Kiedy weszlam do srodka, swiatelko wiadomosci migalo jak zwariowane. Ryan. Drzacymi rekami wykrecilam numer.
– Jeannotte jest zamieszana – oznajmilam bez wstepu. – Wlasnie tu byla i kazala mi sie nie wtracac. Twoj telefon do Anny musial ja wkurzyc. Sluchaj, kiedy bylismy drugi raz na Swietej Helenie, byl tam facet z biala smuga na twarzy, pamietasz go?
– Tak. Chudy jak strach na wroble, wysoki. Wszedl do pokoju i rozmawial z Owensem. – Ryan byl wykonczony.
– Jeannotte ma taka sama depigmentacje, to samo oko. Nie widac tego, bo zwykle zakrywa to makijazem.
– A pasemko wlosow?
– Nie wiem, pewnie je farbuje. Sluchaj, oni musza miec ze soba cos wspolnego. To jest zbyt niezwykle, zeby moglo byc przypadkowe.
– Moze sa spokrewnieni?
– Nie przyjrzalam sie wtedy zbyt uwaznie, ale ten facet byl chyba zbyt mlody jak na jej ojca i zbyt stary jak na syna.
– Jezeli ona jest z gor Tennessee, to tam sa ograniczone mozliwosci genetyczne.
– Bardzo smieszne. – Nie bylam w nastroju na takie prymitywne zarty.
– A moze to caly klan ze wspolnym genem.
– Ryan, to powazna sprawa.
– No wiesz, rozne paski i rozne wzory. – Zaczal sie wyglupiac. – Jezeli twoj pasek jest taki sam jak twojej siostry, to moze jestes… Paski. Cos sobie przypomnialam.
– Co powiedziales?
– Wzory, czyli to, co…
– Przestaniesz wreszcie! Wlasnie o czyms pomyslalam. Pamietasz, co ojciec Heidi powiedzial o facecie, ktory do nich przyjechal?
Nic nie odpowiedzial.
– Powiedzial, ze facet wygladal jak skunks. Cholerny skunks.
– Cholera. Moze tatus nie uzywal przenosni.
Gdzies w tle dzwonil telefon. Nikt go nie odbieral.
– Myslisz, ze Owens wyslal tego w paski do Teksasu? – zapytal Ryan.
– Nie, nie Owens. Kathryn i ten stary czlowiek mowili o kobiecie. To pewnie byla Jeannotte. Ona pewnie kieruje wszystkim stad i ma przybocznych w innych miejscach. Mysle tez, ze ona prowadzi rekrutacje w campusie za pomoca jakiegos cyklu seminariow.
– Co jeszcze mozesz mi o niej powiedziec?
Powiedzialam mu wszystko, co wiedzialam, opisalam jej zachowanie wzgledem asystentki i zapytalam, czego dowiedzial sie od Anny.
– Niewiele. Jest cos smierdzacego i ona to ukrywa. Strasznie chwiejna osoba.
– Ja mysle, ze ona moze brac narkotyki. Telefon znowu zaczal dzwonic.
– Sam tam jestes? – Poza dzwoniacym telefonem, pokoj ekipy wydawal sie nienaturalnie cichy.
– Wszyscy wyszli w obawie przed ta cholerna pogoda. Masz jakies problemy?
– Jakie na przyklad?
– Nie sluchasz wiadomosci? Przez ten lod wszystko staje. Zamkneli lotnisko, duzo mniejszych drog jest nieprzejezdnych. Linie wysokiego napiecia trzaskaja jak suche spaghetti, cale poludniowe wybrzeze jest ciemne i zimne. Ojcowie miasta zaczynaja sie martwic o swoich obywateli. I zlodziei.
– Ze mna jak dotad wszystko w porzadku. Czy ludzie Bakera znalezli cos, co laczyloby Swieta Helene z grupa z Teksasu?
– Raczej nie. Ten stary z psem mowil duzo o spotkaniu ze swoim aniolem strozem. Owens i jego ludzie mieli pewnie taki sam pomysl. Wszystko przez te ich dzienniki.
– Dzienniki?
– Tak. Najwyrazniej niektorzy z wiernych czuli wene tworcza.
– I?
Powoli wciagnal i wypuscil powietrze.
– No mow, do cholery!
– Wedlug jakiegos eksperta stamtad, to na pewno ma zwiazek z apokalipsa i to wlasnie sie teraz dzieje. Przygotowuja sie na cos wielkiego. Szeryf Baker nie ryzykuje. Zwolal federalnych.
– Nie maja zadnej wskazowki co do celu? Mam na mysli ten ziemski.
– Maja spotkac swojego aniola stroza i przejsc w lepsze miejsce. I my czyms takim musimy sie zajmowac! Oni sa dobrze zorganizowani. Ta podroz byla planowana od bardzo dawna.
– Jeannotte! Musisz ja usidlic! To ona! Ona jest tym aniolem strozem!
Zdawalam sobie sprawe, ze mowie jak pomylona, ale nie moglam sie powstrzymac.
– Okej. Zgadzam sie. Czas przycisnac pania Daisy. Kiedy sie rozstalyscie?
– Pietnascie minut temu.
– Dokad pojechala?
– Nie wiem. Powiedziala tylko, ze ma z kims spotkanie.
– Dobrze, znajde ja, Brennan. Jezeli masz co do niej racje, to ta mala pani profesor to bardzo niebezpieczna kobieta. Nie rob nic, slyszysz, nic sama. Wiem, ze niepokoisz sie o Harry, ale jesli i ona dala sie w to wciagnac, to jedynie fachowcy beda w stanie ja wyciagnac. Rozumiesz?
– A zeby moge umyc? Czy to tez zbyt ryzykowne? – odgryzlam sie.
Takie zachowanie zawsze mnie denerwowalo.
– Wiesz, o co mi chodzi. Znajdz sobie jakies swiece. Zadzwonie, jak tylko czegos sie dowiem.
Odlozylam sluchawke i podeszlam do oszklonych drzwi. Potrzebowalam wiecej przestrzeni wokol siebie i odsunelam zaslone. Podworko wygladalo jak mitologiczny ogrod z drzewami i krzewami uwiezionymi w lodowej skorupie. Podobnie wygladaly balkony, kominy i mury z cegly.
Znalazlam swiece, zapalki i latarke, potem wyciagnelam radio i sluchawki z mojej torby, ktora nosze na sale gimnastyczna, i polozylam wszystko na blacie w kuchni. Wrocilam do salonu, usadowilam sie na kanapie i wlaczylam wiadomosci CTV.
Ryan mial racje. Burza byla jednym z wazniejszych tematow. Unie wysokiego napiecia zostaly uszkodzone w kilku miejscach w prowincji i nie wiadomo bylo, kiedy zostana naprawione. Temperatura nadal spadala i nadciagaly dalsze opady.
Wlozylam kurtke i trzy razy obrocilam po drewno. Jezeli wylacza prad, to bede miala chociaz cieplo. Potem wyciagnelam dodatkowe koce i zanioslam je na lozko. Kiedy wrocilam do salonu, jakis powazny prezenter informowal o uroczystosciach, ktore zostaly odwolane.
Znajomy rytual, w dziwny sposob nawet dodajacy otuchy. Kiedy na Poludniu zapowiadany jest snieg, szkoly sa zamykane, zamiera zycie publiczne i doprowadzeni do szalenstwa mieszkancy oprozniaja sklepowe polki z towaru. Zamiecie zwykle nie nadchodza, a nawet jezeli troche sniegu spadnie, to i tak nastepnego dnia znika. W Montrealu ludzie przygotowuja sie metodycznie, nie goraczkowo, w atmosferze “przezyjemy'.
Moje przygotowania zajely mi kwadrans. Telewizja wypelnila mi kolejne dziesiec minut. Na krotkie wytchnienie. Kiedy ja wylaczylam, wrocil niepokoj. Poczulam, ze utknelam, jak motyl na szpilce. On mial racje. Nie moglam nic zrobic, a ta bezsilnosc tym bardziej mnie niepokoila.
Zajelam sie normalnymi wieczornymi czynnosciami w nadziei, ze wstrzymaja ponure mysli choc na chwile. Nic z tego. Kiedy tylko wpelzlam do lozka, zaczelo sie od nowa.
Harry. Dlaczego jej nie wysluchalam? Jak moglam byc tak zajeta tylko soba? Dokad pojechala? Dlaczego nie zadzwonila do syna? Dlaczego nie zadzwonila do mnie?
Daisy Jeannotte. Z kim miala sie spotkac? Jaki zwariowany kurs prowadzila? Ile niewinnych dusz zamierzala zabrac ze soba?
Heidi Schneider. Kto czul sie az tak zagrozony przez jej dzieci, ze uciekl sie do brutalnego morderstwa? Czy ich smierc zapowiadala dalsze zabijanie?
Jennifer Cannon. Amalie Provencher. Carole Comptois. Czy ich smierc tez byla czescia tego szalenstwa? Jakie