– Przez caly wieczor pokazywalismy twoje zdjecie – powiedziala. – A policja w calym miescie rozprowadza plakaty. Zabiles te dziewczyne.
Reacher pokrecil glowa.
– Prawde mowiac, nie zabilem i to jest czesc opowiesci.
– Jakiej opowiesci? – powtorzyla.
– O piatkowych wydarzeniach – powiedzial Reacher. – Bylo troche inaczej, niz sie wszystkim wydaje.
– Zaraz wysiade z samochodu – powiedziala Yanni.
– Nie – odparl Reacher. – To ja wysiade. Przepraszam, ze cie zdenerwowalem. Jednak potrzebuje twojej pomocy, a ty mojej. Dlatego wysiade. Ty zamkniesz drzwi, uruchomisz silnik i z noga na hamulcu uchylisz okno. Porozmawiamy przez szpare. Bedziesz mogla odjechac w kazdej chwili.
Nic nie powiedziala. Patrzyla wprost przed siebie, jakby w ten sposob mogla sprawic, zeby znikl. Otworzyl drzwi po swojej stronie. Wysiadl, odwrocil sie i ostroznie polozyl rurke na fotelu. Potem zamknal drzwi i spokojnie stal. Wetknal sobie
koszule do spodni. Uslyszal stuk blokowanych drzwi. Wlaczyla silnik. Zapalone swiatla hamowania rzucily czerwona poswiate na beton. Zobaczyl, jak wyciagnela reke i zgasila swiatlo w kabinie. Jej twarz skryla sie w mroku. Uslyszal zgrzyt dzwigni zmiany biegow. Tylne swiatla blysnely, gdy wrzucila jedynke. Potem swiatla hamowania zgasly, ryknal silnik i samochod pomknal naprzod, by zatoczyc szerokie kolo na pustym parkingu. Zapiszczaly opony. Karbowana guma na gladkim betonie. Pisk odbil sie glosnym echem. Samochod skierowal sie w strone wyjazdu i gwaltownie przyspieszyl.
W nastepnej chwili jednak zahamowal.
Mustang stanal przednimi kolami juz na stromym wyjezdzie. Reacher poszedl ku niemu, pochylajac glowe, zeby zajrzec do srodka przez tylna szybe. Nie rozmawiala przez komorke. Siedziala tam, patrzac przed siebie, trzymajac dlonie na kierownicy. Swiatla hamowania plonely czerwienia tak jaskrawa, ze bolaly oczy. Podwojna rura wydechowa dygotala. Wydobywal sie z niej bialy dym. Krople wody skapywaly z niej, tworzac blizniacze malenkie kaluze.
Reacher podszedl do bocznych drzwi. Opuscila troche szybe. Nachylil sie, zeby widziec jej twarz.
– Dlaczego potrzebuje twojej pomocy? – zapytala.
– Poniewaz piatkowy temat za szybko sie skonczyl – odparl. – Mozesz go jednak odswiezyc. Ma drugie dno. To istna bomba. Obsypia cie nagrodami. Dostaniesz lepsza prace. CNN wy depcze sciezke do twoich drzwi.
– Uwazasz, ze jestem az tak ambitna?
– Uwazam, ze jestes dziennikarka.
– A co to ma oznaczac?
– To, ze dziennikarze lubia opowiesci. Lubia znac prawde.
Milczala prawie przez minute, patrzac przed siebie. Silnik cicho warczal, rozgrzewajac sie. Reacher czul, jak maszyna rwie sie naprzod, walczac z hamulcami. Potem Ann Yanni zerknela w dol, wyciagnela reke i przesunela dzwignie biegow na jalowy. Mustang potoczyl sie odrobine do tylu i znieruchomial. Reacher przesunal sie bokiem, zeby byc naprzeciwko okna. Yanni obrocila glowe i spojrzala na niego.
– Zatem opowiedz mi te historie – rzekla. – Powiedz
mi prawde.
Opowiedzial jej, siedzac na betonie i starajac sie wygladac nieszkodliwie. Niczego nie pominal. Omowil wszystkie wydarzenia, fakty, teorie i domysly. Potem zamilkl i czekal na jej reakcje.
– Gdzie byles, kiedy zostala zabita ta dziewczyna? – zapytala.
– Spalem w motelu.
– Sam?
– Cala noc. Pokoj numer osiem. Mam mocny sen.
– Nie masz alibi.
– Nigdy sie go nie ma, kiedy jest potrzebne. To fundamentalne prawo przyrody.
Spogladala na niego przez dluga chwile.
– Czego ode mnie chcesz? – spytala w koncu.
– Chce, zebys sprawdzila ofiary. Zastanowila sie.
– Moglibysmy to zrobic – powiedziala. – Mamy do tego ludzi.
– Nie dosc dobrych – rzekl Reacher. – Chce, zebys wynajela niejakiego Franklina. Helen Rodin moze powiedziec ci o nim wiecej. Jest w tym budynku, dwa pietra nad toba.
– Dlaczego sama nie wynajela tego Franklina?
– Poniewaz ja na to nie stac. Ciebie stac. Zakladam, ze masz swoj budzet. Tydzien pracy Franklina zapewne kosztuje mniej niz jedna fryzura waszego faceta od prognozy pogody.
– I co potem?
– Potem razem poskladamy to w calosc.
– Jak duza jest ta historia?
– Rozmiaru Pulitzera. Albo Emmy. I nowej posady.
– Skad wiesz? Nie jestes z branzy.
– Bylem w wojsku. Powiedzialbym, ze to warte Brazowej Gwiazdy. To chyba odpowiednik Pulitzera. W kazdym razie lepsze to niz nic.
– Sama nie wiem – odparla. – Powinnam cie wydac.
– Nie mozesz – powiedzial. – Wystarczy, ze wyjmiesz
telefon, a wybiegne z parkingu. Nie znajda mnie. Probowali przez caly dzien.
– Nie dbam o nagrody – powiedziala.
– No to zrob to dla zabawy – rzekl. – Dla zawodowej satysfakcji.
Odchylil sie w bok i wyjal z kieszeni serwetke z numerem telefonu Helen Rodin. Przytrzymal ja przy szparze okna. Yanni delikatnie wziela od niego serwetke, starajac sie nie dotknac przy tym jego palcow.
– Zadzwon do Helen – powiedzial Reacher. – Teraz.
Wstawi sie za mna.
Yanni wyjela z torebki komorke i wlaczyla ja. Patrzyla na wyswietlacz, czekajac na zalogowanie do sieci, a potem wybrala numer. Oddala Reacherowi serwetke. Nasluchiwala sygnalu.
– Helen Rodin? – spytala.
Potem podniosla szybe i Reacher nie slyszal reszty rozmowy. Mial nadzieje, ze naprawde rozmawiala z Helen. Mogla patrzec na serwetke, a zadzwonic pod inny numer. Nie 911, poniewaz wystukala dziesiec cyfr. Mogla jednak zadzwonic do dyzurnego oficera. Jako reporterka mogla znac ten numer na pamiec.
Jednak na linii byla Helen. Yanni znow opuscila szybe i przez szpare podala mu telefon.
– To prawda? – zapytala go Helen.
– Nie wiem, czy juz podjela decyzje – odparl Reacher. – Jednak to moze sie udac.
– Czy to dobry pomysl?
– Ona ma mozliwosci. Ponadto zainteresowanie mediow moze nam sie przydac.
– Oddaj jej sluchawke.
Reacher przekazal telefon. Tym razem Yanni nie podniosla szyby, wiec Reacher slyszal ostatnia czesc rozmowy. Z poczatku reporterka wydawala sie sceptycznie nastawiona, pozniej neutralna, a wreszcie przekonana. Umowila sie na spotkanie na trzecim pietrze, z samego rana. Potem sie rozlaczyla.
– Pod jej drzwiami stoi policjant – ostrzegl Reacher.
– Mowila mi – powiedziala Yanni. – Jednak oni szukaja ciebie, nie mnie.
– 1 co zamierzasz zrobic?
– Jeszcze nie zdecydowalam. Chyba najpierw powinnam zrozumiec, skad ty sie wziales w tej sprawie. Najwyrazniej nie obchodzi cie los Jamesa Barra. Zatem robisz to dla jego siostry? Rosemary?
Reacher patrzyl, jak mu sie przyglada. Kobieta i dziennikarka.
– Czesciowo ze wzgledu na Rosemary – odparl.