– Jak slonce. – Specjalnie chciala go zdenerwowac, zeby wreszcie nie myslec o ostatnim wieczorze. – A moze przykryjesz mnie marynarka, zeby sasiedzi przypadkiem czegos nie zauwazyli? Zreszta, co ja mowie! Jesli mnie zobacza, powiemy, ze jestem matka twojej zony.

Zlapal ja za ramie i pociagnal do drzwi.

– Pewnego dnia zalepie ci buzie tasma klejaca.

– Niemozliwe. Nie dozyjesz tej chwili. Widzialam w garazu elektryczny sekator.

– Wiec cie zwiaze, zamkne w szafie i dorzuce tuzin wyglodzonych szczurow.

Uniosla brew.

– Brawo.

Baknal cos niezrozumiale i otworzyl drzwi.

– Tu jestesmy – dobieglo ich wolanie Lynn.

Cal wprowadzil ja do pieknie urzadzonego salonu, utrzymanego w roznych odcieniach bieli, z nielicznymi akcentami w kolorze brzoskwini i zielonego groszku. Jane nie miala czasu, by podziwiac wystroj wnetrza, jej uwage przykul bowiem najprzystojniejszy mezczyzna, jakiego kiedykolwiek widziala.

– Jane, to moj brat, Ethan.

Podszedl do niej, podal reke, popatrzyl cieplymi niebieskimi oczami.

– Witaj, Jane. W koncu sie poznalismy.

Czula, jak topnieje jej rezerwa, co zaskoczylo ja tak bardzo, ze z trudem skinela glowa. Jakim cudem ten delikatny, wrazliwy mlody czlowiek o subtelnych rysach moze byc rodzonym bratem Cala? Patrzac mu w oczy poczula sie tak samo, jak czasami, gdy patrzyla na zdjecie Matki Teresy z Kalkuty albo fotografie noworodka. Zlapala sie na tym, iz dyskretnie zerka na Cala, jakby chcac sie upewnic, ze na pewno niczego nie przeoczyla.

Wzruszyl ramionami.

– Nie patrz tak na mnie. Nikt tego nie pojmuje.

– Podejrzewamy, ze go podmienili. – Lynn wstala z fotela. – Cala rodzina sie za niego wstydzi. Bog jeden wie, jak dlugie sa listy naszych grzechow, ale przy nim wygladamy na gorszych niz jestesmy.

– Nie bez powodu. – Ethan patrzyl na Jane ze smiertelna powaga. – To wszystko pomioty szatana.

Jane zdazyla juz przywyknac do nietypowego poczucia humoru rodziny Bonnerow.

– A ty zapewne dla sportu napadasz bezbronne staruszki. Ethan parsknal smiechem i zwrocil sie do brata:

– No, wreszcie znalazles prawdziwa kobiete.

Cal burknal cos pod nosem i lypnal na nia morderczym wzrokiem, jakby chcial przypomniec, ze ma wszystkich do siebie zniechecic, a nie przekonac. Nie zapomniala, ale tez nie chciala o tym za duzo myslec.

– Porod zatrzymal ojca ~ wyjasnila Lynn. – Ale powinien sie zjawic lada moment. Betsy Wood rodzi trzeci raz. Pamietasz ja? Byliscie razem na balu absolwentow. Wiesz, ojciec chyba przyjmowal porody wszystkich twoich bylych dziewczyn.

– Tata przejal praktyke po dziadku – wyjasnil Ethan. – Od dawna jest jedynym lekarzem w okolicy. Ma pomocnikow, jednak bardzo ciezko pracuje.

Uprzytomnila sobie, ze i ona bedzie musiala, wkrotce rozejrzec sie za lekarzem. Nie bedzie to jednak Jim Bonner.

Jakby przywolaly go ich slowa, stanal w drzwiach. Wydawal sie zmeczony i zniechecony, i Jane dostrzegla troske w oczach Lynn.

Jim wszedl do pokoju i zaraz huknal na cale gardlo:

– Dlaczego nikt nie pije?

– W kuchni czekaja margarity. – Lynn z usmiechem podeszla do drzwi.

– Pojdziemy z toba- zadecydowal Jim. – Nie znosze tego pokoju, odkad ty i ten cholerny dekorator wnetrz tak go zepsuliscie. Tak tu bialo, ze sie boje usiasc.

Zdaniem Jane pokoj byl cudowny i Jim niepotrzebnie go krytykowal. Poszli do kuchni, cieplej i przytulnej dzieki sosnowej boazerii. Jane nie pojmowala, jak Cal moze wytrzymac w ich okropnym, tandetnym domostwie, skoro wychowal sie w tak innym otoczeniu.

Jim podal synowi puszke piwa i zwrocil sie do Jane:

– Margarite?

– Wolalabym cos slabszego.

– Baptystka?

– Slucham?

– Niepijaca?

– Nie.

– Mamy biale wino. Amber stala sie smakoszem win, prawda, skarbie? -Mowil jak dumny maz, ale ironiczny ton swiadczyl o czyms wrecz przeciwnym.

– Dosyc tego, tato. – W glosie Cala pojawily sie stalowe nuty. – Nie mam pojecia, co tu sie dzieje, ale chce, zebyscie natychmiast przestali.

Jim wyprostowal sie i odwzajemnil spojrzenie syna. Cal sie nie poruszyl, jednak jego powazna mina mowila ojcu, ze przekroczyl umowna granice.

Jim najwyrazniej nie przywykl, by ktokolwiek dyktowal mu, jak ma sie zachowywac, ale Cal nie mial zamiaru ustapic. Jane przypomniala sobie, jak nie dalej niz wczoraj zapewnial, ze miedzy rodzicami wszystko jest w porzadku.

Ethan przerwal nieprzyjemna cisze proszac o piwo i wspominajac o zebraniu rady miejskiej. Pewnie jest rodzinnym rozjemca. Napiecie opadlo. Lynn zapytala Jane ojej poranna wizyte u Annie. Sadzac po chlodzie w jej glosie, zastanawiala sie pewnie, jak to mozliwe, ze synowa ma czas na prace w ogrodzie, a nie moze urwac sie na kilka godzin na zakupy.

Jane zerknela na Cala. Byl zrezygnowany. Nie wierzyl, ze dotrzyma slowa.

Ogarnal ja smutek, wiedziala jednak, ze nie wolno jej pragnac gwiazdki z nieba. Jest mu to winna.

– Bylo okropnie, tylko jej tego nie mow. Annie nie rozumie, ze kazda godzina, podczas ktorej nie pracuje, to godzina stracona.

Zapadla nieprzyjemna cisza. Jane unikala wzroku Cala. Nie chciala widziec, jak oddycha z ulga, ze ona robi z siebie idiotke wobec jego rodziny.

– Rozumiem, ze ogrodek jest dla niej wazny, ale nie ma przeciez porownania z tym, co robie. Chcialam jej to wytlumaczyc, ale jest taka… Nie, nie, nie chcialam powiedziec, ze glupia, ale spojrzmy prawdzie w oczy, jej pojmowanie kompleksowych kwestii jest raczej ograniczone.

– Dlaczego w ogole prosila cie o pomoc? – warknal Jim.

Jane udawala, ze nie slyszy jego pogardliwego tonu; mowil tak samo jak syn.

– A ktoz zrozumie humory starowinki?

Cal uznal za stosowne wlaczyc sie do rozmowy.

– Wiecie, co mysle? Jane jest humorzasta, zupelnie jak Annie, i dlatego babci odpowiada jej towarzystwo. Maja duzo wspolnego.

– Alez z nas szczesciarze – mruknal Ethan.

Jane byla czerwona jak burak. Cal chyba sie domyslil, ze posunela sie najdalej jak mogla, bo umiejetnie skierowal rozmowe na inne tory. Niedlugo potem usiedli do stolu.

Jane robila co w jej mocy, by wygladac na znudzona a w rzeczywistosci chciwie chlonela najdrobniejsze szczegoly. Obserwowala niewymuszona braterska przyjazn i bezwarunkowa milosc, jaka Jim i Lynn darzyli synow. Mimo problemow malzenskich tesciow, oddalaby wszystko, by nalezec do tej rodziny.

Wielokrotnie podczas posilku rozmowa schodzila na praktyke Jima: opowiadalo interesujacych przypadkach, o nowych sposobach leczenia. Zdaniem Jane jego opisy byly zbyt naturalistyczne jak na pore posilku, nie przeszkadzalo to jednak nikomu innemu, doszla wiec do wniosku, ze zdazyli przywyknac. Zwlaszcza Cal ciekawie wypytywal o szczegoly.

Jane byla zafascynowana Lynn. Podczas kolacji matka Cola rozprawiala o muzyce i sztuce, o klubie dyskusyjnym, ktoremu przewodniczy. Okazala sie takze wysmienita kucharka i Jane zrobilo sie wstyd. Boze, czy ta dziewczyna z gor potrafi wszystko?

Ethan wskazal piekny bukiet lilii i orchidei w krysztalowym wazonie.

Вы читаете Kandydat na ojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату