zwienczony korona. Flanna odczekala, az szwagier zsiadzie z konia, po czym podjechala do niego i spogladajac z wysokosci konskiego grzbietu, powiedziala:
– Witaj, Charlie, niezupelnie krolewski Stuarcie. Glos brzmi znajomo, ale to przeciez niemozliwe, pomyslal Charlie. Podniosl jednak wzrok i szczeka opadla mu ze zdumienia.
– Jezu, Flanno! – krzyknal, zaszokowany. – Co ty tu, u licha, robisz, i gdzie jest twoj maz?
ROZDZIAL 9
Flanna usmiechnela sie nerwowo.
– Przypuszczam, ze w Glenkirk – odparta, zsuwajac sie z siodla. – Przyjechalam sama, jedynie z bratankiem, Fingalem, i zbrojnym, Ianem More.
– Jak sie tu dostalas? – zapytal stanowczo.
– Dlaczego?
Charlie czul, ze krew uderza mu do glowy. Jechala za nim. Ot tak, po prostu.
– Chce pomoc krolowi – zaczela Flanna z zapalem. – Powiedziales, iz trzeba mu zolnierzy. Zamierzam zebrac ludzi i powolac oddzial. Patrick zachowuje sie niemadrze, bredzac na temat klatwy i nieszczescia. Skoro moj maz nie chce przysporzyc Lesliem chwaly, zrobie to za niego!
Musze sie napic, pomyslal Charlie. Najlepiej whiskey. Mocnej i dymnej. Patrick go zabije, kiedy sie dowie, ze to lojalnosc Charliego wobec Stuartow wzniecila w jego slicznej, lecz jakze naiwnej zonce patriotyczny zapal.
– Wejdzmy lepiej do srodka, Flanno – powiedzial. – Twoi towarzysze moga zostac z eskorta. Polowa to ludzie z Glenkirk. Wracajac, odwioza cie do domu.
Chwycil szwagierke mocno za ramie i wprowadzil do gospody. Gospodarz powital ich wylewnie.
– Zatrzymalem dla ciebie pokoje, panie – powiedzial, klaniajac sie i podskakujac z przejecia.
– Moja szwagierka, ksiezna Glenkirk, niespodziewanie do mnie dolaczyla – wyjasnil Charlie. – Znajdzie sie i dla niej jakies lokum?
– Och, panie, bardzo mi przykro, lecz z racji jutrzejszej uroczystosci gospoda peka w szwach. Przy twoim apartamencie jest jednak pokoik dla sluzacego. Obawiam sie, ze milosciwa pani bedzie musiala sie nim zadowolic.
Charlie skinal laskawie glowa.
– Rozumiem – powiedzial. – Moglbys dostarczyc nam jak najszybciej kolacje? Ksiezna nie jadla dzis nic od switu.
– Bardziej niz jedzenie – wtracila Flanna – przydalaby mi sie kapiel, i to goraca. Od pieciu dni nic, tylko marzne. Czy daloby sie to zorganizowac?
– Oczywiscie, pani – odparl gospodarz. – Natychmiast kaze wniesc wanne. Annie! – wykrzyknal, przywolujac corke. – Zaprowadz milosciwych panstwa do ich pokoi!
Dziewczyna dygnela i pospieszyla przodem, a Charlie i Flanna za nia. Poprowadzila ich waskim korytarzem, a potem otworzyla znajdujace sie na koncu ciezkie debowe drzwi.
– Oto salonik – powiedziala – a za nim sypialnia. Z saloniku prowadza drzwi do sluzbowki.
Dygnela znowu, podbiegla do kominka, zapalila przygotowane tam polana i wyszla.
Charlie zajrzal do pokoiku dla sluzby. Znajdowala sie w nim jedynie prycza z siennikiem i nic poza tym. Skrzywil sie, lecz zmilczal. Jakos przetrzyma.
– Moge tam spac – zaoferowala sie Flanna. Charlie westchnal.
– Nie. Juz sobie wyobrazam, co powiedzialaby matka, gdybym przyjal twoja propozycje, choc wlasciwie, zwazywszy na twoje zachowanie, dokladnie to powinienem zrobic. Ale nie, siostro, zatrzymasz dla siebie sypialnie, poki nie odesle cie do meza.
– Och, Charlie – powiedziala Flanna blagalnie – nie gniewaj sie i nie odsylaj mnie, poki nie spotkam sie z krolem. A juz na pewno nie jutro, zanim odbedzie sie koronacja!
– Patrick bedzie wsciekly – zauwazyl Charlie.
– Zapewne nie zorientowal sie jeszcze, ze wyjechalam – powiedziala, usmiechajac sie leciutko.
