nazwijmy go z angielska bishop, biskupem spiskowcem. Wielkim Wezyrem zdrajca, ktory knuje w ciemnosci, bo tak naprawde jest Czarna Krolowa w przebraniu…

– Coz za cudowny romans przygodowy – zakpil Cesar, skladajac dlonie w niemym podziwie. – Ale nie zdradzil mi pan, co zrobia biale po stracie konika… Jesli mam byc szczery, drogi przyjacielu, to wprost umieram z ciekawosci.

– Goniec na d3, szach. I czarne przegrywaja partie.

– Tak po prostu? Niepokoi mnie pan, moj drogi.

– Tak po prostu.

Cesar zamyslil sie nad nowym obrotem sprawy. Po chwili wyjal resztke papierosa z fifki i wrzucil do popielniczki, strzepnawszy starannie popiol.

– Interesujace – powiedzial i uniosl fifke niczym palec, domagajac sie chwili na zastanowienie, po czym z wolna, zeby nie wystraszyc Munoza, przeszedl w strone angielskiego stolika do gier, stojacego obok sofy, po prawej stronie Julii. Przekrecil srebrny kluczyk w szufladzie, fornirowanej drewnem gozdzikowca, i wyjal pozolkle i ciemne szachy z kosci sloniowej, ktore Julia widziala pierwszy raz w zyciu.

– Interesujace – powtorzyl, ustawiajac na szachownicy bierki smuklymi dlonmi o wypielegnowanych paznokciach.

– Zatem sytuacja wyglada nastepujaco:

– Dokladnie tak – potwierdzil Munoz, spogladajac na szachownice z daleka. – Bialy goniec wycofujac sie z c4 na d3, umozliwia podwojnego szacha: bialy hetman czarnemu krolowi, a sam goniec czarnemu hetmanowi. Krol moze juz tylko uciec z a4 na b3 i pozostawic swojego hetmana wlasnemu losowi… Bialy hetman da kolejnego szacha na c4, spychajac krola przeciwnika jeszcze bardziej w dol, nim bialy goniec wykonczy czarnego hetmana.

– Tego gonca zbije czarna wieza.

– Owszem. Ale to juz nie ma znaczenia. Bez hetmana czarne sa przegrane. Poza tym po odejsciu tej figury cala partia przestaje miec racje bytu.

– Zalozmy, ze ma pan racje.

– Mam. Partie, czy to, co z niej zostaje, rozstrzyga teraz bialy pion z d5, ktory po zbiciu czarnego piona na c6 bez przeszkod dotrze do konca i skorzysta z promocji na hetmana… Dojdzie do tego po szesciu, najwyzej dziewieciu ruchach. – Munoz wyjal z kieszeni zapisana kartke i olowek. – Na przyklad takich:

d5: c6 Sd7 – f6

Hc4 – e6 a5 – a4

He6: Sf6 a4 – a3

c3 – c4+ Kb2 – c1

Hf6 – c3+ Kc1 – d1

Hc3: a3 Wb1 – c1

Ha3 – b3+ Kd1: d2

c6 – c7 b6 – b4

c7 – c8… (czarne poddaja sie)

Antykwariusz wzial kartke z notatkami i ze spokojem przyjrzal sie szachownicy, gryzac pustka fifke. Usmiechal sie jak ktos, kto widzi, ze jego kleska zapisana byla w gwiazdach. Po kolei przesuwal bierki az do pozycji finalowej:

– Przyznaje, ze nie ma wyjscia – rzekl w koncu. – Czarne przegrywaja.

Oczy Munoza powedrowaly z szachownicy na Cesara.

– Bicie drugiego skoczka – mruknal beznamietnie – bylo bledem.

Antykwariusz, ciagle z usmiechem, wzruszyl ramionami.

– Od pewnego momentu czarne nie mialy juz wyboru… Powiedzmy, ze one tez byly wiezniami swego wlasnego impetu, swej naturalnej dynamiki. Ten skoczek decydowal o grze – Julia przez chwile dostrzegla w oczach Cesara iskierke dumy. – W gruncie rzeczy otarl sie o perfekcje.

– Ale nie w szachach – odparl oschle Munoz.

– W szachach…? Przyjacielu drogi – antykwariusz machnal pogardliwie dlonia w strone bierek na planszy. – Mam na mysli cos wiecej niz zwykla szachownice. – Blekit oczu Cesara nabral glebi, jakby otworzyl sie w nich caly ukryty swiat. – Mam na mysli samo zycie, zupelnie inne szescdziesiat cztery pola czarnych nocy i bialych dni, o ktorych pisal poeta… A nawet byc moze na odwrot: bialych nocy i czarnych dni. Zalezy, z ktorej strony staniemy do tej partii… Czyli, by rzecz ujac w kategoriach symbolicznych, z ktorej strony umiescimy lustro.

Julia wpatrywala sie w Cesara, ktory wprawdzie nie spogladal w jej strone, ale zdawal sie caly czas do niej mowic, choc pozornie zwracal sie do Munoza.

– Skad pan wiedzial, ze to on? – spytala szachiste. W tym momencie antykwariusz pierwszy raz sie przestraszyl, cos w jego zachowaniu uleglo raptownej zmianie, jakby Julia, poswiadczajac na glos oskarzenie Munoza, zlamala jakis pakt milczenia. Ale ta poczatkowa niepewnosc natychmiast sie rozwiala, a drwiacy usmiech ustapil miejsca grymasowi goryczy.

– Tak – zwrocil sie do szachisty. To byla pierwsza formalna kapitulacja z jego strony. – Prosze jej powiedziec, skad pan wiedzial, ze to ja.

Munoz przechylil nieco glowe ku Julii.

– Pani przyjaciel popelnil pare bledow… – Zreflektowal sie i popatrzyl na antykwariusza z leciutko przepraszajaca mina. – Chociaz nazywanie ich “bledami” byloby niewlasciwe, bo przez caly czas pan wiedzial, co robi i co ryzykuje… Paradoksalnie to pani go zdemaskowala.

– Ja? Przeciez nie mialam o tym najmniejszego pojecia do czasu, az…

Cesar pokrecil glowa. Prawie ze slodycza – pomyslala Julia przerazona tym, co czuje.

– Nasz przyjaciel Munoz mowi w przenosni, ksiezniczko.

– Nie nazywaj mnie ksiezniczka, blagam cie – Julia nie rozpoznala wlasnego glosu. Zabrzmial niespodziewanie twardo nawet w jej wlasnych uszach. – Przynajmniej dzis.

Antykwariusz obserwowal ja pare chwil i wreszcie skinal glowa.

– Zgoda – rzekl i z wyraznym trudem powrocil do zasadniczego watku. – Munoz usiluje ci wyjasnic, ze twoja obecnosc w tej grze stanowila dlan tlo, na ktorym wyraznie mogl analizowac zamiary przeciwnika. Nasz przyjaciel jest swietnym szachista, ale okazal sie tez znacznie lepszym detektywem, niz sadzilem… Nie takim, jak ten becwal Feijoo, ktory widzac niedopalek w popielniczce, dojdzie najwyzej do wniosku, ze ktos palil. – Spojrzal na Munoza. – Zatem uczulilo pana zbicie pionka na d5 goncem zamiast hetmanem, czyz nie?

– Tak. W kazdym razie byla to jedna ze wskazowek, ktore wzbudzily moje podejrzenia. Wczesniej, w czwartym posunieciu, czarne zrezygnowaly juz ze zbicia bialego hetmana, choc ten ruch rozstrzygnalby partie na ich korzysc… Z poczatku myslalem, ze to taka zabawa w kotka i myszke albo ze Julia jest niezbedna w tej grze i chwilowo nie powinna byc zbita czy zabita. Ale kiedy nasz wrog, czyli pan, zdecydowal sie bic piona na d5 goncem zamiast hetmanem, co musialo doprowadzic do wymiany hetmanow, zrozumialem, ze tajemniczy gracz wcale nie ma zamiaru bic bialego hetmana. Ze wrecz, gdyby mialo dojsc do takiej ewentualnosci, woli poddac partie. A zwiazek tego posuniecia ze sprayem na Rastro, z chelpliwym komunikatem “moge zabic, ale tego nie robie”, byl tak oczywisty, ze przestalem miec jakiekolwiek watpliwosci: grozby pod adresem bialego hetmana byly zaslona dymna. – Spojrzal na Julie. – Bo pani w tej calej historii absolutnie nic nie grozilo.

Cesar kiwal glowa, jakby tematem rozwazan nie byly jego wlasne uczynki, ale jakiejs innej osoby, ktora ani go parzyla, ani ziebila.

– Zrozumial pan tez – powiedzial – ze przeciwnikiem jest nie czarny krol, a krolowa…

Munoz poruszyl ramionami, nie wyjmujac dloni z kieszeni plaszcza.

– To akurat nie bylo trudne. Tutaj ewidentny byl trop prawdziwych morderstw: odpowiadaly im tylko figury zbite przez czarnego hetmana. Przeanalizowalem wowczas ruchy wlasnie tej figury i wyciagnalem interesujace

Вы читаете Szachownica Flamandzka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату