Zawahal sie chwile za dlugo.

– Ile razy widziales mnie na boisku?

– Slucham? – spytal, zaskoczony nagla zmiana tematu.

– Przez trzy lata z rzedu bylam najlepsza koszykarka akademicka. Moja druzyna byla dwa razy mistrzem kraju. Wszystkie nasze mecze transmitowala ES PN, a mecze o akademickie mistrzostwo kraju CBS. Studiowalam na uniwerku Restona, ktory jest pol godziny jazdy od twojego miasta. Ile moich meczow obejrzales?

Myron otworzyl usta, zamknal je i powiedzial:

– Zadnego.

– Wlasnie. Babska koszykowka. Strata czasu.

– Nie w tym rzecz. Rzadko teraz chodze na zawody.

Nie zabrzmialo to przekonujaco.

Pokrecila glowa i zamilkla.

– Brenda…

– Zapomnij, ze cokolwiek powiedzialam. Bylam glupia, ze poruszylam ten temat.

Ton jej glosu nie zachecal do dalszej rozmowy. Myron mial ochote sie bronic, lecz nie wiedzial jak. Uznal wiec, ze najlepiej zamilknac. Powinien to robic czesciej.

– Przy nastepnej przecznicy skrec w prawo – powiedziala.

– Co sie stalo potem? – spytal.

Spojrzala na niego.

– Z lobuzami, ktorzy cie wyzwali. Co sie stalo, gdy twoj ojciec sie na nich rzucil?

– Do niczego powaznego nie doszlo, bo wkroczyli ochroniarze. Wyrzucili tych chlopakow z sali. Tate rowniez.

– A gdzie puenta tej historii?

– To nie byl jej koniec. – Brenda urwala, opuscila oczy, wydobyla z pamieci jakis szczegol i podniosla glowe. – Trzy dni potem tych dwoch chlopcow… Claya Jacksona i Arthura Harrisa… znaleziono na dachu kamienicy. Ktos ich zwiazal i przecial sekatorem sciegna Achillesa.

Myron zbladl. Zoladek mu zanurkowal.

– Twoj ojciec?

Skinela glowa.

– Robil podobne rzeczy przez cale zycie. Nie takie potworne. Ale zawsze mscil sie na tych, ktorzy mnie skrzywdzili. Kiedy bylam mala dziewczynka, polsierota, chetnie uciekalam pod jego skrzydla. Ale juz nie jestem mala.

Myron w roztargnieniu siegnal reka w dol i dotknal nogi nad kostka. Sciegno Achillesa przeciete sekatorem? Staral sie nie okazac po sobie oslupienia.

– Policja z pewnoscia go podejrzewala – powiedzial.

– Tak.

– Dlaczego go nie aresztowali?

– Nie mieli dowodow.

– Ofiary go nie wydaly?

Znow wpatrzyla sie w szybe.

– Za bardzo sie bali. – Wskazala reka na prawo. – Stan tam.

Myron zatrzymal woz. Ludzie snuli sie po ulicy. Patrzyli na niego, jakby pierwszy raz widzieli bialego czlowieka. W tej dzielnicy bylo to calkiem mozliwe. Starajac sie zachowywac swobodnie, uprzejmie skinal im glowa. Niektorzy odpowiedzieli mu skinieniami. Inni nie.

Z przejezdzajacego zoltego samochodu – a raczej glosnika na kolach – zagrzmial rap. Basy byly ustawione na taki ful, ze Myronowi wibrowaly pluca. Nie rozumial slow piosenki, ale brzmialy bardzo gniewnie. Brenda poprowadzila go do ganku. Na schodach lezeli, jak ranni w boju, dwaj Murzyni. Brenda bez wahania przestapila przez nich. Myron zrobil to samo. Raptem zdal sobie sprawe, ze jest tu pierwszy raz. Jego znajomosc z Horace’em Slaughterem nie wykroczyla poza koszykowke. Spotykali sie wylacznie na boisku, w sali lub po meczu, na pizzy. Nigdy nie byl w domu Horace’a ani Horace u niego.

Nie bylo tu oczywiscie portiera, zamka, dzwonkow ani nic z tych rzeczy. Slabe oswietlenie w korytarzu nie moglo ukryc, ze ze scian odlazi farba. Wygladaly, jakby cierpialy na luszczyce. W skrzynkach na listy braklo drzwiczek. Powietrze bylo ciezkie niczym zaslona z paciorkow.

Brenda wspiela sie po betonowych schodach. Skads dobiegal charkot mezczyzny, ktory kaszlal, jakby chcial wypluc pluca. Plakalo dziecko. Po chwili dolaczylo do niego drugie. Brenda przystanela na pierwszym pietrze i skrecila w prawo. W rece trzymala klucze. Wykonanych ze stali zbrojeniowej drzwi do mieszkania strzegly wziernik i trzy zamki z zasuwami.

Otworzyla wszystkie trzy. Odskoczyly z halasem, niczym w filmowej scenie z wiezienia, w ktorej straznik wola: „Ryglowac!”. Po otwarciu drzwi Myrona naszly dwie mysli naraz. Pierwsza, jak ladnie mieszka Horace. Nic z calego brudu i smrodu na ulicach i w korytarzu nie mialo wstepu za te drzwi ze stali. Sciany w srodku byly bieluskie jak krem do rak z telewizyjnej reklamy. Podlogi swiezo wypolerowane. Meble zas stanowily mieszanke odnowionych rodzinnych antykow z nabytkami z Ikei. Byl to wiec naprawde przyjemny i wygodny dom.

Druga rzecza, ktora rzucila mu sie w oczy zaraz po otwarciu drzwi, bylo to, ze ktos przeszukal mieszkanie.

– Tato? – zawolala Brenda, wpadajac do srodka.

Myron podazyl za nia, zalujac, ze nie ma broni. Ta scena wprost sie prosila o bron. Wyjalby pistolet i po daniu Brendzie znaku, by milczala, skradajac sie z nia, trwoznie uczepiona jego wolnego ramienia, zbadalby mieszkanie. Przyczajony, wymachujac pistoletem, sprawdzilby wszystkie pokoje, przygotowany na najgorsze. Niestety, nie nosil broni na co dzien. Nie dlatego, ze nie lubil – zagrozony, czul sie razniej, majac ja przy sobie – lecz pistolet byl ciezki i tak mily dla ciala, jak welniana prezerwatywa. A poza tym, co sie oszukiwac, u wiekszosci potencjalnych klientow agent sportowy, nie rozstajacy sie z gnatem, nie wzbudzal zaufania, a z tymi, u ktorych je wzbudzal, Myron wolal nie miec do czynienia.

W przeciwienstwie do niego Win nie rozstawal sie z pistoletem, a wlasciwie z dwoma, nie liczac imponujacego arsenalu broni niewidocznej. Ten czlowiek byl uzbrojony jak Izrael.

Mieszkanie skladalo sie z trzech pokojow i kuchni. Szybko przez nie przeszli. Nie bylo tam nikogo. Zadnego trupa.

– Cos zginelo? – spytal Brende.

Spojrzala na niego z uraza.

– A skad mam wiedziec, do diabla?

– Mowie o tym, co sie rzuca w oczy. Widze telewizor. Widze magnetowid. Pytam, czy obrabowano mieszkanie?

Rozejrzala sie po duzym pokoju.

– Nie. Nie wyglada to na rabunek – odparla.

– Podejrzewasz, kto moglby sie tu wlamac i czego szukac?

Pokrecila przeczaco glowa, oczami wciaz chlonac balagan.

– Czy Horace ukryl gdzies pieniadze? W sloiku, pod podloga, w jakims innym miejscu?

– Nie.

Rozejrzeli sie po pokoju. Brenda otworzyla szafe. Przez dluzsza chwile stala bez slowa.

– Brenda?

– Brakuje wielu jego ubran – powiedziala cicho. – I walizki.

– To dobrze. A wiec najprawdopodobniej uciekl. Zmniejsza to mozliwosc, ze spotkalo go cos zlego.

Skinela glowa.

– To niesamowite.

– Dlaczego?

– Powtarza sie historia z mama. Do tej pory pamietam, jak tata stal tutaj i wpatrywal sie w puste wieszaki.

Wrocili do duzego pokoju i weszli do malej sypialni.

– Twoj pokoj? – spytal Myron.

– Tak, owszem, choc nieczesto tu bywam – odparla. Spojrzala na podloge przy nocnym stoliku, z cichym

Вы читаете Jeden falszywy ruch
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату