dostrzeglem jedynie slady butow mecenasa.
– Skad pan to wie? – zdziwil sie Dar.
Kapitan westchnal.
– Zna pan jakichs budowlancow w mokasynach marki Florsheim?
Sydney ukucnela obok Darwina, wlozyla reke do oznaczonej zolta tasma strefy, zanurzyla palce w niewielkiej kaluzy ciemnego plynu, po czym je podniosla i dokladnie obejrzala.
– Czyli ze ta nieznana nam ciecz to plyn hydrauliczny…
– Zgadza sie – przyznal kapitan Hernandez. – Reszta to plyny i czesci nieszczesnego Esposito.
– Ale sprawa pozostaje otwarta? – upewnila sie Syd. – Ze wzgledu na pogwalcenie przepisow.
– Porozmawiamy najpierw z Pauliem Satchelem – odparl Hernandez. – Przesluchamy tez oficjalnie pozostalych facetow, ktorzy znajdowali sie wowczas na miejscu incydentu. Ktos taki jak Jorge Esposito ma wielu wrogow i sporo… konkurentow. Tym niemniej wszystkie szczegoly wskazuja jednoznacznie na wypadek.
– Co z Vargasem? – spytal Dar. Hernandez zmarszczyl brwi.
– Pyta pan o kierownika? Czlowiek pracuje w tej firmie od osiemnastu lat. A poza tym jest czysty jak lza. Nie ma na swoim koncie nawet mandatu.
– Pan Esposito pozwal firme o odszkodowanie – zauwazyla cicho Sydney.
Kapitan potrzasnal glowa.
– W momencie katastrofy Vargas byl w glownym baraku, gdzie rozmawial przez telefon z jednym z architektow. Mozemy sprawdzic billingi i przesluchac architekta. Moim zdaniem jednak Vargas jest czysty. Czuje to w kosciach.
– Instynkt? – spytal Darwin zaciekawiony jak zawsze, gdy policjanci oddawali sie dedukcji. Prawie wierzyl w ich szosty zmysl.
Hernandez spojrzal na niego z ukosa, jawnie doszukujac sie w tej uwadze sarkazmu. Nic wszakze nie powiedzial.
Milczenie przerwala Syd.
– Dokad koroner zabral cialo?
– Do kostnicy miejskiej – odrzekl kapitan, wciaz wpatrujac sie w Minora zimnymi, ciemnymi oczyma. W koncu przeniosl wzrok na Sydney. – Zamierza pani tam pojechac?
– Prawdopodobnie.
Hernandez wzruszyl ramionami.
– Trup Esposito nie stanowil szczegolnie ladnego widoku, kiedy tu przyjechalismy… Watpie, czy w kostnicy prezentuje sie choc odrobine lepiej. Ale coz… kazdy moze spedzac niedziele tak, jak lubi.
Dar zauwazyl w ostatnich latach, ze w filmach kostnice zawsze byly wypelnione nagimi cialami pieknych mlodych kobiet oraz koronerami, w ktorych role wcielali sie przywodzacy na mysl tluste wieprze aktorzy o nieczulych twarzach. Lekarz sadowy hrabstwa San Diego, doktor Abraham Epstein, byl jednak niskim, starannie ubranym mezczyzna tuz po szescdziesiatce, ktory przemawial tak cicho i powaznie, ze przywodzil na mysl raczej wyjatkowo szczerego wlasciciela zakladu pogrzebowego. Darwin i Syd, pragnac obejrzec zwloki Esposito, nie musieli rowniez przechodzic obok zadnych trupow, lecz zgodnie z nowa procedura siedzieli w niewielkim, ladnym pokoju i ogladali na trzydziestodwucalowym monitorze film z ogladu ciala nakrecony kamera wideo o wysokiej rozdzielczosci. Gdy na ekranie pojawila sie twarz mecenasa Esposito, Minor az sie wzdrygnal. Czul, ze siedzaca obok niego Sydney zareagowala podobnie.
– W terminologii medycznej – odezwal sie cicho doktor Epstein – nazywamy cos takiego obliczem zmrozonego przerazenia. Termin jest przestarzaly, lecz calkiem odpowiedni.
– Dobry Boze – jeknela Syd. – Widzialam w zyciu wiele trupow i wiele z tych osob zmarlo wskutek gwaltownej smierci, nigdy jednak…
– Taka mina – podjal lekarz – zdarza sie rzeczywiscie niezwykle rzadko. Zwykle zjawisko smierci, nawet smierci gwaltownej, eliminuje wiekszosc lub calosc emocji… przynajmniej poki nie rozpocznie sie stezenie posmiertne. Chociaz w rzadkich przypadkach, zwlaszcza gdy dochodzi do zgonu w wyniku ciezkiego i natychmiastowego urazu… na przyklad na polu bitwy…
– Badz tez w wyniku zalamania sie podnosnika nozycowego – wtracil Dar.
– Wlasnie – przyznal doktor Epstein. – Jak widzicie, szczyt czaszki zostal nie tylko rozciety i zdarty, jak to mowimy, lecz sama czaszka zostala takze gwaltownie scisnieta. Wieksza czesc substancji mozgowej wydostala sie, reszta natomiast stracila kontakt z centralnym ukladem nerwowym nieboszczyka w czasie krotszym, niz zajmuje przemieszczenie sie po ciele impulsow nerwowych.
Przez moment siedzieli w milczeniu, ktore przerywal jedynie cichy odglos wciskania klawiszy kieszonkowego kalkulatora, gdyz Dar znow cos przeliczal. Oblicze Jorge Murphy’ego Esposito gapilo sie na nich z wielkiego monitora. Oczy mecenasa patrzyly gdzies w gore, jakby mezczyzna przed smiercia obserwowal opadajaca na niego gilotyne, usta mial otwarte wrecz niemozliwie szeroko we wrzasku, ktory najpewniej przerwala dopiero smierc, miesnie jego twarzy i szyi wykrzywily mu rysy niemal do absurdu przypominajace postaci z kreskowki – a wszystko to pod odcietym czubkiem czaszki. Pozostale kosci i resztki wlosow nadawaly prawnikowi wyglad czlowieka, ktoremu zerwalo polowe peruki.
– Doktorze Epstein – odezwal sie w koncu Minor – zgodnie z moimi obliczeniami, gdyby platforma znajdowala sie na maksymalnej wysokosci… czyli takiej, o jakiej nam wspomnial kierownik budowy i nieliczni pracujacy dzis na budowie robotnicy… utrata plynu hydraulicznego oznaczalaby, ze platforma osiagala niemal maksymalna predkosc opadania prawie natychmiast. Musiala zatem spasc na pana Esposito w czasie krotszym niz dwie sekundy.
Lekarz sadowy powoli pokiwal glowa.
– Jest to zgodne z badaniami nad tak zwanym obliczem zmrozonego przerazenia. Aby doszlo do takiego zjawiska, mozg ofiary musi zostac… odlaczony… od ukladu nerwowego w 1,8 sekundy lub jeszcze szybciej. Wtedy wyraz twarzy zachowuje obraz leku, ktory przezyla ofiara.
Darwin spojrzal na Syd.
– Jak daleko w twojej opinii znajdowalo sie cialo Esposito od slupa, w ktorym poluzowano srube, powodujac wyciek plynu hydraulicznego?
– Platforma miala niecale cztery metry szerokosci – odparla Sydney. – Mecenas znajdowal sie na stronie przeciwnej od kolumny z wykrecona sruba, a jego glowa wystawala na kilka centymetrow z podporek nozyc. Moim zdaniem raczej probowal uciec.
– Sadzisz, ze zdolalby poluzowac te srube i przeskoczyc tak wielka przestrzen w niecale dwie sekundy? – naciskal Minor.
– Na pewno nie – odrzekla kobieta. – W dodatku jesli, co zreszta sugeruje jego mina, Esposito rzeczywiscie widzial upadek platformy, usilowalby instynktownie… jak kazdy na jego miejscu… skoczyc do przodu zamiast pod platforme. Nikt w takim przypadku nie wbiegalby pod spadajacy beton i nie przyciskal sie do sciany.
Dar odlozyl kalkulator – Jest cos jeszcze – dorzucil doktor Epstein, po czym poprowadzil ich do laboratorium, ktore miescilo sie miedzy poczekalnia i metalowymi szufladami kostnicy. Tutaj na polkach lezaly rozne worki, wiekszosc opatrzona etykietkami z miedzynarodowym symbolem oznaczajacym materialy skazone. Lekarz wyciagnal z jednej szuflady jakies pudelko, nalozyl jednorazowe rekawiczki chirurgiczne w typie, jakiego uzywali sanitariusze od poczatku epidemii AIDS, identyczne wreczyl zarowno Darwinowi, jak i Syd. Rozwinal jeden z przezroczystych workow. Nalepka na nim glosila: ESPOSITO, M. JORGE i miala dzisiejsza date oraz numer sprawy.
– Policja oczywiscie wszystko uwiecznila na fotografiach i kasetach wideo – powiedzial doktor Epstein – powinniscie jednak cos panstwo zobaczyc.
Otworzyl worek, wyjal z niego ubranie mecenasa i rozlozyl je na stole z nierdzewnej stali. Stol wyposazony byl w rowki na splywajaca z ciala krew.
Minor zauwazyl, ze prazkowany garnitur nalezal raczej do tych tanszych, a pokrywajaca go krew i kawalki mozgu bynajmniej nie dodaly mu atrakcyjnosci. Biala koszula byla niemal zupelnie czerwona. Esposito nosil krzykliwy, zolty krawat, obecnie ubrudzony plamami w odcieniu karmazynu.
Lekarz sadowy podniosl rekawy marynarki garnituru prawnika, a potem rekawy koszuli.
– Popatrzcie – rzucil.
Syd natychmiast skinela glowa.
– Krew… ludzka tkanka… ale nie ma plynu hydraulicznego.
– Dokladnie – przyznal doktor Epstein modulowanym, bolejacym tonem. – Nie bylo plynu hydraulicznego na rekach ofiary, twarzy ani gornej czesci ciala. Ale tutaj…
Podniosl nogawki spodni. Dar chwycil je i uniosl bardziej do swiatla. Prawa nogawka spodni byla az czarna i oleista od plynu hydraulicznego. Lekarz wyjal z dna worka znoszone czarne mokasyny ze wzmocnionymi pietami. Na obu butach byla krew, jednak tylko w skore jednego – prawego – wsiakl plyn hydrauliczny. Nawet podeszwa buta smierdziala plynem.
– Plyn wyprysnal z rury prawdopodobnie na okolo dwa i pol metra – zauwazyla Sydney. – Z jakiegos powodu Esposito znalazl sie pod podnosnikiem, prawdopodobnie blisko srodka albo blizej sciany, skad nie zdolal juz uciec. Odwrocil sie i wskoczyl w szpare miedzy skrzyzowane podporki podnosnika, akurat gdy nozyce sie zamykaly. Hydrauliczny plyn rozlal sie podczas jego skoku i dlatego tylko nogawki spodni i prawy but sa nim nasaczone.
– Co moglo powstrzymac kogos przed wybraniem najkrotszej drogi umkniecia spod spadajacej na niego dwutonowej platformy? – zadumal sie Dar.
– Co albo kto? – poprawila go Syd.
Doktor Epstein schowal czesci garderoby do worka na dowody. Zerwal z dloni pokrwawione rekawiczki, wrzucil je do kosza na odpady skazone, po czym wyszorowal rece nad zlewem. Sydney i Darwin zrobili to samo. Znowu znalezli sie w poczekalni. Na szczescie monitor zostal juz wylaczony. Oboje podziekowali lekarzowi sadowemu. Doktor Epstein usmiechnal sie, choc jego oczy pozostaly smutne.
– Sporo wiem o panu Esposito – oswiadczyl tak cicho, ze Minor musial sie pochylic ku niemu, jesli chcial uslyszec wszystkie slowa. – Nalezal do adwokatow szukajacych klientow wsrod ofiar wypadkow. Prawie na pewno byl ubezpieczeniowym naganiaczem. Tym niemniej spotkala go straszna smierc, po prostu straszna. I nawet jesli prowadzacy sledztwo kapitan Hernandez i jego ludzie nie wydaja sie zainteresowani sprawa, w mojej opinii nalezy zglosic jego zgon jako podejrzany.
– Bardzo podejrzany – zgodzila sie Syd.
– To bylo morderstwo – ocenil stanowczo Darwin.
We dwoje wyszli w ulewny deszcz.