— Nie jest w stanie postawic mnie przed sadem. Zajelo to godzine i tylko za tyle zaplace.

— Sam — jeknal blagalnie Barney. — Wytlumacz mu, ze na tym swiecie nie ma nic za darmo. Pieniadze za osiem tygodni pracy to ciagle betka, kiedy sie ma scenariusz taki jak ten.

— Scenariusz powstaly w ciagu godziny odpowiadalby mi znacznie bardziej — odparl Sam.

— Wszystkim odpowiadalby bardziej, tylko ze takich — scenariuszy nie ma. Bez watpienia jest to nowy system; ale za wykonana prace nalezy zaplacic bez wzgledu na to, kiedy ja wykonano.

Terkot telefonu przerwal te rozwazania. L.M. podniosl sluchawke. Z poczatku sluchal, a nastepnie odpowiadal seriami monosylabowych pomrukow — wreszcie odlozyl ja na widelki.

— Ruf Hawk jest w drodze. Sadze, ze obsadzimy go w glownej roli, ale wydaje mi sie rowniez, ze ma juz podpisany jakis inny kontrakt. Wybadaj go, Barney, zanim dopadna nas jego agenci. A teraz — w kwestii tej jednej godziny…

— Kwestie tej jednej godziny omowimy kiedy indziej, L.M. Jakos sie to zalatwi.

Do gabinetu wszedl Ruf Hawk. Zatrzymal sie na chwile w progu i obrocil twarz profilem, by wszyscy mogli uzmyslowic sobie jak pieknie wyglada. Istotnie wygladal wspaniale. A wygladal tak dlatego, ze byla to jedyna rzecz na swiecie, o jaka sie troszczyl. W, niezliczonych salach kinowych calego swiata serca kobiet zaczynaly bic szybciej, gdy przed ich oczyma Ruf obejmowal mocnym usciskiem jakas rozanielona gwiazdke. Nie zdawaly sobie, biedactwa, sprawy, ze ich szanse, by znalezc sie kiedykolwiek w jego ramionach sa praktycznie rowne zeru. Ruf nie lubil kobiet. Nie dlatego, zeby byl pedziem lub czyms w tym rodzaju — mezczyzn nie lubil rowniez. Ani owiec, ani plaszczow przeciwdeszczowych zakladanych na gole cialo, ani biczowania, ani zadnej z tych rzeczy. Ruf lubil tylko Rufa, a pelen milosci ognik w jego oczach byl niczym wiecej, jak tylko refleksem narcystycznego samozachwytu. Zanim odkryto, ze potrafi grac, byl jednym z wielu dobrze umiesnionych, zywych polci cieleciny. Prawde mowiac jego talent aktorski byl zaden, nauczyl sie jednak grac tak, jak mu kazano. Potrafil stosowac sie do wszystkich wydawanych mu polecen, powtarzajac te same slowa i gesty od nowa i od nowa z niewyczerpana, godna wolu cierpliwoscia. Przerwy poswiecal na odpoczynek, polegajacy na tym, ze przegladal sie w lustrze. Brak jakichkolwiek umiejetnosci z jego strony nigdy nie wyszedl na jaw, poniewaz w filmach, w ktorych grywal, zanim ktokolwiek zdolal zauwazyc jakie z niego beztalencie, atakowali go Indianie, szarzowaly dinozaury, walily sie mury Troi, slowem, zdarzalo sie cos, co mozna by nazwac subtelnym przerywnikiem. Dlatego tez Ruf byl szczesliwy. Szczesliwi byli takze producenci, ogladajacy rachunki wplywow kasowych i wszyscy zgadzali sie, ze moze on jeszcze wiele dokonac, zanim na dobre podtatusieje.

— Czesc Ruf — powital go Barney. — Nareszcie czlowiek, jakiego potrzebujemy.

Ruf usmiechnal sie i wyciagnal na powitanie reke. Nie mowil zbyt wiele, jesli mu tego nie kazano.

— Nie zamierzam owijac niczego w bawelne, Ruf. Chce powiedziec, ze mamy zamiar nakrecic najbardziej rewelacyjny film swiata. W czasie naszych dyskusji na temat obsady glownej roli padlo twoje nazwisko, a ja potwierdzilem z calym przekonaniem, ze jesli mamy krecic film o Wikingach, to Ruf Hawk jest najbardziej skandynawskim Wikingiem, jakiego mozna sobie wyobrazic.

Ruf nie przejawial najmniejszych oznak podniecenia ani nawet cienia zainteresowania tymi rewelacjami.

— Slyszales o Wikingach, nieprawdaz, Ruf?

Ruf usmiechnal sie nieznacznie.

— Pamietasz — ciagnal Barney — wysocy faceci z wielkimi toporami, rogami na helmach, zawsze zeglujacy dokads lodziami z wyrzezbionymi glowami smokow na dziobach…

— O tak, oczywiscie — przyciagnelo to w koncu uwage Rufa — slyszalem o Wikingach. Nigdy nie gralem Wikinga.

— Ale w glebi serca zawsze o tym marzyles, Ruf. Nie moglo byc inaczej. To rola stworzona dla ciebie, rola, w ktorej bedziesz mogl pograzyc sie bez reszty, rola, ktora sprawi, ze na ekranie bedziesz wspanialy!

Grube brwi Rufa zeszly sie z wolna. Na czole gwiazdora pojawily sie zmarszczka. — Zawsze jestem wspanialy.

— Oczywiscie, Ruf. Dlatego mamy cie tutaj. Nie jestes nigdzie zaangazowany, zadnych innych rol, nieprawdaz?

Ruf zamyslil sie, w zwiazku z czym zmarszczka na jego czole poglebila sie znacznie. — Mam grac w filmie. Zaczynamy pod koniec przyszlego tygodnia. Cos o Atlantydzie. L.M. wyjrzal zza scenariusza i popatrzyl na Rufa z dezaprobata.

— Tak myslalem. Popros do mnie swojego impresario. Poszukamy kogos innego.

— L.M. — poprosil Barney. — Niech pan czyta scenariusz, delektuje sie nim, a ja porozmawiam z Rufem. Zapomnial pan, ze film bedzie gotow w poniedzialek, co da Rufowi trzy dni na odpoczynek, zanim zacznie z ta Atlantyda.

— Ciesze sie, ze wspomniales o scenariuszu. Jest w nim sporo bledow. Powaznych bledow.

— Jak pan moze tak mowic — przeczytal pan zaledwie dziesiec stron. Prosze przeczytac jeszcze troche, a potem podyskutujemy na ten temat. Autor wlasnie na nas czeka. Wszelkich zmian, o ile rzeczywiscie beda potrzebne, moze dokonac od reki.

Barney ponownie zwrocil sie do Rufa.

— Powinienes postapic zgodnie z wlasnym sumieniem i zagrac tego Wikinga. Jestesmy w posiadaniu rewelacyjnie nowych srodkow technicznych. Przy ich pomocy jedziemy w plener, krecimy i chociaz wracamy po paru dniach, dostajesz tyle forsy co za normalny, pelnometrazowy film.

— Mysle, ze zrobisz lepiej rozmawiajac o tym z moim impresario. Nie wypowiadam sie ani slowem w sprawach finansowych.

— Oto wlasciwie podejscie, Ruf. Po to sa agenci. Ja tez nie zalatwiam niczego w inny sposob.

— To zupelnie nie gra! — powiedzial L.M. glosem wyroczni. — Po Charleyu Changu spodziewalem sie czegos lepszego. Poczatek jest zupelnie do niczego.

— Juz prosze Charleya, L.M. Przejrzymy tekst, znajdziemy bledy i od razu je usuniemy.

Barney spojrzal na zegarek. Byla osma wieczorem. A wiec: przetrzymac agenta tego zwalu miecha. I uratowac scenariusz, nawet kosztem czesciowych przerobek. I wyslac Charleya z powrotem na Cataline, by tych zmian dokonal. I znalezc aktorow do rol drugorzednych. I skompletowac, co do najmniejszego drobiazgu, wszystko, co moze sie przydac w czasie kilku miesiecy zdjec. I znalezc kompletna ekipe i wyslac ja w przeszlosc. I wreszcie nakrecic film w jedenastym stuleciu, co, samo przez sie, nastreczyc moze wiele interesujacych problemow. Skonczyc to wszystko i zmontowac film do poniedzialku rano. Teraz jest czwartek, osma wieczorem. Kupa czasu. Oczywiscie, ze kupa czasu.

Dlaczego wiec tak sie poci?

7

— Dokonanie tego wszystkiego w niecale cztery dni to istny cud logistyki, panie Hendrickson — powiedziala z zachwytem Betty, gdy przechodzili obok dlugiej kolumny ciezarowek i przyczep, rozciagnietej wzdluz betonowego podjazdu, wiodacego do studio dzwiekowego B.

Nazwalbym to inaczej — odparl Barney — ale w obecnosci kobiet zwyklem wyrazac sie powsciagliwie. Co z ludzmi?

— Wszystko gra. Kazdy z departamentow dostarczyl kompletne i podpisane listy obecnosci. Zrobili to wszystko fantastycznie!

— Dobrze, ale w takim razie gdzie sie oni wszyscy podzieli?

Mineli juz wiekszosc pojazdow i Barney uswiadomil sobie, ze jesli nie liczyc kilku kierowcow, nie zauwazyl prawie nikogo.

To sie stalo wtedy, gdy poszedl pan zalatwiac tasme filmowa. Wszyscy siedzielismy tu… nie moglismy sie nigdzie ruszyc … no i wie pan jak to bywa… jedno pociaga za soba drugie…

— Nie, nie wiem. Co pociaga za soba co?

— To naprawde bylo urocze! Strasznie nam pana brakowalo. Charley Chang zamowil w bufecie dwie skrzynki piwa. Twierdzil, ze nie mial tego plynu w ustach od roku. Ktos inny zaordynowal drinki i sandwicze i zanim ktokolwiek zauwazyl, zaczal sie ubaw na sto dwa. Trwalo to do pozna w nocy. Mysle, ze wszyscy sa

Вы читаете Filmowy wehikul czasu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату