– Nie ma potrzeby – odparla cicho. – Jestem przygotowana.
Lekko uniosla noge, podciagnela spodniczke, az bialy jedwab odslonil udo. Siegnela pod spod i wyjela prezerwatywe, ukryta za podwiazka. W tym momencie z cala wyrazistoscia uswiadomila sobie, co planuje zrobic. Celowo uszkodzila prezerwatywe. Popelni kradziez.
Fizyka molekularna albo oddala cie od Boga, albo do niego przybliza. W jej przypadku doszlo do zblizenia. W tej chwili wypierala sie wszystkiego, w co wierzyla. Zaraz jednak zaczela szukac usprawiedliwienia. Cal nie potrzebuje tego, po co tu przyszla, wiec nie robi mu zadnej krzywdy. On jest tylko narzedziem. To, co zrobi, nie bedzie mialo dla niego zadnych negatywnych skutkow.
Odsunela na bok obiekcje, rozerwala opakowanie i podala mu prezerwatywe. Wolala nie ryzykowac, iz nawet w slabym swietle dostrzeze, ze dokonala sabotazu paczuszki.
– No prosze, jaka z ciebie zaradna istotka.
– Bardzo zaradna. – Zaczerpnela tchu, zeby uspokoic nerwy, Podciagnela spodniczke na tyle, ze mogla ukleknac na materacu. Usiadla okrakiem na jego udach, zdecydowana miec to jak najszybciej za soba.
Patrzyl na nia zjedna reka za glowa, z prezerwatywa w drugiej. Nadal kleczac, zdobyla sie na odwage i siegnela do jego dzinsow. Musnela palcami twardy brzuch. Zanim sie zorientowala, lezala na plecach.
Jeknela przerazona i spojrzala mu w oczy. Ciezar jego ciala przygwazdzal ja do materaca, silne dlonie uniemozliwialy jakikolwiek ruch.
– Co… co ty robisz?
Zacisnal usta w waska linie.
– Koniec zabawy, moja pani. Kim jestes, do cholery?
Goraczkowo nabrala tchu. Nie wiedziala, czy to z powodu jego ciezaru, czy ze strachu, w kazdym razie miala wrazenie, ze jej pluca przestaly pracowac.
– Nie wiem… nie wiem, o co ci chodzi.
– Chce poznac prawde, i to natychmiast. Kim jestes?
Nie doceniala jego sprytu ulicznika, ale teraz zrozumiala, ze nie moze ryzykowac kolejnej bajeczki. Jedyny ratunek to proste, wiarygodne wyjasnienie. Pomyslala o Jodie Pulanski i zmusila sie, by patrzec mu prosto w oczy.
– Jestem fanka.
Patrzyl na nia z obrzydzeniem.
– Tak wlasnie myslalem. Znudzona laska z towarzystwa, ktora leci na pilkarzy.
Laska! Uwazal ja za laske! Byla tak zdumiona, ze przez chwile nie wiedziala, co powiedziec.
– Nie na wszystkich – wykrztusila w koncu. – Tylko na ciebie.
Miala nadzieje, ze nie zapyta, z jakim numerem gra, bo nie miala zielonego pojecia. Dowiadywala sie tylko rzeczy istotnych: niski cholesterol, doskonaly wzrok, zadnych chorob dziedzicznych w rodzinie, tylko liczne urazy ortopedyczne, dla niej bez znaczenia.
– Powinienem cie stad wyrzucic.
Jakby wbrew tym slowom, nie poruszyl sie. Czula, jak bardzo jest podniecony, i wiedziala, dlaczego nie spelni swojej grozby.
– Ale tego nie zrobisz.
Milczal przez dluga chwile. A potem odsunal sie i puscil jej ramiona.
– Masz racje. Jestem dosc pijany, by zapomniec, ze od lat nie posuwam fanek.
Odsunal sie troche, sciagnal dzinsy. W swietle ksiezyca wydawal sie bardzo meski i bardzo prymitywny. Odwrocila wzrok, gdy zakladal uszkodzona prezerwatywe. A wiec to sie stanie teraz.
Zaschlo jej w ustach, gdy szukal zapiecia zakietu. Wzdrygnela sie i instynktownie powstrzymala jego dlon. „ Zacisnal zeby i nie tyle powiedzial, co warknal:
– Zdecyduj sie, Rozyczko, i to szybko.
– Chcialabym… zostac w ubraniu. – Nie czekala na odpowiedz, ujela jego dlon i wsunela pod spodnice, Jesli od tej chwili sam nie zacznie sobie radzic, przepadla z kretesem.
Niepotrzebnie sie martwila.
– Zaskakujesz mnie, Rozyczko. – Przesunal dlon wzdluz jej nogi, minal podwiazke, musnal koronkowy pas. Teraz wiedzial dokladnie, jak malo ma na sobie.
– Nie lubisz marnowac czasu, co?
Z najwyzszym trudem udalo jej sie wykrztusic:
– Pragne cie. Juz.
Zmusila sie, by rozszerzyc nogi, ale miesnie niemal odmawialy jej posluszenstwa. Glaskal ja, jakby piescil wystraszonego kota.
– Odprez sie, Rozyczko. Jestes bardzo spieta.
– To… z podniecenia. – Blagam, daj mi dziecko. Daj mi dziecko i pozwol stad wyjsc.
Jego palce odnalazly miekkie wlosy miedzy jej nogami. Myslala, ze umrze ze wstydu. Skrzywila sie, gdy jego dotyk stawal sie coraz bardziej intymny; wydala glos, ktory w jej mniemaniu brzmial jak jek rozkoszy. Musi sie odprezyc. Jesli bedzie tak spieta, nie zajdzie w ciaze.
– Sprawiam ci bol?
– Nie, skadze. Nigdy w zyciu nie bylam rownie podniecona. Prychnal z niedowierzaniem. Chcial podciagnac jej spodniczke, ale powstrzymala go natychmiast.
– Prosze, nie rob tego.
– Boze, mam wrazenie, ze znowu mam szesnascie lat i robie to w ciemnej uliczce za apteka Delafielda – mruknal z lekka chrypka w glosie, ktora sugerowala, ze nie jest to przykra fantazja.
Ciekawe, jak by to bylo, zastanowila sie, kochac sie jako nastolatka ze szkolnym bohaterem, gdzies w alejce za apteka? Kiedy miala szesnascie lat, chodzila do college'u. Koledzy z klasy w najlepszym wypadku traktowali ja jak mlodsza siostre. W najgorszym uwazali za cholernego kujona, ktory niepotrzebnie zawyza srednia ocen.
Usta Cala bladzily po jej dekolcie. Czula jego goracy oddech. Kiedy dotknal brodawki, myslala, ze zerwie sie na rowne nogi.
Ogarnal ja plomien pozadania, tylez potezny co nieoczekiwany. Zamknal usta na malym wzgorku, piescil przez cienki jedwab. Jej cialem wstrzasaly fale rozkoszy.
Walczyla z nimi. Jesli pozwoli, by jego pieszczoty choc przez chwile sprawialy jej przyjemnosc, bedzie nie lepsza niz prostytutka, ktora udawala. Musi sie poswiecic, inaczej nigdy nie pogodzi sie z tym, co zrobila.
Tylko ze Craig zawsze ignorowal jej piersi, a to takie przyjemne.
– Och, blagam… blagam, nie rob tego. – Rozpaczliwie usilowala go przyciagnac do siebie.
– Nielatwo cie zaspokoic, Rozyczko.
– Zrob to, dobrze? Po prostu to zrob!
W jego glosie pojawil sie gniew.
– Jak pani sobie zyczy
Otworzyl ja palcami, potem poczula bolesny ucisk, gdy w nia wchodzil. Odwrocila twarz i starala sie nie plakac. Zaklal, wycofal sie.
– Nie! – Wbila paznokcie w twarde posladki. – Nie, blagam! Znieruchomial.
– Obejmij mnie nogami. Zrobila to.
– Mocniej, do cholery!
Posluchala. Zacisnela oczy, gdy zaczal sie w niej poruszac.
Bolalo, ale tez spodziewala sie, ze brutalny wojownik zada jej bol. Nie spodziewala sie natomiast, ze bol tak szybko przerodzi sie w cieplo. Nie spieszyl sie, jego ruchy przywodzily na mysl stal i jedwab zarazem, i budzily ukryte emocje.
Jego pot wsiakal w cienkie ubranie. Wsunal dlonie pod nia, zacisnal na jej posladkach, uniosl lekko, az ogarnely ja gorace spazmy. Jej podniecenie roslo, choc robila co w jej mocy, by je zdlawic. Dlaczego Craig nie kochal sie z nia w ten sposob chociaz jeden jedyny raz?
Fakt, ze seks z nieznajomym sprawia jej przyjemnosc, zawstydzal ja. W miare jak te uczucia sie potegowaly, starala sie skupic na rozwazaniu o kwarkach. Tylko ze nie byla w stanie myslec o fizyce jadrowej. Wiedziala, ze musi cos zrobic, w przeciwnym wypadku on doprowadzi ja do orgazmu, czego nigdy by sobie nie wybaczyla. Zebrala sie na odwage, choc zdrowy rozsadek podpowiadal, ze nie powinna draznic wojownika.
– Dlugo jeszcze?