– Chcialabym zadac ojcu jeszcze kilka pytan.
– Czy jest jakis problem?
Tak. Moze jest.
– Nie, nie. Chcialabym jeszcze kilka informacji.
– Tak?
– Czy sa jakies oficjalne dokumenty dotyczace rodzicow Elisabeth?
– Jej ojcem byl Alain Nicolet, a matka Eugenie Belanger, w tamtych czasach bardzo znana spiewaczka. Jej wuj, Louis-Philippe Belanger, byl radnym i wybitnym lekarzem.
– A czy zachowala sie metryka urodzin?
Przez chwile milczal. Potem rzekl:
– Nie udalo nam sie jej zlokalizowac.
– A czy wiadomo, gdzie sie urodzila?
– Mysle, ze urodzila sie w Montrealu. Jej rodzina mieszkala tutaj od pokolen. Elisabeth byla potomkiem Michela Belanger, ktory przybyl do Kanady w tysiac siedemset piecdziesiatym osmym, w ostatnich latach Nowej Francji. Rodzina Belanger zawsze odgrywala wazna role w sprawach dotyczacych miasta.
– A czy istnieje zapis szpitalny albo swiadectwo chrztu, albo jakikolwiek oficjalny zapis dotyczacy jej narodzin?
Znowu cisza.
– Urodzila sie ponad sto piecdziesiat lat temu.
– Czy sporzadzono zapis?
– Tak. Siostra Julienne sprawdzila. Ale w tak dlugim okresie wiele moze zaginac. Wiele moze zaginac…
– Oczywiscie.
Zamilklismy oboje. Juz mialam mu podziekowac, kiedy rzekl:
– Dlaczego pani o to pyta, doktor Brennan? Zawahalam sie. Jeszcze nie teraz. Moglam sie mylic. Moze mialam racje, ale to nic nie znaczylo.
– Chcialam sie dowiedziec nieco wiecej o jej przeszlosci,
Ledwie co odlozylam sluchawke, kiedy telefon zadzwonil.
–
– Tu Ryan. – W jego glosie wyczulam napiecie. – To bylo podpalenie. I ktokolwiek to zaplanowal, upewnil sie, ze dom stanie w plomieniach. Proste, ale skuteczne. Podlaczyl spirale grzewcza do mechanizmu zegarowego, takiego, jakiego sie uzywa do wlaczania swiatla, kiedy sie wyjezdza do sanatorium…
– Nie jezdze do sanatorium, Ryan.
– Chcesz wiedziec jak?
Nie odpowiedzialam.
– Mechanizm wlaczyl grzejnik. To wywolalo ogien, ktory zapalil zbiornik z propanem. Wiekszosc mechanizmow zostala zniszczona, ale kilka udalo sie uratowac. Wyglada na to, ze zostaly nastawione na wlaczanie z przerwami, ale kiedy ogien sie rozprzestrzenil, zajelo sie wszystko.
– Ile podlaczyl tych zbiornikow?
– Czternascie. Znalezlismy jeden caly mechanizm na podworku. Pewnie byl niesprawny. Mozna taki kupic w kazdym sklepie zelaznym. Sprobujemy z odciskami palcow, chociaz trudno polegac na tej metodzie.
– Co przyspieszylo rozprzestrzenienie sie ognia?
– Benzyna, tak jak podejrzewalem.
– Po co dwie substancje latwopalne?
– Bo jakis czubek chcial, aby dom ulegl zniszczeniu, i nie chcial spieprzyc roboty. Prawdopodobnie doszedl do wniosku, ze nie bedzie mial drugiej okazji.
– Skad o tym wiesz?
– LaManche zdolal wydobyc z cial znalezionych w sypialni probki plynow. Toksykolog znalazl straszne ilosci Rohypnolu.
– Rohypnolu?
– On ci o tym opowie. Mowia na to narkotyk gwaltu na randce czy jakos tak, bo nie jest wyczuwalny przez ofiare i rozklada na kilka godzin.
– Ja wiem, co to jest Rohypnol, Ryan. Jestem tylko zdziwiona. Nie tak latwo go dostac.
– Zgadza sie. To moze byc slad. Jest zakazany w Stanach i w Kanadzie. Pomyslalam, ze kokaina tez.
– Jest jeszcze cos dziwnego. Ci w tej sypialni to wcale nie byli Ward i June Cleaver. LaManche mowi, ze on mial dwadziescia kilka lat, a ona dobiegala piecdziesiatki.
Wiedzialam o tym. LaManche poprosil mnie o opinie podczas autopsji.
– I co teraz?
– Pojedziemy tam, aby przeszukac pozostale dwa budynki. Nadal czekamy na informacje od wlasciciela. To jakis pustelnik, ktory zaszyl sie gdzies na belgijskim zadupiu.
– Powodzenia.
Rohypnol. Gdzies juz sie z tym spotkalam, ale kiedy probowalam sobie przypomniec, nic nie przychodzilo mi do glowy.
Sprawdzilam, czy gotowe byly slajdy zaglodzonego niemowlaka Pelletiera. Technik histologii powiedzial, ze beda gotowe jutro.
Godzine spedzilam badajac prochy. Umieszczone byly w sloju, na ktorym umieszczono kartke z wypisanymi recznie nazwiskiem nieboszczyka, nazwa krematorium i data kremacji. Niezbyt to typowe dla Ameryki Polnocnej, ale nie znalam sie na tego typu praktykach obowiazujacych na Karaibach.
Najwiekszy kawalek nie mial nawet centymetra. Typowe. Prawie zadna kosc nie oparla sie proszkowaniu stosowanemu w nowoczesnych krematoriach. Za pomoca silnego mikroskopu zidentyfikowalam kilka rzeczy, miedzy innymi cala kosteczke sluchowa. Znalazlam tez male kawalki poskrecanego metalu, ktore mogly byc kawalkami protezy dentystycznej. Zatrzymalam je dla dentysty.
Cialo doroslego mezczyzny po spaleniu i sproszkowaniu zostaje zredukowane przecietnie do 3,500 centymetrow szesciennych prochu. W tym sloju bylo mniej wiecej 360. Sporzadzilam krotki raport stwierdzajacy, ze byly to prochy doroslego czlowieka i ze nie byly kompletne. Identyfikacje osoby mogl przeprowadzic Bergeron.
O szostej trzydziesci spakowalam sie i pojechalam do domu.
6
Szkielet Elisabeth nie dawal mi spokoju. To, co widzialam, bylo nieprawdopodobne, ale nawet LaManche to zauwazyl. Bardzo chcialam rozwiazac te zagadke, ale nastepnego dnia rano moja uwage pochlonely drobne kosci lezace przy zlewie w laboratorium histologii. Byly tez gotowe slajdy, wiec kilka godzin spedzilam nad sprawa noworodka Pelletiera.
Kiedy juz zakonczylam wszelkie konsultacje, o dziesiatej trzydziesci zadzwonilam do siostry Julienne, aby uzyskac wszystko co sie da na temat Elisabeth Nicolet. Zadalam jej te same pytania, ktore uslyszal ojciec Menard, i uslyszalam podobne odpowiedzi. Elisabeth byla “
– A moze poza klasztorem, siostro? Czy sprawdzila siostra inne archiwa?
– Och,
Widzialam niektore z tych materialow. Wiekszosc w formie listow i osobistych dziennikow zawierajacych odniesienia do rodziny. Kilka osob probowalo swych sil w kronikarstwie, ale moj dziekan nie nazwalby ich “zrodlami naukowymi”. Wiele z nich bylo czysto anegdotycznymi sprawozdaniami, zlozonymi w wiekszosci z poglosek.
Sprobowalam z innej strony.
– Do niedawna kosciol odpowiedzialny byl za wszystkie metryki urodzin, prawda?