— Okropnosc. Ale coz, jak bedziemy na tym samym statku, to cie przepytam. Jaki statek?
— Tours.
— Szkoda, ja mam Moskwe.
Wsiedlismy, zamknalem drzwi i woz ruszyl. Birdie dodal:
— Moglo byc gorzej. Hassan zabral nie tylko matematyke, ale jeszcze dwa inne przedmioty.
Birdie odznaczal sie rzadkim polaczeniem wybitnego intelektu, solidnej wiedzy, zdrowego rozsadku oraz wielkiej odwagi — nosil w plecaku bulawe marszalkowska. Przewidywalismy, ze nim dojdzie do trzydziestki, bedzie dowodca brygady, co w czasie wojny bylo zupelnie mozliwe.
Moje ambicje nie siegaly tak daleko.
— Bylby wstyd i hanba — powiedzialem — gdyby Hassan oblal — myslac jednoczesnie, ze bylby to straszny wstyd i okropna hanba, gdybym ja oblal.
— Nie obleje — odparl Birdie pelen dobrej mysli. — Przepchna go, nawet gdyby musieli zastosowac hipnoze i karmic go przez rurke. A zreszta — dodal — Hassan moze oblac, a i tak zostanie awansowany.
— Jak to?
— Nie wiedziales? Hassan ma range porucznika — przydzial polowy, naturalnie. Po prostu wroci na swoje miejsce, gdyby zaryl egzamin. Popatrz do regulaminu.
Rzeczywiscie, byla to prawda.
— Birdie, a jaka ty masz stala range?
Usmiechnal sie.
— Zwykly szeregowy — nie moge sobie pozwolic na zadne nawalanki!
Prychnalem.
— Bzdura! — Zdumialo mnie, ze nie byl nawet kapralem. Taki zdolny i wyksztalcony chlopak jak Birdie natychmiast zostanie oficerem, gdy tylko sprawdzi sie w walce… A poniewaz toczy sie wojna, szybko nadarzy sie okazja.
Birdie pokazal wszystkie zeby w usmiechu.
— Zobaczymy.
— Na pewno dostaniesz dyplom. Hassan i ja mozemy sie martwic, ale nie ty.
Otworzyl drzwi i zaraz zawolal:
— Ojej! Moj sygnal? Juz mnie wzywaja. Do zobaczenia!
— Do zobaczenia, Birdie.
Ale juz go nie zobaczylismy i nie dostal promocji.
Po dwoch tygodniach zostal mianowany oficerem, a jego gwiazdki wrocily z odznaczeniem Zranionego Lwa — nadanym posmiertnie.
Rozdzial trzynasty
Coz wy, mlodzieniaszki, myslicie, ze ten zapomniany przez Boga i ludzi oboz to pokoj zabaw dziecinnych? Poczekajcie, to zobaczycie!
Rodger Young transportuje tylko jeden oddzial i jest tloczno, a Tours przewozi szesc — i pozostaje jeszcze duzo miejsca.
Szesc naszych plutonow tworzylo dwie kompanie, C i D. Stanowily one trzon batalionu, ktorego komendant, major Xera, znajdowal sie z kompaniami A i B na siostrzanym statku — Plaza Normandzka — oddalonym o jakies pol nieba. Dowodzil nami wtedy tylko, gdy caly batalion dokonywal razem zrzutu.
Na Tours szefem byl kapitan Blackstone — dowodca kompanii D, czyli Lampartow Blackiego.
Powinienem sluzyc pod porucznikiem Silva, ale poszedl do szpitala tego dnia, kiedy sie zameldowalem. To wcale nie znaczylo, ze otrzymam jego pluton.
Kapitan Blackstone wyznaczyl mnie na dowodce pierwszego oddzialu Lampartow. Tak bylo w schemacie organizacyjnym, ale oddzialem mial kierowac sam Blackie i oczywiscie sierzant. Dopoki bede zachowywac sie grzecznie i wszystko bedzie gralo, moga mi nawet pozwolic uczestniczyc w zrzucie w charakterze dowodcy oddzialu. Wystarczy jednak slowo sierzanta, a przykreca mi srube.
To mi odpowiadalo. Byl to moj oddzial, jak dlugo umialem sobie poradzic. Gdybym nie umial, to mnie odsuna.
Traktowalem swa prace z cala powaga. Niestety, nie nauczylem sie jeszcze przekazywac wladzy i przez jakis tydzien spedzalem wsrod zolnierzy wiecej czasu, niz bylo to dla oddzialu korzystne.
Blackie wezwal mnie do swego prywatnego apartamentu.
— Synu, co ty, u czorta, wyrabiasz?
Odparlem sztywno, ze usiluje doprowadzic oddzial do gotowosci bojowej.
— Ach, tak? A osiagasz cos wrecz przeciwnego: jakbys kij wsadzil w mrowisko! Jak myslisz, po jakiego diabla dalem ci najlepszego w calej Armii sierzanta? Gdy wrocisz do swojej kajuty, powies sie na haku i nie smiej sie ruszyc, poki nie uslyszysz rozkazu: Przygotowac sie do dzialania! Wtedy on przekaze ci ten oddzial zgrany jak kapele.
— Jak pan kapitan sobie zyczy — zgodzilem sie kwasno.
— I jeszcze jedno. Nie znosze, zeby oficer zachowywal sie jak skonfundowany kadet. Przestan mowic mi pan. I nie musisz stawac na bacznosc i trzaskac obcasami. Oficerowie powinni zachowywac sie swobodnie, synu.
— Tak jest, panie kapitanie.
— Niech to bedzie ostatni raz, to panie kapitanie. To samo z salutowaniem. I nie miej takiej ponurej geby. Usmiechnij sie!
— Tak jest, pa… Dobra.
— Juz lepiej. Oprzyj sie, podrap sie. Ziewaj. Wszystko, bylebys tylko nie byl sztywny jak olowiany zolnierzyk.
Sprobowalem… i usmiechnalem sie glupkowato. Przelamanie zakorzenionych zwyczajow nie jest wcale tak latwe. Kapitan Blackstone studiowal mnie.
— Musisz to cwiczyc — powiedzial. — Oficer nie moze byc przestraszony ani napiety, bo to sie udziela. A teraz powiedz mi, Johnnie, co jest potrzebne twojemu oddzialowi. Nie myslac oczywiscie o drobiazgach, nie interesuje mnie, czy zolnierz ma przepisowa liczbe skarpetek w szafce.
Myslalem z pospiechem. Ach. Hmm…
— A moze przypadkiem wie pan, ze porucznik Silva zamierza awansowac Brumby'ego na sierzanta?
— Przypadkiem wiem. A jaka jest twoja opinia? — odpowiedzial.
— No… przez ostatnie dwa miesiace byl dowodca pododdzialu. Jego sprawnosc zostala oceniona pozytywnie.
— Pytam o twoja rekomendacje, moj panie.
— Ja, pa… Przepraszam. Nigdy nie widzialem go w akcji, trudno mi wiec miec jasne zdanie. Kazdy potrafi odgrywac zolnierza w koszarach. Wedlug mnie, zbyt dlugo juz pelnil obowiazki sierzanta bez oficjalnej nominacji. Powinien wiec dostac te naszywke, zanim dokonamy zrzutu, albo nalezaloby go przeniesc, gdy wrocimy. A nawet wczesniej, jesli nadarzy sie okazja transferu w przestrzeni.
Blackie chrzaknal.
— Wspanialomyslnie rozporzadzasz sie mymi Lampartami — jak na tymczasowego.
Zrobilem sie czerwony.
— Jest to jednak delikatna sprawa w oddziale. Brumby powinien byc awansowany lub przeniesiony. Jesli nie moze dostac tej naszywki, powinien zostac przeniesiony do Osrodka Uzupelnien Kadry. Wtedy nie bedzie upokorzony, a jeszcze otworzy mu sie mozliwosc awansu na sierzanta w innej jednostce.