Glenkirk, Killiecairn uniknelo najgorszego, gdyz znajdowalo sie na uboczu. Nasi sasiedzi, Gordonowie i Leslie, sa od nas o wiele potezniejsi, dlatego nie uwazaja nas za zagrozenie. Kiedys mieli tu swoje wlosci takze Hayowie, lecz dawno odeszli, a ich ziemie zostaly podbite albo stracone na posagi. Urodzilam sie w roku, gdy w Anglii zmarla stara krolowa, a nasz krol Jakub odziedziczyl tron. Ledwie mogl sie doczekac, aby opuscic Szkocje. Nie jest to spokojny kraj, a ludzmi trudno rzadzic. Wiecej Stuartow zginelo gwaltowna smiercia, niz zmarlo spokojnie w lozu. Krol Jakub milowal pokoj, wyjechal zatem do Anglii, zabierajac krolowa i potomstwo. O ile wiem, nigdy tu nie wrocil, ale poniewaz Szkocja nalezy do Stuartow, od czasow tego krola nie mamy rezydujacego monarchy.
– O ile mozni, ktorzy czynili zycie w tym kraju trudnym do zniesienia, sprawiali klopoty przed wyjazdem krola, to potem sytuacja jeszcze sie pogorszyla. Nie bylo bowiem wladcy ni dworu, ktory moglby odwrocic ich uwage. Anglicy gardzili naszym krolem, nie mieli jednak wyboru, jak tylko go zaakceptowac. Byl prawowitym nastepca starej krolowej. Jakub tak dobrze czul sie w spokojnej Anglii, ze nie zwracal uwagi na to, jak postrzegaja go Anglicy – A kiedy umarl, tron odziedziczyl jego syn, pierwszy Karol. Choc uwazany za Szkota, gdyz tu sie urodzil, byl jednak ceniony wyzej niz ojciec, wiekszosc zycia spedzil bowiem w Anglii. Lecz szybko zaczely sie klopoty. Widzisz, to starszy syn powinien byl odziedziczyc po Jakubie tron, umarl jednak mlodo, a szkoda, bo Anglicy ponoc go kochali.
– To musial byc ojciec niezupelnie krolewskiego Stuarta, Charliego – domyslila sie Flanna.
– Zapewne – odparla Una. – Lecz zamiast niego tron odziedziczyl mlodszy brat. Nie byl dobrym krolem, tak przynajmniej o nim mowiono. Nie bardzo rozumiem, o co toczy sie w Anglii wojna, kosztowala jednak Stuarta zycie. A teraz jego syn, urodzony w Anglii, zostal koronowany w Scone. Nie zadowolilo go to jednak na tyle, by zostal i nami rzadzil. Chce wrocic do Anglii i nas zostawic. Do tego potrzeba jednak armii, ktora utorowalaby mu droge do Londynu.
– W wojnie nie ma nic moralnego, Flanno. Ani slusznego. Kraj jest niszczony. Niewinne kobiety, dzieci i starcy mordowani. Nasza historia pelna jest wojen i, prawde mowiac, mamy ich juz dosyc. Mezczyzni maja racje: nie znamy tego krola. Przestrzegamy praw naszego kraju, lecz nie czujemy sie zobowiazani, by walczyc za Stuarta. Jestesmy juz tym zmeczeni. Rozumiesz?
– Lecz w Killiecairn jest was zbyt duzo – zaprotestowala Flanna. – Mlodziency nie moga sie zenic, poniewaz brakuje miejsca, by mogli sprowadzic zony. A jesli nie beda sie zenic, klan wymrze. Walczac za krola, mogliby czegos sie dorobic, Uno.
– Gdyby przezyli – odparla Una ponuro. – Ale slyszalas dzisiaj Iana, Uno. Wyjedzie z Killiecairn i zabierze z soba innych. Ci, ktorzy poszliby walczyc za krola, wrociliby kiedys do domu. Czy synowie klanu, ktorzy znajda dla siebie miejsce w Nowym Swiecie, zechca do nas wrocic?
– Nie wiem – odparla Una – lecz Ian, a wraz z nim wielu mlodych, i tak poplynie. Prawde mowiac, rozmawiali o tym po katach juz od miesiecy. Kiedy przemowilas dzis tak smialo, skorzystali z okazji, aby przedstawic swoje racje. To rozsadne rozwiazanie. W Nowym Swiecie jest dosc ziemi i wielu Szkotow tam wyjezdza. Pomozemy im, na ile bedzie to mozliwe.
– Nie wiedzialam – przyznala Flanna cicho.
– Nie mogli otwarcie o tym rozmawiac, poki zyl stary – wyjasnila Una ze smiechem. – Lachlann Brodie nie zgodzilby sie utracic chocby jednego krewniaka. Wierzyl, ze sila klanu zalezy od liczebnosci. Lecz teraz chroni nas Glenkirk. Wdac sie w spor z nami, znaczy zadrzec z Lesliemi. Poza tym mamy jedynie ziemie i bydlo. To nic wielkiego, a juz z pewnoscia nie dosc, by wszczac wojne.
– Czy Leslie podziela w koncu los Brodiech? – zastanawiala sie na glos Flanna.
– Leslie pilnowali, by w kazdej generacji synowie i corki lorda dodawali cos do rodzinnego majatku. Jesli krol, ktorego tak podziwiasz, naprawde jest ci zyczliwy, mozesz odzyskac pewnego dnia tytul, ktory nalezal do rodziny twej matki, a potem przekazac go synowi. Sa sposoby, aby uzyskac to, czego sie pragnie, ale my, Brodie z Killiecairn, nie jestesmy wystarczajaco bogaci i wplywowi, by moc pozwolic sobie na tego rodzaju machinacje.
– Widzisz, dziewczyno – powiedziala szwagierka – myslisz jak ksiezna Glenkirk, choc wyszlas za maz dopiero niedawno. Ale dosc gadania. Przespijmy sie.
Una szybko zaczela pochrapywac, lecz Flanna lezala przez jakis czas bezsennie, pograzona w rozmyslaniach. Czula sie rozczarowana, ze nie dane jej bylo werbowac dla krola zolnierzy, lecz moze plan byl po prostu zbyt ambitny. Jest przeciez tylko szlachcianka z prowincji, do tego od niedawna poslubiona. Znajdzie inny sposob, by pozostawic po sobie slad. Zlozyla dlonie na brzuchu. Byl nadal plaski, wiedziala jednak, ze w srodku rozwija sie zycie.
Nagle ledwie mogla sie doczekac, by wrocic do Glenkirk. Patrick bedzie bardzo podekscytowany, gdy dowie sie, ze urodzi mu dziedzica. Moze i nie zdolala zwerbowac dla krola zolnierzy, ktorych on tak rozpaczliwie potrzebuje, wypelni jednak obowiazek wzgledem Lesliech. Pogodzona z soba, zasnela, zastanawiajac sie, czy fakt, ze spodziewa sie dziecka oznacza, iz beda musieli zrezygnowac z malzenskich przyjemnosci. Zapytam o to Une, postanowila.
– Mozecie cieszyc sie soba jeszcze przez jakis czas, lecz trzeba zachowac ostroznosc – powiedziala Una, gdy przygotowywaly sie do wyjazdu z Killiecairn. – I nie zamartwiaj sie, jesli Patrick poszuka przyjemnosci u innych, gdy staniesz sie zbyt gruba, by cie dosiadac. Mezczyzni czesto tak robia, lecz nic to dla nich nie znaczy.
– Z nami tak nie bedzie! – zaperzyla sie Flanna. Una tylko sie rozesmiala.
– Jesli maz dowie sie, ze tak do tego podchodzisz, prawdopodobnie postara sie byc dyskretny. Mezczyzni to jednak duzi chlopcy.
– Ciesze sie, ze ze mna jedziesz – powiedziala Flanna.
– Jestem ciekawa i chetnie zobacze Glenkirk – przyznala Una. – Zamek jest podobno wspanialy.
– Ja tez tak myslalam, gdy zobaczylam go po raz pierwszy. Teraz to po prostu moj dom – odparla Flanna. – Ma za soba wieki historii. Ciagle zadziwia mnie, ze moj syn zostanie pewnego dnia nastepnym ksieciem.
– Mnie takze, Flanno – przyznala Una ze smiechem. – Pomagajac cie wychowywac, nie przypuszczalam, iz mozesz zostac pewnego dnia ksiezna.
Wyjechali z Glenkirk. Szesciu braci Flanny postanowilo towarzyszyc kobietom. Cos w ich jedynej i najmlodszej siostrze nie dawalo im spokoju. Byla jak na kobiete zbyt wygadana i niezalezna. Chcieli zapewnic ksiecia, ze bracia Flanny Leslie stana po stronie jej meza w kazdym sporze pomiedzy nim a ich siostra. Ksiaze Glenkirk mogl byc poteznym sprzymierzencem i nalezalo dbac o jego przychylnosc. A siostra nadal sprawiala klopoty. To, co powiedziala w wielkiej sali, zaskoczylo braci. Malzenstwo ani troche jej nie utemperowalo. Byla rownie smiala, jak przed zamazpojsciem.
Kiedy jechali, spojrzala w kierunku polozonego na pobliskim wzgorzu rodzinnego cmentarza, gdzie widoczny byl swiezy grob. Zmowila za ojca cicha modlitwe. Slabe marcowe slonce towarzyszylo im, kiedy pokonywali mile, dzielace dom Brodiech od Glenkirk. Gdy objezdzali jezioro Brae, Flanna powiedziala:
– Maz podarowal mi Brae i pozwolil odbudowac zameczek. Pewnego dnia odziedziczy go nasz drugi syn. Leslie dbaja o to, by zabezpieczyc przyszlosc wszystkim synom.
– Twoj maz nie ma mlodszych braci? – spytal Aulay.
– Owszem, ma. Ich matka posiada w Irlandii wielki majatek. Podzielila go miedzy najmlodszych synow i postarala sie dla kazdego o tytul.
– Wiec twoja tesciowa jest Irlandka? – dopytywal sie Aulay.
– Nie. Pochodzi z bardzo dalekiego kraju. Patrick mowi, ze nazywaja go Indie. Jej papa byl wielkim krolem.
– Jakimz to sposobem corka wielkiego krola wyszla za maz za Szkota i zamieszkala w Glenkirk? – zapytal kpiaco drugi brat Flanny, Callum. – Kto naopowiadal ci takich historii?
– Moj maz – odparla Flanna. – Jego rodzina jest doprawdy niezwykla, drodzy bracia. Babce Patricka, starej lady BrocCairn, powiedziano, ze jej maz zginal w pojedynku. Zrozpaczona, poplynela ze starszym bratem do Indii, gdzie przebywali jej rodzice. Zostala porwana i podarowana temu wielkiemu krolowi, by zostac jego czterdziesta zona.
– Czterdziesta? – zawolal z niedowierzaniem kolejny brat, Simon. – Boze, miej litosc nad tym biedakiem, mnie jedna zona w zupelnosci wystarczy!
Pozostali parskneli zgodnym smiechem.
– Maz opowiada ci bajki – zauwazyl Callum.