Patrick z pewnoscia nie zaaprobuje jej planow, wiedziala jednak, ze jest to cos, co zrobic powinna.
Nie byla przeciez potulnym dziewczeciem, niezdolnym cokolwiek przedsiewziac bez zgody swego mezczyzny. Nagle przyszedl jej do glowy pewien pomysl. Moglaby pojechac w slad za szwagrem, Charlesem Frederickiem Stuartem, kiedy opusci Glenkirk. Siedzenie go nie powinno sprawic klopotu. Trudniej bedzie usprawiedliwic swoja nieobecnosc w zamku, lecz tu z pomoca przyjdzie jej ufna Aggie. Na Angusa, doskonale zdawala sobie z tego sprawe, nie ma co liczyc. Moglby sprobowac jej przeszkodzic, lecz ona nie da sie powstrzymac.
Pojedzie za ksieciem Lundy do Perth, i tam sie ujawni. Charlie bedzie nalegal, by wrocila natychmiast do domu, lecz ona nie wyrazi zgody. Nie wyjedzie, dopoki nie zobaczy sie z krolem. W koncu szwagier nie zwiaze przeciez bratowej i nie odesle jej przemoca do Glenkirk. Bedzie wolal uniknac zamieszania. Tak! Tak wlasnie postapi. A jesli krol udzieli jej zgody, zacznie czynic starania, by zebrac dla niego ludzi bez wzgledu na to, co sadzi o tym jej maz.
Tymczasem zblizalo sie Boze Narodzenie i choc nowy Kosciol niechetnie odnosil sie do wszelkiej celebracji, Flanna wiedziala, ze w Glenkirk tradycja zostanie zachowana. Nikt nie doniesie o tym wladzom w odleglej stolicy, zwlaszcza ze ich przedstawiciele byli mieszkancom Glenkirk obcy. Kazdy czlonek klanu, ktory zdola przyjechac, bedzie w zamku mile widziany, i jego rodzina takze. Dla kazdego znajdzie sie tez podarek: noze, oselki i strzaly dla mezczyzn. Wstazki, nici i tasiemki dla kobiet. Slodycze dla dzieci. Kazda rodzina otrzyma srebrna monete, zas najstarszym sposrod dzierzawcow umorzy sie oplaty. Podczas dwunastu dni dzielacych wigilie od swieta Trzech Kroli w wielkiej sali bedzie trwalo nieustajace swietowanie.
Zapowiadaja sie dziwne swieta, pomyslal Angus, rozpoczynajac przygotowania. James Leslie nie zyje, jego zona, uwielbiana przez czlonkow klanu obojga plci, przebywa daleko, w obcym kraju. Lecz beda to zarazem pierwsze swieta jego siostrzenicy jako pani na zamku. Pragnal, by zapisaly sie w pamieci zarowno Flanny, jak gosci. Na szczescie udalo mu sie zaprzyjaznic z Mary More – Leslie. Nie bylo to dla gospodyni latwe, gdyz uwielbiala swoja poprzednia pania, a jej sluzacego, owianego legenda Adalego, niemal czcila. Jesli wydarzenia ostatnich miesiecy napelnily serce ksiecia gorycza, co dopiero mowic o gospodyni. Lecz Angus Gordon posiadal nie tylko urok, ale i dobre maniery. Domyslila sie zatem natychmiast, ze jest kims wiecej, niz zwyklym sluga.
Adali, jak szybko mu to uswiadomiono, dogladal wszelkich domowych spraw, kierujac sluzba w sposob stanowczy, acz uprzejmy. Teraz jego role przejal Angus, sluzba zas, uszczesliwiona, ze znalazl sie ktos, kto zdejmie z nich odpowiedzialnosc, chetnie mu sie podporzadkowala. Mary, wielce z takiego obrotu rzeczy zadowolona, szybko stala sie jego prawa reka. Nowa ksiezna jest moze odrobine nieokrzesana, uznala, lecz to sie zmieni, kiedy poczuje sie w nowej roli pewniej. Najwazniejsze, iz Glenkirk znowu ozylo, jak za dawnych czasow rozbrzmiewajac smiechem platajacych figle dzieci. Napelnilo to serce Mary zadowoleniem, jakiego nie czula od miesiecy.
– Trzeba poszukac noworocznego polana – powiedziala do Angusa. – Moze ksiezna zechcialaby zabrac
– Wspanialy pomysl, Mary – przytaknal Angus.
– Ksiaze i jego ludzie musza upolowac dzika. Nie dbam o to, co mysla ci ponurzy prezbiterianie. Tu, w Glenkirk, zawsze swietowalismy narodziny Pana i nadal bedziemy to robic. A w Boze Narodzenie dobry pan Edie zasiadzie obok ojca Kennetha, jedzac i pijac w najlepsze. Ani mu w glowie bedzie na cokolwiek sie skarzyc.
– Znasz tutejszych mieszkancow na wylot – zauwazyl Angus z usmiechem.
– Och, daj spokoj, Angusie – odparla, rowniez sie smiejac. – I tak zdazyles mnie juz oczarowac. Jestes dobrym czlowiekiem i, miedzy nami mowiac, razem doskonale sobie poradzimy.
– Bez ciebie, Mary – powiedzial, klaniajac sie elegancko – na pewno nie dalbym sobie rady, i doskonale o tym wiesz.
– Zastanawiam sie, czy zdolamy dostac indyki. Do miasta jest stad zbyt daleko. Podejrzewam, ze bedziemy musieli zadowolic sie kaplonami, wolowina i ryba. Lepiej przygotowac wiecej, niz za malo – uznala. – Mam w piwnicy kosze jablek, bedzie wiec z czego upiec tarty. Dzieciaki z chat nie widuja slodkosci zbyt czesto. Zaczekaj tylko, a zobaczysz, jakie zrobia oczy. Od razu robi sie lzej na sercu – powiedziala, ocierajac fartuchem zwilgotniale nagle powieki.
– Masz miekkie serce, pani Mary – zauwazyl lagodnie Angus.
– Podejrzewam, ze jesli o to chodzi, nie jestes wcale lepszy ode mnie – odparla ostro. – Widzialam, jak cierpliwie pracujesz z jej lordowska moscia w bibliotece. Czemu, u licha, dziewczyna czekala tak dlugo, by sie uczyc? Wiedziala, ze wyjdzie kiedys za maz i bedzie musiala prowadzic dom. Powinna dawno zakonczyc edukacje. Jej matka o to nie dbala?
– Jestem bekartem Gordona, dziadka Flanny. Nie rob takiej niewinnej miny, Mary, bo juz dawno sie tego domyslilas, nawet jesli inni zdaja sie nie dostrzegac prawdy. Moja siostra przyrodnia zmarla, kiedy jej corka miala zaledwie dziesiec lat. Ojciec i matka Meg, niech Bog blogoslawi ich oboje, wychowywali nas jak rodzenstwo. Siostra, jako pochodzaca z prawowitego zwiazku, miala odziedziczyc Brae, ale i ja traktowany bylem jak syn. Gdy Meg poslubila Brodiego, pojechalem z nia do Killiecairn. Flanna opierala sie wysilkom matki, kiedy ta probowala nauczyc ja czytac i pisac. Po smierci Meg dziewczyna zaopiekowala sie jej szwagierka, nie zdolala jednak okielznac Flanny, ktora pragnela jedynie polowac, lowic ryby, strzelac i jezdzic konno. Nauczylem ja tego wszystkiego, a kobiety z rodziny, choc nie bez trudnosci, nauczyly ja szyc, tkac i gotowac, nie byly to jednak zajecia, ktorym oddawalaby sie z upodobaniem. Kiedy przybyla do Glenkirk, uswiadomila sobie, jaki popelnila blad. Spoglada na portrety poprzednich pan na zamku i czuje sie oniesmielona. Chcialaby odcisnac w historii rodu wlasny slad, lecz wie, ze na razie to po prostu niemozliwe. Tak, jestem wobec niej cierpliwy, Mary. Meg by tego chciala, choc musze przyznac, iz bywaja chwile, gdy mam ochote przerzucic ja przez kolano i wymierzyc kilka solidnych klapsow.
Mary parsknela smiechem.
– Mysle – powiedziala – ze trzeba zostawic to ksieciu. Nie moze ignorowac zony tak, jak robil to jej ojciec. Nie uswiadomil sobie tez jeszcze, ze jest w niej zakochany, a ona w nim. Widze, jak patrza na siebie, gdy mysla, ze nikt nie zwraca na nich uwagi. Spodziewam sie, ze wkrotce na swiat przyjdzie kolejne pokolenie Lesliech, Angusie. Jego matka bylaby bardzo szczesliwa.
– Nawet jesli Flanna jest troche nieokielznana?
– zapytal zartobliwie.
– Nie wszystkie panie Glenkirk urodzily sie ksiezniczkami, nawet nie wiekszosc z nich – odparla spokojnie Mary. – Och, Angusie, mam nadzieje, ze poznasz ja pewnego dnia, te nasza ksiezne Jasmine. Nie mogla zostac tutaj bez swego Jemmiego. Lecz skoro oboje odeszli, w Glenkirk utworzyla sie pustka, ktora ksiaze i jego zona beda musieli zapelnic.
Westchnela, otarla znow oczy fartuchem, a potem, wyprostowawszy sie, powiedziala dziarsko:
– A teraz, Angusie Gordon, zastanowmy sie, co jeszcze moglibysmy zrobic, zeby te swieta byly dla nas szczesliwe!
Kiedy Angus powiedzial siostrzenicy, jak pomocna okazala sie Mary, mloda ksiezna nie kryla wdziecznosci. Posluchawszy sugestii gospodyni, zabrala trojke dzieci i wraz z eskorta zbrojnych udala sie do lasu, aby poszukac wigilijnego polana. Dzien byl jak na grudzien niezwykle sloneczny. W powietrzu prawie nie czulo sie zimy.
– Nie mozemy zwlekac – powiedziala do dzieci.
– W nocy z pewnoscia rozpeta sie burza. Nie powinnismy tez oddalac sie zbytnio od zamku.
– Skad wiesz, ze bedzie burza? – spytala Brie.
– Jesli chodzi o mnie, pogoda moglaby byc przez caly czas taka jak teraz. Nie widywalam slonca zbyt czesto, odkad przenieslismy sie z papa na polnoc.
– O tej porze roku nie powinno byc tak cieplo i spokojnie, malutka – wyjasnila Flanna. – Wskazuje to, iz zanosi sie na burze.
Pociagnela nosem.
– Powachajcie powietrze – powiedziala do dzieci. – Czujecie zapach sniegu? I choc na pozor jest cieplo, gdzies tam czai sie chlod.
– Skad to wszystko wiesz? – zapytal Freddie.
– Tu sie urodzilam i wychowalam – odparla Flanna. – Nie bylam dziewczeciem, spedzajacym czas przy kolowrotku, Freddie. Lubilam polowac i tropic zwierzyne. A gdy sie to robi, czlowiek musi sie nauczyc rozpoznawac, ze zbliza sie zmiana pogody.
– Chce sie uczyc – powiedzial Freddie.