dostanie, czego chce.
Pozostaje tylko pytanie, czy jest na to gotowa? Zawsze podchodzila do zycia powaznie, beztroska nie lezy w jej charakterze. Czy w przyszlosci zdola uporac sie z bolem, ktory ja czeka, jesli teraz sie zapomni?
Rozbolala ja glowa. Odwrocila sie do okna, nie odpowiadajac. Usilowala skupic sie na czyms innym. Za oknami samochodu przesuwaly sie swiatla Salvation, a ona rozwazala, co wie o Jimie i Lynn.
Lynn nie zawsze byla dystyngowana dama, jak dzisiaj wieczorem. Ale Jim? Jane chcialaby darzyc go niechecia, jednak nie mogla: caly czas pamietala, jak tesknie spogladal na zone.
Co sie stalo z dwojka zakochanych dzieciakow? – zastanawiala sie.
Jim wszedl do kuchni i nalal sobie kawy bezkofeinowej. Lynn stala przy zlewie, plecami do niego, co i tak nie stanowilo zadnej roznicy. Nawet jesli patrzy mu prosto w oczy, nie pokazuje mu niczego poza chlodna, uprzejma, obojetna maska.
Kiedy chodzila w ciazy z Gabe'em, zaczela sie jej stopniowa transformacja w idealna zone mlodego lekarza. Pamietal, z jaka ulga powital jej coraz wieksza rezerwe i to, ze nie osmieszala go juz publicznie, mowiac niegramatycznie i przesadnie okazujac uczucia. W miare uplywu lat nabral przekonania, ze to przemiana Lynn uchronila ich malzenstwo od katastrofy, ktora, zdaniem wiekszosci, zakonczyloby sie niechybnie. Ba, wydawalo mu sie nawet, ze jest szczesliwy.
I wtedy utracil jedynego wnuka i synowa, ktora uwielbial. Potem byl swiadkiem, jak jego syn wpada w rozpacz, a on nie potrafi mu pomoc, i cos w nim peklo. Kiedy Cal zadzwonil z wiadomoscia, ze sie ozenil, odzyla w nim nadzieja. Potem jednak poznal nowa synowa. Jakim cudem ta zimna suka zaciagnela go do oltarza? Czy Cal nie widzi, ze ona go unieszczesliwi?
Objal kubek dlonmi i utkwil wzrok w szczuplych plecach zony. Malzenstwo Cala wstrzasnelo Lynn do glebi i teraz oboje starali sie goraczkowo zrozumiec, dlaczego dokonal takiego wyboru. Owszem, Jane byla pociagajaca na swoj sposob, czego Lynn mogla nie zauwazyc, ale przeciez to nie powod, zeby sie zenic. Od lat martwil ich pociag Cala do mlodych i glupich kobiet, one jednak byly przynajmniej mile.
Nie wiedzial, jak pomoc Calowi, zwlaszcza ze nie byl w stanie uporac sie z wlasnymi problemami rodzinnymi. Rozmowa podczas kolacji obudzila stare wspomnienia. Mial wrazenie, ze wskazowki zegara cofaja sie w przyspieszonym tempie. Chcial je zatrzymac, by nie wracac do czasow, gdy zbyt czesto dokonywal niewlasciwych wyborow.
– Dlaczego nigdy nawet nie wspomnialas tamtego dnia, gdy kupilem od ciebie ciasteczka? Minelo tyle czasu, a ty nie powiedzialas ani slowa.
Uniosla glowe, gdy zaczal mowic. Spodziewal sie, ze uda, iz nie wie, o co mu chodzi, a przeciez powinien wiedziec, ze to nie w jej stylu.
– Na Boga, Jim, to bylo trzydziesci szesc lat temu!
– Pamietam, jakby to bylo wczoraj.
W ten piekny kwietniowy ranek byl studentem pierwszego roku, Cal mial niecale piec miesiecy. Wyszedl wlasnie z laboratorium chemicznego z nowymi kumplami. Wszyscy byli studentami wyzszych lat. Dzis nie pamietal nawet ich nazwisk, ale wtedy nade wszystko pragnal ich akceptacji, i dlatego gdy jeden nich krzyknal: „O! Jest dziewczynka z ciasteczkami!' – poczul, jak zamienia sie w sopel lodu.
Dlaczego akurat teraz, tutaj, przy jego nowych kolegach? Zlosc i zal podeszly mu do gardla. Jest beznadziejna. Przez nia naje sie wstydu!
Szla ku nim, pchajac stary rozklekotany wozek; chuda, znuzona dziewczyna z gor. Zapomnial, za co ja kochal: za smiech, za gorliwosc, z ktora mu sie oddawala, za zabawne male serduszka, ktore kreslila mu na brzuchu, zanim w nia wszedl i zapomnial o calym swiecie.
Patrzyl, jak podchodzi coraz blizej, a w jego uszach rozbrzmiewaly wszystkie gorzkie slowa, ktore slyszal od rodzicow. Jest nic niewarta. Jedna z Glide'ow. Zlapala go na dziecko i zmusila do malzenstwa. Zmarnuje mu zycie. Nie dostanie ani pensa, poki sie z nia nie rozwiedzie. On, Jim, zasluguje na cos lepszego niz mieszkanie pelne karaluchow i mlodziutka zona, nawet taka czula i slodka.
Kiedy kolega przywolal ja, wpadl w panike. Znajomi pytali:
– Masz ciasteczka z maslem orzechowym?
– Ile za paczke czekoladowych?
Najchetniej by uciekl, ale bylo juz za pozno. Nowi przyjaciele lakomie ogladali ciasteczka, ktore piekla, gdy on spal. Jeden z nich pochylil sie nad wozkiem i polaskotal jego syna w brzuszek. Inny poklepal go po ramieniu.
– Hej, Jimbo, chodz no tutaj. Nie wiesz, co to dobre ciastka, dopoki nie sprobujesz wypiekow tej malej.
Amber podniosla na niego wzrok i w oczach blekitnych jak gorskie niebo rozblysl usmiech. Najwyrazniej czekala, az on powie, ze to jego zona; widac bylo, ze bawi jata sytuacja, tak jak bawilo ja cale zycie.
Usmiechala sie promiennie, gdy do niej podchodzil. Pamietal, ze tamtego dnia zebrala wlosy w konski ogon i spiela je niebieska gumka, ze miala na sobie j ego stara koszule z wilgotna plama na ramieniu – pewnie Cal j a oplul.
– Poprosze czekoladowe.
Przechylila glowe na bok, jakby chciala zapytac: „Ejze, gluptasie, kiedy im powiesz?' – ale nadal sie smiala, nadal czekala na najlepszy moment.
– Czekoladowe – powtorzyl.
Nie watpila w jego honor. Czekala. Usmiechala sie. Wsadzil reke do kieszeni i wydobyl monete.
Dopiero wtedy zrozumiala. Nie przyzna sie do niej. Wydawalo sie, ze ktos zgasil swiatlo gdzies w jej wnetrzu. Zniknely radosc i smiech, znikla duma, ich miejsce zajely bol i upokorzenie. Przez chwile patrzyla na niego bez ruchu, a potem siegnela do wozka, wyjela ciasteczko i podala mu drzaca reka.
Cisnal jej cwiercdolarowke, jedna z czterech, ktore rano sama mu podala. Cisnal jej cwiercdolarowke, jakby byla uliczna zebraczka, rozesmial sie z kawalu kolegi i odszedl. Nie patrzyl na nia, tylko gniotl ciasteczka, ktore palily go jak rozzarzone zelazo.
Minelo ponad trzydziesci lat, a jego nadal gryzlo sumienie. Odstawil kubek na stol.
– Postapilem niewlasciwie. Nigdy o tym nie zapomnialem, nigdy sobie nie wybaczylem, i przepraszam.
– Przeprosiny przyjete. – Odkrecila kran, jakby celowo chciala zakonczyc te rozmowe. Zmienila temat. – Dlaczego Cal sie z nia ozenil? Dlaczego najpierw nie zamieszkali na probe razem? Wtedy przekonalby sie, co to za typ.
Jim nie chcial rozmawiac o Calu i jego nowej zonie.
– Powinnas byla napluc mi wtedy w twarz.
– Zaluje, ze nie poznalismy Jane wczesniej.
Nie podobalo mu sie, ze tak latwo mu wybaczyla, zwlaszcza iz przypuszczal, ze w glebi duszy nadal nosi uraze.
– Chce cie odzyskac, Lynn.
– Moze pod naszym wplywem zmienilby zdanie.
– Przestan! Nie chce rozmawiac o nich, tylko o nas! Chce cie odzyskac.
W koncu sie odwrocila. Patrzyla na niego jasnymi blekitnymi oczami, ktore niczego nie zdradzaly.
– Przeciez tu jestem.
– Taka, jaka kiedys bylas.
– Jestes dzisiaj w dziwnym humorze.
Zdziwil sie, ze ogarnia go wzruszenie, ale i tak nie mogl przestac mowic.
– Chce, zebys byla taka, jak na poczatku. Zabawna, glupiutka. Zebys przedrzezniala nasza gospodynie i drwila, ze jestem taki powazny. Chce, zebys dekorowala stol dzwonkami i smazyla fasole na smalcu. Chce, zebys chichotala bez opamietania, a kiedy stane w progu, rzucala mi sie na szyje.
Zmartwiona, sciagnela brwi w waska kreske. Podeszla do niego i polozyla reke na ramieniu w gescie otuchy, takim samym od niemal czterdziestu lat.
– Jim, nie cofne czasu. Nie moge sie odmlodzic. I nie moge przywrocic Jamiego i Cherry do zycia, choc bardzo bym chciala.
– Wiem, do cholery! – Odepchnal ja; odtracil wspolczucie i duszaca dobroc. – Nie chodzi mi o nich. Zrozumialem, ze nie odpowiada mi obecny stan rzeczy. Nie podoba mi sie, ze sie tak zmienilas.
– Masz za soba ciezki dzien. Pomasuje ci plecy.
. Jak zwykle, wobec jej dobroci czul sie podly i nic niewart. Wlasnie podlosc kazala mu mowic jej okropne rzeczy; podpowiadala, ze kiedy doprowadzi ja do ostatecznosci, odzyska dziewczyne, ktora utracil przed laty.