– A kiedy tak sie stanie, bede juz w polowie drogi do domu. Och, Charlie! Widziales portrety w Glenkirk? Ksieznej Jasmine i pozostalych? Kim jestem w porownaniu z nimi? Byly ustosunkowane i bogate. Chce pozostawic po sobie slad, by pamietano o mnie tak jak o nich.
– Usiadz przy ogniu – zaproponowal. – Nadal wygladasz na zmarznieta.
– Nie przypuszczalam, iz moze byc az tak zimno – przyznala.
– Nie podrozowalas dotad konno przez piec zimowych dni. Dzieki Bogu, obylo sie bez sniezycy i deszczu. – Rozesmial sie, a potem poprosil: – Powiedz mi, o co wlasciwie chodzi? Co moja matka i pozostale kobiety maja wspolnego z tym, ze sie tu dzis zjawilas?
– Byly bogatymi dziedziczkami – zaczela Flanna. – Pochodzily z wielkich rodow. Dokonaly wielkich czynow i dodaly blasku Lesliem z Glenkirk.
– Pewnego dnia z toba stanie sie tak samo – zapewnil ja.
– Nie bylam bogata – odparla smutno.
– Mialas Brae, a Patrick go pozadal. To byt uczciwy uklad. Wiele malzenstw zawiera sie z mniej waznych powodow.
– Moja rodzina sie nie liczy. Wasza matka byla ksiezniczka.
– A prababka Greyowna z Greyhaven. Pochodzila z niezamoznej rodziny, takiej jak Brodie z Killiecairn. Pamietaj, ze twoja matka byla Gordonowna z Brae. Twemu pochodzeniu, jak i posagowi, niczego nie mozna zarzucic.
– Nie chce, by pamietano mnie jako ksiezne, ktora niczego nie dokonala – stwierdzila z uporem Flanna.
Charlie rozesmial sie mimo woli.
– Jestes zona mojego brata zaledwie od kilku miesiecy, Flanno. Nie mozesz troche zaczekac, nim zaczniesz zdobywac swiat, aby przysporzyc chwaly Glenkirk?
– Jak moglbys to zrozumiec? – stwierdzila, zrozpaczona. – Jestes co prawda bekartem, ale splodzonym przez krola. Twoja matka byla z urodzenia ksiezniczka. Miales wladze, bogactwo i przywileje. Ze mna bylo inaczej. To, co tobie wydaje sie zwyczajne, dla mnie wcale takim nie jest. Widze, czego dokonala twoja mama i inne przed nia. Nie tylko zwiekszyly rodzinny majatek, ale dodaly rodzinie splendoru. Jak moge z nimi konkurowac, zwlaszcza w tym czasie i miejscu? Jesli teraz czegos nie zrobie, pozniej nie bedzie juz na to szansy. Wroce do Glenkirk, wydam na swiat kolejne pokolenia Lesliech, i na tym koniec.
– Czy to nie dosc? – spytal Charlie miekko, ujmujac dlon szwagierki.
Flanna potrzasnela ze smutkiem glowa.
– Nie, Charlie, nie dla mnie. Kazda suka potrafi wychowac miot. Ja chce zrobic cos wiecej!
– Nie sadze, by Patrick pozwolil ci rekrutowac zolnierzy – powiedzial Charlie, calujac dlon szwagierki. – Wiem jednak, ze moj kuzyn, krol, doceni dobre checi.
– Dam rade to zrobic, Charlie! – zapewnila go Flanna, podekscytowana. – Tylko nie odsylaj mnie, dopoki nie zobacze sie z krolem!
– Musze cie odeslac, Flanno – powtorzyl cierpliwie. – Kocham mojego brata i nie dopuszcze, aby cokolwiek nas poroznilo. Teraz, gdy wiem, ze za mna przyjechalas, musze odeslac cie jak najszybciej. Dzis jest juz jednak zbyt pozno. Jutro koronacja, nie bede wiec w stanie wyprawic cie bezpiecznie. Zatem, siostrzyczko, zyskalas nieco czasu na zwiedzanie miasta, i to podczas koronacji. Bedzie o czym opowiadac dzieciom, prawda?
Usmiechnal sie do Flanny i puscil jej dlon.
– Chce spotkac sie z krolem – powtorzyla. – Nie wroce do domu, poki tego nie zrobie. Jesli mnie zmusisz, uciekne, i co powiesz wtedy Patrickowi?
– Zrozum, Flanno. Szkoccy opiekunowie krola zrobili wszystko co w ludzkiej mocy, by odsunac jego angielskich przyjaciol i sojusznikow. Sadza, ze wywieramy na krola zly wplyw. Ci Szkoci to ludzie nieprzejednani, o ciasnych umyslach i zadzy wladzy dorownujacej tej, jaka przejawiaja ich angielscy poplecznicy. Nawet mnie uwazaja za