pobytu w Sylacaudze doskwieral jej bol glowy.

Poczlapala na tyl domu, czujac sie dokumentnie rozbita. Takie krotkie drzemki w ciagu dnia, ktore teoretycznie powinny uwalniac od zmeczenia, na nia dzialaly wrecz odwrotnie. A moze i snilo jej sie cos zlego, tylko juz nie pamietala? Jesli koszmar byl na tyle odpychajacy, ze jego skutki odczuwala we wszystkich miesniach, mogla sie jedynie cieszyc, ze ulecial jej z pamieci jeszcze przed obudzeniem.

Neli ostrzegala ja przed korzystaniem z dzieciecej lazienki. Wystarczyl jeden rzut oka, zeby sie przekonac dlaczego. Cala podloga byla zawalona recznikami i ubraniami, a w brodziku kabiny prysznicowej walala sie imponujaca liczba gumowych zabawek, wziawszy pod uwage wiek Jennifer i Jareda.

Kiedy weszla do glownej sypialni, zaskoczylo ja, ze Neli odznacza sie zdumiewajaco dobrym gustem, jesli nie musi czegos wykanczac w kolorach pomaranczowym i granatowym. Wielkie malzenskie loze przykryte wlasnorecznie zrobiona kapa bylo tak ustawione, ze zapewnialo piekny widok na skapany w sloncu ogrod. Rog pokoju zajmowal duzy staroswiecki fotel na biegunach, na bielizniarce stal duzy telewizor.

Podobnie jak w sypialni, rowniez w lazience panowal idealny lad i porzadek. Reczniki pasowaly odcieniem zarowno do kapy na lozku, jak i chodniczkow na podlodze. Sara postawila butelke z coca-cola na zlewie i skorzystala z toalety, zaslaniajac wierzchem dloni usta podczas szerokiego ziewniecia. Chciala juz oderwac kawalek papieru toaletowego, kiedy uslyszala, ze ktos oprocz niej jest w domu. Przemknelo jej przez mysl, ze zostawila otwarte na osciez drzwi lazienki. Podtarla sie blyskawicznie i zaczela podciagac majtki razem ze spodniami, gdy w saloniku rozlegl sie glosny loskot. Otworzyla juz usta, zeby zawolac i spytac, czy moze w czyms pomoc, ale w ostatniej chwili ugryzla sie w jezyk, gdyz odglosy wydaly jej sie podejrzane.

Ostroznie wyjrzala do sypialni, gdy rozlegl sie kolejny stukot, tym razem w kuchni, a po chwili nastepny. W jej pamieci odzyly podobne odglosy, gdy wczoraj w domu Jessie i Roberta przeszukiwala kuchnie. I tu trzaskaly drzwi szafek, jakby ktos czegos szukal w poplochu.

Rozejrzala sie w panice, uswiadamiajac sobie, ze jest odcieta w tylnej czesci domu. Z sypialni mogla jedynie wyjsc na korytarz, bo nie brala pod uwage mozliwosci wyskoczenia przez okno. I wtedy ciezkie stapanie rozleglo sie w korytarzu. Dala nura z powrotem do lazienki i wskoczyla do kabinki prysznicowej, chowajac sie za zaslonka. W tej samej chwili intruz wszedl do sypialni.

Nie ulegalo watpliwosci, ze czegos szuka. Stuknely drzwi szafy, rozlegl sie szelest ubran zrzucanych z polek na podloge. Kiedy chwile pozniej zajrzal do lazienki, Sara poczula, jak gruba kropla potu scieka jej po skroni.

Dostrzegla przez zaslonke cien wysokiego czlowieka stojacego przy klozecie, zaledwie kilkadziesiat centymetrow od jej kryjowki. Mimo ze zdawala sobie sprawe, iz jej nie zauwazyl, poczula sie zagrozona, jakby wlasnie po nia tu przyszedl. Spostrzegla, jak powoli podnosi cos z krawedzi umywalki. Butelka coca-coli! Musial zwrocic uwage, ze jest jeszcze oszroniona, a napoj w srodku zimny, swiezo wyjety z lodowki.

– Kto tu jest? – zapytal.

Odruchowo wyciagnela rece do tylu i oparla sie o chlodne kafelki. Natychmiast przypomniala sobie lazienke w szpitalu w Alabamie, gdzie napastnik zostawil ja przykuta kajdankami do ramy kabiny. Nie mogla zapomniec takiego samego dotyku zimnych kafelkow, z ktorymi stykaly sie jej kolana. Wpatrywala sie w te kafelki prawie w nieskonczonosc, czekajac, az ktos ja tam znajdzie. Usta miala zaklejone tasma samoprzylepna, totez nie mogla nawet krzyczec, jedynie obserwowac z przerazeniem, jak z kazda kropla krwi z rany w brzuchu wycieka z niej zycie.

Zaslonka odsunela sie w bok z glosnym brzekiem kolek na rurce. Az podskoczyla na miejscu, przywierajac plecami do glazury.

Robert obrzucil ja wscieklym spojrzeniem, trzymajac w reku butelke z coca-cola.

– Co tu robisz?

Sara przylozyla dlon do piersi i glosno odetchnela z ulga. Zaraz jednak na nowo oblecial ja strach, gdy uswiadomila sobie, ze nie tylko ona jest intruzem w tym domu. Co Robert tu robil? Czego szukal?

– Ja wlasnie… – zaczela niesmialo.

Rozejrzal sie szybko, jakby chcial znalezc wyjasnienie wsrod wyposazenia lazienki.

– Wychodz stad – rzucil ostro.

Chciala usluchac, ale nogi miala jak z waty, nie byla w stanie zrobic ani jednego kroku.

– Czego tu chcesz? – warknal.

Nie odpowiedziala, totez odstawil butelke z powrotem na brzeg umywalki i zaczal przetrzasac zawartosc szafki.

– Neli powinna zaraz wrocic – wydusila z siebie w koncu, gdy zaczal wyrzucac reczniki i rozne pudelka na podloge.

Zerknal na nia przez ramie.

– Opos zabral cala rodzine do kina i na kolacje w barze.

Zdolala sie w koncu odkleic od sciany, tlumaczac sobie, ze przeciez Robert jej nie skrzywdzi, bo jest znajoma Jeffreya. Powoli uniosla noge, postawila stope na zewnatrz brodzika i powiedziala:

– Jeffrey powinien…

– On tez nie wroci tak szybko – mruknal. – Nigdzie nie odchodz.

Odwazyla sie jednak zrobic jeszcze krok w kierunku drzwi.

– Ja tylko…

– Nie ruszaj sie! – huknal, az jego okrzyk rozszedl sie echem po calym domu. Na podstawie dzikich blyskow w oczach domyslila sie, ze jest w stanie skrajnej desperacji.

Stlumila jednak narastajaca w niej panike.

– Musze juz isc.

Skoczyl w bok i zagrodzil jej droge.

– Dokad?

– Jeffrey na mnie czeka.

– Gdzie?

– Na posterunku.

Wbil w nia swidrujace spojrzenie.

– Klamiesz. Dlaczego probujesz mnie oszukac? – Kiedy nie odpowiedziala, wrzasnal: – Co tutaj robisz, do jasnej cholery?! Skad sie tu wzielas?!

– Ja… – wycedzila, goraczkowo usilujac znalezc jakies wytlumaczenie. Nigdy dotad nie czula strachu przed Robertem, ale teraz spadlo na nia jak grom z jasnego nieba, ze jest przeciez oskarzony o morderstwo z premedytacja. Patrzac na niego, probowala ocenic, czy Jeffrey mogl sie az tak bardzo mylic w jego ocenie. Moze przyparty do muru byl jednak zdolny do popelnienia najciezszej zbrodni.

– Chodz ze mna – rzekl, chwytajac ja za reke. Wyciagnal ja do sypialni, pchnal w strone fotela na biegunach i burknal: – Siadaj.

Nie miala ochoty wykonywac jego polecen, ale kolana sie pod nia ugiely i ciezko klapnela na fotel.

Robert podszedl do komody pod oknem, stojacej na tyle blisko, ze mogl bez trudu ja zlapac, gdyby rzucila sie do ucieczki. Nad telewizorem wystawala prowizoryczna antena zrobiona z wygietego drucianego wieszaka na ubrania owinietego folia aluminiowa. Kiedy zaczal energicznie wyciagac szuflady, towarzyszyl temu nieprzyjemny szelest tej folii.

– Czego szukasz? – zapytala. – Pieniedzy? Potrzebujesz pieniedzy? Moge ci dac…

W jednej chwili stanal nad nia, zacisnal palce na poreczach fotela i pochylony, syknal jej prosto w twarz:

– Nie chce twoich pieprzonych pieniedzy! Myslisz, ze pieniadze rozwiaza moj problem?! Tak uwazasz?!

– Ja…

– Do cholery! – Odskoczyl, az fotel zakolysal sie gwaltownie. Jak gdyby natychmiast sie uspokoil i wrocil do przetrzasania szuflad komody. Sara przygladala sie w milczeniu, jak z najnizszej szuflady wyciaga plaskie czarne pudelko. Natychmiast rozpoznala etui na pistolet.

Wyskoczyla z fotela, lecz zamarla w bezruchu, gdy obrocil sie blyskawicznie w jej kierunku z grymasem wscieklosci na twarzy. Przywarla plecami do sciany, majac zamiar przemknac sie do wyjscia, kiedy bedzie probowal otworzyc cyfrowy zamek. Nie potrafila zrozumiec, co spowalnia jej ruchy. Dlaczego jeszcze nie rzucila sie biegiem do drzwi? Co ja powstrzymywalo?

Wyraznie sie uspokoil, znalazlszy to, po co przyszedl.

– Dokad sie wybierasz? – zapytal.

– Po co ci bron?

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату