– Przywileje socjalne?
Jesli prostytutki ich nie dostaja, to powinny.
– Mamy doskonala opieke stomatologiczna, a czeka mnie leczenie kanalowe. Czy nie moglibysmy… pojsc do sypialni?
– Nie wiem, Rozyczko…
– Blagam! – W akcie desperacji zlapala go za rece, zacisnela oczy i uniosla jego dlonie do swoich piersi.
– Rozyczko?
– Tak?
– Co ty robisz?
– Pozwalam ci… dotknac moich piersi.
– Aha. – Jego dlonie ani drgnely. – Czy na ktorejs z twoich kaset byla mowa o tym, ze najpierw nalezaloby sie rozebrac?
– Zakiet jest bardzo cienki i na pewno zorientowales sie juz, ze nie mam nic pod spodem.
Jego dlonie parzyly przez cieniutki jedwab. Nie pozwolila sobie na rozwazanie, co by bylo, gdyby nie dzielila ich tkanina.
– Jesli masz ochote, mozesz poglaskac.
– Dziekuje za propozycje, ale… Czy masz zamiar otworzyc oczy w najblizszej przyszlosci?
Zapomniala, ze sa zamkniete, wiec pospiesznie uniosla powieki.
I to byl blad. Stal tak blisko, ze musiala odchylic glowe do tylu, zeby na niego o spojrzec. Z tej odleglosci jego rysy byly zatarte, nie na tyle jednak, by nie dostrzegla, ze jego usta sa jeszcze bardziej surowe niz jej sie wydawalo. Dostrzegla mala blizne na podbrodku, inna- u nasady wlosow. Jego cialo to miesnie i stal. Zaden wredny bachor na calej planecie nie bedzie dokuczal dziecku tego mezczyzny.
To moja hustawka, kujonico! Spadaj albo ci doloze!
Przemadrzala Janie, przemadrzala Janie…
– Prosze, chodzmy do sypialni.
Puscila jego dlonie. Oderwal je od jej piersi.
– Naprawde ci na tym zalezy, co, Rozyczko?
Skinela glowa.
Patrzyl na nia, ale oczy wojownika nie zdradzaly, o czym mysli.
– Zaplacono za mnie – przypominala mu.
– No tak, to fakt… – Wydawal sie nad czyms zastanawiac. Czekala cierpliwie, swiadoma, ze powolny mozg pracuje ospale.
– Wiec wracaj do agencji i powiedz, ze to zrobilismy.
– Nie umiem klamac, przejrzeliby mnie od razu.
– Czyli nie mamy innego wyjscia, tak?
Powoli odzyskiwala nadzieje.
– Nie mamy.
– No dobrze, Rozyczko, wygralas. Lepiej od razu chodzmy do sypialni. – Wsunal palec pod rozowa wstazke. – Na pewno nie zabralas kajdankow? • Z trudem przelknela sline. -Nie.
– Wiec miejmy to juz za soba.
Pociagnal za kokarde, jakby to byla psia obroza. Jej serce walilo jak oszalale, gdy prowadzil ja na gore. Dotykala go przy kazdym kroku, chciala sie odsunac, ale jej nie puszczal.
Wchodzili po schodach. Obserwowala go czujnie katem oka. Zdawala sobie sprawe, ze to tylko wyobraznia, ale wydawal sie jej coraz wiekszy i silniejszy. Przesunela wzrok na jego klatke piersiowa, potem nizej, na biodra, i szeroko otworzyla oczy ze zdumienia. Jesli wzrok jej nie mylil, byl podniecony, choc zachowywal sie, jakby bylo zupelnie inaczej.
– Hej, Rozyczko, tutaj jestem.
Potknela sie, gdy prowadzil ja do glownej sypialni. Caly czas glowila sie, jakim cudem ktos tak niedoswiadczony jak ona zdolal go podniecic. Zaraz jednak znalazla odpowiedz na to pytanie -jest kobieta, a on mezczyzna o mentalnosci i umysle jaskiniowca. Pijany, uznal, ze kazda kobieta jest dobra. Powinna dziekowac losowi, ze ciagnie ja do jaskini za kokarde, nie za wlosy.
Zapalil swiatlo. Bezlitosna lampa ujawnila wielkie loze ze sterta poduszek, ale bez koldry. Na przeciwleglej scianie widnialy liczne okna, na szczescie z zamknietymi okiennicami. Oprocz tego w sypialni stala komodka i krzeslo; zadnych zbednych drobiazgow.
Puscil wstazke, zamknal za soba drzwi. Przelknela sline, gdy przekrecal zamek w drzwiach.
– Co robisz?
– Moi kumple maja klucz do mieszkania. Zakladam, ze nie zyczysz sobie towarzystwa. Oczywiscie, jesli sie myle…
– Nie, nie, nie mylisz sie.
– Na pewno? Niektore RSA specjalizuja sie w seksie grupowym.
– ARS. Tak, ale one sa zaawansowane, a ja dopiero poczatkujaca. Czy moglbys zgasic swiatlo?
– A jak bede cie widzial, jesli to zrobie?
– Przeciez mamy ksiezyc. Na pewno zobaczysz tyle, ile trzeba. A w polmroku bedzie bardziej tajemniczo.
Nie czekajac na jego reakcje rzucila sie do kontaktu. Pokoj pograzyl sie w polmroku, rozjasnianym smugami ksiezyca.
Podszedl do lozka, odwrocil sie do niej tylem. Obserwowala, jak sciaga koszulke przez glowe. Miesnie na plecach napiely sie, gdy niedbale rzucal ja w kat.
– Mozesz polozyc ciuchy tam, na krzesle.
Kolana sie pod nia uginaly, gdy podchodzila do wskazanego krzesla. Teraz, gdy nadeszla najwazniejsza chwila, paralizowal ja strach. Co innego planowac wszystko w domowym zaciszu, a co innego naprawde kochac sie z nieznajomym.
– Moze wolalbys najpierw troszke porozmawiac, zebysmy mogli sie lepiej poznac?
– Stracilem na to ochote, gdy przekroczylismy prog sypialni.
– Rozumiem.
Jego buty uderzyly o podloge.
– Rozyczko?
– Tak?
– Zostaw kokarde.
Zeby zachowac rownowage, musiala sie przytrzymac oparcia krzesla.
Odwrocil sie w jej strone i jednym ruchem rozpial rozporek. Swiatlo ksiezyca, ktore wylanialo z mroku naga klatke piersiowa, kazalo jej opuscic wzrok. Byl gotow. Czy naprawde ona to zrobila?
Zepsul jej widok, bo przysiadl na krawedzi lozka, zeby sciagnac skarpetki. Mial waskie stopy, o wiele dluzsze niz Craig. Jak na razie wszystko w nim bylo wieksze niz u Craiga. Gleboko zaczerpnela tchu i zsunela pantofle.
Ubrany tylko w rozpiete dzinsy, ulozyl sie na plecach, z poduszka pod glowa. Odnalazla guzik z boku zakietu. Splotl dlonie za glowa i patrzyl.
Kiedy dotknela zapiecia, ogarnela ja panika. Starala sie odzyskac panowanie nad soba. Nie ma znaczenia, ze zobaczy ja naga. Przeciez nie ma zadnych brzydkich znamion, a tak bardzo go potrzebuje. Teraz, gdy juz go zobaczyla, nie wyobrazala sobie, by kto inny moglby byc ojcem jej dziecka.
Ale reka nie sluchala polecen. Zauwazyla, ze do konca rozpial rozporek. Dostrzegla ciemna strzalke wlosow na plaskim brzuchu.
Dalej! – nakazywal mozg. Pokaz mu sie! Ale palce nie chcialy sie ruszac.
Obserwowal ja bez slow. W jego wzroku nie bylo czulosci ani delikatnosci. Nie staral sie jej uspokoic.
Za wszelka cene starala sie otrzasnac z odretwienia. Przypomniala sobie, ze Craig nie lubil gry wstepnej. Powiedzial kiedys, ze dla mezczyzny liczy sie efekt koncowy. Cal bedzie pewnie zadowolony, jesli od razu przejdzie do rzeczy. Podeszla do lozka.
– Mam gumki w szufladzie komody, Rozyczko. Wez je.
Choc ta prosba komplikowala sytuacje, byla zadowolona, ze wykazuje tyle zdrowego rozsadku. Moze nie jest typem naukowca, ale ma sporo ulicznej madrosci; miejmy nadzieje, ze dziecko odziedziczy po nim te ceche.