mojego zycia, jest wscibskie i dosc aroganckie. Odpowiedz brzmi: „Nie”. Fakt, ze Richard odkryl w sobie odmienna orientacje seksualna nie mial nic wspolnego z nasza klotnia. Gdyby pani zasiegnela informacji na temat mojej osoby, pani Olson, nie umkneloby pani uwagi moje poparcie dla praw gejow i lesbijek. Richard jest… byl… upartym mlodziencem. Moze w naszej rodzinie nie bylo miejsca dla dwoch uparciuchow.

Syd znow kiwnela glowa.

– Jak okreslilby pan swoja reakcje na ten film wideo, panie Trace?

– Bylem nim oburzony – odparl bez namyslu adwokat. – Tyle ze widzialem go juz wczesniej. I to pare razy.

Dar az zamrugal, slyszac te wiadomosc.

– Doprawdy? – spytala Sydney. – Moge spytac gdzie?

– Detektyw Ventura pokazal mi go w trakcie sledztwa – odpowiedzial prawnik.

– Porucznik Robert Ventura? – upewnila sie Syd. – Z Wydzialu Zabojstw Departamentu Policji Los Angeles?

– Zgadza sie – przyznal Trace. – Zarowno porucznik Ventura, jak i kapitan Fairchild zapewnili mnie jednak… zapewnili, pani Olson, bez najmniejszych watpliwosci… ze ta animacja zostala oparta na blednych i kompletnie niemiarodajnych danych.

Darwin odchrzaknal.

– Panie Trace, wydaje sie pan pewny, ze wideo nie pokazuje we wlasciwy sposob smierci panskiego syna – rzekl. – Moge spytac, z czego wynika panskie przekonanie?

Adwokat wpatrzyl sie w niego lodowato.

– Naturalnie, doktorze Minor. Po pierwsze, szanuje profesjonalizm detektywow prowadzacych dochodzenie w sprawie, o ktorej mowimy…

– Czyli panow Ventury i Fairchilda z Wydzialu Zabojstw – wtracila Sydney.

Prawnik ani na moment nie spuscil wzroku z Dara.

– Tak – potwierdzil – detektywow Ventury i Fairchilda. Ci ludzie poswiecili tej sprawie setki godzin i wykluczyli mozliwosc zabojstwa…

– Rozmawial pan z kims z Wydzialu Ruchu Drogowego Departamentu Policji Los Angeles? – zapytal Dar. – Na przyklad z sierzantem Rote’em? Albo z kapitanem Kapshawem?

Prawnik wzruszyl ramionami.

– Rozmawialem z wieloma osobami zaangazowanymi w sprawe, doktorze Minor, wiec prawdopodobnie takze z tymi dwoma policjantami. Na pewno rozmawialem z funkcjonariuszem Lentile, ktory napisal raport z wypadku, a takze z funkcjonariuszem Clanceyem, funkcjonariuszem Berrym, sierzantem McKayem i innymi, ktorzy znajdowali sie na miejscu zdarzenia tamtej nocy. – Mocne miesnie wokol cienkich warg Trace’a znowu sie napiely, ale mimo usmiechu oczy mezczyzny pozostaly smutne. – Nie jestem calkowicie pozbawiony jako takich zdolnosci. Umiem prowadzic przesluchanie, sklaniac ludzi do zwierzen i brac ich w krzyzowy ogien pytan.

– Bez watpienia – zgodzila sie Syd, czym przyciagnela do siebie spojrzenie adwokata – ale czy rozmawial pan z dwiema bezposrednio zamieszanymi w wypadek osobami, ktore wysunely zadania ubezpieczeniowe, czyli panem Bordenem i panna Smiley?

Adwokat potrzasnal glowa.

– Przeczytalem ich zeznania. Nie mialem ochoty z nimi rozmawiac.

– Podobno przeprowadzili sie do San Francisco – kontynuowala Sydney – tamtejsza policja nie potrafi jednak wskazac ich aktualnego miejsca pobytu. – Trace nie odezwal sie. Zerknawszy na zegarek, dal im obojgu do zrozumienia, ze marnuja jego cenny czas. Dar popatrzyl z ciekawoscia na przyjaciolke. Skad wziela te ostatnia informacje? – Wiedzial pan, ze panski syn uzywal jeszcze innego nazwiska, panie Trace? Mial dokumenty na nazwisko doktor Richard Karnak i pracowal w klinice medycznej California Sure-Med.

– Tak – odparl prawnik. – Dowiedzialem sie o tym.

– Czy panski syn zdobyl tytul doktora, panie Trace?

– Nie – odrzekl adwokat. W jego glosie nie bylo chyba ani napiecia, ani obronnego tonu. – Moj syn byl wiecznym studentem… Mial po trzydziestce i wciaz nie zdolal skonczyc zadnych studiow. Przez rok uczyl sie na medycynie.

– Jak pan sie dowiedzial o falszywym nazwisku swojego syna i jego zwiazkach z klinika Sure-Med, panie Trace? – spytala Syd. – Od porucznika Ventury albo kapitana Fairchilda?

Dallas przeczaco poruszyl glowa.

– Nie. Wynajalem prywatnego detektywa.

– I wie pan, ze klinika California Sure-Med wystawiala falszywe zaswiadczenia, stanowiac prawdziwe zrodlo symulowanych zadan ubezpieczeniowych? I ze panski syn pogwalcil stanowe i federalne prawa, udajac lekarza i wydajac takie wlasnie sfingowane zaswiadczenia o uszkodzeniach ciala i ranach? – ciagnela Sydney.

– Teraz juz wiem, oficer sledcza Olson – odparl Trace plaskim glosem. – Zamierza pani oskarzyc mojego syna? – mruknal. Kobieta wytrzymala jego ostre spojrzenie. Adwokat westchnal i opuscil nogi na podloge. Przygladzil palcami zaczesane w tyl siwe wlosy i poprawil rzemyk przytrzymujacy kite. – Sledcza Olson – podjal – obawiam sie, ze wiem o tej sprawie wiecej niz pani. To, czego nie powiedziala mi policja, ustalil moj prywatny detektyw. Odkrylem fakty i wiem, ze moj syn wystawial falszywe zaswiadczenia i byl zwiazany z siecia oszustow ubezpieczeniowych. Grupa kierowal zdaje sie… naganiacz.

– Tak.

– Naganiacz ubezpieczeniowy nazywa sie Jorge Murphy Esposito. – Dallas Trace wypowiedzial ostatnie trzy slowa takim tonem, jakby mialy smak czystej zolci.

– Ktory zmarl w ten weekend – dodala Syd.

– Wlasnie – przyznal adwokat. Usmiechnal sie. – Chcialaby pani spytac o moje alibi na czas wypadku, oficer sledcza?

– Nie, dziekuje, panie Trace – odrzekla Sydney. – Wiem, ze w niedzielne popoludnie uczestniczyl pan w aukcji charytatywnej w Beverly Hills. Kupil pan tam rysunek Picassa za szescdziesiat cztery tysiace dwiescie osiemdziesiat dolarow.

Usmiech Dallasa zgasl.

– Jezu Chryste, kobieto! – mruknal. – Naprawde podejrzewa mnie pani o wykonczenie tego gnojka?

Syd pokrecila glowa.

– Po prostu probuje zebrac informacje na temat jednej z najbardziej dochodowych tego typu klinik w poludniowej Kalifornii – odparla. – Panski syn, ktory uczestniczyl w tych machlojkach, zmarl w tajemniczych okolicznosciach…

– Nie zgadzam sie z pania w tej kwestii – przerwal jej ostro prawnik. – Moj syn zginal w wypadku podczas wyprowadzki z wynajmowanego mieszkania. Towarzyszyla mu para przyjaciol, dwoje pomniejszych zlodziejaszkow, z ktorych jedno nie potrafilo prowadzic furgonetki, czym doprowadzilo do bezsensownego zakonczenia w duzej mierze bezuzytecznego zycia Richarda.

– Rekonstrukcja zdarzenia dokonana przez doktora Minora… – zaczela Sydney.

Adwokat zwrocil wzrok na Dara. Na jego twarzy nie bylo teraz nawet cienia usmiechu.

– Doktorze Minor, kilka lat temu widzialem w kinie pewien popularny film o wielkim duzym statku, ktory zatonal prawie dziewiecdziesiat lat temu…

– O Titanicu – wtracil Darwin.

– Tak, zgadza sie – przyznal prawnik, a jego zachodnioteksaski akcent stal sie nieco bardziej wyrazisty.

– No i w tym filmie widzialem na wlasne oczy, ze statek stanal na rufie, przelamal sie na dwoje, a plynacy nim ludzie zaczeli wypadac do wody jak zaby z kubla. Ale wie pan co, doktorze Minor? – Dar sluchal. – Nic z tego nie bylo prawdziwe. Widzialem jedynie efekty specjalne. Cyfrowo stworzona historie. – Dallas Trace niemal wyplul ostatnie slowa. Darwin milczal. – Gdybym postawil pana na miejscu dla swiadkow, doktorze Minor, a panska cenna animacje komputerowa przedstawil lawie przysieglych, wystarczyloby mi trzydziesci sekund… nie, cholera, nawet dwadziescia… i udowodnilbym, ze w tej epoce obrobki cyfrowej i komputerowych efektow specjalnych nie mozemy juz zaufac niczemu, co widzimy na tasmie.

– Tylko ze Esposito nie zyje – przerwala mu Syd.

– A Donald Borden i Gennie Smiley, ktora jako panna nazywala sie Gennie Esposito… o czym jestem pewna, ze wynajety przez pana detektyw pana poinformowal… znikneli. I nadal nie widzi pan w tej sprawie niczego podejrzanego?

Dallas Trace przeniosl na kobiete zlowieszcze spojrzenie.

– Alez, pani Olson, w tej sprawie podejrzane wydaje mi sie doslownie wszystko. Zawsze bylem podejrzliwy wobec wszystkiego, co robil Richard, wobec kazdego jego przyjaciela i kazdych tarapatow, z ktorych musialem go wyciagac. No coz, w koncu wpakowal sie w historie, z ktorej nikt nie potrafil juz go wyrwac. Jestem jednak przekonany, pani Olson, ze moj syn zginal w wypadku, choc z drugiej strony uwazam, ze jego smierc za diabla nie ma juz znaczenia! Gdyby Richard nie umarl tamtej nocy na Marlboro Avenue, siedzialby teraz prawdopodobnie w wiezieniu. Pani Olson, moj syn byl biednym, zaklopotanym, slabym gowniarzem, ktorym latwo bylo manipulowac, totez nie zaskoczylo mnie ani troche, ze skonczyl w towarzystwie takich przegranych ofiar losu jak Jorge Esposito, Donald Borden czy Gennie eks-Esposito Smiley.

– A ich znikniecie? – spytala Sydney.

Adwokat rozesmial sie i po raz pierwszy jego smiech zabrzmial szczerze.

– Tacy ludzie doskonale potrafia znikac, ilekroc tylko zechca, pani Olson. Wie pani o tym. Tak zyja. Tak zyl moj syn. A teraz zniknal na dobre i nie przywroci go do zycia nic, co zrobie, ani nic, czego pani sie dowie.

Zerwal sie na rowne nogi, bardzo szybko jak na szescdziesieciolatka (co nie umknelo uwagi Dara) podszedl do magnetowidu, wyjal kasete, oddal ja Sydney, po czym otworzyl drzwi biura.

– A teraz, jesli nie moge panstwu pomoc w zaden inny sposob…

Minor i Syd wstali i ruszyli do drzwi.

– Jest jeszcze jedna rzecz, ktora mnie interesuje – powiedziala Sydney. – Chodzi mi o panskie wsparcie dla Pomocnikow Bezbronnych.

Ciemne brwi Trace’a podniosly sie tak wysoko, ze niemal ulozyly sie w pionowe wykrzykniki.

– Co takiego? Prosze mi wybaczyc szczerosc, pani Olson, ale co ta sprawa ma wspolnego z czymkolwiek, do ciezkiej cholery?

– Wsparl pan te organizacje duza kwota w ubieglym roku – ciagnela Sydney. – Ile tego bylo?

– Nie mam pojecia – odparl prawnik. – Musi pani spytac mojego ksiegowego.

– Cwierc miliona dolarow, zdaje mi sie – powiedziala Syd.

– Na pewno ma pani racje – mruknal adwokat, otwierajac szerzej drzwi. – Jest pani dobra sledcza pani Olson. Jesli jednak chce pani dokonac dalszych rachunkow, zwierze sie pani, ze moja zona i ja dzialamy dla… i wspieramy co najmniej dwanascie roznych instytucji charytatywnych. O ktora pani pytala?

Вы читаете Ostrze Darwina
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату