Bozego Narodzenia zostalo zakazane. Prostaczkowie nie moga juz tanczyc wokol majowego pala w ciepla wiosenna noc albo grac w kregle na gminnych bloniach w jesienny dzien. Wiesz, nasza matka poznala Henry'ego, ojca Indii i Fortune, rankiem podczas majowego swieta. Zakochali sie w sobie od pierwszego wejrzenia. Pamietasz, jak zachwycajaco piekna byla w mlodosci nasza matka, Patricku?
Patrick skinal glowa.
– Nie widziano piekniejszej od niej kobiety, z wyjatkiem moze madame Skye.
– Kim ona byla?
– Nasza prababka – odparl Charlie. – I najbardziej niezwykla kobieta. Nie bylo przedtem takiej jak ona i predko nie bedzie.
W sali zapadla gleboka cisza. Mezczyzni pograzyli sie w zadumie, spowodowanej zarowno wspomnieniami, jak doskonalym zamkowym winem. Widzac to, Flanna zsunela sie z kolan meza.
– Panowie, sluzba zaraz zacznie podawac kolacje, a kucharka poczulaby sie wielce urazona, gdybyscie nie docenili jej wysilkow.
Podprowadzila braci do podwyzszenia i zajela miejsce pomiedzy nimi.
– Sama usluze dzentelmenom – powiedziala do czekajacego slugi i jela napelniac talerze: najpierw goscia, potem meza, a na koncu swoj.
Posilek byl prosty i skladal sie z kilku zaledwie dan: gotowanego pstraga, esencjonalnego, przyprawionego winem gulaszu z dziczyzny, pieczonych przepiorek, nadziewanych suszonymi owocami, szynki, cebulek w smietanie, gotowanych burakow, salaty w winie, okraglego bochna chleba, masla i niewielkiego krazka twardego sera. Mezczyzni jedli z apetytem. Angus dbal o to, by ich kielichy nie pozostawaly puste. Posilek zakonczono deserem: swiezo upieczona tarta z jablkami, polana gesta smietana.
Charlie odsunal wreszcie talerz, wzdychajac z ukontentowaniem.
–
– Wyobrazam sobie, ze w porownaniu z gotowana kapusta i solona ryba musial wydac ci sie niezgorszy – odparla Flanna chlodno. – A teraz wybaczcie. Winnam sprawdzic, czy dzieci maja wszystko, czego im trzeba – dodala, wychodzac z sali.
– Nie jest ksiezna, jakiej mozna byloby sie spodziewac – zauwazyl ksiaze Lundy – ale to mila dziewczyna, nawet jesli troche zbyt wygadana.
– Za dobrze wiodlo ci sie z twoja slodka Bess – odparl Patrick. – Kobiety, ktore nie kryja, co mysla, to w tej rodzinie nic nowego. Flanna doskonale tutaj pasuje.
– Dlaczego ja poslubiles? – spytal Charlie, zaciekawiony. – Mogles zdobyc panne o wiele lepsza, niz rudowlosa corka Brodiego z Killiecairn. Jestes nie tylko lordem, ale i ksieciem, Patricku. Mogles ozenic sie z dziedziczka. Z pewnoscia nie kochasz tej dziewczyny.
– Matka wyjezdzajac przykazala mi, bym wzial sobie zone i postaral sie o dziedzica – wyjasnil Patrick. – Nie znalem ani jednej odpowiedniej kobiety. Chryste, Charlie, dobrze wiesz, ze prawie nie wyjezdzalem z Glenkirk. Poki byli tu nasi rodzice wydawalo sie, ze mam jeszcze czas. Mnostwo czasu. A potem zostalem nagle sam. Uznalem, iz dobrze byloby przylaczyc Brae do Glenkirk, a jedynym na to sposobem bylo poslubic Flanne. Jej ojciec nie wzialby zlota, a wierz mi, zaoferowalem go niemalo. Potrzebowalem zony, a Flanna byla dziewica z wlosciami, ktorych pozadalem. Moglem je zdobyc tylko w jeden sposob. Nasze malzenstwo posluzylo konkretnemu celowi, Charlie. Dalem staremu Brodie z Killiecairn to, czego sobie zyczyl i otrzymalem w zamian Brae.
– A czego zyczyla sobie Flanna, braciszku? Patrick sie rozesmial.
– Pragnela jedynie, by zostawiono ja z dwojka slug w Brae, gdzie moglaby robic, co chce. Lecz szybko przystosowuje sie do zycia w Glenkirk, mimo iz nie zostala starannie wychowana. Chetnie sie uczy i nie pragnie juz niczego, jak tylko zostac dama.
– I dac ci dziedzicow – dodal Charlie z usmiechem. – Sama mi powiedziala. Jest chetna w lozku?
Patrick az sie zarumienil.
– Owszem – mruknal.
– Bardziej niz chetna, co? – stwierdzil Charlie, parskajac smiechem. – Szczesciarz z ciebie, Patricku. Kobiete mozna nauczyc wielu rzeczy: jak byc dama, doceniac sztuke i klejnoty, tanczyc i prowadzic rachunki. Jednego nauczyc jej nie sposob: namietnosci. Ta musi zrodzic sie sama, ale ty dobrze o tym wiesz. Moze twoja Flanna z czasem stanie sie akuratna, choc niekonwencjonalna ksiezna, drogi bracie. Jest wystarczajaco ladna, z ta jasna skora i rudymi wlosami. Jakiego koloru sa jej oczy?
– Szare – odparl Patrick. – Czasem przypominaja burzowe chmury, a czasem srebrzyscie polyskuja. Zalezy, w jakim jest nastroju.
Charlie parsknal smiechem.
– Skoro to zauwazyles, moze interesuja cie juz nie tylko jej wlosci.
– To mile dziewcze – odparl Patrick, czujac, ze znow sie rumieni.
Charlie rozesmial sie jeszcze serdeczniej.
– Czy to mozliwe, Patricku, ze sie zakochujesz? Po raz pierwszy w zyciu! Do licha, alez sie Henry usmieje, kiedy mu o tym powiem!
– Nie kocham jej – zaprotestowal ksiaze Glenkirk. – Nie pokocham kobiety, nigdy. Milosc rodzi bol, Charlie. Matka kochala ojca, lecz on nie sluchal jej ostrzezen i dal sie bez potrzeby zabic. Ty kochales Bess tak mocno, ze po jej smierci stales sie nierozwazny i prawdopodobnie wkrotce zginiesz. India i Fortune takze kochaly, lecz India z powodu milosci niemal stracila pierwsze dziecko, a Fortune musiala opuscic Maguire's Ford i zostala na zawsze rozlaczona z rodzina. Nie, milosc to nie dla mnie, bracie.
– Matka przezyla z ojcem wiele szczesliwych lat – odparl Charlie. – India nie stracila syna i jest z Deverallem szczesliwa. Fortune pokochala Kierana Deversa tak mocno, ze byla gotowa opuscic Irlandie i wyjechac z nim do Nowego Swiata. Co zas sie tyczy mnie, jestem synem krola. Rodzina Stuartow uznala mnie i obdarzyla czula troska. Nie moge miotac sie w nieskonczonosc, lawirujac pomiedzy krolem a parlamentem, Patricku. Smierc Bess przyspieszyla jedynie decyzje, ktora i tak bym podjal. Milosc to dar od Boga. Mam nadzieje, ze pewnego dnia zdasz sobie z tego sprawe i otworzysz przed nia serce. Flanna wydaje sie osoba serdeczna i skora do okazywania uczuc. Nie zauwazylem, bys protestowal, kiedy usiadla ci przed chwila na kolanach.
– Lubie ja tak, jak lubie moje koty i psy – odparl ksiaze.
– Wiec jestes glupcem, drogi bracie. Flanna weszla do sali, mowiac:
– Dzieci zostaly juz ulokowane, panie, ale ucieszylyby sie niezmiernie, gdybys zajrzal do wiezy i powiedzial im dobranoc. Dziewczynka zamartwia sie, ze wyjedziesz bez pozegnania. Musisz zapewnic ja, ze zostaniesz w Glenkirk, poki nie przyjdzie czas ruszyc do Perth, na spotkanie z krolem. Z pewnoscia ty i moj maz macie juz na dzis dosc sporow.
Charles Frederick Stuart wstal, usmiechajac sie leniwie.
– Tak, na dzis chyba wystarczy, prawda, Patricku? Twoj maz jest glupcem,
Sklonil sie i wyszedl.
– Co mial na mysli mowiac, ze jestes glupcem? – spytala Flanna.
– Sadzi, ze zgodze sie narazic rodzine na dalsze niebezpieczenstwo, opowiadajac sie po stronie krola, ja zas uwazam, ze neutralnosc lepiej sie nam przysluzy. To wszystko, Flanno – sklamal.
– Podejdz do ognia – poprosila. – Usiade znowu przy tobie i troche cie pouwodze.
Usmiechnela sie i wyciagnela do niego reke.
Przez chwile czul sie winny, wspominajac, jak zapewnial brata, ze nigdy sie nie zakocha, wstal jednak i podszedl do Flanny. Jest jego zona, niewazne: kocha ja czy nie. Usiadl, posadzil sobie Flanne na kolanach i zaczal calowac usta, ktore ochoczo mu podala. Byla tak kuszaca, i z kazdym dniem zdawala sie bardziej go pociagac. Wymruczala cos i przycisnela sie do niego. Jej usta omdlewaly od pocalunkow. Rozchylila wargi, a jej jezyk, teraz juz bardzo wprawny, wdal sie w milosny pojedynek z jego jezykiem, burzac Patrickowi zmysly. Oczy Flanny, srebrzyste i blyszczace, spogladaly na niego spod na wpol opuszczonych powiek. Przygryzla delikatnie kciuk meza, a potem zaczela go ssac, mruczac niczym kot.
– Bezwstydna dziewucha – powiedzial, wsuwajac dlon pod spodnice, by pogladzic udo zony. Jak przystalo na prawdziwa dziewczyne z gor, nie miala na sobie majtek. Dama by je nosila, pomyslal, uznal jednak, ze nie zyczy sobie, by az tak sie zmienila. Zanurzyl palce miedzy porastajace wzgorek sprezyste kedziorki. – Bezwstydnica –