Woda zaczela gwaltownie stygnac. Wstal wiec i pociagnal zone za soba. Oblala sie rumiencem i stala nieruchomo w ociekajacych woda halkach, nie wiedzac, co zrobic. Rozwiazal ten problem, poluzowujac tasiemki i zdejmujac z niej ubranie. Teraz stala przed nim zupelnie naga.
– Jestes sliczna, Flanno i nie masz powodu sie wstydzic. Jako twoj maz mam prawo patrzec na ciebie i podziwiac twoja urode – powiedzial.
Zarumienila sie znowu, a potem powiedziala:
– Wyjdz z wanny, panie, to cie osusze. Powiesilam przy ogniu reczniki, by sie ogrzaly.
– Osuszymy sie nawzajem – powiedzial. Siegnal po recznik i zaczal energicznie ja wycierac. – Zglodnialas,
– Do licha! – zaklela Flanna. – Myslisz, ze slyszal, co robimy?
– Mozliwe, podejrzewam jednak, ze Angus to czlowiek swiatowy, a jako taki nie poczul sie zaszokowany tym, ze malzonkowie sie kochaja.
Gdy byl juz suchy, zalozyl lamowany futrem szlafrok z zielonego aksamitu, Flanna zas czysta lniana koszule. Przeszli na bosaka do saloniku, gdzie czekal juz na nich zastawiony stol. Byly tam swieze ostrygi, krewetki w bialym winie, pieczony kaplon, polmisek jagniecych sznycelkow, salata, swiezy chleb, maslo, trojkatny kawalek twardego sera i, na deser, jablkowa tarta. Do picia mieli pazdziernikowe piwo oraz wino.
– Pozwol, ze ci usluze – powiedziala.
– Podaj mi wpierw ostrygi – polecil. – Skoro tak bardzo polubilas kochanie sie, musze zjesc cos, co szybko przywroci mi sily.
Usiadl u szczytu stolu i spogladal na nia wyczekujaco.
– Chcesz powiedziec, ze bedziemy mogli zrobic to znow dzis wieczorem? – spytala zaskoczona.
Patrick Leslie usmiechnal sie, rozbawiony jej ignorancja.
– Tak, prawdopodobnie wiecej niz raz, jesli pozwolisz mi odpoczac miedzy milosnymi potyczkami. Zadowolona?
– Tak – odparla szczerze. – Lubie, gdy sprawiasz, ze szybuje jak ptak w przestworzach. Una uprzedzila mnie, ze moge zaznac przyjemnosci, i z pewnoscia tak jest, chcialabym jednak, bys i ty doznal rozkoszy takiej, jaka dajesz mnie. Powiesz mi, jak to zrobic?
Przygladala sie szeroko otwartymi oczami, jak Patrick polyka jedna ostryge po drugiej. Pochlonal ich chyba z tuzin.
– Usiadz, Flanno – powiedzial, wskazujac krzeslo na prawo od siebie. Zignorowal na moment jej prosbe. Bedzie jeszcze czas, by wszystko wyjasnic. Siegajac po polmisek z krewetkami, powiedzial:
– Podzielmy sie nimi.
Wybral wielkiego skorupiaka, chwycil go za ogon i zaczal lapczywie pozerac.
Flanna przygladala sie temu, zafascynowana apetytem meza. Kiedy krewetki staly sie juz tylko wspomnieniem, nalozyla mu wielka porcje kurczecia, kilka sznycelkow i troche salaty. Chwycila bochenek chleba, oderwala dla siebie spory kawalek i posmarowala obficie maslem. Jej apetyt okazal sie nie mniejszy. Byla glodna jak wilk i jadla z zadowoleniem, dopoki na stole nie zostala juz tylko jablkowa tarta. Podzielili ja miedzy siebie, zapijajac resztka piwa. Po chwili dzbanek byl juz pusty.
– Wino zostawimy na potem – powiedzial Patrick z usmiechem.
– Czy to stosowne – zapytala – by zona czerpala z zalotow meza az taka przyjemnosc? Bez tej milosci, o ktorej wszyscy tyle gadaja? Znamy sie ledwie tydzien, z czego przez piec dni nie bylo cie w domu. Czy to w porzadku, ze az tak cie lubie? Bede dobra ksiezna i nie przyniose wstydu Lesliem ani Glenkirk.
Ujal brode Flanny miedzy palec wskazujacy i kciuk i spojrzal wprost w jej srebrzystoszare oczy. Jest calkiem ladna, pomyslal, z tym malym, prostym noskiem, owalnymi oczami, otoczonymi gestymi ciemnoblond rzesami, ponad ktorymi wznosily sie brwi tego samego koloru. Pogladzil delikatnie policzek kciukiem. Skore Flanny, gladka i kremowa, cechowala przejrzystosc, charakterystyczna dla prawdziwych rudzielcow. Na grzbiecie jej nosa widniala smuzka ledwie widocznych piegow. Pochylil sie i ucalowal czubek tego nosa.
– Jestes bystra dziewczyna – powiedzial. – Wiem, ze potrafisz byc dobra ksiezna, choc nasze zycie w Glenkirk nie bedzie nazbyt interesujace. Nie wyjade, jak moi rodzice, na dwor ani nie zaangazuje sie w polityke czy religijne spory, jesli tylko zdolam tego uniknac. Znajda sie ludzie, ktorzy zechca zniszczyc moja rodzine i skrasc nam bogactwo, bo taki juz maja charakter. Pragne jedynie, aby pozostawiono mnie w spokoju, bym mogl zyc tak, jak chce: troszczyc sie o poddanych i wychowywac nasze dzieci, by rosly wolne od uprzedzen, proznosci oraz zawisci. Nie byloby to mozliwe, gdybym dopuscil, zeby swiat z jego zgielkiem i glupota wtargnal do Glenkirk. Nie bedziemy zabawiac krolow, jak czynili to moi rodzice i dziadkowie. Dasz mi dzieci i bedziesz zarzadzala zamkiem, ktory stanie sie twoim krolestwem. Zrob to dla mnie i badz dobra ksiezna, a bede cie za to czcil i szanowal. Potrafisz byc szczesliwa, zyjac w ten sposob, Flanno? Tylko takie zycie moge ci zaoferowac, przyrzekam jednak, ze nie opuszcze cie, by walczyc za tych, ktorzy sprawuja wladze, czy bedzie to krol, czy parlament.
– Bede zadowolona, panie, gdyz opisales zycie, jakie znam. Balam sie, ze zostane zmuszona zyc w sposob, do ktorego nie zostalam przygotowana. Nie chcialabym sprawic ci klopotu, Patricku Leslie, gdyz jestes, wszystko na to wskazuje, dobrym czlowiekiem.
– Usiadz mi na kolanach, Flanno – powiedzial, puszczajac jej brode. Usiadla, a on utulil ja w objeciach. Plonace w kominku polano rozsypalo sie z glosnym trzaskiem.
Pollezac z glowa oparta na piersi meza, westchnela, zadowolona. Nie spodziewala sie, iz zycie u boku Patricka Leslie okaze sie tak proste. Nie wyobrazala sobie, ze malzenstwo moze tak wygladac. Nie widziala nigdy, by
– Coz ty masz za wlosy,
Wsunal dlon w rozciecie koszuli Flanny, objal dlonia jej piers i zaczal pocierac bezwiednie kciukiem sutek.
Serce natychmiast podskoczylo jej w piersi.
– Najpierw – wykrztusila – musimy zatroszczyc sie o dziedzica dla Glenkirk.
Zna swoje obowiazki. Urodzi synow, zanim rodzina odkryje, ze wytworny, bogaty i wyksztalcony ksiaze Glenkirk pojal za zone prosta dziewczyne z gor.
– Mam tylu braci, ze zdazylam przywyknac do chlopcow – dodala.
– Twoi bracia dorosli na dlugo przedtem, nim sie urodzilas – odparl ze smiechem. – Tak, bedziemy potrzebowali synow dla Glenkirk, i nie poskapimy trudu, by ich splodzic, ale dziewuszka z plomiennoruda czuprynka swej matki tez by mnie nie rozczarowala…
Przytulil usta do jej ucha. O tak, potrafi wzbudzic pozadanie ta goracokrwista zonka o szeroko otwartych oczach, pomyslal, wysuwajac jezyk, by tym skuteczniej popiescic jej ucho.
To po prostu smieszne! Gdy tylko jej dotykal, natychmiast opuszczaly ja sily. Czy kobiety zawsze tak sie czuja? Bezsilne i bezbronne? Bylo to cudowne uczucie, ale tez mocno niepokojace.
– Nie! – pisnela, odsuwajac glowe, by uciec przed jego penetrujacym jezykiem.
– O co chodzi, dziewczyno? – zaprzestal pieszczoty natychmiast, gdy zaprotestowala.
– Czy kobiety moga piescic mezczyzn? – spytala, spogladajac na niego ze szczera ciekawoscia.
– Tak – odparl z wolna. O co jej chodzi? – Jak?
– Jak? – powtorzyl, cokolwiek zaklopotany.
– Coz, kobiety nie powinny chyba lezec bezczynnie w meskich ramionach! Dotykasz mnie i sprawia mi to przyjemnosc. Czy i ja nie powinnam dotykac ciebie? Sprawilabym ci tym przyjemnosc? Czy w kochaniu sie nie powinni uczestniczyc oboje kochankowie, czy tez kobieta ma byc jedynie przedmiotem, ktorego rola jest zadowolic mezczyzne? Powiedz mi, prosze, Patricku.
Patrick poczul sie nagle jak zarozumialy glupiec. Wiedzial od poczatku, ze Flanna jest niewinna, ale tak bardzo cieszylo go jej wspaniale cialo i oczywista przyjemnosc, jaka sprawialy dziewczynie jego pieszczoty, ze nie pomyslal o niczym wiecej.
– Nasladuj to, co robie – powiedzial zatem. – To, co sprawia przyjemnosc tobie, okaze sie przyjemne i dla