maly kosciolek. Szkocka szlachta zrobila, co tylko sie dalo, aby powstrzymac przed uczestnictwem w koronacji szlachte angielska. Nie lubili sie nawzajem i byli zazdrosni o krola. Poza zawiscia obie strony dzielila takze religia. Szkoccy prezbiterianie czuli odraze do anglikanow, gdyz ich wyznanie zawieralo w sobie sporo rytualow i obrzadkow katolickich. Nie znosili zwlaszcza biskupow, ktorzy zostali z Kosciola szkockiego wykluczeni.
Charlie znalazl sie w ciekawym polozeniu, byl bowiem lubiany i akceptowany przez kazda ze stron. Jako jeden z pierwszych angielskich szlachcicow zgodzil sie wlozyc pokutny worek i posypac glowe popiolem. Choc z pochodzenia anglikanin, gotow byl zrezygnowac na jakis czas ze swego wyznania, by pomoc kuzynowi. W koncu nie wymagano od niego, by wyparl sie Jezusa. Wspomnial swoja prababke, ktora tak lubila cytowac Elzbiete Tudor.
Charles Frederick Stuart przypominal z wygladu ojca, a posrod tlumu znalazloby sie wielu takich, ktorzy pamietali ksiecia Henry'ego. Niezupelnie krolewski syn zyl co prawda o wiele dluzej niz ojciec, lecz bursztynowe oczy, rysy twarzy oraz postawa wskazywaly na niego jako na Stuarta. Od ojca roznil sie jedynie kolorem wlosow. Ksiaze Henry byl, jak jego dunska matka, blondynem. Wlosy Charliego mialy charakterystyczna dla Stuartow, ciemnokasztanowa barwe.
Przybyli do kosciola i zsiedli z koni. Tlum rozstapil sie przed niezupelnie krolewskim Stuartem i dama, ktorej towarzyszyl. Ludzie szeptali, ze ten czlowiek moglby byc ich krolem, gdyby nie urodzil sie jako nieprawy potomek. Niektorzy wyciagali dlonie, aby go dotknac. Charlie usmiechal sie cieplo i odwzajemnial pozdrowienia, sciskajac wyciagniete ku sobie dlonie.
– Niech ci Bog blogoslawi, czcigodny panie! – powiedziala jakas staruszka, calujac jego dlon.
– Niech Bog blogoslawi krolowi – odparl Charlie, a tlum zakrzyknal na wiwat.
W kosciele musieli stanac z tylu, gdyz nie sposob bylo podejsc blizej, a Charlie nie byl oficjalnym uczestnikiem ceremonii. Zbudowano specjalna blisko dwumetrowa platforme, by zgromadzeni mogli zobaczyc koronacje. Rytual mial zostac odprawiony wedle obrzadku prezbiterianskiego i zostal zaaprobowany przez Zgromadzenie. Orszak krolewski wszedl do kosciola i Charliemu udalo sie podchwycic na chwile spojrzenie kuzyna. Monarcha skinal niemal niedostrzegalnie glowa. Ozdobiona perlami korone, pozlacane ostrogi oraz krolewski miecz wniosla delegacja wielmozow, zwiazanych scisle z nowym Kosciolem. Jedynym rojalista, ktoremu ze wzgledu na wieloletnia tradycje pozwolono towarzyszyc krolowi, byl lord marszalek.
Karol II po raz kolejny z entuzjazmem podpisal Kowenant i uznal jego zasady za swiete. Jego zapal wywarl na zebranych wielkie wrazenie. Charlie usmiechnal sie jednak dyskretnie. Kosciol nie mial juz tak duzego wplywu na rzad, a jego krolewski kuzyn robil po prostu, co trzeba, by zostac koronowanym. Kiedy przejmie w pelni wladze, sprawy beda przedstawialy sie zupelnie inaczej.
Tymczasem gral wyznaczona sobie role, i byl w tym, jak wszyscy Stuartowie, bardzo dobry. Wreszcie wlozono mu korone i tlum zaczal wiwatowac.
Flanna przygladala sie temu z oczami jak spodki i otwartymi ustami. Wyruszajac tropem szwagra, nie przypuszczala ani przez chwile, iz uda jej sie zobaczyc koronacje. Bedzie co opowiadac dzieciom, a potem wnukom, pomyslala. Nie mogla sie wprost doczekac, by opowiedziec o wszystkim Patrickowi. Gdyby tylko nie byl tak niechetny krolowi, pomyslala.
– Zabieram cie z powrotem do gospody – powiedzial Charlie, gdy wyszli na ulice. – Wyruszasz jutro do domu, a nie zdazylas jeszcze odpoczac po poprzedniej podrozy. Napisze do brata list, wyjasniajac sytuacje i biorac na siebie wine za to, ze za mna pojechalas.
– Ale dlaczego? – spytala. – Zrobilam to, bo chcialam.
– Wiem – odparl Charlie z usmiechem, podsadzajac ja na siodlo – znam jednak brata dluzej niz ty i sadze, ze lepiej nie uswiadamiac mu, jak bardzo potrafisz byc uparta.
– Jesli Patrick chce wierzyc, ze rodzina krolewska sprowadza na Lesliech nieszczescia, nic nie moge na to poradzic – powiedziala. – Nie zamierzam jednak zachowywac sie tak niemadrze jak moj maz. Dalam krolowi slowo, ze zwerbuje dla niego oddzial zolnierzy, a nie mam zwyczaju lamac obietnic.
Charlie nie powiedzial nic wiecej. I tak nie mialoby to sensu. Ostrzeze brata, by staranniej pilnowal zony, i na tym jego rola sie skonczy. Patrick bedzie musial poradzic sobie sam. Odeskortowal Flanne z powrotem do gospody, a potem, zsadzajac ja z siodla, powiedzial:
– Musze wrocic do krola. Zobacze sie z toba wieczorem lub rano, zanim wyruszysz do Glenkirk. Sprobuj zachowywac sie jak nalezy, Flanno. Pamietaj, ze przede wszystkim winna jestes lojalnosc mezowi, a takze Glenkirk, a ono potrzebuje dziedzica.
Odjechal, nie zauwazywszy, iz pokazuje mu jezyk.
ROZDZIAL 10
Flanna zwrocila suknie Annie, pytajac:
– Nie widzialas mego bratanka? Chlopca, ktory przyjechal ze mna wczoraj?
– Byl z ludzmi ksiecia – odparla Anne. – Mam go sprowadzic?
– Nie. Chcialam tylko wiedziec, gdzie jest. Brat gniewalby sie na mnie, gdyby cos mu sie stalo lub popadl w tarapaty. A jego matka wygarbowalaby mi skore.
– Rozumiem – zasmiala sie Annie. – Moja mama tez taka jest, stale martwi sie o braci. Przyniesc cos do jedzenia, pani?
Flanna skinela glowa.
– Kobiet nie zaproszono na krolewska uczte – wyjasnila.
– Czy uroczystosc byla wspaniala? – dopytywala sie Annie, zaciekawiona.
– Owszem – odparla Flanna – ale i bardzo dluga. Kaplan mowil i mowil bez konca. Nie ma dobrego zdania o Stuartach, gdyz mowil o nich straszne rzeczy, nazywajac bezboznikami i cudzoloznikami. Jesli jest w tym choc czesc prawdy, nie rozumiem, dlaczego pozwolili krolowi wrocic – zauwazyla.
– Mama powiada, ze to banda zawodzacych psalmy ponurakow. Odarliby zycie z wszelkiej radosci, gdyby im na to pozwolono. Nie powtarzaj, prosze, ze ci to powiedzialam, bo moglibysmy popasc w klopoty. Przyniose cos do jedzenia, pani – zakonczyla, dygnela i wyszla.
Wrocila, niosac tace, a na niej piers kaplona, maly bochenek chleba, miseczke wisniowego dzemu i spory kawalek twardego zoltego sera.
– Piwo czy wino, pani? – spytala.
– Piwo – odparla Flanna.
– Zaraz przyniose dzbanek – obiecala i znowu wyszla. Wrocila z dzbankiem i postawila go na kredensie.
– Jesli bedziesz mnie, pani, potrzebowala, wystarczy zawolac – powiedziala, po czym dygnela po raz kolejny i znikla za drzwiami.
Flanna usiadla i pochlonela wszystko, co przyniosla dziewczyna. Na dworze, mimo chlodu, podobnie jak w samej gospodzie swietowano koronacje. Usiadla przy ogniu, a gdy sie rozgrzala, uswiadomila sobie, jak bardzo jest zmeczona. Nie podejmowala dotad tak dalekich podrozy, poza tym przez caly czas obawiala sie, ze Charlie dostrzeze ja i odesle. Niespecjalnie dobrze spalo jej sie w stajniach, gdzie zatrzymywali sie na noc, a jedzenie jakos jej nie sluzylo. Niepokoilo ja takze, iz Patrick zorientuje sie, ze nie pojechala do Killiecairn, ruszy jej sladem, dogoni i zabierze do domu, zanim osiagnie cel.
A jednak wszystko doskonale sie udalo. Spotkala sie z krolem i otrzymala zgode na rekrutowanie zolnierzy. I zrobi to, utworzy oddzial! Bedzie Flanna Leslie, ktora wypelnila w wielkim stylu obowiazek wobec Karola Stuarta, drugiego tego imienia.
Jej portret zawisnie kiedys w galerii, a potomni beda wyrazali sie o niej z szacunkiem rownym temu, jaki zywili wobec Janet, Catriony i Jasmine Leslie. Krol nagrodzi Lesliech, a Patrick przekona sie, ze jego matka sie myli i Stuartowie wcale nie sciagaja na Glenkirk nieszczescia. Owinela sie ciasniej pledem, czujac, ze opadaja jej powieki. Cieplo, bijace od kominka oraz pelny brzuch nie sprzyjaly czuwaniu. Zasnela na krzesle, ukolysana kojacymi trzaskami palacych sie polan.
Nadeszla noc, a ona spala dalej w cieple kominka. Nie slyszala skrzypienia otwieranych ukradkiem drzwi, ani zblizajacych sie krokow. Krol podszedl cicho i spojrzal na spiaca kobiete. Jest piekna, pomyslal znowu. Jedna z