widzial. Po prostu promieniala. – Ale czy to prawda?

– Tak – powiedzial. Widzac, jak jest szczesliwa, uswiadomil sobie, ze brat mial racje.

– Kocham cie, dziewczyno.

– A ja ciebie! – zawolala, obejmujac go za szyje i goraco calujac. – Och, jak ja cie kocham!

Usmiechnal sie, przepelniony szczesciem.

– Prawdziwy czort z ciebie, nie kobieta, Flanno Leslie! – zauwazyl.

– Rzeczywiscie – przyznala. Parskneli oboje zgodnym smiechem.

CZESC III

OGNISTA FLANNA

ROZDZIAL 11

Przesuwal jezykiem po kremowym ciele, pozostawiajac wilgotny, goracy slad. Za murami zamku Glenkirk wiatr zawodzil ponuro, bombardujac szyby mieszanina deszczu, sniegu i gradu, ale w sypialni plonal suty ogien, ogrzewajac pokoj i oblewajac cieplym blaskiem pare, tulaca sie do siebie na wielkim lozu.

Ksiezna Glenkirk wzdychala z zadowoleniem, gdy maz smakowal kazdy kawalek jej skory. Lizal podeszwy jej stop, wpychajac prowokujaco jezyk pomiedzy palce, by zaraz przesunac go w gore lydki i wyzej, az po kolano. Piersi bolaly ja, pobudzone wczesniejszymi pieszczotami, a sutki dumnie sterczaly. Przytulil wargi do miekkiego brzucha, rozkoszujac sie jedwabista gladkoscia jej skory. Flanna zaczerpnela gwaltownie powietrza, kiedy zanurzyl twarz pomiedzy sprezyste loczki jej wzgorka.

– Zrob to! – wyszeptala ochryple, wiedzac, ze i tak by go nie powstrzymala. Zwlaszcza ze wcale nie chciala, by przestal.

Uniosl ciemna glowe, a jego zielonozlote oczy niebezpiecznie zablysly.

– Zrobimy to razem – powiedzial.

– Razem? – powtorzyla, zdezorientowana. Zacisnal dlon na miekkim wzgorku, sprawiajac, ze Flanna zadrzala.

– Lubisz, kiedy dotykam cie tam jezykiem i pieszcze twoj maly klejnot, Flanno. Ale ja tez chcialbym byc w ten sposob pieszczony.

Odwrocil sie tak, ze jego glowa spoczela pomiedzy udami Flanny, zas meskosc znalazla sie tuz obok jej ust.

Flanna, choc zaskoczona, nie byla w kwestii namietnosci tchorzem.

– Co mialabym zrobic? – spytala.

– Posluz sie jezykiem, nie zebami, dziewczyno. Wez tyle, ile zdolasz, pomiedzy swe slodkie wargi i ssij. Zobaczymy, jak ci pojdzie, a jesli ci sie spodoba, dodamy troche bardziej wyrafinowanych pieszczot.

Rozchylil jej dolne wargi i zaczal lizac.

Drzac z przyjemnosci wysunela z wahaniem jezyk i przesunela nim po meskosci Patricka, z poczatku niesmialo, potem ze wzrastajacym entuzjazmem. Smialo objela wargami czlonek i zacisnela je na nim, czujac, jak sztywnieje jej w ustach, stajac sie coraz grubszy i dluzszy. Wyciagnela dlon i objela nia blizniacze klejnoty meza, pracujac ustami i jezykiem. To, iz miala nad nim wladze rowna tej, jaka on mial nad nia, niesamowicie ja podniecalo. Bylo cos rozkosznie wystepnego w tym, ze piescili nawzajem najbardziej intymne czesci swoich cial. Ssala wciaz mocniej i mocniej, az wreszcie krzyknal, by zaprzestala slodkiej tortury. Wypuscila czlonek z ust, zlizujac wpierw z jego czubka kropelke bialego plynu. Smakowala slono.

Odwrocil sie blyskawicznie i przyszpiliwszy Flanne do materaca, wbil sie w nia gleboko, jeczac z przyjemnosci. Ciepla i wilgotna, obejmowala ciasno jego rozpalona meskosc, dostarczajac niewiarygodnej przyjemnosci. Przymknela srebrzyste oczy i zanurzyla sie w otchlani przyjemnosci. Wbila palce w muskularne ramiona Patricka, a potem przesunela paznokciami wzdluz jego naprezonych plecow.

– Wiedzma! – steknal, wpijajac sie ustami w jej usta.

Flanna szybowala, roztapiajac sie w przyjemnosci. Krzyczala, lecz krzyk nie wydostawal sie na zewnatrz. W sypialni rozbrzmiewal jedynie namietny jek, zagluszany przeciaglym postekiwaniem. Razem osiagneli szczyt, a potem zapadla cisza. Lezala, spowita ciemnoscia, wtulona w piers Patricka, przysluchujac sie, jak miarowo i mocno bije mu serce.

– Bylo cudownie – wykrztusila w koncu. – Rzeczywiscie – przytaknal Patrick ze smiechem.

– Powinnismy troche odpoczac – powiedziala, usmiechajac sie do niego w mroku sypialni. – Jest tak kazdej nocy, odkad wrocilismy z Perth. Rankiem ledwie moge zwlec sie z lozka, a mam przeciez obowiazki.

– Najwazniejszy z nich to dac mi dziedzica, a jeszcze lepiej dwoch – rozesmial sie.

– Wszystko w swoim czasie – obiecala. Prawde mowiac, przypuszczala, iz moze byc w ciazy, uznala jednak, ze nie powie o tym nikomu, dopoki nie bedzie absolutnie pewna. Dorastajac w domu, gdzie bylo tyle kobiet, potrafila rozpoznac objawy, wiedziala zatem, ze ma jeszcze czas. Poza tym, choc pogoda wcale na to nie wskazywala, nadchodzila wiosna. Byl marzec. Wkrotce dni stana sie na tyle dlugie, ze bedzie mogla wyjezdzac z Glenkirk, aby werbowac dla krola zolnierzy.

Zamierzala udac sie wpierw do Killiecairn, mieszkalo tam bowiem dosc Brodiech, aby zasilic kazda armie. Potem odwiedzi Gordonow. Byli spokrewnieni nie tylko z nia, lecz takze z Lesliemi z Glenkirk. Gdyby powiedziala Patrickowi, ze spodziewa sie dziecka, z jej planow nic by nie wyszlo. Uzylby wszelkich sposobow, aby zatrzymac ja w Glenkirk. Nie moze na to pozwolic. Dala krolowi slowo. Zdawala sobie sprawe, ze Patrick nie pogodzil sie jeszcze z tym, iz jego zona otwarcie popiera Karola Stuarta. Niech sobie mysli, co chce, uznala, byle nie usilowal jej powstrzymac.

Czula sie szczesliwsza niz kiedykolwiek w zyciu. Milosc do tego mezczyzny – oraz swiadomosc, ze jest przez niego kochana – otwarla ja na swiat, ktorego istnienia nawet nie podejrzewala. Zrozumiala w koncu, co laczylo z ojcem jej matke. Malzenstwo z milosci – powiadali ludzie, wspominajac zwiazek pieknej Meg Gordon i Lachlanna Brodie. Niektorzy mowili to z nagana, inni ze zdziwieniem. Ci ostatni nie potrafili sobie wyobrazic, co tak zafascynowalo matke Flanny, ze pokochala starszego od siebie meza o nielatwym charakterze. Lecz Flanna rozumiala matke doskonale. Postanowila, iz dopilnuje, aby jej dzieci rozumialy, czym jest milosc i wytrwale szukaly jej w malzenstwie.

Dotrzymanie zlozonej krolowi obietnicy traktowala jako sprawe honoru, wiedziala jednak, ze dla niej najwazniejsze stalo sie zalozenie rodziny. Im lepiej poznawala historie Glenkirk i rodu Lesliech, tym dobitniej uswiadamiala sobie, jaka ciazy na niej odpowiedzialnosc. Jej przeznaczeniem bylo urodzic kolejnego ksiecia, a potem dac mu rodzenstwo. Czy inaczej Patrick pojawilby sie tamtego jesiennego dnia nieoczekiwanie w Brae? Akurat wtedy, gdy byla tam Flanna? Przeznaczenie, nic innego. Juz ona dopilnuje, by ich drugi syn odziedziczyl tytul, nalezacy kiedys do rodziny matki i zostal panem na Brae.

Kiedy krol odzyska wreszcie tron Anglii, poprosi go, by wynagrodzil jej starania wlasnie w ten sposob. Nazwie chlopca Angus Gordon Leslie. Pierwszy lord mial na imie Angus, tak jak ostatni prawowity dziedzic Brae. Nie pozostanie w pamieci potomnych jako ksiezna, ktora niczego nie dokonala, lecz jako Flanna, druga ksiezna Glenkirk, ktora pomogla Stuartowi objac tron i zyskala dla potomkow pierwszego lorda Glenkirk trzeci tytul. Tak jak corka lorda, slynna Janet, ktora zdobyla dla rodziny tytul lorda Sithean.

Majac jasno wytyczony cel, zaczela planowac, jakby tu wyrwac sie z Glenkirk, kiedy pogoda zmieni sie z zimnej na wilgotna. Bedzie wowczas mogla podrozowac konno nie ryzykujac, ze sie przeziebi. I znowu los wyciagnal do niej pomocna dlon. Pewnego marcowego poranka w Glenkirk pojawil sie Aulay. Gdy wprowadzono go do sali, gdzie przebywala akurat rodzina, sklonil sie nisko i podszedl do szwagra.

– Moj ojciec umiera – powiedzial wprost. Flanna krzyknela cicho, zakrywajac dlonia usta.

– Chce zobaczyc sie z corka. Zabiore tez Fingala – kontynuowal Aulay.

– Oczywiscie – odparl Patrick natychmiast. – Powiadom mnie, gdy bedzie po wszystkim, przyjade wtedy po

Вы читаете Nazajutrz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату