Mezczyzna zapewne spokoj-

nie szedl z prawej strony placu na lewa, kiedy padl pierwszy strzal. Pozniej kolejne ofiary mogly obracac sie, uskakiwac lub wykonywac rozne inne nieprzewidziane ruchy. Technicy swoje wnioski oparli wylacznie na dowodach dostarczonych przez pierwszego zabitego. Glowe mial roztrzaskana, ale wydawalo sie oczywiste, ze kula przeszla przez nia z gory do dolu i od lewej do prawej. Jeden technik stanal w miejscu, gdzie lezalo cialo, a drugi przylozyl slomke do jego glowy i przytrzymal ja pod odpowiednim katem. Wtedy pierwszy odsunal sie, a trzeci przepuscil przez slomke promien wskaznika laserowego. Malenki czerwony punkt pojawil sie na polnocno- wschodnim narozniku dobudowanej czesci parkingu, na pierwszym pietrze. Swiadkowie twierdzili, ze wlasnie tam widzieli blyski wystrzalow. Teraz uzyskano naukowe potwierdzenie ich zeznan. Emerson poslal na parking swoich ekspertow od kryminalistyki i powiedzial im, ze maja tyle czasu, ile potrzebuja. Powiedzial im tez, zeby nie wracali z niczym.

***

Ann Yanni opuscila wiezowiec z czarnego szkla o osmej trzydziesci i zabrala ekipe telewizyjna piec przecznic dalej, gdzie ustawiono blokade. Liczyla na to, ze droga eliminacji uda jej sie zidentyfikowac niektore ofiary. Ludzie, ktorych bliscy nie wrocili do domu na kolacje, mogli tam przyjsc, rozpaczliwie szukajac informacji. Nakrecila dwudziestominu-towa relacje. Nie zdobyla zadnych konkretnych informacji. Tylko dwadziescia minut placzu, zawodzen i oszolomionego niedowierzania. Cale miasto bylo wstrzasniete i zaskoczone. Zaczela czuc dume z tego, ze jest w centrum tych wydarzen, i w koncu jej takze lzy stanely w oczach.

***

Przelomowego odkrycia dokonano w budynku parkingu. To byla prawdziwa bonanza. Zlota zyla. Pewien posterunkowy trzy przecznice dalej spisal zeznanie stalego uzytkownika parkingu, ktory powiedzial, ze ostatnie wolne miejsce na pierwszym pietrze bylo zagrodzone pomaranczowym styropianowym

slupkiem. Z tego powodu swiadek musial opuscic parking i zostawic samochod gdzie indziej. Strasznie go to wkurzylo. Facet z ratusza powiedzial, ze to nie oni ustawili ten slupek. W zadnym razie. Nie ma mowy. Nie mieli zadnego powodu. Slupek wlozono wiec do plastikowego worka i zabrano jako dowod. Facet z ratusza powiedzial, ze przy wjezdzie i wyjezdzie sa umieszczone ukryte kamery, podlaczone do magnetowidu w stalowej szafie. Tasme wyjeto i zabrano. Potem poinformowal, ze zabraklo funduszy na rozbudowe parkingu i przez ostatnie dwa tygodnie nie prowadzono tam robot. Oznaczalo to, ze wszystko, co pozostawiono tam pozniej, nie nalezalo do jego ludzi.

Technicy kryminalistyki zaczeli od miejsca, gdzie byla rozciagnieta zolto-czarna tasma z nadrukiem UWAGA! NIE WCHODZIC. Pierwsza rzecza, ktora znalezli, bylo kilka niebieskich bawelnianych nitek na szorstkim betonie tuz pod nia. Zaledwie puszek slabo widocznych wlokien. Jakby ktos przykleknal tu, zeby przejsc pod tasma, i zostawil kawaleczek swoich niebieskich dzinsow. Sfotografowali te nitki, a potem zebrali je na kawalek przezroczystej tasmy klejacej. Pozniej przyniesli lampy lukowe i oswietlili podloge. Lezal na niej dwutygodniowy cementowy pyl. Zobaczyli wyrazne slady stop. Naprawde idealne. Kierownik ekipy wyjal komorke i zadzwonil do Emersona.

– Facet nosil dziwne buty – powiedzial.

– Jakie dziwne buty?

– Slyszal pan o kauczuku? To rodzaj gumy. Prawie surowej. Bardzo przyczepna. Wszystko sie do niej lepi. Jesli zlapiemy tego goscia, to znajdziemy cementowy pyl na podeszwach jego butow. A w jego domu znajdziemy psa.

– Psa?

– Mamy tu psi wlos, ktory wczesniej przyczepil sie do kauczuku. I oderwal sie w miejscu, gdzie beton jest bardzo chropowaty. Ponadto wlokna z chodnikow. Zapewne z jego domu i samochodu.

– Szukajcie dalej – polecil Emerson.

***

Za dziesiec dziewiata Emerson przekazal szefowi policji informacje przed konferencja prasowa. Niczego nie ukrywala Szef mial zdecydowac, co ujawnic, a co ukryc przed mediami.

– Oddano szesc strzalow i zginelo piec osob – powiedzial Emerson. – Wszystkie trafione w glowe. Stawiam na wyszkolonego snajpera. Prawdopodobnie bylego zolnierza.

– Albo mysliwego? – podsunal szef.

– Miedzy strzelaniem do jeleni a do ludzi jest wielka roznica. Technika moze jest ta sama, ale emocje nie.

– Mielismy prawo trzymac FBI z dala?

– To nie zamach terrorystyczny, tylko samotny swir. Nieraz mielismy z takimi do czynienia.

– Chcialbym z przekonaniem powiedziec, ze go dopadniemy.

– Wiem – rzekl Emerson.

– Jak bardzo moge byc przekonany?

– Dotychczas zebrane dowody sa niezle, ale niedecydujaee.

Szef kiwnal glowa i nic nie powiedzial.

Dokladnie o dziewiatej Emerson odebral telefon od patologa. Wykonano zdjecia rentgenowskie wszystkich pieciu czaszek. Rozlegle uszkodzenia tkanek, rany wlotowe i wylotowe, zadnych kul.

– Pociski z wkleslymi czubkami – orzekl patolog. -

Wszystkie przeszly na wylot.

Emerson odwrocil sie i spojrzal na zbiornik fontanny. Wystrzelil szesc kul, pomyslal. Piec trafilo w cel, jedna chybila. O dziewiatej pietnascie fontanna byla oprozniona. Weze strazakow zaczely wsysac powietrze. Na dnie zbiornika pozostala cwierccalowa warstwa mulu i mnostwo smieci. Emerson kazal przestawic reflektory i poslal dwunastu rekrutow z Akademii Policyjnej, zeby przeszukali fontanne – szesciu z jednej strony i szesciu z drugiej.

***

Kryminalistycy znalezli w budynku czterdziesci osiem sladow stop wiodacych do srodka i czterdziesci cztery prowadzace na zewnatrz. Sprawca wchodzil pewnie, lecz ostroznie, natomiast odchodzac, stawial dluzsze kroki. Spieszyl sie. Nosil buty numer jedenascie. Na ostatnim filarze przy polnocno-wschodnim narozniku znow znalezli wlokna. Zapewne impregnowanej bawelny, z jasnego prochowca, na wysokosci lopatek, jakby facet przywarl plecami do szorstkiego betonu, a pozniej przesunal sie, zeby spojrzec na plac. Znalezli zdeptany pyl na podlodze miedzy filarem a balustrada. Oraz kolejne niebieskie i impregnowane wlokna, a takze odrobiny kauczuku, wyblaklego i starego.

– Czolgal sie – powiedzial kierownik ekipy. – Najpierw na kolanach i lokciach, a potem na kolanach, czubkach nog i lokciach. Jesli znajdziemy kiedys jego buty, beda mialy podrapane czubki.

Odkryli miejsce, gdzie mezczyzna usiadl, a potem kleknal. Dokladnie naprzeciw tego miejsca zauwazyli podrapana farbe na krawedzi balustrady.

– Tutaj oparl bron – orzekl szef ekipy. – Poruszyl nia tam i z powrotem, szukajac oparcia.

Ustawil sie i spojrzal nad tymi zarysowaniami, jakby celowal z karabinu. Zobaczyl Emersona, przechadzajacego sie przed fontanna, niecale trzydziesci piec jardow dalej.

***

Rekruci akademii spedzili w pustym zbiorniku pol godziny i znalezli mnostwo przeroznych smieci, prawie osiem dolarow w drobniakach oraz szesc pociskow. Piec z nich zmienilo sie w zdeformowane brylki olowiu, ale jeden wygladal jak nowy. Typu BT, z wkleslym czubkiem, pieknie odlany, niemal na pewno kalibru.308. Emerson

Вы читаете Jednym strzalem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату