znalezienia ciala.

Zaczelam od Chantale Trottier, ale szybko zdalam sobie sprawe, ze w dokumentach, ktore posiadam nie znajde wszystkich potrzebnych mi danych. Chcialam przejrzec pelne raporty policyjne i zdjecia z miejsc zbrodni. Spojrzalam na zegarek – za pietnascie druga. Sprawa Trottier byla prowadzona przez SQ, wiec zdecydowalam sie zjechac na pierwsze pietro. Sadzilam, ze w sali wydzialu zabojstw bedzie raczej pustawo, wiec moze to odpowiedni moment, zeby poprosic o to, co chce.

Mialam racje. Przestronna sala byla prawie pusta, a przy wiekszosci szarych, metalowych biurek nikogo nie bylo. Po drugiej stronie sali przebywalo tylko trzech mezczyzn. Dwoch siedzialo naprzeciwko siebie przy sasiednich biurkach, na ktorych lezaly stosy skoroszytow i staly stojaki, ktore az kipialy od papierow.

Wysoki i chudy mezczyzna z zapadnietymi policzkami i z wlosami koloru recznie polerowanej cyny, siedzial odchylony na krzesle, a skrzyzowane w kostkach nogi trzymal na biurku. Nazywal sie Andrew Ryan. Mowil po francusku twardo i z akcentem typowym dla anglojezycznych mieszkancow Quebecu, wymachujac w powietrzu dlugopisem. Jego marynarka byla przewieszona przez oparcie krzesla, a jej rekawy kolysaly sie w rytm wymachujacej dlugopisem reki. Ten widok przypominal mi strazakow w remizie, rozluznionych, ale w kazdej chwili gotowych do akcji.

Partner Ryana siedzial po przeciwnej stronie biurka i patrzyl na niego. Glowe mial przekrzywiona w jedna strone, jak kanarek przygladajacy sie twarzy na zewnatrz klatki. Byl niski i dobrze zbudowany, chociaz jego cialo zaczynalo juz gdzieniegdzie sie zaokraglac, jak to bywa w srednim wieku. Swoja nienaganna opalenizne musial zawdzieczac wizytom w solarium, a jego geste, czarne wlosy byly modnie ostrzyzone i starannie uczesane. Wygladal jak przyszly aktor na planie zdjeciowym filmu reklamowego. Podejrzewalam, ze nawet jego wasami zajmowal sie jakis profesjonalny fryzjer. Na drewnianej tabliczce stojacej na jego biurku widnial napis Jean Bertrand.

Trzeci mezczyzna, siedzacy na krawedzi biurka Bertranda, przysluchiwal sie zartobliwej rozmowie, przygladajac sie fredzlom na swoich wloskich mokasynach. Kiedy go zobaczylam, zrzedla mi mina.

– …jak koza srajaca zuzlem.

Jednoczesnie wybuchneli smiechem. Ich glosy byly chrapliwe i dudniace, co jest chyba typowe, kiedy mezczyzni smieja sie z seksistowskich dowcipow. Claudel spojrzal na zegarek.

Bez paranoi, Brennan, powiedzialam sobie. Wez sie w garsc. Odchrzaknelam i zaczelam kluczyc przez labirynt biurek. Trio zamilklo i wszyscy zwrocili sie w moja strone. Kiedy detektywi SQ mnie rozpoznali, wstali i usmiechneli sie. Claudel nie. Nawet nie probujac pokryc swojego niezadowolenia, zgial i spuscil noge, po czym ponownie wlepil wzrok we fredzel, odwracajac oczy tylko po to, zeby spojrzec na zegarek.

– Doktor Brennan? Jak sie pani miewa? – spytal Ryan, wyciagajac do mnie reke. – Byla pani ostatnio w Stanach?

– Od kilku miesiecy nie. – Jego uscisk byl mocny.

– Juz od jakiegos czasu chcialem spytac, czy kiedy pani tam jedzie, zabiera pani ze soba kalasznikowa?

– Nie, trzymamy je tylko w domu. Nabite.

Bylam przyzwyczajona do ich dowcipow na temat przemocy w Stanach.

– A czy maja tam juz toalety w domach? – spytal Bertrand. Jego ulubionym tematem bylo Poludnie.

– W co wiekszych hotelach – odparlam.

Z nich trzech tylko Ryan wygladal na zazenowanego.

Kiedys Andrew Ryan nie byl wymarzonym kandydatem na detektywa wydzialu zabojstw w SQ. Urodzony w Nowej Szkocji, byl jedynym synem pary Irlandczykow. Oboje byli lekarzami wyksztalconymi w Londynie i przyjechali do Kanady, znajac tylko angielski. Oczekiwali, ze syn zrobi kariere, wiec, cierpiac z powodu wlasnej nieznajomosci francuskiego, poprzysiegli sobie, ze ich syn nauczy sie tego jezyka.

Juz podczas pierwszych lat na uniwersytecie w St. Francis Xavier, rzeczy zaczely isc nie po ich mysli. Skuszony zyciem na krawedzi, Ryan popadl w klopoty z alkoholem i lekami. Rzadko bywal w kampusie, bo zdecydowanie bardziej odpowiadala mu atmosfera ciemnych, smierdzacych piwem nor odwiedzanych przez czlonkow gangow motocyklowych i handlarzy narkotykow. Zaznajomil sie z miejscowa policja i jego orgie alkoholowe czesto konczyly sie na podlodze celi w kaluzy wlasnych wymiocin. Az pewnego wieczora trafil do szpitala St. Martha po tym, jak jakis uzalezniony od kokainy narkoman dzgnal go w szyje, o malo co nie rozcinajac mu tetnicy szyjnej.

Podobnie jak z nawroconymi chrzescijanami, jego zmiana byla szybka i pelna. Caly czas pociagalo go zycie na marginesie, wiec po prostu przeszedl na druga strone barykady. Skonczyl studia z zakresu kryminologii, zlozyl podanie o prace w SQ, dostal ja i tak doszedl do stopnia porucznika.

Czas spedzony na ulicy okazal sie bardzo pomocny. Pomimo ze zazwyczaj byl uprzejmy i delikatny, Ryan cieszyl sie reputacja awanturnika, ktory znal metow od podszewki i potrafil sobie z nimi radzic. Nigdy z nim nie wspolpracowalam. Wszystkiego tego dowiedzialam sie od jego kolegow. Nigdy nie slyszalam krytycznej uwagi o Andrew Ryanie.

– Co pani dzisiaj tutaj robi? – spytal. Wyciagnal swoje dlugie ramie w strone okna. – Powinna pani bawic sie razem z innymi.

Zauwazylam cienka blizne wystajaca spod kolnierzyka i pnaca sie do gory wzdluz szyi. Byla gladka i blyszczaca, jak waz z lateksu.

– Chyba nie bardzo mam z kim. A nie bardzo wiem, co ze soba zrobic, kiedy wszystkie sklepy sa pozamykane.

Powiedzialam to, odgarniajac z czola grzywke. Uswiadomilam sobie, ze jestem w dresie, i poczulam sie nieswojo, widzac ich nienagannie skrojone ubrania. Wszyscy trzej wygladali jak z reklamy “Pana'.

Bertrand wyszedl zza biurka i wyciagnal do mnie reke, kiwajac glowa i usmiechajac sie. Uscisnelam ja. Claudel caly czas nie patrzyl na mnie. Byl mi tutaj potrzebny jak ropna angina.

– Zastanawialam sie, czy moglabym rzucic okiem na dane dotyczace pewnej sprawy z zeszlego roku. Chantale Trottier. Zostala zamordowana w pazdzierniku 93-ego. Jej cialo znaleziono w St. Jerome.

Bertrand strzelil palcami i wycelowal jednego we mnie.

– Tak. Pamietam te sprawe. Dziewczyne znaleziono na smietnisku. Ciagle nie zlapalismy sukinsyna, ktory ja zalatwil.

Katem oka zauwazylam, ze Claudel spojrzal na Ryana. Chociaz ledwo ruszyl oczyma, wzbudzil tym moja ciekawosc. Podejrzewalam, ze Claudel nie przyszedl tutaj w celach towarzyskich i bylam pewna, ze rozmawiali o wczorajszym morderstwie. Ciekawilo mnie, czy rozmawiali tez o Gagnon i Trottier.

– Jasne – odparl Ryan, usmiechajac sie sztywno. – Niech pani wezmie, co jest pani potrzebne. Mysli pani, ze znajdzie tam cos, co przegapilismy?

Siegnal po papierosy i wytrzasnal jednego. Wlozyl go do ust i wyciagnal paczke w moja strone. Potrzasnelam glowa.

– Nie, nie. Nie o to chodzi – odparlam. – U siebie na gorze mam dwa przypadki, ktore uporczywie przypominaja mi o Trottier. Tak naprawde wcale nie wiem, czego szukam. Chce tylko przejrzec zdjecia i moze raport z miejsca zbrodni.

– Tak, znam to uczucie – powiedzial, wydmuchujac dym z boku ust. Nawet jesli wiedzial, ze ktorys z moich przypadkow jest tym, ktorym zajmuje sie Claudel, to nie dal tego po sobie poznac. – Czasami trzeba po prostu zdac sie na instynkt. A o co chodzi?

– Wydaje jej sie, ze grasuje psychopata, ktory ma na sumieniu wszystkie morderstwa od czasow wampira z Rostowa.

Powiedzial to matowym glosem i zauwazylam, ze znowu wpatruje sie w swoje fredzle. Jego usta prawie sie nie poruszaly, kiedy mowil. Wydawalo mi sie, ze nie probowal ukryc pogardy. Odwrocilam sie od niego i zignorowalam go.

Ryan usmiechnal sie do Claudela.

– Daj spokoj, Luc, wyluzuj sie, nigdy nie zaszkodzi jeszcze raz sprawdzic. Jesli brac pod uwage to, ile czasu juz minelo od tamtej zbrodni, to nie wykazalismy sie rewelacyjnym tempem.

Claudel zachnal sie i potrzasnal glowa. Ponownie spojrzal na zegarek.

Potem zwrocil sie do mnie.

– A o czym pani mysli?

Nim zdazylam odpowiedziec, gwaltownie otworzyly sie drzwi i Michel Charbonneau wpadl z impetem do sali.

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×