powtorzyl, pocierajac jej maly klejnot, az zaczela wiercic mu sie na kolanach, napierajac posladkami na krocze i ssac coraz namietniej jego kciuk. W koncu zabral dlon i wsunawszy palce w wilgotna szczeline jej plci, poruszal nimi w przod i w tyl, az zabraklo jej tchu. Pochylil sie i skubiac zebami ucho Flanny, wyszeptal naglaco:

– Powiedz, ze mnie pozadasz, dziewczyno! Powiedz, ze chcesz, bym wszedl w ciebie gleboko, dajac nam obojgu przyjemnosc, ktorej tak pragniemy. Powiedz to!

– Nie – wykrztusila, droczac sie z nim. – Ty mi powiedz! Ja jestem zadowolona z tego, co mam, ale ty chyba nie. Ach…eh…eh! Czuje, ze twoj niegrzeczny chlopczyk stara sie wydostac ze spodni, panie. Chcesz mnie, Patricku Leslie? Tak czy nie? Och…eh…eh! Nie zabieraj ich!

– Och, dziewko – jeknal, szarpiac krepujaca ruchy odziez. Kiedy udalo mu sie rozpiac spodnie, podniosl Flanne i wsunal w nia swa nabrzmiala lance. Jeknal, zanurzajac sie w goraca wilgoc jej lona. Szarpnal niecierpliwie tasiemki stanika, rozchylajac go i rozdzierajac koszule, aby obnazyc rozkoszne piersi zony. Spojrzal na nie i znowu jeknal.

Zasmiala sie cicho, a potem objela go za szyje i sie odchylila, by mogl podziwiac pelnie jej wdziekow.

– Prosze, moj panie. Wszystko dla ciebie i dla zadnego innego. Och, tak! To mile – zawolala, gdy zaczal lizac jej sutki, przeciagajac po nich z wolna jezykiem.

– Uhm… – westchnela, czujac, jak ogarnia ja fala przyjemnosci tak intensywnej, iz nie dbala zupelnie o to, ze ktos moglby wejsc i ich zobaczyc.

Charles Frederick Stuart stal w cieniu wejscia do sali, czekajac, az brat i namietna Flanna zakoncza milosne zmagania. Nie wrocilby, gdyby nie przypomnial sobie, ze nie ma pojecia, gdzie znajduje sie przeznaczona dla niego komnata. Usmiechnal sie na mysl, iz Patrick moze nie zdaje sobie z tego sprawy, lecz jest juz w zonie zakochany, a ona w nim. Niemozliwe, by dwoje ludzi oddawalo sie przez kilka miesiecy namietnosci i nie rozwinelo sie pomiedzy nimi uczucie. Zastanawial sie, czy te niewiniatka o tym wiedza. Coz, w koncu jedno z nich uswiadomi sobie, co sie dzieje, a wtedy… Rozesmial sie cichutko. To dopiero bedzie odkrycie!

Patrick jeknal glosno, a Flanna krzyknela, opadajac bezwladnie na jego piers. Objal ja ramionami i trwali tak w bezruchu, a potem Flanna nagle sie wyprostowala.

– Och, Patricku! Twoj brat nie wie, gdzie znajduje sie jego sypialnia. Z pewnoscia wroci zaraz do sali!

Zaczela zsuwac rozdarte poly koszuli, pokrzykujac:

– Och, zasznuruj mi stanik, panie, nim przylapie nas z odzieza w nieladzie. Z pewnoscia poczulby sie zaszokowany tak niestosownym zachowaniem.

Przygladzila wlosy w bezowocnej probie poprawienia fryzury.

Jej maz rozesmial sie cicho, sznurujac z wprawa stanik.

– Charlie jest Stuartem, dziewczyno – powiedzial – a Stuartowie znani sa z tego, ze latwo ulegaja namietnosci. Gdyby nas przylapal, zapewne tylko by sobie zazartowal. No, gotowe. Moze teraz ty mi pomozesz – zaproponowal, spogladajac na nia pozadliwie.

Flanna zerknela na meskosc Patricka, wiotka teraz i skurczona. Wyciagnela reke i popiescila ja, a potem powiedziala:

– Chyba lepiej bedzie, jesli zrobisz to sam, Patricku.

Charlie odczekal jeszcze chwile, a kiedy kochankowie uporzadkowali do konca ubrania, ruszyl halasliwie w glab sali, wolajac:

– Dzieci czuja sie wspaniale i dziekuje za to wam obojgu. Musisz mi jednak powiedziec, gdzie bede dzis spal, droga bratowo?

– Oczywiscie, panie – odparla Flanna skromnie. – Prosze, pojdz za mna, a dopilnuje, by bylo ci wygodnie.

Nic w jej glosie nie wskazywalo, ze przed chwila oddawala sie namietnosci.

Charlie wyciagnal reke i chwycil lok, wymykajacy sie z upiecia jej wlosow.

– Dostane wszystko, czego nie poskapilas przed chwila memu bratu, madame? - spytal zartobliwie, nie mogac sie powstrzymac.

Flanna, zaszokowana, poczula, ze czerwienieja jej policzki. Spojrzala jednak wprost w iskrzace sie humorem, bursztynowe oczy szwagra i powiedziala spokojnie:

– Coz, moze nie az tyle, jednak z pewnoscia spedzisz noc wygodnie, panie. Mamy cudowne materace z pierza i puchowe koldry.

Charles parsknal smiechem, po czym, mrugnawszy do brata, powiedzial:

– Gdyby ksiezna nie byla twoja zona, sam bym sie w niej zakochal. Pamietaj, co ci powiedzialem, i nie rob z siebie glupca zbyt dlugo, bo mozesz stracic wszystko.

A potem dodal, zwracajac sie do Flanny:

– Prowadz, madame. Tesknie za wygodnym lozkiem, choc zapewne nie bedzie mi dzis w nim tak dobrze, jak mojemu bratu.

Rozesmial sie raz jeszcze i wyszedl za Flanna.

ROZDZIAL 7

Ksiaze Lundy pozostal w Glenkirk do Bozego Narodzenia. Spedzajac czas z Flanna, opowiadal jej o rodzinie matki – swojej i Patricka. O tym, jak tesciowa, ktorej dotad nie poznala, i moze nigdy nie pozna, urodzila sie w miejscu odleglym od Glenkirk o pol swiata, zwanym Indie.

– Nazywala sie wowczas Jasaman Kama Begum – mowil, a Flanna sluchala z otwartymi szeroko oczami. – Jasaman znaczy “jasmin”, kama “milosc”, a begum to tytul, przynalezny ksiezniczce. Nasza babka, Velvet Gordon, lady BrocCairn, sadzac, ze jej maz zginal w pojedynku, wyplynela do Indii, by spotkac sie z rodzicami, przebywajacymi tam w interesach. Zostala porwana i podarowana wladcy Indii, aby zostala jedna z jego zon.

Staral sie uproscic cala historie, wiedzial bowiem, iz Flanna, naiwna i nieznajaca swiata poza rodzinnymi gorami, moglaby wielu rzeczy nie zrozumiec.

– Jedna z zon? – spytala bardziej zdziwiona niz zaszokowana. – To ile ich mial?

– Czterdziesci! – odparl Charlie ze smiechem.

– Nasz dziadek wladal krajem, gdzie mezczyzna moze miec wiele zon. Wiekszosc poslubil z pobudek politycznych: aby zakonczyc konflikt albo przypieczetowac traktat – wyjasnil. – Po latach babka dowiedziala sie, ze szkocki maz bynajmniej nie zginal, zdazyla juz jednak urodzic wladcy corke, nasza matke. Chciala pozostac w Indiach, lecz dziadek nie zgodzil sie na to, nie chcac okrywac hanba swego imienia. Odeslano ja zatem do Anglii i do prawowitego malzonka, lorda BrocCairn. Matka zostala jednak w Indiach. Minely lata i sprawy tak sie skomplikowaly, ze i Jasaman musiala zostac odeslana. Nikt poza pradziadkami nie wiedzial, ze jest w drodze. Przybyla do Londynu pewnego zimowego dnia roku 1606. Jej ojciec juz wtedy nie zyl, podobnie pierwszy maz, zamordowany przez brata Jasaman. Zmuszona uciekac z kraju, schronila sie u naszej prababki, madame Skye.

– Slysze o tej madame Skye, odkad przybylam do Glenkirk – zauwazyla Flanna. – Naprawde byla az tak niezwykla? Miejscowi nadal ja wspominaja, choc gdy tu przybyla, byla juz stara.

– Urodzila sie w Irlandii – zaczal kolejna opowiesc Charlie. – Przezyla dwoje monarchow. Znala zarowno Elzbiete Wielka, jak krola Jakuba. Toczyla z Elzbieta nieustanne potyczki, i niezle dala sie jej we znaki, choc w koncu, jak nalezalo sie spodziewac, wola krolowej zwyciezyla. Miala szesciu mezow i wszystkich przezyla. Urodzila osmioro dzieci, z ktorych siedmioro dozylo wieku doroslego. Stworzyla wielkie imperium handlowe, ktore przynioslo nam bogactwo, i nadal przynosi. Uznawala za swoj obowiazek dbac o to, by w rodzinie dobrze sie dzialo i wywiazywala sie z niego az do smierci. Bedac w podeszlym wieku usmiercila zloczynce, aby ochronic nasza matke. Wbila mu w serce sztylet.

Flanna westchnela, zafascynowana.

– Dziarska z niej byla staruszka, czyz nie? Dobrze wiedziec, ze moje dzieci beda mialy w sobie jej krew.

– Rodzina twego meza tez miala matke rodu, dorownujaca niemal madame Skye – odparl Charlie. – Jej portret wisi nad kominkiem. Byla corka pierwszego lorda i udala sie z ojcem do malego ksiestewka, zwanego San Lorenzo. Patrick Leslie, pierwszy tego imienia, byl ambasadorem Jakuba IV w tym kraju. Janet Leslie poslubila dziedzica San Lorenzo, ale zostala porwana przez tureckich piratow i zamknieta w haremie sultana.

Вы читаете Nazajutrz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату