Przeciez to sie nie moze udac! – pomyslala z przerazeniem. Blair podjal sie zadania z gory skazanego na niepowodzenie.

Spuscila glowe. Nie mogla na to patrzec. Stan pacjenta byl krytyczny, wiedziala jednak, ze musi dac z siebie wszystko, cala swa wiedze i doswiadczenie, aby wspomoc Blaira, aby zapewnic szanse przezycia czlowiekowi, ktory znalazl sie pod ich opieka.

Byl taki mlody! Zbyt mlody, by pozwolic mu umrzec.

Mysli przemykaly jej przez glowe jedna za druga, otrzasnela sie jednak w sama pore. Przypomnialy jej sie slowa jednego z profesorow: „Wchodzac do sali operacyjnej, nalezy zapomniec o wszelkich uczuciach, w przeciwnym bowiem razie traci sie zdolnosc jasnego myslenia. Myslac o pacjencie, bardzo latwo mozna przyczynic sie do jego smierci'.

Blair zaklal cicho pod nosem. Na jego czole blyszczaly krople potu. Cari patrzyla na niego przez chwile, a potem wzrok jej spoczal znow na pacjencie. Wiedziala, ze Blair probuje teraz rozpaczliwie ustalic miejsce, gdzie zaczyna sie krwawienie.

Maggie wypelniala w milczeniu jego polecenia. Jej niespodziewane wyjscie wprowadzilo zapewne do domu stan straszliwego chaosu i zamieszania, ale nie sposob sie bylo teraz tego domyslic. To nie byla ta sama Maggie, ktora Cari zegnala rano. Zmienila sie nie do poznania. U boku doktora Kinnane'a znajdowala sie wykwalifikowana pielegniarka calkowicie pochlonieta swoja praca.

Trudno bylo sobie wyobrazic, by podobny zabieg mogl wykonac jeden tylko chirurg, totez Blair postanowil wykorzystac Maggie, wyznaczajac jej role dodatkowej pary rak. Na jego polecenie uciskala krwawiace miejsca, podwiazywala krwawiace naczynia…

Po drugiej stronie stolu Cari zauwazyla inna pielegniarke, ktora zrecznoscia i wprawa nie ustepowala Maggie. Blair stawial wysokie wymagania, ale tez zespol dawal z siebie wszystko. To jednak nie zda sie na nic, jesli nie bedzie dostatecznej' ilosci krwi do przetaczania! Z trwoga wpatrywala sie w drzwi sali operacyjnej, myslami starajac sie sciagnac pielegniarke,! ktora miala przyniesc nastepne woreczki. Nadaremnie!

Spojrzala na dlugie naciecie, ktorego dokonal Blair. Z peknietej tetnicy nadal saczyla sie krew. Maggie trzymala gumowego ssaka, ktory wziela z rak Blaka. W tej chwili do weszla mlodsza pielegniarka. Chciala cos powiedziec, ale uprzedzila ja.

– Wez to i odsysaj krew do woreczka – polecila zaskoczonej dziewczynie.

– Chce pani wykorzystac krew pacjenta? – Blair spojrzal na nia zdumiony.

– A dlaczego nie? – odpowiedziala pytaniem. – Zaoszczedziloby to wykonywania proby krzyzowej.

Nigdy do tej pory nie robila czegos podobnego, ale widok takiej ilosci krwi w jamie operacyjnej uzmyslowil jej, ze mozna by przeciez odprowadzic ja z powrotem do zyl pacjenta. W ciagu dwoch minut miala pelen woreczek, ktory zostal podlaczony do ramienia Joe'ego.

– Przyszlam powiedziec, ze za piec minut powinnismy miec wiecej krwi – odezwala sie mlodsza pielegniarka. -Dawcy zaczynaja sie juz zglaszac, ale to musi troche potrwac.

Cari pokiwala glowa. Joe nadal tracil krew. Gdyby tylko Blairowi udalo sie zlokalizowac pekniecie! Spojrzala na monitor i stracila nadzieje. Cisnienie pacjenta gwaltownie spadalo.

– Panie doktorze – zawolala, pragnac go ostrzec.

– A niech to diabli! – wyrwalo mu sie, lecz niemalze natychmiast rozlegl sie okrzyk triumfu: – Mam!

W tej chwili jakas inna pielegniarka wpadla z woreczkiem krwi. Cari chwycila go i podlaczyla do krwioobiegu pacjenta. Znowu spojrzala na monitor. Cisnienie krwi zaczelo powoli rosnac.

Operacja zakonczyla sie w godzine pozniej. Joe zyl. Zagrozenie zycia wprawdzie nie minelo, ale mozna bylo miec nadzieje. Maggie udala sie z pacjentem do niewielkiej sali, ktora w Slatey Creek pelnila role oddzialu intensywnej terapii. Blair i Cari zdjeli fartuchy, a potem myli w milczeniu rece.

Jeszcze za wczesnie, aby sie cieszyc, myslala, czula jednak, jak ogarnia ja radosc. Gdyby Blair nie zdecydowal sie na operacje, Joe pewnie by juz teraz nie zyl. Niewykluczone, ze dalo mu to tylko pare godzin zycia, moze jednak zyc jeszcze bedzie i dwadziescia lat.

Pielegniarki obok rowniez milczaly. One takze musialy byc pod wrazeniem tej niezwykle ciezkiej operacji. To wspanialy lekarz, pomyslala Cari. Niejeden szpital akademicki chcialby miec chirurga o podobnych kwalifikacjach. Odwrocila sie do niego.

– Moje gratulacje, panie doktorze.

Usmiechnal sie blado. Widac bylo, ze jest wykonczony. Miala wielka ochote polozyc rece na jego glowie, przysunac do siebie jego twarz i zetrzec z niej slady zdenerwowania i zmeczenia.

Wycieral powoli i dokladnie rece. Pielegniarki zaczely wlasnie sprzatanie.

– Niebezpieczenstwo jeszcze nie minelo – przypomnial.

– To prawda, ale dal mu pan nadzieje.

– To nie ja – usmiechnal sie leciutko – ale my. Rod mial racje, kiedy mowil, ze ma pani doskonale kwalifikacje. Widze, ze pracowala pani juz jako anestezjolog.

– Mialam kiedys zamiar zostac anestezjologiem – wyjasnila cicho.

– Tak tez myslalem. Tego, co pani potrafi, nie mozna sie nauczyc podczas wykladow.

– A pan? – przerwala. – Nie wiedzialam, ze jest pan chirurgiem.

– Nie moglbym tu pracowac, gdyby tak nie bylo – powiedzial i zatrzymal na niej wzrok. – Miala pani bardzo dobry pomysl – odezwal sie znowu, obrzucajac ja cieplym spojrzeniem. – Nigdy nie widzialem, zeby pacjentowi przetaczano, jego wlasna krew. Niewykluczone nawet – usmiechnal sie«szeroko – ze pewna czesc tej krwi mogla przewedrowac ze j cztery razy!

Byla zupelnie bez sil. Nogi sie pod nia uginaly. Zerknela na zegar wiszacy na scianie. Zaczeli operacje trzy godziny temu.

– Dlaczego przerwala pani praktyke? – spytal.

– Juz panu przeciez mowilam.

– Nie mowila mi pani nigdy, co sie stalo. Nadszedl juz chyba czas, zebym sie czegos dowiedzial.

Potrzasnela odruchowo glowa. Czula, jak powoli ogarnia ja znowu nieznosny, przejmujacy bol, ktory tak rzadko opuszczal ja w ciagu ostatnich miesiecy. Co by sie stalo, gdyby wytlumaczyla wszystko Blairowi? Moze jednak uwierzylby w jej wersje wypadkow? A wtedy zaproponowalby jej pewnie prace.

Pytanie tylko, czy ja chce tej pracy? Jesli zaczne znowu pracowac, kto mi zagwarantuje, ze nie wydarzy sie ponownie cos, co zrujnuje moje zycie?

A przeciez wcale nie jest powiedziane, ze Blair mi uwierzy. Jest wielce prawdopodobne, ze odniesie sie do mojej opowiesci z podobna niewiara jak wszyscy, ze i z jego strony spotka mnie niechec i wzgarda. Cari zrozumiala, ze po raz drugi by tego nie zniosla. Czy warto wiec narazac sie tak bardzo po to tylko, aby uzyskac mozliwosc pracy, na ktorej wlasciwie jej nie zalezy? Wszystko wiec musi zostac po staremu. Musze splacic tylko jeszcze dlug wdziecznosci, popracuje wiec tu troche, a potem wyjade…

– Nic wiecej nie mam panu do powiedzenia – oswiadczyla stanowczo.

Popatrzyl na nia w milczeniu, a potem polozyl recznik i odszedl w kierunku drzwi.

– Musze porozmawiac z zona Joe'ego – rzucil na pozegnanie.

Cari zostala w szpitalu jeszcze dwie godziny. Byla nadal potrzebna, nie mogla wiec odejsc. Pierwszy raz miala tyle pracy. Kiedy po raz ostatni zagladala do Joe'ego, zobaczyla przez okno samochod Roda na parkingu i odetchnela z ulga.

Wyszla na korytarz. Gdy mijala gabinet Blaira, przystanela. Z pokoju dobiegly ja glosy obu lekarzy. Zywo o czyms dyskutowali. Wystarczyla jej chwila, aby domyslic sie tematu rozmowy. Blair i Rod rozmawiali o niej wlasnie.

– Dlaczego wiec nie mozemy jej zaproponowac pracy? – Ten glos nalezal niewatpliwie do Roda.

– A jak ty to sobie wyobrazasz? – Blair byl wyraznie zdenerwowany. – Przeciez nie mozemy tego zrobic!

– A dlaczego? – przerwal mu Rod. – Spojrz na siebie, chlopie! Ledwie juz zipiesz. Nie spales cala noc, a potem byla ta operacja. Bede oczywiscie wieczorem w przychodni, ale przeciez czekaja jeszcze twoi pacjenci z rana. A do tego mamy teraz pod opieka Joe'ego, a jesli sie nie myle, bedziemy z nim jeszcze mieli przeprawe przez najblizsze pare tygodni.

– Wyslemy go stad. – Blair mowil wyraznie zmeczonym glosem. – Kiedy tylko jego stan sie poprawi, wyslemy go do Perth. Nie poradzimy przeciez sobie, gdyby nastapila niewydolnosc nerek.

– Ale przeciez nie masz tylko jego na glowie. – Rod mowil teraz podniesionym glosem i Cari slyszala wyraznie kazde slowo. – Zastanow sie tylko. Mamy na miejscu wykwalifikowanego lekarza, ktory jest bez pracy.

Вы читаете Dlaczego Uciekasz Cari?
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату