najladniejszych kobiet, jakie widzial. Co za szkoda, ze na szkockim dworze nie ma dzis miejsca dla tak rozkosznych istot. Zdjal zdobiony piorem kapelusz oraz lamowana futrem peleryne i odlozyl je na bok.
Pokoronacyjny bankiet wreszcie sie skonczyl i opiekunowie o ponurych obliczach udali sie na spoczynek. Pozwolono mu zostac z przyjaciolmi – niezwykly przywilej, zwazywszy, iz szkoccy nadzorcy uwazali, ze angielscy przyjaciele wywieraja na krola bardzo zly wplyw. Byli przeciez anglikanami, albo – o zgrozo! – katolikami, tych zas nalezalo za wszelka cene unikac. Krol usmiechnal sie do siebie. Nadzorcy nie byli zbyt sprytni i wielu zwolennikow Charlesa Stuarta pokajalo sie, przywdziewajac pokutny worek i dokonalo aktu publicznej skruchy, byle pozostac ze swym monarcha. Przedstawiciele najwiekszych angielskich rodow ponizyli sie dla swego krola.
Zostawil ich popijajacych i planujacych powrot do Anglii. On sam postanowil uczcic objecie tronu Szkocji w inny sposob. Stal, nie odrywajac wzroku od Flanny Leslie. Minelo sporo czasu, odkad dane mu bylo rozkoszowac sie uwodzeniem, a ksiezna Glenkirk doskonale sie do tego nadawala. Patriotka. Naiwna. I zdecydowanie atrakcyjna. Przesunal z wyczekiwaniem jezykiem po miesistych wargach. Charlie powiedzial, ze nastepnego dnia odesle ja do domu, krol mial jednak wobec slicznej mlodej kobiety inne plany.
Pochylil sie, chwycil Flanne w ramiona, podniosl i usiadl na krzesle, trzymajac ja w objeciach. Wymamrotala cos niezrozumiale i uniosla powieki. Srebrzyste oczy rozszerzyly sie z szoku, gdy go poznala. Sprobowala usiasc, lecz trzymal ja mocno.
– Nie widzialem w Szkocji niczego ladniejszego od ciebie, Flanno Leslie. Watpie, czy jest tu cos, lub ktos, kto moglby sie z toba rownac – powiedzial cicho melodyjnym, glebokim glosem, pozerajac ja spojrzeniem.
– Wasza Wysokosc! – pisnela Flanna, probujac wstac mu z kolan.
– Pozwol mi tak z toba posiedziec – powiedzial proszaco. – Minelo duzo czasu, odkad zaznalem odrobiny czulosci. Od miesiecy uciekam przed wrogami. Doswiadczylem biedy i widzialem jak moja matka, francuska ksiezniczka, walczy o to, by przezyc i zapewnic byt mojej siostrzyczce, Henrietcie. Cala moja rodzina cierpiala, Flanno Leslie. Od dzis jestem krolem Szkocji, lecz jakze samotnym krolem! Nie pozbawiaj mnie swego towarzystwa, kochanie, blagam!
– Z przyjemnoscia dotrzymam ci towarzystwa, Wasza Wysokosc – odparla Flanna – lecz taka zazylosc z mezczyzna, ktory nie jest moim mezem, to cos z gruntu niewlasciwego i Wasza Wysokosc dobrze o tym wie. Jestem moze wiesniaczka, lecz nie brak mi rozumu.
Krol rozesmial sie, szczerze ubawiony. Sprawa nie przedstawiala sie tak prosto, jak oczekiwal.
– Chce sie z toba kochac – powiedzial szczerze. – Nie odmowisz chyba swemu krolowi, Flanno Leslie.
Flanna zaczela sie wyrywac.
– Jestem kobieta zamezna, Wasza Wysokosc – odparla stanowczo. – Nie zdradze mojego meza i nie sprowadze hanby na Glenkirk. Pusc mnie, prosze!
– Coz, skoro tak – odparl krol z wyraznym zalem – czy moge liczyc choc na pocalunek? Jeden maly calus?
Usmiechnal sie czarujaco.
– Pocalunek na zgode, zaswiadczajacy, ze nie czujesz sie urazona, iz twoja pieknosc tak mnie oczarowala, ze zachowalem sie zbyt swobodnie.
– Jeden pocalunek? – spytala, wpatrujac sie w niego uwaznie.
Skinal glowa. Co za rozkoszne niewiniatko. Najwidoczniej nie zdawala sobie sprawy, ze pocalunek moze prowadzic do kolejnych poufalosci.
– Dobrze. Jeden pocalunek – powiedziala, a potem zamknela oczy i podala mu zacisniete skromnie usta.
Wargi krola objely je natychmiast w posiadanie. Calowal ja namietnie, gleboko, budzac uspione tesknoty i drazniac zmysly. Nie odrywajac ust od warg Flanny, wsunal dlonie pod pled, a potem w rozciecie koszuli i zaczal glaskac jej piersi, podszczypujac leciutko palcami sutek. Probowala sie uwolnic, lecz na to nie pozwolil. Pachniala delikatnie perfumami, ktorych nie potrafil rozpoznac.
Czul, jak meskosc sztywnieje mu w spodniach, wiec zsunal dlon nizej, ku kepce sprezystych lokow u zbiegu zacisnietych mocno ud. Sprobowal wsunac pomiedzy nie palec, myslac o tym, iz nie zdarzylo sie dotad, by jakas kobieta zdolala tak szybko go podniecic.
Flannie w koncu udalo sie oderwac usta od warg krola. Wrzasnela, rozgniewana, bijac go piesciami po piersi.
– Wstydz sie, Wasza Wysokosc! Coz z ciebie za nikczemnik! Pusc mnie natychmiast! Och!
– Szaleje za toba, skarbie! – zawolal krol, probujac uniknac ciosow. – Au!
Flanna pociagnela go za czarne loki.
– Natychmiast mnie pusc! – zawolala. – Nie moge uwierzyc, ze zachowujesz sie tak niehonorowo, panie!
– Nie zamierzam w niczym ci uchybic, Flanno – nalegal. – Wiele kobiet poczytaloby sobie za zaszczyt, gdyby ich krol zechcial sie do nich zblizyc.
Poluzowal uscisk i Flanna natychmiast to wykorzystala. Zerwala sie na rowne nogi i owinela ciasno pledem.
– Jestem wiejska gaska, Wasza Wysokosc. Wyszlam za czlowieka honoru. Szanuje cie jako mego krola, nie bede sie jednak zachowywala jak byle dziewka z tawerny. Jestem zmuszona prosic cie, bys natychmiast stad wyszedl – dodala z najwieksza godnoscia, na jaka bylo ja stac.
– Bedziesz musiala dac mi chwile – powiedzial.
– Bys mial czas wyprobowac na mnie kolejne sztuczki?
– Nie moge tak wyjsc, skarbie – powiedzial, wskazujac wybrzuszenie w spodniach.
– Och, co za wstyd! – zawolala.
– Wstyd polega jedynie na tym – odparl sucho – ze nie moge zrobic tego, co powinno zostac zrobione i pozbyc sie klopotu w zwykly sposob.
Usmiechnal sie leciutko.
Flanna parsknela smiechem. Nie byla w stanie sie powstrzymac.
– Jesli wpakowales sie, Wasza Wysokosc, w tarapaty, jest to wylacznie twoja wina – powiedziala z nagana w glosie.
– Zatem zostalo mi wybaczone? – zapytal, udajac skruszonego.
– Zachowujesz sie jak rozpuszczony chlopak, panie – odparla Flanna – lecz jesli obiecasz, ze zaczniesz zachowywac sie jak na krola przydalo, to ci wybacze.
Westchnal gleboko.
– Uznaje swoja porazke,
– Czy nie przyrzeklam ci tego, panie? – odparla. – Nie lamie raz danego slowa, Wasza Wysokosc.
– Sprawiasz, ze niemal wstyd mi za siebie Flanno Leslie.
– Niemal? – W jej srebrzystych oczach zablysly iskierki. – Mama nie nauczyla cie, co to sumienie,
– Obiecales zachowywac sie jak nalezy,
– I dotrzymam obietnicy – powiedzial, wzdychajac ciezko. Wstal, ujal jej dlon i juz mial zlozyc na niej pocalunek, kiedy drzwi saloniku otwarly sie i stanal w nich ksiaze Glenkirk.
– Zatem,
– Schowaj bron, Patricku! – powiedzial ksiaze Lundy, stajac tuz za bratem. – Masz przed soba krola!
Patrick schowal ostrze, stwierdzajac przy tym kasliwie:
– Krola! Mam sie wiec czuc zaszczycony, ze to krolewski Stuart zabawia sie z moja zona, nie zwykly uwodziciel?
Spogladal przy tym na krola nader chlodno.
Charles Stuart ucalowal dlon Flanny, a potem powiedzial, przeciagajac gloski i spogladajac na Patricka niemal z lekcewazeniem:
– Ty jestes Leslie z Glenkirk? Slyszalem o tobie od twego brata.
– Charlie wyjasnil wiec zapewne, ze choc uznaje Wasza Wysokosc za swego krola, nie zamierzam wysylac ludzi, by za ciebie gineli. Szkocja cie nic nie obchodzi. Pragniesz wrocic do Anglii, by objac tron. Wielu zginie,