w Kalifornii zamknely drzwi przed czlonkami organizacji. Z prowadzonych przez Marie Rogers akt, znalezionych w glownej siedzibie Pomocnikow Bezbronnych we wschodnim Los Angeles, funkcjonariusze spisali nazwiska ponad stu oszustow ubezpieczeniowych, naganiaczy, lekarzy, adwokatow i rozmaitych pomagierow.

***

We wtorek Dar umiescil na swojej posiadlosci piata kamere wideo. Przez kilka godzin przewedrowal setki akrow terenu, ktory tak swietnie znal. Szukal potencjalnej kryjowki dla snajpera. W koncu wybral najlepsze, jego zdaniem, z mozliwych miejsc – maly, plaski, trawiasty obszar powyzej domku, otoczony po dwoch stronach przez niskie glazy, a z trzeciej przez ogromne otoczaki. Lezac w tym miejscu ze swoim starym karabinem snajperskim M40 i celownikiem teleskopowym, Darwin wpatrzyl sie w oddalone od niego niecale dwiescie metrow pasmo wzgorz; dostrzegal je niemal w calej okazalosci. Widzial wyraznie miedzy rozproszonymi drzewami zarowno wejscie do domku, jak i parking przed nim. Strzelca oslanialby tutaj ze wszystkich stron wystep skalny i strome zbocza. Punkt byl idealny, wrecz zbyt idealny.

Z ta mysla Dar wyszedl poszukac kryjowki mniej oczywistej. Znalazl ja niecale szescdziesiat piec metrow na polnocny zachod od pierwszej. Tu takze mozna bylo skryc sie za duzymi glazami, ale dzieki waskiej szczelinie wsrod skalnych plyt snajper i jego obserwator mogli lezec na brzuchach wsrod ciernistych krzewow. Punkt znajdowal sie wyzej niz pierwszy i dawal nieco lepszy widok i lepszy kat do strzalu, a rownoczesnie stanowil doskonalsza kryjowke. Dodatkowe szescdziesiat piec metrow nie stanowilo problemu dla zmodernizowanego karabinu snajperskiego SWD, z ktorego zastrzelono Toma Santane i trzech agentow FBI.

Trzy godziny zajelo mu wycofanie sie z kryjowki bez pozostawienia odciskow butow, przejscie calej drogi wokol pasma az do stromego tylnego podejscia do glazow lezacych na dolnej granicy lancucha wzgorz, a nastepnie wspiecie sie prawie pionowa sciana skalna ponad trzydziesci metrow, czyli do punktu na wiekszym glazie, lezacym nad drugim gniazdem snajperskim. Tutaj musial zamocowac wokol glazu perlonowa line wspinaczkowa i zejsc po stromym luku skalnego lica az do zarosnietego krzewami wystepu skalnego, gdzie w niewidocznym miejscu mogl zamontowac kolejna wideokamere, baterie i nadajnik, przykryc wszystko wodoodpornym brezentem w kolorze maskujacym, a nastepnie ukryc dluga antene przekaznikowa, poprowadziwszy ja w gore, szczelinami skalnego lica, az do samego szczytu.

Pozniej wrocil do domku i przetestowal monitor. Obraz nie byl tak wyrazny jak przekaz z pozostalych czterech kamer, Darwin wszakze dokladnie widzial z gory drugie gniazdo snajperskie. Mogl tez zrobic zblizenie pierwszej kryjowki, ktora znalazl ponizej.

Pozostala czesc poranka spedzil na wedrowce po kamienistych wzgorzach i stromych wawozach, lezacych na polnocny wschod od dwoch miejsc, ktore wyszukal. Usatysfakcjonowany poczul sie dopiero okolo poludnia.

***

Syd wyjasnila, ze najwieksze zmartwienie Federalnego Biura Sledczego stanowia Rosjanie, ktorzy wszak niejednokrotnie wykazali swoja bezwzglednosc i umiejetnosc zabijania strzalem z duzej odleglosci.

Z Quantico przylecialo nawet kilku swiatowej klasy snajperow z zespolu taktycznego FBI oraz ekspertow od akcji szturmowych. W nocy ewakuowano, bez najmniejszego zametu czy halasu, osiem otaczajacych ranczo domow w Santa Anita; wszystkie polozone na wzgorzach nad Sierra Madre Boulevard. Budynki te zmieniono w siedziby obserwacyjne, stanowiska lub centra dowodzenia dla oddzialu specjalnego agenta Warrena.

Sledzono kazdy ruch Rosjan, zmienialy sie pilnujace ich samochody, na wysokosci dwoch i pol tysiaca metrow krazyly helikoptery wyposazone w potezny sprzet optyczny. Gdy pieciu zabojcow w srode wieczor wrocilo dwoma mercedesami do kryjowki, zespol taktyczny FBI skladal sie juz z szescdziesieciu dwoch osob, a ubrani w maskujace stroje snajperzy FBI zdazyli ze wszystkich stron podpelznac do budynku na odleglosc niecalych stu czterdziestu metrow.

Strzelcy wyborowi otrzymali najnowoczesniejszy dostepny sprzet – zmodyfikowane karabiny snajperskie De Lisie Mark 5, strzelajace nabojami 7,62 milimetra, zarowno standardowymi, jak i poddzwiekowymi. Karabiny te powstaly na bazie zasluzonego, samopowtarzalnego Remingtona 700, choc roznily sie od niego tak bardzo jak pilot wahadlowca od pierwszego afrykanskiego australopiteka. Bron wyposazono w lufy z nierozdzielnymi tlumikami, ktore w polaczeniu z poddzwiekowa amunicja pozwalaly na dokladne trafienie z odleglosci dwustu metrow. Karabiny strzelaly bardzo cicho, nawet trzask kuli nie przekraczal bariery dzwieku.

De Lisie Mark 5 posiadaly pojedyncze, lekkie, zintegrowane celowniki, ktore polaczono z poteznymi celownikami teleskopowymi powiekszajacymi obraz w nocy, podczerwonym dalmierzem i termowizorem. Snajperzy Federalnego Biura Sledczego potrafili zabic z dwustu metrow w deszczu, podczas bezgwiezdnej nocy i do tego poprzez lekka mgle lub dym.

Pozostali przedstawiciele zespolow szturmowych otrzymali kevlarowe helmy, kamizelki kuloodporne, maski gazowe, okulary na podczerwien oraz pistolety maszynowe z tlumikami i celownikami laserowymi, w pelni automatyczne, kaliber.45, a dodatkowo granaty oslepiajace. O piatej rano w czwartek pierwszy zespol zaatakowal budynek, kryjac sie za zaslona dymna wstrzelonych przez wszystkie okna pociskow lzawiacych. Frontowe drzwi pokonano dzieki uzyciu hydraulicznego tarana, po czym czlonkowie trzech pierwszych ekip taktycznych wpadli do domu przez wszystkie dostepne na parterze okna i drzwi. W garazu najblizszego domu czekal maly transporter wyposazony we wlasny taran. Do szturmu wyznaczono piec helikopterow, w kazdym lecial strzelec wyborowy. Dwa z tych helikopterow mialo liny, po ktorych mogli sie opuscic ludzie wyznaczeni do szybkiego ataku z powietrza.

– Nie bedzie to chyba walka fair – zauwazyla Syd Olson podczas rozmowy z agentem specjalnym Warrenem w srodowe popoludnie.

James Warren poslal jej najkrotszy z usmiechow.

– Gdyby miala to byc piekna, uczciwa walka – odparowal – nadawalbym sie na odstrzal.

Sydney pokiwala glowa i zadzwonila do mieszkania Minora. Chciala sprawdzic, jak przyjaciel sobie radzi.

***

Dar radzil sobie swietnie az do srodowego popoludnia. Rano popracowal w mieszkaniu, nadrabiajac zaleglosci, dokumentujac smiertelny wypadek Gomezow i przygotowujac komputerowa rekonstrukcje dokonanego przy uzyciu podnosnika nozycowego zabojstwa mecenasa Esposito. Pogawedzil z Syd kilka minut, poinformowal ja, ze jedzie do domku, gdzie zamierza sie dobrze wyspac, podczas gdy ona wraz z kolegami po fachu beda sie przygotowywac do trudnego zadania. Poprosil przyjaciolke o ostroznosc, obiecal spotkac sie z nia w czwartek i zyczyl jej szczescia.

Darwin cale poprzednie popoludnie i wieczor przygotowywal oba karabiny. W wawozie na wschod od domku – jar mial nawet do osiemnastu metrow szerokosci przy starej kopalni zlota, ale zwezal sie powyzej, przy potencjalnych stanowiskach snajperskich, do niecalych szesciu metrow – wystrzelil kilkaset nabojow zarowno ze starego, samopowtarzalnego M40, jak i z pozyczonej „lekkiej piecdziesiatki”.

Wzial tez nowy nabytek: kupiona za 3295 dolarow lornetke Leica Geovid BDII z wbudowanym laserowym dalmierzem i dwukrotnie sprawdzil nia pasmo wzniesien oraz cele odlegle o dziewiecdziesiat metrow, dwiescie osiemdziesiat, szescset oraz o kilometr. Minor myslal czasem w metrach, czesciej jednak najpierw obliczal wszystko w jardach, jak snajperzy za dawnych lat. Cieszyl sie, ze jego wzrokowe szacunki dystansu za kazdym razem odbiegaja od pomiarow laserowego czytnika najwyzej o poltora metra. Dalmierz leiki mial zagwarantowana dokladnosc do metra przy odleglosci nie przekraczajacej kilometra.

Chociaz Dar w ostatnich kilku latach od czasu do czasu strzelal na strzelnicy z M40, czyli zmodyfikowanego mysliwskiego Remingtona 700, musial wlasciwie na nowo zaznajomic sie z karabinem. Gdy byl bardzo mlody, podczas szkolenia w marines, odkryto, ze ma wzrok dwa razy lepszy niz wiekszosc osob, czyli ze widzial na przyklad z odleglosci dwustu metrow tak doskonale jak wiekszosc osob z odleglosci o polowe mniejszej. Jeszcze zanim zdecydowal sie na zaawansowany trening snajperski, na obozie dla rekrutow w bazie Parris Island, uznano go za kandydata na strzelca wyspecjalizowanego. W imie swietej tradycji korpusow marines dobry snajper mogl sie specjalizowac w jednej z trzech kategorii: zwyklego strzelca, strzelca wyborowego i – bardzo, bardzo rzadko – strzelca wyspecjalizowanego. Minor zakwalifikowal sie od razu do ostatniej grupy z rekordem dziennym trzystu siedemnastu punktow na mozliwe trzysta trzydziesci. Maksymalny wynik byl tak rzadki, ze zdaniem dowodcy Darwina od czasow drugiej wojny swiatowej uzyskalo go tylko okolo tuzina marines. A trzysta siedemnascie punktow po raz pierwszy uzyskal pewien zolnierz piechoty morskiej, ktory pozniej zostal slawnym pisarzem i biografem.

Doskonaly strzelec musial miec oczywiscie wiele wspanialych cech: umiec kontrolowac oddech, posiadac nadzwyczajny wzrok, cierpliwosc, latwosc strzelania z najprzerozniejszych pozycji, a takze umiejetnosc brania pod uwage odleglosci, grawitacji, sily i kierunku wiatru oraz dodatkowych czynnikow charakterystycznych dla danego strzalu. Inna wazna choc niedoceniana cecha byla zrecznosc w regulowaniu paska karabinu, ktorej trudno sie bylo nauczyc, a ktora przychodzila mlodemu Minorowi w sposob absolutnie naturalny. Teraz, prawie trzydziesci lat pozniej, Dar odkryl, ze jego wzrok pogorszyl sie do przecietnego w kwestii postrzegania szczegolow z oddali, choc nadal dobrze czul sie z bronia bez zastanowienia odpowiednio wyregulowal pasek, umial okreslic wlasciwie zasieg, wymierzyc, strzelic bez wahania i celnie z pozycji na brzuchu, w kleku, siedzacej i stojacej. Jednym slowem, poza wzrokiem wszystko pozostawalo na najwyzszym poziomie.

Tego wtorkowego popoludnia bardzo starannie przygotowal M40. Jego zmodyfikowany celownik teleskopowy Redfield pasowal do karabinu idealnie. Dar wyregulowal kat uniesienia lufy, biorac pod uwage warunki strzeleckie, i sprawdzil mechanizm poprawki na wiatr, przesuwajac go z lewa na prawo dla skompensowania bocznego dzialania wiatru na pocisk. Staral sie wszystko tak ustawic, aby w odpowiednim momencie trafic dokladnie w srodek celu, niezaleznie od zasiegu i wiatru. Na szczescie pomagalo mu uksztaltowanie wawozu, ktory blokowal wiatry – przewazajace tu z kierunku zachodniego – i pozwalal Darowi wyregulowac bron przy wszystkich mozliwych odleglosciach i calkowitym braku ruchow powietrza.

Podczas zaawansowanego szkolenia snajperskiego w Quantico i dzialan operacyjnych w Wietnamie Minor wyznaczyl sobie wlasne wymagania w kwestiach celnosci. Strzelajac pociskami o duzej sile penetracji – takimi, jakich chcial uzyc teraz – nie byl zadowolony, poki nie trafil wielokrotnie w cel o srednicy dwudziestu milimetrow z odleglosci stu metrow, w cel o srednicy stu dwudziestu pieciu milimetrow z odleglosci pieciuset piecdziesieciu metrow oraz w trzystumilimetrowy z kilometra, i to raz za razem. Ostateczny skutek nie byl az tak idealny, o czym Darwin wiedzial, poniewaz kula wystrzelona z M40 przelatywala piecset piecdziesiat metrow mniej wiecej jedna sekunde, a kilometr – nieco ponad dwie sekundy. A dwie sekundy w balistyce to wiecznosc. Przy tak dlugim locie znaczenie maja wahania wiatru, a jesli cel sie poruszy, traci sie wszelkie szanse na celny strzal.

We wtorek Dar spedzil piec godzin, strzelajac z M40 we wszystkich czterech pozycjach, czyli na brzuchu, w kleku, w siadzie i na stojaco. Przyjmowal pozycje, czujac bliskosc paska karabinu, dotyk kolby przy policzku; kolby, ktora stanowila lacznik pomiedzy policzkiem i kciukiem. Palec wskazujacy trzymal na spuscie, nie dotykajac boku kolby, i oddychal tak spokojnie, ze bylo to niemal niedostrzegalne. W tym momencie zamknal na kilka sekund oczy. Jesli po otwarciu ich mial krzyzyk na celowniku w tym samym punkcie, co poprzednio, wiedzial, ze zachowal tak zwany naturalny punkt celu.

Najwiecej trudnosci sprawilo mu odzyskanie kontroli spustu. Nie mial z tym klopotow, gdy byl w marines, ale z doswiadczenia na strzelnicy wiedzial, ze bedzie musial ostro pocwiczyc, zanim przypomni sobie te umiejetnosc. Opanowanie spustu polegalo na wybraniu odpowiedniego momentu podczas oddychania i rownoczesnego wyboru celu, a nastepnie nacisnieciu spustu o potrzebny dodatkowy milimetr bez najlzejszego nawet poruszenia karabinem. Czynnosc ta nie byla skomplikowana, lecz wymagala pelnego skupienia umyslu, kontroli nad miesniami i oddechem.

Вы читаете Ostrze Darwina
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату