Federalne Biuro Sledcze domagalo sie pierwszenstwa i objecia dowodzenia nad akcjami, ktore odbyly sie w czwartkowy poranek. Poniewaz zginelo trzech agentow, nikt sie o to z Biurem nie spieral. Dowodzacy akcja agent specjalny z Los Angeles, Howard Faber, osobiscie wprowadzil do wiezy Century City taktyczny zespol uzbrojonych w pistolety maszynowe osiemnastu agentow specjalnych w helmach i kevlarowych kamizelkach kuloodpornych. Byla szosta czterdziesci osiem rano, czasu pacyficznego. Dowodzacy dochodzeniem agent specjalny James Warren pragnal uczestniczyc w tych dzialaniach, musial jednak objac kierownictwo inwigilacji i ataku na odosobnione ranczo rosyjskich przedstawicieli mafii w poblizu toru wyscigowego w Santa Anita. Glowna oficer sledcza Sydney Olson, rowniez z kamizelce kuloodpornej z jaskrawozoltym napisem „FBI”, zostala zastepczynia Fabera w akcji aresztowania Dallasa Trace’a. Tak jak pozostali, miala pistolet maszynowy Heckler amp; Koch MP- 10.
Trace wystepowal akurat na zywo w CNN, prowadzac swoj program „Sprzeciw podtrzymany”, nadawany o zwyklej porze, czyli o godzinie dziesiatej rano czasu wschodniego, a osmej czasu pacyficznego. Agent specjalny Faber i kazdy z szefow jego zespolow taktycznych zostali wyposazeni w niewielkie odbiorniki telewizyjne. Wszyscy ogladali program. Patrzyli na napisy, a gdy wstepna muzyka sie skonczyla, nowojorska prawniczka, takze eksadwokatka, przedstawila temat dnia i zaprosila swojego przyjaciela i kolege po fachu z Kalifornii, slawnego obronce Dallasa Trace’a. Srebrzystowlosy mecenas siedzial rozparty w skorzanym fotelu, w swojej zwyklej pozie, przy biurku i byl ubrany w swoja ulubiona kamizelke ze skory bizona. Okna za nim pokazywaly spowite smogiem poranne Los Angeles.
Dziesieciu agentow z zespolow taktycznych Federalnego Biura Sledczego przesunelo sie przez biura, zbierajac z pokojow i boksow „ranne ptaszki” – sekretarki, mlodych prawnikow, asystentow i recepcjonistki – i gromadzac ich w zewnetrznej recepcji, gdzie calej grupy pilnowali dwaj agenci w czarnych kamizelkach kuloodpornych. Po zabezpieczeniu korytarzy i biur dwoch innych agentow otworzylo kopniakiem drzwi prowadzace do sali konferencyjnej, ktora podczas transmisji telewizyjnej sluzyla jako pokoj wypoczynkowy. Siedzialo tam trzech sposrod czterech amerykanskich ochroniarzy mecenasa Trace’a. Spogladali w monitory, pili kawe i zazerali sie paczkami. Na zespol taktyczny popatrzyli z otwartymi z zaskoczenia ustami, a chwile pozniej znalezli sie na podlodze, z rekoma za glowami, obcesowo pchnieci tam przez agentow FBI. Kazdy z ochroniarzy mial przy sobie przynajmniej jeden pistolet, a najroslejszy z nich takze drugi z tylu, za paskiem i dodatkowy maly rewolwer w kaburze przy kostce. Dwoch z tych trzech nosilo rowniez wojskowe skladane noze o dlugich ostrzach.
Faber, trzech jego agentow z pistoletami maszynowymi MP-10 oraz Syd czekali przed biurem prawnika. Zerkali na przenosny monitor, sprawdzajac, czy do Trace’a nie docieraja przypadkiem jakies odglosy ich akcji.
Dallas Trace wlasnie mowil, cedzac po teksansku slowa: „…a gdybym byl obronca tych biednych, oskarzonych, przesladowanych i udreczonych rodzicow, ktorzy wszak nie sa wcale winni tragicznej smierci swojej corki, zaskarzylbym miasto”, kiedy nagle czterej agenci Federalnego Biura Sledczego otworzyli kopniakami drzwi, wpadli do pomieszczenia i wycelowali pistolety w siedzacego za biurkiem. Za nimi wkroczyla Sydney Olson.
Dwaj operatorzy i jeden dzwiekowiec popatrzyli pytajaco na producenta, czekajac na wskazowki. Producent zawahal sie na sekunde, po czym podniosl reke i przez chwile krecil palcem, sugerujac im, ze maja dalej nagrywac. Dallas Trace zagapil sie na intruzow z szeroko otwartymi ustami.
– Mecenasie Trace, jest pan aresztowany za wspoludzial w morderstwach i oszustwach – oswiadczyl agent specjalny Faber. – Prosze wstac.
Prawnik wciaz siedzial. Usilowal cos powiedziec, najwyrazniej jednak nie potrafil od razu wrocic do rzeczywistosci z zycia fikcyjnego – czyli opowiesci o biednych, oskarzonych, przesladowanych i udreczonych rodzicach zamordowanej dziewczynki – zanim wszakze zdolal wydac z siebie chocby dzwiek, dwoch ubranych na czarno ludzi z FBI chwycilo go pod ramiona, poderwalo z fotela i postawilo. Syd skula mu nadgarstki za plecami. Po tym prawdopodobnie najdluzszym w jego doroslym zyciu okresie milczenia Dallas Trace wreszcie zdolal sie odezwac, a dokladnie mowiac, ryknac:
– Co robicie, do ciezkiej cholery? Macie pieprzone pojecie, kim jestem?!
– Mecenasie Dallasie Trace – powtorzyl Faber. – Jest pan aresztowany. Ma pan prawo zachowac milczenie…
– Sam sobie zachowuj, kurwa! – wrzasnal prawnik, a jego teksanskie cedzenie ustapilo miejsca nosowemu akcentowi z New Jersey. – Kaz tej suce zdjac mi kajdanki.
Jak pokazalo pozniejsze glosowanie, wlasnie ten tekst Trace’a, nadany na zywo w popularnym programie jeszcze bardziej popularnego kanalu CNN, zrazil do podejrzanego wiekszosc potencjalnych kandydatek do lawy przysieglych.
– Wszystko, co pan powie, moze zostac uzyte przeciwko panu w sadzie – kontynuowal Faber, kiedy mezczyzni w czarnych kamizelkach kuloodpornych odpinali mecenasowi od klapy mikrofon, od paska zas wzmacniacz i kable, po czym wyprowadzali go zza biurka. – Ma pan prawo do adwokata…
– To ja jestem adwokatem, cholerny dupku! – Dallas Trace tak wrzeszczal, ze az sie oplul wlasna slina. – Jestem glownym obronca w Stanach Zjednoczonych…
– Jezeli nie stac pana na adwokata, zostanie on panu przydzielony z urzedu – ciagnal spokojnie Faber, podczas gdy piec osob – trzech agentow, Trace i Sydney – przechodzilo obok wytrzeszczajacego oczy producenta nagrania. Obaj zdjeciowcy usmiechali sie szeroko, obracajac kamere w slad za grupa przemieszczajaca sie do drzwi, gdzie czekali inni agenci z zespolu taktycznego z wycelowanymi pistoletami.
Dallas Trace obejrzal sie przez ramie na kamery.
– Greta! – jeknal, zwracajac sie do swojej nowojorskiej wspolprowadzacej. – Widzialas to?! Widzialas, co mi zrobili…?!
I wtedy zniknal z monitorow i ekranow. Producent podbiegl do wciaz wlaczonego mikrofonu i rzucil go w strone Sydney.
– Czy mozemy poznac powody tego szokujacego aresztowania w samym srodku… – zaczal, lecz Syd natychmiast mu przerwala.
– Bez komentarza – oswiadczyla, po czym wraz z pozostala dwojka agentow opuscila biuro.
W ten sam czwartkowy ranek szesciu przedstawicieli Federalnego Biura Sledczego i pieciu reprezentujacych Sherman Oaks funkcjonariuszy w cywilu przeprowadzilo szturm na dom Dallasa Trace’a. Nikt nie stawial oporu. Goryl, ktory zostal w domu do ochrony pani Trace, przypadkiem akurat lezal z nia w lozku, kiedy do sypialni wpadl zespol taktyczny FBI. Ochroniarz wyswobodzil sie z obejmujacych go mocno nog Destiny, przetoczyl na bok, zerknal na kabure podramienna wiszaca na oparciu i pistolet lezacy na siedzeniu krzesla, stojacego z szesc metrow od niego, potem podniosl wzrok na cztery lufy wyposazonych w tlumiki pistoletow Heckler amp; Koch MP-10; czerwone kropeczki ich celownikow laserowych tanczyly mu na czole. Mezczyzna zastanowil sie przez sekunde i podniosl rece.
Pani Dallasowa Trace uniosla sie na lozku, przez sekunde walczac z impulsem przykrycia nagich piersi. Jeden z agentow Federalnego Biura Sledczego najprawdopodobniej zapatrzyl sie w jej biust, poniewaz kropka lasera zamigotala na wydatnych piersiach, po czym wrocila na czolo ochroniarza.
Destiny zmarszczyla brwi, wydela usta, obrzucila spojrzeniem stojacego kochanka, nastepnie zerknela na tloczacych sie wokol agentow FBI w szturmowych helmach, okularach i kamizelkach kuloodpornych, w koncu utkwila wzrok w detektywach z Sherman Oaks w kamizelkach kevlarowych. Znow zmarszczyla czolo, po czym niespodziewanie krzyknela:
– Pomocy! Gwalca! Dzieki Bogu, ze sie zjawiliscie, panowie policjanci… Ten czlowiek na mnie napadl!
W poniedzialek, przed czwartkowymi oblawami, Lawrence spedzil niemal caly dzien, pomagajac Darwinowi rozstawiac nowy sprzet inwigilacyjny.
– To cie bedzie cholernie kosztowac – stwierdzil Stewart. – Dostawa z dnia na dzien i tak dalej. – Wynosili z isuzu troopera kamery wideo, akumulator, kable i wodoodporny brezent, po czym wszystko ustawiali przy drodze do domku. – Gdybys mi dal pare tygodni, zalatwilbym ci to wszystko duzo taniej. Zaoszczedzilbys z tysiac dolcow.
– Za kilka tygodni nie bede tego potrzebowal – odparowal Dar.
Pierwsza kamere umiescili pod korona drzewa, z boku zwirowego podjazdu, mniej wiecej pol kilometra od domku. Byla nowoczesna i dokladna, a rownoczesnie niewiele wieksza od przecietnej ksiazki, miala obiektyw zmiennoogniskowy i mozliwosc zdalnej obslugi przy uzyciu pilota. Zasilala ja bateria litowa, miala tez maly nadajnik, ktory dal sie latwo ukryc w pniu nieco zmurszalej brzozy. Takze zdalnie mozna bylo zmienic obiektyw – z dziennego na nocny. Po zmroku wlaczal sie elektroniczny wzmacniacz swiatla. Kamera wraz z reszta sprzetu naprawde kosztowala Dara majatek.
Umiesciwszy kamere, Minor podjechal do domku i usiadl w land cruiserze, skad sterowal sprzetem, uzywajac pilota: obracal, przesuwal, nastawial obiektyw i zmienial go. Przecwiczyl wlaczanie i wylaczanie. Sprawdzil przesyl obrazu na przenosny monitor trzycalowy. Potem zadzwonil z komorki do Lawrence’a.
– Doskonale sie sprawuje, Larry.
– Lawrence.
– Chodz do domku, zanim sie zabierzemy za pozostale kamery, zaparze kawe. I pokaze ci cos, co znalazlem w lesie.
Wypili kawe, a potem Darwin zostawil nie rozpakowany sprzet wideo w domku i zabral Stewarta na przechadzke. Skierowali sie na wschod, do wozu, ale potem zeszli ze szlaku i wsrod glazow wspieli sie na wysokie wzgorze, gorujace nad domkiem. Stamtad zeszli miedzy daglezjami zielonymi w miejsce odlegle od budynku o jakies trzydziesci metrow. Minor milczaco wskazal duza kamere wsunieta w galezie jednego z drzew. Obiektyw kamery wycelowany byl w domek.
Lawrence nic nie powiedzial, lecz sprawdzil wszystko tak starannie, jak ekspert od amunicji zbadalby mine ladowa. W koncu oswiadczyl:
– Nie ma mikrofonu. Nie obraca sie, nie ma tez zoomu ani nocnego wzmacniacza wizji. To po prostu szerokokatny obiektyw, ale daje niezly widok na twoj parking i wejscie do domku. Poza tym ma piekielnie mocna baterie, mozliwosc wielodniowego nagrywania, prawie na pewno datownik i cholerna antene teleskopowa. Ktokolwiek cie szpieguje, zamowil kilkudniowy film, z ktorego bedzie wiedzial, kto przebywa w domu i w jakim okresie.
– Zgadza sie – przyznal Dar.
– Przy tak poteznym nadajniku i antenie obraz mozna ogladac zapewne nawet kilka kilometrow stad – zauwazyl Stewart.
– Wlasnie – zgodzil sie Minor.
Lawrence podpelzl do pokrytego zywica pnia i ponownie obejrzal kamere.
– Federalne Biuro Sledcze raczej takich nie uzywa, Dar. Jest zagraniczna… chyba czeska, tak sadze… troche prymitywna, ale wytrzymala. Zdaje mi sie, ze nagrywa w formacie PAL.
– Tez tak pomyslalem – mruknal Darwin.
– Rosjanie? – spytal Stewart.
– Niemal na pewno.
– Chcesz, zebym ja zdeaktywowal?