– Na pewno damy sobie rade – obiecala Indra.

– Na pewno – przyswiadczyl Marco roztargniony. – Ale potrzebne nam jest teraz wsparcie duchow, przed nami rozposciera sie czarna welnista mgla, musza wiec wyjsc przed J2 i sprobowac poszukac jakiejs drogi.

– Sadzilam, ze jest tylko jedna droga, cos w rodzaju tunelu.

– Owszem, ale nie chcemy chyba wjechac prosto w skale albo w cos na podobienstwo roju olbrzymich larw. Ta ziemista mgla jest tak gesta, ze blask reflektorow nie jest w stanie przez nia przeniknac. Nie, Sol, ty zostaniesz tutaj, nie mozesz juz uwazac sie za ducha w czystej postaci. Yorimoto i Oko Nocy takze pozostana w J1, Sassa tez, ona nie lubi J2. Kiro, i ty tu zostan. Za to Gerego i Frekego chcialbym zabrac ze soba. Mozecie sie nam przydac, pamietajcie, bedziemy was oslaniac. Przyslemy tez do J1 Joriego, on jest taki pelen zapalu, otwarty, mozna na nim polegac.

I balaganiarski, pomyslala Indra, ale zachowala to dla siebie. Z lekiem w glosie spytala natomiast:

– No a Ram?

– Zarowno Ram, jak i Faron przejda do J2, to tam moze dojsc do kryzysu. Poza tym ten pojazd ma posuwac sie jako pierwszy. Wy jestescie tylko na przyczepke.

Indra skulila sie jak przekluty balon.

– Moze ja tez…

– Nie, tam moze byc niebezpiecznie, nic przeciez nie wiemy. Jestesmy, prawde powiedziawszy, do tego stopnia niepewni, ze zbierzemy tutaj wszystkich, by podjac pewne kroki bezpieczenstwa. No, nadchodza pasazerowie z J2, mozemy zaczynac.

Wszyscy po kolei mieli wejsc do malusienkiego pomieszczenia w wiezyczce J1 i tam poddac sie naswietlaniu promieniami Swietego Slonca, by w ten sposob lepiej sie przygotowac na odparcie zlych impulsow, na jakich dzialanie niewatpliwie zostana narazeni tu, w Gorach Czarnych. Nikt nie chcial, by spotkal go taki los jak Hannagara i Elje, z wdziecznoscia wiec przyjeto te propozycje. Byli jednak tacy, ktorzy zaniepokoili sie nie na zarty…

– Czy ja jestem wystarczajaco dobra? – z niedowierzaniem pytala Sol. – Pomyslcie tylko, co bedzie, jesli w blasku Swietego Slonca ujawnia sie moje najgorsze cechy.

Marco odparl z powaga:

– Starannie przyjrzelismy sie kazdemu z was i uwazamy, ze trzymacie miare. Niemniej jednak Dolg najpierw wyprobuje niektorych z was niebieskim szafirem, zeby sprawdzic, czy wszystko jest w porzadku. Dotyczy to tych duchow z Ludzi Lodu, na ktorych ciazylo kiedys przeklenstwo, Heikego, Sol i Mara. Chcemy sie tez przyjrzec Yorimoto i Cieniowi, malo wiemy o waszym pochodzeniu. No i Geremu i Frekemu. Mam nadzieje, ze nikt z was nie poczul sie dotkniety.

Pokrecili glowami.

– Sami chcielibysmy, aby poddano nas tej probie – krotko oswiadczyl Cien.

– Doskonale, wez wiec z soba tych, ktorych to dotyczy, Dolgu, i sprawdz, co mowi szafir.

Dolg i wywolani znikneli, pozostali zas czekali w milczeniu. Wsluchiwali sie w duszna cisze panujaca na zewnatrz i starali sie nie wygladac przez okno.

Dolg wkrotce powrocil ze swym orszakiem.

– Doskonale poszlo – usmiechnal sie. – Drobniutenka nieczystosc przy wilkach, lecz czego innego mozna sie spodziewac, gdy ktos tak dlugo przebywal we wnetrzu Gor. Wszyscy zostali zaakceptowani przez szafir.

Teraz po kolei mieli wchodzic do malenkiego pokoiku. Gdy nadeszla kolej Sol, czarownica stwierdzila, ze nerwy ma w strzepkach. Jestem dobra, jestem dobra, jestem dobra, dawno juz przestalam byc niegrzeczna dziewczynka, powtarzala w duchu. Kochane Slonce, potraktuj mnie laskawie, przeszlam wszak przez ucho igielne szafiru!

Usiadla na krzesle stojacym w srodku, drzwi zamknely sie za nia, zostala sama.

Blask swiatla w pomieszczeniu z wolna nabieral mocy, az wreszcie rozpalil sie, rozgorzal, zachowujac jednoczesnie lagodnosc, tak ze nie draznil oczu.

Teraz wszystko sie rozstrzygnie. Jesli zlo we mnie dominuje, moge stac sie potworem.

Spiela sie podswiadomie, nie na zarty wystraszona, przejeta mysla o tym, co moze sie stac.

Nagle jednak ogarnelo ja cieplo, a cialo sie rozluznilo. Poczula sie wesola, szczesliwa, zyczliwie nastawiona do wszystkich.

Nadaje sie, pomyslala uradowana, jestem dobrym czlowiekiem, Slonce przyjmuje mnie, jakbym byla jego dzieckiem, i obdarza sila, ktora przyda mi sie w tej zlej, zimnej krainie. Hura!

Ostatnie slowo, nie zdajac sobie z tego sprawy, wykrzyknela na glos, Dolg wiec, ktory akurat zgasil Slonce i otworzyl drzwi, wszystko uslyszal. Usmiechnal sie szeroko, gdy rzucila mu sie w ramiona, placzac ze szczescia.

Indra w oczekiwaniu na swoja kolej rozmawiala i zartowala z Jorim, by troche rozluznic atmosfere powagi, wynikajaca z sytuacji, w jakiej sie znalezli. Jori nigdy nie odmawial udzialu w zabawie, pod tym wzgledem nie roznili sie z Indra nawet na jote.

Indra rozejrzala sie za Ramem. Stal kawalek dalej, odwrocony do niej plecami.

– Ty sie tu urodziles, Jori – powiedziala rozmarzonym glosem. – Ale ja widzialam swiat na powierzchni. Sa tam miejsca, ktore goraco bym pragnela pokazac Ramowi, gdyby tylko Obcy pozwolili, bysmy byli razem. Ale tak najwyrazniej sie nie stanie.

– Po glosie poznaje, ze masz na mysli jakies konkretne miejsce.

– Tak, Islandie. Gjain, doline elfow, i…

Nieoczekiwanie wybuchnela smiechem, tak serdecznym, ze az zgiela sie wpol. Gdy wreszcie troche sie uspokoila, wydusila z siebie:

– Cos mi sie przypomnialo, choc nie ma to wcale zwiazku z elfami ani z Ramem. Posluchaj tylko.

Jori juz usmiechal sie z wyczekiwaniem. Zapomnieli o tym, co sie dzieje dookola, chcieli sie troszke zabawic. Poza tym kolejka przed nimi wciaz byla dosc dluga.

– Widzisz, Jori, podrozowalismy samochodem przez kamienne pustynie w glab ladu, wozil nas Addi, bardzo doswiadczony kierowca, znajacy islandzkie pustkowia. Czesto obwozil turystow i mial dla nich przygotowane mnostwo atrakcji, takie jak wyscigi na skuterach snieznych po lodowcu, przejazdzki na konikach islandzkich, jazda na nartach za dzipem, splyw tratwami, wyprawy helikopterem, wspinaczka po lodowcu, lazenie po grotach, wycieczka do Geysiru, do kraterow wulkanow, kapiel w goracych zrodlach, szczegolnie w Blue Lagoon, i tak dalej. Wspolnie z Miranda wymyslalysmy dla niego nowe atrakcje, swietnie sie przy tym bawiac.

– Co rozumiesz przez nowe atrakcje? – spytal Jori z blyskiem w oku. Znal specyficzne poczucie humoru Indry i wiedzial, ze jej rozbawienie zapowiada cos interesujacego.

– Nie pamietam juz wszystkich propozycji, pewnie tez nie kazda byla bardzo pomyslowa, a w dodatku ukladalysmy je po angielsku, bo wlasnie w tym jezyku byla broszura Addiego, ale da sie to chyba przetlumaczyc. Na przyklad „horse-rafting” i „Geysir climbing”.

Jori caly sie rozjasnil.

– Splawianie koni tratwami i wspinaczka na Wielki Gejzer. Pojmuje, mow dalej.

– Co tam jeszcze bylo, zaraz, zaraz… Juz wiem! „Rajd na skuterach snieznych po grotach”.

– Ja tez cos mam – zapalil sie Jori. – „Plywanie tratwa po gejzerze”.

– „Kapiel w lawie o wschodzie slonca”.

– „Wyscigi rowerowe po lodowcu” – podsunal Jori.

– Specjalnie dla Francuzow „Tour de Myrdalsjokull”.

Indra rozesmiala sie.

– Akurat wtedy troche sie zloscilismy na Francuzow, doskonale wiec to pasuje. Przypominam tez sobie, ze na skraju jednego z kraterow weszla nam w droge jakas duza niemiecka grupa, a wtedy posypal sie juz prawdziwy grad propozycji. „Mistrzostwa Niemiec w skoku wzwyz do krateru – tylko jeden skok na uczestnika. Dopuszcza sie nastepujace style: 1. podwojny bismarck z bratwurstem. 2. sruba w pikielhaubie. 3. potrojne salto z wypchnieciem. 4. skoki synchroniczne (zespolowo)”.

– „Helikopterowe polowanie na szwedzkich turystow”.

To byla propozycja Joriego.

Kilka osob przysunelo sie do nich, chcac posluchac, co tak ich bawi, wsrod nich rowniez Ram. Nie przerywal im, wiedzial, ze tuz obok czai sie zapewne niebezpieczenstwo, a taka chwila beztroski doda wszystkim sil.

Indra miala cos jeszcze do powiedzenia:

Вы читаете Strachy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×