potrzebowala wciaz nowych wyzwan? Moze radzenie sobie ze strachem stanowilo dla niej rodzaj proby charakteru? Ktoz to wiedzial? Steve pojmowal jedynie, ze ta dziewczyna o lagodnych oczach ma dosc silne nerwy, by poradzic sobie ze wszystkim. Z jednym drobnym wyjatkiem.

Tym wyjatkiem byl on. Mary Ellen stala sie niezmiernie czujna – wybudowala wokol siebie piekielnie wysoki obronny mur – kiedy wyczula, ze interesuje go cos wiecej niz tylko przyjazn.

Wpuscila go dzis do domu niewatpliwie tylko dlatego, ze uwierzyla w koncu, iz nie bedzie jej sprawial zadnych klopotow. Biedactwo. Naprawde nie byla przygotowana na zepchniecie z urwiska. Gdy przyniosla drewniana tace i ustawila na stoliku talerze, jej policzki zarumienily sie, a usmiech miala niewinny niczym dziecko.

– Uff. Dzieki Bogu, ze przy ogniu jest cieplej. Trafilam daleko od Georgii – stwierdzila ze smiechem. – Do czasu kiedy sie tu przeprowadzilam, tylko kilka razy w zyciu widzialam snieg.

– Zaloze sie, ze tesknisz za rodzina.

Nalal do kieliszkow wina, podczas gdy ona uklekla przy stole, nakladajac chili na talerze.

– Owszem, brakuje mi ich, ale kilka razy w tygodniu rozmawiam z mama i tata przez telefon. Jestem adoptowanym dzieckiem. Wspominalam ci o tym?

– Nie.

Steve uswiadomil sobie, ze dotychczas nie wspomniala mu o zadnych tego rodzaju szczegolach swego zycia.

– Moi prawdziwi rodzice zgineli w wypadku samochodowym. Zostalam adoptowana, kiedy skonczylam dwa lata. Mama i tata dorastali w latach szescdziesiatych, totez przyjeli mnie przepelnieni wspanialymi idealistycznymi teoriami na temat wrazliwych, wyrozumialych rodzicow.

– Biedacy. – Zanurzyla lyzke w chili. – Mam wrazenie, ze wyobrazali sobie dlugie powazne dyskusje przy kuchennym stole. Tylko ze ja nigdy nie bylam dziewczynka, ktora interesowalyby rozmowy. Zawsze mieli ze mna mnostwo klopotow. Bilam sie z chlopakami, chcialam budowac chaty na drzewach, zamiast bawic sie lalkami. Zawsze przychodzilam do domu wysmarowana blotem. A kiedys przypadkowo podpalilam swoj pokoj…

– Naprawde? – Nie mogl powstrzymac usmiechu.

– Probowalam wymienic instalacje. Mialam wtedy jedenascie lat i fascynowala mnie elektrycznosc i rozne

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату