– Bede czekal.
Gdy Minor ze Stewartem wracali do San Diego dopiero co odebrana z warsztatu acura NSX, zadzwonila komorka Lawrence’a.
– Bingo – podsumowal rozmowe Stewart.
– Jedno ze zdjec? – spytal Dar.
– Tak jest. Pokazalem je paru facetom, ktorzy pracowali na budowie tamtej niedzieli… nie kierownikowi Vargasowi, bo ten nie chcial wspolpracowac, ale pozostalym… No i dwoch z nich potwierdzilo, ze widzialo wtedy na miejscu tego samego mezczyzne. Krecil sie po terenie w kasku robotnika budowlanego. Nie rozpoznali go, sadzili jednak, ze jest to dodatkowy pracownik wynajety do pracy w weekend.
– To byl jeden z Rosjan? – spytal Darwin.
– Nie. Tony Constanza z New Jersey. Byly zabojca mafijny.
– Potwierdza w sadzie, ze go tam widzieli?
– Kto wie? – zadumal sie Lawrence. – Nie wspomnialem im, ze chodzi o morderstwo, w ktore zamieszany jest czlonek mafii, po prostu pokazalem im fotki. Ja na ich miejscu, znajac szczegoly, nie zeznawalbym.
Prokurator okregowy Restanzo chodzil po placu budowy z trzema swoimi podwladnymi i zaden z nich nie wygladal na zbyt szczesliwego z powodu wszechobecnego blota, ktore brudzilo noski ich butow. Dwaj mundurowi odgrodzili obszar wokol podnosnika nozycowego i pelnili straz, powstrzymujac przed podejsciem ciekawskich robotnikow budowlanych, podczas gdy kapitan Hernandez stal z rekami zalozonymi na piersiach. Trudy mocowala wideokamere na stabilnym trojnogu. Lawrence stanal pod podniesionym podnosnikiem nozycowym dokladnie w miejscu, w ktorym Jorge Murphy Esposito znajdowal sie w chwili smierci. Tak jak podczas tamtego wypadku na solidnej plycie nosnej podnosnika, jedenascie metrow nad glowa Stewarta, lezalo cwierc tony materialow.
– Zastanawialismy sie – wyjasnial Hernandez – czy mamy do czynienia z nieszczesliwym wypadkiem czy tez z zabojstwem, ktore w dodatku nalezy powiazac ze sprawa Przymierza. Pan Stewart zna odpowiedz. – Wskazal na Lawrence’a, ktory z kolei kiwnal glowa w kierunku Trudy. Na kamerze zapalilo sie czerwone swiatelko. Stewart odchrzaknal.
– No dobrze. Wszyscy wiemy, ze dowody z sekcji i dowody poszlakowe zwiazane ze smiercia mecenasa Esposito sugeruja, iz ofiara ze swojej pozycji nie mogla sama dosiegnac sterownika ukladu pompy hydraulicznej, gdyz po poruszeniu sruby na filarze podnosnik spadal w ciagu dwoch sekund. W dodatku na tulowiu mezczyzna nie mial plam plynu hydraulicznego. Z fotografii koronera wynika wyraznie, ze tylko mankiety spodni Esposito oraz podeszwy jego butow zostaly nim opryskane. Kilku robotnikow przebywajacych owej niedzieli na placu budowy rozpoznalo na zdjeciu osobnika, ktory krecil sie w poblizu miejsca zbrodni w chwili smierci prawnika. Mezczyzna ten nazywa sie Tony Constanza, niegdys byl zabojca na uslugach mafii, obecnie jest zatrudniony w biurze mecenasa Trace’a.
– Nie lubie okreslenia „mafia” – wtracil prokurator okregowy Restanzo. – Mafia kojarzy sie z Wlochami i Sycylijczykami, a zatem stanowi obelge dla jednej okreslonej grupy etnicznej. Wszyscy wiedza, ze tak zwany Syndykat dawno juz zrezygnowal z dominacji jednej, konkretnej grupe etnicznej. Z tego powodu wolimy termin „przestepczosc zorganizowana”.
– W porzadku – podjal Lawrence. – Zanotujmy wiec dla porzadku, ze Tony Constanza byl wczesniej czlonkiem tego skrzydla wielonarodowosciowego, wieloetnicznego i wielorasowego syndykatu przestepczosci zorganizowanej, ktore nawet dzis jeszcze sklada sie glownie z Amerykanow pochodzenia sycylijskiego oraz wloskiego i powszechnie znane jest jako mafia. Czyli tak – ciagnal, patrzac na prokuratora okregowego. – Jesli zamierza pan oskarzyc kogos o te zbrodnie, potrzebuje pan dowodu na to, ze mielismy tu do czynienia z morderstwem, nie zas z wypadkiem. Chcialbym panu taki dowod pokazac. Stoje obecnie w miejscu, gdzie znajdowal sie mecenas Esposito na dwie sekundy przed momentem, w ktorym podnosnik nozycowy stracil cale cisnienie hydrauliczne i spadl na niego, wgniatajac w mechanizm nozycowy. Czy ktos chcialby do mnie dolaczyc tutaj, aby zrekonstruowac tamten wypadek?
Przez minute nikt sie nie ruszal. W koncu Dar podszedl ku platformie i stanal pod nia obok Lawrence’a. Nie mial najmniejszego pojecia, co kombinuje jego przyjaciel, ufal jednak w jego profesjonalizm. Czarne buty Bally i mankiety spodni garnituru od Armaniego i tak byly opryskane blotem, dlatego juz mu to nie przeszkadzalo. Zreszta umial doczyscic i wyswiecic buty.
– Panie prokuratorze, zechcialby pan poluznic, a nastepnie zdjac hydrauliczna srube nastawna? – poprosil Lawrence. Ogromna platforma wisiala ponad dziesiec metrow nad glowa jego… i nad glowa Dara.
– Tam jest zbyt glebokie bloto – baknal Restanzo, ktory nadal gniewal sie za slowo „mafia”.
– Ja to zrobie – zadeklarowal sie kapitan Hernandez. Przeszedl przez bloto do konca platformy, obok glownego ukladu pompy hydraulicznej.
Stewart zrobil pauze, gdy zobaczyl nadchodzaca szybkim krokiem Syd Olson.
– Przepraszam za spoznienie – powiedziala, nieco zadyszana.
– Po prostu pokazujemy dzialanie tego urzadzenia – wyjasnil jej Lawrence. – Kapitanie, prosze odkrecic srube nastawna, a nastepnie ja usunac.
Minor rzucil przyjacielowi szybkie spojrzenie. Obaj stali w pozycji z pozoru niedbalej, z zalozonymi na piersiach ramionami. Darwin czul nad glowa namacalny ciezar platformy. Zastanowil sie, czy zdazy chwycic za ramie Larry’ego i wraz z nim wyskoczyc spod zalamujacego sie podnosnika. Bylo to proste rownanie z prosta jednoznaczna odpowiedzia. Nie, nie zdazy.
Hernandez wzruszyl ramionami i zaczal przekrecac wielka srube w kierunku przeciwnym do ruchu wskazowek zegara. Sruba poruszyla sie, rozleglo sie bulgotanie plynu hydraulicznego i platforma opuscila sie zaledwie o pietnascie centymetrow.
– O cholera – zdumial sie kapitan, odskakujac w tyl.
– Prosze krecic dalej – polecil Lawrence. Hernandez zblizyl sie do sruby ostroznie, niczym do zywego grzechotnika. Tym niemniej z werwa otoczyl ramieniem slup i dotknal sruby, ktora przekrecil o dziewiecdziesiat stopni. Platforma zadrzala, jakby zamierzala za chwile spasc.
– Dalej prosze – powtorzyl Stewart.
Sruba przestala sie obracac. Kapitan chwycil ja mocniej, najpierw jedna, potem druga reka, wreszcie obiema. Bez rezultatu.
– Pieprzone gowno… Och, prosze mi wybaczyc, panie Restanzo… Jestem pewien, ze ta sruba dalej sie nie ruszy.
Lawrence podszedl do slupka, Dar za nim, szczesliwy, ze wyrwal sie ze strefy smierci. Stewart polozyl reke na masywnej srubie i poczekal, az Trudy uwieczni go na tasmie.
– Panie prokuratorze, glowna oficer sledcza Olson, kapitanie Hernandez, panowie… Ta sruba jest w swoim normalnym ustawieniu, dokladnie tak samo jak w dzien smierci mecenasa Jorge Murphy’ego Esposito. Nie istnieje mozliwosc, ze ofiara przypadkowo usunela srube hydrauliczna. Jak widzieliscie, srube tak zamontowano, aby mozna ja bylo recznie opuscic lub podniesc zaledwie o kilka centymetrow. Jesli jednak chce sie spuscic podnosnik nizej, trzeba uzyc przynajmniej sredniej wielkosci klucza nasadowego. Taka technika. – Lawrence odwrocil sie do Sydney i prokuratora okregowego. – Osobnik, ktory zabil mecenasa Esposito… a mamy swiadkow, ktorzy rozpoznali na zdjeciu zabojce zawodowego mafii, Tony’ego Constanze… przebywal tutaj w chwili smierci Esposito. Ten zabojca zatem na pewno wycelowal pistolet w prawnika, kiedy odkrecal te srube kluczem nasadowym.
– Nie znalezlismy zadnego klucza na miejscu wypadku – zauwazyl Hernandez.
– Zgadza sie – przyznal Stewart. Dal znak Trudy, ktora wylaczyla kamere i wyszla z cienia podnosnika nozycowego. Darwin poszedl za nia.
Trudy i Lawrence wpadli do mieszkania Minora na drinka i dopiero pozniej pojechali do Escondido. Syd wydawala sie nie spieszyc z rozpoczeciem rozmowy, o ktora prosila po pogrzebie Toma Santany.
– Okej, czyli rozwiazalismy sprawe zabojstwa Esposito i ustalilismy, ze zabojca byl Constanza – podsumowala Trudy. – Sprawa Willisa w Carmel zostala ponownie otwarta, a FBI przejela toyote camry, powinni wiec dokladnie ja sprawdzic… Korzystajac ze wszystkich znanych technicznych i laboratoryjnych metod, postaraja sie znalezc wszelkie mozliwe odciski palcow, wlokna i tak dalej.
– Warren mocno sie zawzial – dodala Syd.
– W koncu troje agentow nie zyje – stwierdzil Lawrence. – Nie dziwie mu sie.
– Czy ten Dallas Trace po prostu oszalal? – spytala Trudy. – Byl obronca przez trzydziesci lat… Nie wie, ze jedyne przestepstwo, ktore w tym kraju na pewno nie ujdzie czlowiekowi na sucho, to zabicie ludzi reprezentujacych organy scigania?!
Dar odchrzaknal.
– Nie wydaje mi sie, zeby Trace kontrolowal jeszcze te sytuacje – powiedzial. – O ile kiedykolwiek ja kontrolowal. – Pozostala trojka popatrzyla na niego bez slowa. – To typowo rosyjskie podejscie – kontynuowal. – Rosja rzadzi wlasnie mafia. Jesli przedstawiciele rzadu albo policji wchodza tym bogatym przestepcom w droge, ci po prostu ich morduja. I tyle.
– To prawda – przyznala Syd. – Nie maja tam zadnych ustaw RICO [Racketeer Influence and Corrupt Organization – organizacja stworzona w 1970 r. do walki z przestepczoscia zorganizowana i korupcja.] ani zadnych podobnych aktow prawnych, ktore pozwolilyby wladzom federacji albo miejscowej policji naprawde przyskrzynic tych drani. Do rosyjskiej mafii nalezy wegiel, gaz ziemny, alkohol, polowa dostepnej zywnosci i energia elektryczna. Naleza do mafii i to mafia je rozdziela pomiedzy lud…
– Twierdzisz wiec – spytala Trudy – ze Przymierze sciagnelo do pomocy Rosjan, a tamtym nie wystarczyla wyznaczona rola? I ze teraz
– Moge sie zalozyc, ze tak wlasnie jest – odparl Darwin. – Mysle, ze Dallas Trace i jego poczatkowi wspolnicy nie docenili Rosjan, totez w chwili obecnej sytuacja kompletnie wymknela im sie spod kontroli i nie maja juz w calej sprawie zupelnie nic do powiedzenia.
– To zaszlo za daleko – mruknela Sydney, patrzac gdzies w dal. – Te dranie posunely sie za daleko. Rosyjski niedzwiedz bedzie ich wykanczal, az sie nie zaspokoi… Jednego po drugim, powoli…
– O czym wiec chcialas pomowic? – spytal Minor, kiedy Stewartowie odjechali. Syd siedziala na kanapie naprzeciwko jego krzesla i wygladala na kompletnie zatopiona w myslach.