– Jeszcze jedno – powiedzial Reacher. – Mysle, ze facet o nazwisku Chenko to niejaki Charlie i przyjaciel Jamesa Barra.

– Dlaczego?

– Odpowiada rysopisowi. Niski szatyn z wlosami sterczacymi jak szczotka.

– James Barr mial przyjaciela Rosjanina? Nasze sledztwo tego nie wykazalo.

– Jak powiedzialem, rob, co do ciebie nalezy.

– Wszyscy robimy. Nikt nie wspominal o rosyjskim przyjacielu.

– Mowi jak rodowity Amerykanin. Sadze, ze mial cos wspolnego z tym, co zdarzylo sie w piatek, co oznacza, ze cala szostka moze byc w to zamieszana.

– W jaki sposob?

– Nie wiem, ale zamierzam sie dowiedziec. Zadzwonie jutro.

– Jutro bedziesz w wiezieniu.

– Tak jak teraz? Snij dalej, Emerson.

– Gdzie jestes?

– Niedaleko – odparl Reacher. – Spij dobrze, detektywie.

Rozlaczyl sie, schowal wizytowke Emersona z powrotem do kieszeni i wyjal serwetke z numerem Helen Rodin. Zadzwonil do niej i schowal sie w mroku za filarem.

– Tak? – powiedziala Helen Rodin.

– Tu Reacher.

– Wszystko u ciebie w porzadku? Pod moimi drzwiami stoi policjant.

– Nie mam nic przeciwko temu – rzekl Reacher. – On

tez. Zapewne wyrabia nadgodziny i placa mu czterdziesci dolarow za kazda.

– W wiadomosciach o szostej pokazali twoja twarz. To glosna historia.

– Nie martw sie o mnie.

– Gdzie jestes?

– Tu i tam. Robie postepy. Widzialem Charliego. Podalem Emersonowi numer rejestracyjny jego samochodu. A ty poczynilas jakies postepy?

– Niezupelnie. Mam tylko piec przypadkowych osob. Nie znajduje zadnego powodu, dla ktorego ktos mialby kazac Jamesowi Barrowi zabic jedna z nich.

– Potrzebny ci Franklin. Potrzebna ci pomoc.

– Nie stac mnie na Franklina.

– Chce, zebys znalazla dla mnie pewien adres w Kentucky.

– W Kentucky?

– Strzelnice, na ktorej cwiczyl James Barr.

Reacher uslyszal, jak odlozyla telefon i zaczela przekladac kartki. Potem znow podniosla sluchawke i podala mu adres. Ten nic Reacherowi nie mowil. Numer drogi, nazwa miast, stanu, kod.

– Co Kentucky ma z tym wspolnego? – spytala Helen.

Reacher uslyszal nadjezdzajacy samochod. Woz jechal powoli,

po lewej, mial grube opony. Reacher wyjrzal zza filaru. Policyjny radiowoz z wylaczonymi swiatlami, patrolujacy okolice. W srodku dwaj policjanci, wyciagajacy szyje, rozgladajacy sie na boki.

– Musze juz isc – powiedzial.

Wylaczyl telefon i polozyl go na ziemi przy podstawie filaru. Emerson na pewno zidentyfikowal juz numer aparatu, ktorego polozenie mozna zlokalizowac za pomoca sygnalu, jaki co pietnascie sekund wysyla do sieci, regularnie jak w zegarku. Dlatego Reacher zostawil aparat na ziemi i ruszyl na zachod, czterdziesci stop ponizej biegnacej gora szosy.

***

Po dziesieciu minutach byl naprzeciw wiezowca z czarnego szkla, w cieniu autostrady, twarza do wjazdu. Przy krawezniku

stal zaparkowany pusty radiowoz. Wydawalo sie, ze stoi tu juz jakis czas. Dlugo. Policjant pilnuje drzwi Helen, pomyslal Reacher. Przeszedl przez ulice i zszedl po pochylni. Do podziemnego parkingu, gdzie beton byl pomalowany na bialo i co pietnascie stop palily sie lampy fluorescencyjne. Wszedzie zalegaly plamy swiatla i mroku. Reacher mial wrazenie, ze wyszedl zza kulis i idzie przez szereg jasno oswietlonych scen. Strop byl niski. Widzial grube prostokatne slupy szkieletu konstrukcyjnego budynku. Szyb windy znajdowal sie na srodku. Parking byl zimny, cichy, o wymiarach czterdziesci jardow na mniej wiecej sto dwadziescia.

Czterdziesci jardow.

Tak jak dobudowana czesc parkingu przy First Street. Reacher cofnal sie, az dotknal plecami muru. Potem podszedl do przeciwleglej sciany. Trzydziesci piec krokow. Odwrocil sie jak plywak wykonujacy nawrot i wycofal sie. Trzydziesci piec krokow. Poszedl na ukos do odleglego kata. Tam zalegal mrok. Reacher przecisnal sie miedzy dwiema furgonetkami NBC i znalazl niebieskiego forda mustanga, ktory zapewne nalezal do Ann Yanni. Woz byl czysty i lsniacy. Niedawno woskowany. Ze wzgledu na skladany dach mial male szyby. Przednia byla porysowana i przyciemniona.

Sprobowal otworzyc drzwi po stronie pasazera. Zamkniete. Obszedl samochod od przodu i sprobowal od strony kierowcy. Klamka sie poruszyla. Otwarte. Rozejrzal sie i otworzyl drzwi.

Nie wlaczyl sie alarm.

Siegnal reka i nacisnal przycisk blokady. Z cichym szczekiem otworzyly sie zamki obu drzwi i bagaznika. Zamknal drzwi po stronie kierowcy i podszedl do bagaznika. Na podlodze lezala zapasowa opona. W jej srodek byl wcisniety podnosnik oraz rurka, ktora jednoczesnie pelnila funkcje dzwigni i klucza nasadowego do kol. Reacher wyjal rure i zamknal bagaznik. Otworzyl drzwi po stronie pasazera i wsiadl.

W samochodzie unosil sie zapach perfum i kawy. Reacher otworzyl schowek na rekawiczki i znalazl plik map drogowych oraz skorzane etui wielkosci notesu. W etui byl kwit ubezpieczenia oraz karta rejestracyjna, oba wystawione na pania

Janine Lorne Ann Yanni, zamieszkala w Indianie. Schowal etui i zamknal schowek. Odnalazl dzwignie i jak najnizej opuscil swoj fotel. Potem odchylil oparcie, najdalej jak mogl, czyli niewiele. Pozniej przesunal caly fotel do tylu, robiac sobie miejsce dla nog. Wyciagnal koszule ze spodni, polozyl rurke na nogach i wygodnie usiadl. Wyciagnal sie. Spodziewal sie, ze bedzie musial czekac okolo trzech godzin. Probowal zasnac. Spij, kiedy mozesz, glosila stara zolnierska zasada.

***

Emerson najpierw skontaktowal sie z przedsiebiorstwem telekomunikacyjnym. Upewnil sie, ze numer, ktory pojawil sie na wyswietlaczu jego aparatu, to numer telefonu komorkowego. Nalezal do firmy figurujacej w ksiazce adresowej pod nazwa Specialized Services of Indiana. Emerson kazal poczatkujacemu detektywowi skontaktowac sie z ta firma, a takze powiedziec przedsiebiorstwu telekomunikacyjnemu, zeby zlokalizowali telefon. Te poczynania zostaly uwienczone polowicznym sukcesem. Pierwszy trop wiodl w slepy zaulek, gdyz Specialized Services of Indiana nalezala do zagranicznego koncernu zarejestrowanego na Bermudach i nie miala w miescie swej siedziby. Jednak przedsiebiorstwo telekomunikacyjne zawiadomilo go, ze telefon komorkowy zglasza sie z jednego miejsca i jednoczesnie na trzech podstacjach, co oznaczalo, ze znajduje sie w centrum i latwo bedzie go namierzyc.

***

Rosemary Barr oczarowala straznika departamentu wieziennictwa na piatym pietrze szpitala i otrzymala

Вы читаете Jednym strzalem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату