Rozdzial 4
Elyn obudzila sie w czwartek rano zdecydowana, ze tam, gdzie w gre wchodzi
Pograzyla sie wlasnie w dociekaniach, dlaczego, skoro uwaza ja za zlodziejke, mialby ja calowac, gdy nagle sie ocknela. Rany boskie! Miala wazniejsze sprawy na glowie niz ten Zappelli!
W nastepnej chwili wyskoczyla z lozka i ubrala sie. Byla juz gotowa do wyjscia, gdy uslyszala telefon.
– Halo? – zglosila sie.
–
–
–
– Owszem, tyle ze byla mgla.
– Tak, ale dzisiaj juz mgly nie ma – usmiechnela sie Felicita. – Zdolamy dojechac do biura na czas.
– Jak milo, ze zechciala pani po mnie wstapic – dziekowala Elyn, gdy wychodzily z budynku, kierujac sie w strone fiata Felicity.
Podroz do biura Zappelli Internazionale nie trwala dlugo. W dziale komputerow pracowalo kilkanascie osob. Felicita kolejno przedstawiala Elyn, az zatrzymala sie przed sredniego wzrostu mezczyzna w okularach, ktory mogl zaledwie przekroczyc dwudziestke.
– To jest Tino Agosta. Bedzie pani z nim pracowala. Tino – dodala – znakomicie zna angielski.
– Dzien dobry – usmiechnela sie Elyn.
I tak oto rozpoczal sie jej pierwszy dzien w Zappelli Internazionale.
Tino, jak sie wkrotce przekonala, nie tylko swietnie mowil po angielsku. Byl rowniez kims na podobienstwo czarodzieja wladajacego kraina komputerow. O jedenastej, gdy wlasnie zaczela orientowac sie w tym, czego ja uczyl, zaproponowal przerwe na kawe.
– Musimy dac odpoczac naszym oczom – powiedzial powaznym tonem.
Nadeszla pora lunchu i Elyn uswiadomila sobie, ze jesli chce zrewanzowac sie za poranna kawe i zaprosic go po poludniu na herbate, musi udac sie do banku.
– Czy jest tu gdzies w poblizu bank? – spytala.
– Pojde tam z toba – odparl.
– A co z twoim lunchem?
– Zjem pozniej – wzruszyl ramionami, a Elyn pomyslala, ze naprawde go lubi.
– Musze kupic troche zywnosci, mleko i chleb – powiedziala. Byla mu wdzieczna za to, ze postanowil towarzyszyc jej w zakupach. – W przyszlym tygodniu dam sobie rade sama – obiecywala, gdy wrocili do biura, kierujac sie najpierw do bufetu, by szybko cos zjesc.
Popoludnie uplynelo blyskawicznie. Tuz przed koncem dnia Felicita Rocca wsunela glowe, proponujac, ze podwiezie Elyn do domu.
– Czy to pani po drodze? – zapytala Elyn, wsiadajac do fiata.
– Nie, ale podwiezienie pani nie sprawia mi klopotu – odparla Felicita.
Slyszac to, Elyn zaczela uwaznie obserwowac droge, ktora jechaly. Postanowila, ze od jutra bedzie chodzic do biura pieszo.
Po calym dniu spedzonym wsrod ludzi wreszcie znalazla sie w apartamencie. Ledwie uplynela godzina, a juz poczula sie nieslychanie samotna. Nie badz smieszna, perswadowala sobie. To dlatego, ze wszystko jest takie nowe. Gdy tylko oswoisz sie z tym miejscem, poczujesz sie lepiej.
Przeciez nie bede siedziec tu w nieskonczonosc, rozwazala, a mysl ta sprawila, ze poczula sie jeszcze bardziej obco. Na milosc boska! Nie byla przeciez tak samotna, zeby wpadac w rozpacz. Spotkala tutaj kilku milych ludzi. Oczywiscie byl wsrod nich ktos, kogo wolalaby wiecej nie ogladac. Ale kiedy wieczorem kladla sie spac, zdala sobie sprawe, ze to wlasnie o nim bedzie myslec przez cala noc.
Rano odzyskala jednak rownowage psychiczna. Niech go diabli wezma! Niepotrzebnie zadrecza sie tym, ze oskarzaja o nieuczciwosc. I zapewne dlatego nie przestaje o nim myslec!
Wyruszyla do pracy i tam, tylko po to, by przeciwstawic sie najmniejszemu podejrzeniu, ze dziala na nia urok szefa Zappelli Internazionale, zgodzila sie bez wahania, kiedy Tino Agosta niesmialo zaprosil ja na kolacje.
Przedpoludnie uplynelo pracowicie, lecz w milej atmosferze. W porze lunchu Elyn wyszla, by rozprostowac nieco nogi i znalazla sie po chwili w ruchliwym centrum handlowym. Wlasnie wpatrywala sie w wystawe jednego z drogich sklepow, gdy obok stanela Felicita Rocca. Wrocily do biura razem.
– Czy nie miala pani rano klopotow z odnalezieniem drogi do biura? – zapytala Felicita, a gdy uslyszala, ze nie, zadala kolejne pytanie: – A jak sie pani uklada praca z Tinem?
– Znakomicie – odparla Elyn zgodnie z prawda. – Niektore zagadnienia sa rzeczywiscie skomplikowane, ale Tino wykazuje wiele cierpliwosci.
– To bardzo inteligentny chlopiec. – Przez chwile jeszcze rozmawialy, az w koncu Felicita spytala, czy Elyn ma jakies plany na weekend.
Elyn za nic w swiecie nie chciala sprawiac wrazenia, ze wraca dzis do swego apartamentu po to, by siedziec tam bezczynnie, wypatrujac poniedzialku. Bylaby zazenowana, gdyby ta uprzejma kobieta czula sie choc w najmniejszym stopniu zobowiazana do swiadczen na jej rzecz.
– Mam bardzo wypelniony weekend – odparla, po czym, zdajac sobie sprawe, ze nie wypada na tym poprzestac, dodala: – To moj pierwszy pobyt we Wloszech, totez chcialabym w sobote i niedziele zwiedzic tyle, ile tylko zdolam. A dzis wieczorem Tino zaprosil mnie na kolacje do swojej ulubionej restauracji.
– Swietnie – usmiechnela sie Felicita. – Ciesze sie, ze dobrze wam sie razem pracuje – dodala i przez dalsza czesc drogi powrotnej do Zappelli Intemazionale udzielala Elyn informacji na temat miejsc, ktore warto byloby zwiedzic.
Elyn pracowala przez jakas godzine, gdy wtem zadzwonil telefon. Tino przerwal tok wyjasnien, by podniesc sluchawke. Widzac, jak odpowiada tonem sluzbowej uleglosci, Elyn doszla do wniosku, ze musi rozmawiac z kims bardzo waznym. Ogarnelo ja jednak zdumienie, gdy po odlozeniu sluchawki zwrocil sie do niej, mowiac:
– To pan Zappelli. Prosi cie do siebie.
Otworzyla usta w krotkim okrzyku zdziwienia, po czym wymamrotala:
– Teraz?
– Pokaze ci droge – zaproponowal i natychmiast wstal.
Elyn miala na sobie elegancka czarna spodnice oraz dobrany do niej zakiet w bialo-czarna krate. Wygladzila go i ruszyla w slad za Tinem przez labirynt korytarzy i kilka kondygnacji schodow.
– To tutaj – powiedzial, zatrzymujac sie przed jakimis drzwiami. – Czy trafisz z powrotem?
– Alez tak, na pewno – odrzekla, powodowana bardziej nadzieja niz pewnoscia.
Tino usmiechnal sie. Zapewne sadzil, pomyslala, iz ich pracodawca chce ja przywitac osobiscie, pamietajac, ze jest tu kims obcym, cudzoziemka.
W odpowiedzi na jej pukanie uslyszala po angielsku: „Prosze wejsc” – i zdala sobie sprawe, ze Zappelli byl calkowicie pewien, iz nie bedzie musial dlugo na nia czekac.
To ja wlasnie rozdraznilo. Zalowala teraz, ze sie spieszyla. Jesli chcial ja wyrzucic, to szkoda, iz nie zrobil tego w Anglii. W gruncie rzeczy wolalaby zrezygnowac pierwsza, odbierajac mu prawo wyboru. I choc mysl ta elektryzowala ja i kusila, Elyn uswiadomila sobie, jak codzienne wydatki natychmiast zaczna sie pietrzyc, gdy wroci do domu. Wyrzekla sie wiec buntu. Nacisnela klamke. Max Zappelli mogl wybierac, ale ona… ona nie mogla.
– Ach… Elyn! – Podniosl sie, gdy weszla. – Prosze, niech pani siada!