laserowymi.

W salonie nie bylo nikogo. Na zewnatrz jedni agenci trzymali drabiny, drudzy wspinali sie do okien sypialni na pietrze. Kryli ich snajperzy Federalnego Biura Sledczego. W sypialniach tez nie znaleziono nikogo.

Agent specjalny Warren osobiscie prowadzil pierwszy zespol szturmowy od pokoju do pokoju na parterze, pozniej po schodach i przez cale pietro. Dwa helikoptery wyladowaly na trawnikach, pozostale dwa zawisly w powietrzu. Silne reflektory oswietlaly rozpraszajacy sie dym. Zaczynal sie swit. Strzelcy lecacy w helikopterach FBI strzelali pociskami lzawiacymi w okna drugiego pietra.

Na drugim pietrze rowniez nie bylo nikogo. Ani w kuchni. Ani w suterenie.

Jeden z ostatnich zespolow, ktore dotarly do budynku, zlozyl przez radio raport. W garazu znaleziono trupy.

Warren i tuzin innych agentow, wszyscy w kamizelkach, strojach maskujacych, helmach, okularach i wiszacych na piersiach maskach gazowych, zbiegli sie tam w ciagu dwudziestu sekund. Trzech martwych Latynosow obnazono do bielizny. Kazdy dostal jeden strzal w glowe.

– Ale przeciez tylko trzech wsiadlo do furgonetki ubieglej nocy… – zaczal mlody agent.

– Wory z pieprzonymi liscmi – odparowal Warren.

– Rozszerzamy obwod? – spytal inny agent.

Warren oparl sie ciezko o framuge, zabezpieczajac swoj karabin z tlumikiem H amp;K MP-10.

– Do tej pory mogli sie dostac nawet do Meksyku – oswiadczyl tepo.

Niemniej jednak minute pozniej chwycil radio i zaalarmowal siedzibe, przekazal pilotom helikopterow i sluzbom naziemnym dane furgonetki firmy uslugowej, a chwile pozniej te same informacje podal CHP, Departamentowi Policji Los Angeles i innym organom scigania. W oblawe, teraz juz o zasiegu ogolnokrajowym, zaangazowano wszystkie tego typu sluzby.

Warren otrzymal tez pewna wiadomosc z bezpiecznej kryjowki w Malibu, w ktorej przetrzymywano detektywow Venture i Fairchilda. Okazalo sie, ze poprzedniego popoludnia kapitanowi Fairchildowi, ktory wspolpracowal z funkcjonariuszami sledczymi, pozwolono wyjsc na krotki spacer po plazy. Eskortujacy go agenci Federalnego Biura Sledczego nie wiedzieli, ze tuz przy plazy znajdowal sie automat telefoniczny. Fairchild oddalil sie na chwile, aby zalatwic sie w krzakach. A dzisiejszego ranka jeden z agentow wybral sie takze na spacer po plazy i znalazl automat. Natychmiast sprawdzil w firmie telefonicznej, czy ostatnio ktos z niego dzwonil.

Wynik byl pozytywny. O szesnastej trzydziesci wykonano trwajace pietnascie sekund polaczenie ze szwagrem kapitana Fairchilda. Mezczyzna prowadzil pralnie chemiczna w Pasadenie.

– Cholera – mruknal jeden z agentow.

– Szlag by gnoja trafil – dodal inny.

– Kurwa jasna – dorzucil dowodzacy agent specjalny Warren, ktory nie mial tutaj zadnego bezposredniego zwierzchnika z Federalnego Biura Sledczego. – Zaloze sie, ze Fairchild dostal wiecej pieniedzy niz Ventura… Po prostu lepiej je dran schowal.

– Czy powiemy agentowi specjalnemu Faberowi i oficer sledczej Olson o Rosjanach? – spytal glowny dyspozytor.

Warren spojrzal na zegarek. Byla godzina 5:22 rano. Do rozpoczecia akcji aresztowania Dallasa Trace’a pozostalo jeszcze ponad dziewiecdziesiat minut.

– Faber i jego ludzie sa na miejscu i zachowuja cisze radiowa – odparl. – Zadzwonie do Cassia, agenta odpowiedzialnego za bezpieczenstwo akcji w Century City, i powiem mu, ze wysylamy im wsparcie: zespol taktyczny zlozony z dwunastu agentow.

– Sadzisz, ze Rosjanie beda usilowali odbic Dallasa Trace’a? – spytal agent stojacy tuz obok Warrena.

Warren rozesmial sie niewesolo.

– Za diabla nie maja szans. Ci faceci wiedza ze sprawa jest skonczona. Nie zechca wjezdzac z deszczu pod rynne, czyli z jednej zasadzki do innej. Powiemy o wszystkim Faberowi i reszcie zespolu szturmowego, gdy skoncza swoja robote. – Po czym dorzucil powaznym glosem cos absolutnie niegodnego agenta Federalnego Biura Sledczego: – A temu gliniarzowi z Los Angeles… Fairchildowi… wyrwalbym jaja.

***

Syd otrzymala wiadomosc na pagerze w osiem minut po tym, jak FBI zabralo Dallasa Trace’a i jego trzech ochroniarzy w oddzielnych pojazdach. Stala akurat na ulicy przed czescia biurowa Century City, zajeta wycieraniem potu z wlosow i odrywaniem rzepow kamizelki kuloodpornej, gdy na widok numeru na pagerze zastygla w bezruchu.

Warren wyjasnil sytuacje w dwoch zdaniach.

– Dar! – powiedziala Syd, patrzac na zegarek.

– Sledcza Olson – odrzekl Warren – ci Rosjanie nie sa amatorami. Maja nad nami dziesieciogodzinna przewage. Nie beda marnowali czasu na glupia probe zemsty. W tej chwili sajuz prawdopodobnie w Meksyku.

Cokolwiek powiedzial dalej, utonelo w krzyku Sydney: „Wyslijcie dwa helikoptery FBI z zespolem taktycznym do domku Darwina Minora. I to natychmiast!”. Wylaczyla telefon, podniosla swoj pistolet maszynowy i pobiegla pedem do zaparkowanego niedaleko taurusa. Nie miala pojecia, ze przekaz z jej komorki zostal znieksztalcony i agent Warren w ogole nie zrozumial jej polecenia.

Rozdzial dwudziesty trzeci

W JAK WYCZEKIWANIE

Darwinowi noc wydawala sie bardzo dluga. Powiedzial sobie, ze moze to subiektywne uczucie spowodowane jest brakiem przyzwyczajenia do calonocnego lezenia na chlodnym skalnym wystepie i wyczekiwania na przybycie grupki cudzoziemcow, ktorzy zamierzaja go zabic.

„Nie – uspokoil sie – to nie ten powod”.

Na swoje stanowisko wybral kamienisty nawis, polozony na wschodniej scianie zalesionego wawozu. Plyty skalne, na ktorych lezal, znajdowaly sie okolo dwustu czterdziestu metrow nad domkiem; w szczelinach miedzy drzewami widac z nich bylo doskonale zarowno parking, jak i drzwi frontowe. Wazniejsze bylo jednak to, ze lezal mniej wiecej na tej samej wysokosci co oba gniazda snajperskie, znalezione przez Minora na zachodzie. Plyta skalna, ktora wybral – juz samo slowo „plyta” nieco go niepokoilo – miescila sie w naturalnym kamiennym peknieciu i idealnie strzelalo sie z niej w dwoch kierunkach: w dol, ku domowi i obszarowi parkingowemu, albo prosto, w strone wrogich stanowisk snajperskich. Niestety od wschodu i polnocy sciany skalne byly wysokie i w dodatku nieco ukosne, totez potencjalny pocisk nadlatujacy z innego miejsca niz dwa wybrane przez Dara stanowiska na zachodzie moglby sie od tych scian odbic pod niewlasciwym katem i trafic w Minora. Mial on jednak nadzieje, ze do tego nie dojdzie.

Polozyl karabin maszynowy Barrett kaliber.50 w skalnej niszy, przykryl go wodoszczelnym brezentem, na ktorym teraz lezal, zalujac, ze nie przyniosl tu sobie piankowej karimaty. Jego kamizelka kuloodporna pod bluza wazyla jedenascie kilogramow i byla grubsza niz policyjne kamizelki kevlarowe. Byla nowoczesna, uzywana obecnie przez marines, miala tez dodatkowa gruba ceramiczna warstwe ochronna na piersi, ktora mogla zatrzymac nawet pocisk karabinowy kaliber 7,62 milimetra wystrzelony ze sredniego dystansu. Z tego powodu jednakze kamizelka byla wyjatkowo sztywna i niewygodna.

„Po prostu sie starzeje” – pomyslal Minor.

Potem postawil „lekka piecdziesiatke” na dwojnogu na nieco pochylonej w dol plycie, zostawiajac obok dosc miejsca na polozenie dodatkowej amunicji, lornetki z dalmierzem Leica i odbiornika z monitorem. Stary karabin snajperski M40 lezal pod kamuflujacym okryciem i wodoszczelnym plastikiem w innej skalnej szczelinie, na prawo od niego. Bron byla gotowa do natychmiastowego uzycia, jesli Darwin musialby strzelac w innym kierunku. Wyobrazal sobie, ze jezeli Rosjanie nie przyjada tej nocy, zrezygnuja z zemsty i dadza mu spokoj.

Jego plan byl stosunkowo prosty i nie wymagal zadnego szczegolnego bohaterstwa. Gdyby przypadkiem Rosjanie zjawili sie tutaj przed aresztowaniem ich przez Federalne Biuro Sledcze, Minor planowal polaczyc sie z komorki z agentem specjalnym Warrenem i Sydney Olson. Zawsze myslal o swoim malym domku jako miejscu znajdujacym sie na koncu swiata, ale zasieg byl tutaj doskonaly i Dar zawsze mogl stad zadzwonic. Nie dziwil sie zreszta ostatecznie przebywal w poludniowej Kalifornii. Zadna z osob stawiajacych sobie tutaj kosztowne weekendowe domy nie miala ochoty porzucac kontaktow z reszta stanu, a wiekszosc nie mogla sobie pozwolic na pozostanie poza zasiegiem nawet przez godzine.

Minor mial nadzieje, ze nie dojdzie do strzelaniny, ze w najgorszym razie polezy sobie w kryjowce, podczas gdy Rosjanie beda czekac, az wyjdzie z domku, pozniej zas przyleca helikoptery Federalnego Biura Sledczego z prawdziwymi profesjonalistami na pokladzie. Jesli wszakze zabojcy go dostrzega byl przygotowany na wymiane ognia i zatrzymanie Rosjan przynajmniej do przybycia odsieczy. Jego pozycja byla niemal rownie defensywna jak w trakcie obrony reaktora w Dalat wiele lat temu. Darwina otaczal wawoz i nikt niewidoczny nie mogl podejsc do jego stanowiska ani z zachodu, ani od poludnia, czyli od strony drogi i domu, wspinaczka od wschodu zas wydawala mu sie zbyt trudna. Minor przyniosl ze soba wlasnorecznie uszyty stroj ze skrawkow, totez jezeli odpowiedz ogniowa Rosjan okaze sie zbyt grozna – a Dar uwazal kazda odpowiedz ogniowa za zbyt grozna – wlozy to kamuflujace ubranie i skieruje sie ku polom polozonym za lasem na wschodzie. Zanim zabojcy dotra do tej czesci wawozu, powinien znalezc sie na dole, niewidoczny, a wtedy chyba wreszcie przybedzie oddzial FBI.

„Jestem kompletnym paranoikiem” – pomyslal tuz po polnocy. „Po co wlasciwie ci Ruscy mieliby znow chciec mnie zabic?”.

W glebi serca znal wszakze potencjalne powody tamtych. Gregor Yaponchik i Pavel Zuker zostali wyszkoleni na snajperow; to bylo ich zajecie przez wiele lat. Minor wiedzial, ze ze wszystkich zolnierzy na swiecie, tylko snajperzy umieja gnebic przeciwnika. Zwyczajni marines i zolnierze piechoty potrafili wytropic mala grupe lub chocby pojedyncza osobe, ale tylko snajperow szkoli sie, zeby sie czaili, kryli przed wrogiem i stosowali zasadzki – a wszystko to przez dlugi czas, az do osiagniecia celu, czyli zabicia okreslonej jednostki. I na snajperskiej liscie do odstrzalu na pierwszym miejscu zawsze znajdowal sie ktos, kto stanowil najwieksze zagrozenie: nieprzyjacielski strzelec wyborowy.

Darwin nie wiedzial, czy Rosjanie badz tez ich amerykanscy pracodawcy posiadali dostep do jego akt w archiwum Piechoty Morskiej Stanow Zjednoczonych, wolal wszakze nie ryzykowac, bral wiec pod uwage to, ze znali jego snajperska przeszlosc. Co wiecej, Yaponchik i Zuker otrzymali do wykonania zadanie – trzy razy mieli go zabic i trzy razy zawiedli. Jesli Dar wiedzial cokolwiek o mentalnosci snajpera – a sadzil, ze sporo o niej wie – podejrzewal, ze kogos takiego jak Yaponchik musi ogarniac straszliwe uczucie frustracji zwiazane z niewypelnionym zadaniem.

Pamietal pewna kreskowke o krolu, ktory zasiadal na tronie.

Вы читаете Ostrze Darwina
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату