– W wojsku?

– Dawne czasy.

Mezczyzna odwrocil sie i zdjal tarcze z gwozdzia. Delikatnie polozyl ja na ladzie i podsunal Reacherowi. Na samym dole widnial odreczny napis wyblaklym atramentem: Zawody strzeleckie Korpusu Piechoty Morskiej Stanow Zjednoczonych w 1978. Dystans 1000 jardow. Sierzant Samuel Cash, trzecie miejsce. Ponizej podpisy trzech sedziow.

– Sierzant Cash? – spytal Reacher.

– W stanie spoczynku – odparl facet.

– Ja tez.

– Ale nie marines.

– Poznaje pan to po oczach?

– Bez trudu.

– Wojska ladowe – rzekl Reacher. – Moj ojciec byl w piechocie morskiej.

– To czyni z pana polczlowieka.

Reacher powiodl palcem po szkle, nad otworami po kulach. Niezle skupienie pieciu strzalow i szosty odrobine z boku.

– Niezly wynik – pochwalil.

– Dzisiaj mialbym szczescie, gdyby udalo mi sie to z dwukrotnie blizszej odleglosci.

– Ja tez – przyznal Reacher. – Czas leci.

– Chce pan powiedziec, ze kiedys by pan potrafil?

Reacher nie odpowiedzial. Prawde mowiac, zwyciezyl w zawodach strzeleckich Korpusu Piechoty Morskiej na tysiac jardow dokladnie dziesiec lat po tym, jak Cash zajal trzecie miejsce. Umiescil wszystkie szesc kul w samym srodku tarczy, wybijajac postrzepiony otwor, ktory mozna by zakryc kciukiem. Po kolejnych pracowitych dwunastu miesiacach postawil lsniacy puchar na polce swojego biura. To byl wyjatkowy rok. Byl wowczas w szczytowej formie, zarowno fizycznej, jak i psychicznej. Wtedy nie mogl chybic. Jednak rok pozniej nie bronil swojego tytulu, chociaz dowodztwo zandarmerii bardzo tego chcialo. Pozniej, patrzac wstecz, zrozumial, ze ta decyzja zapoczatkowala dwa procesy: dlugie i powolne rozstanie z woj-

skiem oraz narastajacy niepokoj. Poczatek nieustannego przenoszenia sie z miejsca na miejsce i nieogladania sie za siebie. Niecheci do powtarzania czegokolwiek.

– Tysiac jardow to spora odleglosc – powiedzial sierzant

Cash. – Prawde mowiac, od kiedy wyszedlem z wojska, nie

spotkalem nikogo, kto z tej odleglosci potrafilby chocby trafic

w tarcze.

– Moze udaloby mi sie ja przedziurawic – rzekl Reacher.

Cash podniosl ramke z lady, odwrocil sie i odwiesil ja na

miejsce. Wyprostowal kciukiem prawej reki.

– Nie mam tu strzelnicy na tysiac jardow – powiedzial. -

Byloby to marnowanie amunicji i klienci wpadaliby w kompleksy. Mam jednak niezla na trzysta, ktora dzis rano nie jest

uzywana. Moze pan sprobowac. Ktos, kto moglby trafic w tarcze

z tysiaca, powinien dobrze sobie radzic na trzystu.

Reacher nic nie powiedzial.

– Nie uwaza pan? – dodal Cash.

– Tak sadze – przyznal Reacher.

Cash otworzyl szuflade i wyjal nowa tarcze.

– Pana nazwisko?

– Bobby Richardson – odparl Reacher.

Robert Clinton Richardson, zdobyl 301 punktow w 1959, 141 trafien w 134 meczach, ale Yankees i tak zajeli dopiero trzecie miejsce.

Cash wyjal z kieszonki koszuli flamaster i napisal na tarczy R. Richardson, 300 jardow oraz date i godzine.

– Trzyma pan dokumentacje – zauwazyl Reacher.

– Z przyzwyczajenia – odparl Cash.

Potem w srodkowym kregu nakreslil X. Litera miala pol cala wysokosci i – nakreslona nieco krzywo – mniej niz pol cala szerokosci. Zostawil tarcze na ladzie i poszedl do sasiedniego pomieszczenia, z ktorego dochodzil pomruk lodowki. Wrocil minute pozniej, niosac karabin. Byl to remington M24 z lunetka Leupolda i dwunogiem. Standardowa bron strzelca wyborowego piechoty morskiej. Karabin wygladal na uzywany, ale byl w doskonalym stanie. Cash polozyl go na ladzie. Wyjal magazynek i pokazal Reacherowi, ze jest pusty. Odciagnal

rygiel i pokazal pusta komore. Odruch, rutyna, ostroznosc, zawodowa kurtuazja.

– Moj – oznajmil. – Przestrzelany na trzysta jardow. Sam to zrobilem.

– To mi wystarczy – powiedzial Reacher.

I wystarczalo. Bylemu zolnierzowi piechoty morskiej, ktory w 1978 byl trzecim strzelcem swiata, w takich sprawach mozna bylo zaufac.

– Jeden strzal – powiedzial Cash.

Wyjal z kieszeni jeden naboj. Pokazal go. Byl to pocisk Winchester kalibru.300. Amunicja snajperska. Postawil go dokladnie na literze X. Pocisk zupelnie ja zakryl. Cash usmiechnal sie. Reacher odpowiedzial usmiechem. Rozumial wyzwanie. Doskonale rozumial. Trafisz w X, to porozmawiamy o Jamesie Barrze.

Dobrze przynajmniej, ze nie musze walczyc wrecz, pomyslal Reacher.

– Chodzmy – powiedzial.

***

Na zewnatrz wciaz nie wial wiatr i nie bylo ani goraco, ani zimno. Idealna pogoda na strzelanie. Zadnych zimnych lub cieplych pradow wywolujacych falowanie lub migotanie powietrza. Zadnych podmuchow. Cash niosl karabin i tarcze, a Reacher jeden naboj. Wsiedli razem do humvee i Cash uruchomil silnik, ktory zapalil z loskotem typowym dla diesla.

– Nie lubi go pan? – przekrzyczal halas Reacher.

– Niespecjalnie – odrzekl Cash. – Wolalbym jakiegos sedana. Jednak to kwestia image'u. Klienci to lubia.

Wokol ciagnely sie niskie pagorki, porosniete trawa i karlowatymi drzewami. Ktos uzyl spychacza, zeby wyryc w nich szerokie i proste rowy. Byly rozmieszczone w kilkusetjardo-wych odstepach, dlugie na kilkaset jardow i rownolegle do siebie. Kazdy z tych rowow byl strzelnica na inny dystans. Kazdy byl oddzielony od innych naturalnymi wzniesieniami terenu i zamkniety walami, usypanymi z ziemi przemieszczonej przez spychacz. Calosc wygladala jak nieukonczone pole gol-

fowe. Czesciowo zielone, czesciowo nagie, z widocznymi pasmami czerwonej ziemi. Pomalowane na bialo kamienie i glazy wytyczaly trasy dla pieszych i pojazdow.

– Ta ziemia od zawsze nalezala do mojej rodziny – powiedzial Cash. – Strzelnica to byl moj pomysl. Pomyslalem. ze moge zrobic to samo co zawodowi gracze w golfa lub tenisa. No wie pan, po przejsciu na emeryture przewaznie zostaja instruktorami.

– I udalo sie panu? – zapytal Reacher.

– Niezupelnie – przyznal Cash. – Wprawdzie ludzie przyjezdzaja tu postrzelac, ale zmusic kogos, zeby przyznal, ze nie wie, co robi, to jak wyrywanie zebow.

Reacher zobaczyl trzy pick-upy zaparkowane przy roznych stanowiskach. Faceci, ktorzy czekali na otwarcie strzelnicy, byli w trakcie porannych cwiczen. Wszyscy trzej lezeli na matach z wlokien kokosowych, strzelajac, ladujac, celujac i znowu strzelajac.

– Da sie wyzyc – odpowiedzial Cash na pytanie, ktorego Reacher nie zadal.

Вы читаете Jednym strzalem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату