Jedli i pili. Mezczyzni takze tanczyli. Dzielili sie wspomnieniami, snujac opowiesci, az za ociekajacymi siekacym deszczem oknami dzien przeszedl niepostrzezenie w noc. W koncu, kiedy skonczyli wspominac wlasne potkniecia, zajeli sie tymi, popelnionymi przez siostre.

– Samowolna niemal od narodzin – zauwazyl Aulay.

– Skad mozesz wiedziec? – zaprotestowala Flanna. – I jak niewinne dziecko moze byc poskramiane bez powodu?

– Bylem tam, dziewczyno – odparl Aulay. – I swoje wiem.

– Jestes niemadry – odparla Flanna, droczac sie z nim.

– Nie – wtracila Una – nie jest. Tak bardzo chcialas wydostac sie na swiat, Flanno, ze nie zaczekalas, by zrobic to jak nalezy. Wyskoczylas z lona matki stopami do przodu, choc wszyscy wiedza, ze dzieciak powinien wysunac wpierw grzecznie glowke, chroniac drobne cialko przed wzrokiem ciekawskich. Ale nie ty, dziewczyno! Pokazalas nam, jaka jestes, zanim bylismy gotowi tego sie dowiedziec. Porod byl ciezki i twoja matka nie mogla miec potem dzieci. Na szczescie jej maz o to nie dbal. Szesciu synow, stwierdzil, w zupelnosci wystarczy. Twoja mama dala mu zas, dowodzil, najcenniejszy prezent ze wszystkich, coreczke. Wniosl cie do sali, owinieta w powijaki, a ty spogladalas wprost na nas oczami, w ktorych nie bylo cienia leku.

– Nie slyszalam przedtem tej opowiesci – zauwazyla Flanna.

– Nie bylo powodu o tym mowic, az do teraz – odparla Una. – Z poczatku wszyscy bylismy o ciebie zazdrosni. Twoi bracia mieli juz wlasne dzieci. Niektore z nich byly dziewczynkami, mimo to Lachlann szczegolnie sie nimi nie ekscytowal. Z toba sprawa przestawiala sie inaczej. Ilekroc mama zastawala pusta kolyske, szukala twego ojca i nieodmiennie znajdowala cie wtulona w zgiecie jego ramienia. Zajmowal sie obowiazkami, noszac cie ze soba.

– Nie wiedzialam – odparla Flanna. – Z dziecinstwa pamietam tylko, ze odkad umarla mama, papa zachowywal sie, jakby bylo mu obojetne, czy zyje, czy umarlam wraz z nia. Tylko to potrafie sobie przypomniec.

Una skinela glowa.

– Tak – zgodzila sie – niemal zapomnial o tobie, tak bardzo pograzyl sie w smutku. Oplakiwal twoja matke do konca zycia. Bylo mu trudno na ciebie patrzec, gdyz bardzo ja przypominasz, choc masz srebrzyste oczy Lachlanna, a kiedy sie zloscisz, spogladasz zupelnie jak on.

– Mam oczy ojca? – powtorzyla Flanna, zaskoczona. Nikt wczesniej o tym nie wspomnial.

– Tak – odparla Una. – I jego spojrzenie – dodala ze smiechem. – Pamietam, ze kiedys poklocilas sie z ojcem, choc nie pamietam juz o co. Mialas siedem, moze osiem lat. Staliscie, wpatrujac sie w siebie z gniewem i wygladajac zupelnie tak samo!

Bracia Flanny parskneli zgodnym smiechem. Dobrze wiedzieli, o czym mowi Una.

– Kochal cie, dziewczyno, choc nie poswiecal ci uwagi – powiedzial Aulay, wytracajac siostre z zamyslenia. – Kiedy odrzucil oferte Patricka Leslie i nie zgodzil sie sprzedac Brae sadzilem, ze oszalal. Nie potrafilem dostrzec tego co on, lecz teraz widze, ze mial racje. Dopisalo ci szczescie, Flanno. Poslubilas mezczyzne o dobrym charakterze, bogatego, spokrewnionego z samym krolem! Twoj syn bedzie nastepnym ksieciem Glenkirk! Dzieciak, w ktorego zylach plynie krew Brodiech! Predzej czy pozniej skorzystamy na tym pokrewienstwie, i to dzieki tobie, siostro.

Flanna natychmiast skorzystala z okazji.

– Bylam w Perth – zaczela. – I poznalam krola. Udzielil mi zgody, bym zwerbowala dla niego oddzial zolnierzy. Potrzebuje armii, aby odebrac, co mu sie nalezy i pomscic ojca.

W sali zrobilo sie nagle bardzo cicho.

– Wiem, ze ucieklas – powiedzial Aulay.

– Nie ucieklam! – zaprotestowala Flanna z oburzeniem. – Ojciec Patricka, niemadry starzec, wyruszyl do Dunbar, mimo blagan zony. Zginal, broniac krola i kraju. Ksiezne Jasmine bardzo to rozgniewalo. Opuscila Glenkirk i udala sie do Francji, zabierajac najmlodsza corke. Nim wyjechala, powiedziala Patrickowi, ze krolewscy Stuartowie sciagaja na Lesliech z Glenkirk nieszczescia, dlatego nie wolno mu angazowac sie po ich stronie. To oczywisty nonsens i ani przez chwile nie wierzylam, ze ksiezna ma racje.

– Ale twoj maz wierzy – powiedzial Aulay – ty zas jestes zobowiazana byc mu w tej kwestii posluszna.

– Przede wszystkim winna jestem lojalnosc krolowi – odparla Flanna.

– Przede wszystkim, lady Leslie, winna jestes lojalnosc Bogu – poprawil ja pan Dundas, prezbiterianski duchowny. – Podpisalas Kowenant, prawda?

– Oczywiscie – odparla Flanna szybko i bez wahania – i krol takze, drogi panie! Widzialam, jak go koronowano. Skladal przysiege z takim przekonaniem, ze najbardziej zatwardziali z jego krytykow mieli lzy w oczach. To bylo wspaniale!

– Spotkalas sie z nim? – zapytal sceptycznie brat Flanny, Ranald.

– Przed koronacja i po niej – pochwalila sie.

– Jak do tego doszlo? – zapytal tym razem Aulay.

– Przyszedl do gospody, gdzie sie zatrzymalam i Charlie nas sobie przedstawil. Potem, poniewaz wiedzial, ze musze szybko wrocic do domu, przyszedl po uczcie, by sie pozegnac i podziekowac mi za lojalnosc. To wtedy poprosilam, aby udzielil mi zgody na werbowanie zolnierzy i ja otrzymalam – wyjasnila, nie smiejac wdawac sie w szczegoly, aby nie zaszokowac braci.

– Bylas z krolem sama? – zapytal znowu Aulay.

– Oczywiscie, ze nie! – odparla, udajac oburzenie. – Za kogo mnie uwazasz, by choc rozwazac taka mozliwosc? Za pierwszym razem byl z nami lord Stuart, a za drugim moj maz. Jestem zaszokowana, Aulayu, ze mogles uznac mnie za tak glupia albo zle wychowana, iz zachowalabym sie w obecnosci krola niestosownie i skompromitowala obie nasze rodziny.

Zacisnela wargi i potrzasnela z dezaprobata glowa.

– Wybacz, siostro – powiedzial nowy lord.

– Oczywiscie, ze ci wybaczam – odparla, usmiechajac sie nieznacznie. – A teraz, skoro juz tu jestem, zapraszam kazdego dzielnego mezczyzne, ktory chce odmienic swoje zycie, a moze nawet zdobyc majatek, by przylaczyl sie do oddzialow krola. Bedzie troche pladrowania, lecz tylko w miastach, ktore nie pozostaly wobec Stuartow lojalne – wyjasnila. – Co czeka was w Killiecairn? Nie macie nic wlasnego, gdyz wszystko nalezy do Aulaya. Nie macie bydla ani owiec, gdyz one takze naleza do Aulaya. Zyjecie i umieracie zgodnie z jego wola i choc moj brat to dobry czlowiek, to on jest teraz w Killiecairn panem, po nim zas naczelnikiem zostanie jego najstarszy syn. Nie bedziecie mieli szansy poprawic swojej sytuacji, jesli tu zostaniecie.

Umilkla i omiotla spojrzeniem sale, zatrzymujac wzrok na mlodszych bratankach. – No, dalej, chlopcy, gdzie jest powiedziane, ze Brodie nie potrafia docenic dobrej awantury? Ta rodzina zawsze byla lojalna wobec swoich wladcow. Nikt nie wazylby sie zasugerowac, ze ktorys z jej czlonkow moglby byc zamieszany w zdrade. Przewiduja, ze wojna bedzie krotka, gdyz ludzie chca, by ich krol wrocil i wstydza sie, ze zamordowali jego poprzednika.

– Jesli Anglicy chca swego krola z powrotem – przemowil jeden z mlodszych kuzynow – dlaczego po prostu do nich nie wroci? Jest synem Jamiego Stuarta, lecz nie urodzil sie w Szkocji. Nosi jego nazwisko, lecz powiadaja, ze nie wyglada jak Stuart. Nie jest Szkotem, ale Anglikiem.

– Przede wszystkim jest krolem Szkocji – odparla Flanna. – Gdybys mogl go zobaczyc, Ianie, i z nim porozmawiac, jak dane bylo mnie, tobys zrozumial. Podobno brat mojego meza wyglada jak jego ojciec, ksiaze Henry Stuart, a krol, prawde mowiac, nie przypomina z wygladu Charliego. Ale co za roznica? Jest przeciez krolem! Potrzebuje naszej pomocy!

– Dlaczego mielibysmy pomoc mu w tym, by mogl nas opuscic, siostro? – zapytal Aulay. – Stuartowie to ludzie bez charakteru. Wola zyc sobie wygodnie w Anglii, niz wladac Szkocja. Jesli Karol Stuart chce byc krolem Szkocji, prosze bardzo, nie pomoge mu jednak wrocic do Anglii.

– Anglicy zamordowali jego ojca! – krzyknela Flanna. – Nawet duchowni to potepili. Czy my, Szkoci, mamy siedziec bezczynnie, miast wywrzec na tych nikczemnikach zemste?

– Zyjemy w odosobnieniu, Flanno – zawolal jej brat w odpowiedzi – lecz nie az takim, bysmy nie wiedzieli, co sie dzieje. Cromwell i jego poplecznicy nadal okupuja Edynburg. Krol przybyl w zeszlym miesiacu do Aberdeen, gdzie probowal zwerbowac oddzialy, i to mu sie nie udalo. Nic nie rozumiesz, siostro, albo oczarowaly cie jego gladkie maniery i wymowa. Stuartowie to najlepsi klamcy w chrzescijanskim swiecie, zwlaszcza wobec kobiet. Byl czas, ze prawie w kazdej szkockiej rodzinie chowal sie krolewski bekart. To czarusie, siostro, i ciebie Karol tez

Вы читаете Nazajutrz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату