– Unikam bledu najgorszego: brania pozorow za istote rzeczy. Przyznam jednak, ze moj obiektywizm ma granice. Nie obejmuje mianowicie – osobnika, ktory zawsze merda ogonem w strone, skad wiatr wieje; lizidupka bijacego poklony przed kazda znaczniejsza figura swiecka lub duchowna; poboznisia zbyt gorliwego. W tym miejscu przytocze mysl pewnego medrca z Bolonii, ze Antychryst moze zrodzic sie takze z nadmiernej milosci do Boga, kacerz ze swietego, a opetany z proroka. Strzez sie – mowi ow maz uczony – zwlaszcza prorokow i tych, co gotowi umrzec za prawde, gdyz zwykle zamiast siebie, pociagaja ku zgubie mnogich bliznich. Dostrzegam w powyzszej sentencji gleboka madrosc, lecz watpie, by dotarla ona do twej swiadomosci, doktoryzowany niebacznie proboszczu, a tym bardziej do mozgownicy biednego wikarego, przenicowanej przez seminaryjnych doktrynerow.
– Twoj jezor ocieka jadem.
– Nie. To smutek we mnie kwili, nieboraczek, gdyz w tej plebani pokutuje duch Torquemady. Zapomniales, ze kazano ci glosic ewangelie milosci?
– Ha! – wykrzyknal triumfalnie ksiadz Maciag, zacierajac dlonie. – Wreszcie zrzuciles maske. Kosciol Milosci, tak? Gnoza, tak? Herezja katarska, tak?
Hiacynt rozesmial sie, tak absurdalne wydalo mu sie to oskarzenie. Interesowal sie co prawda tym sredniowiecznym ruchem religijnym, ktory od Iranu po Atlantyk mial miliony wyznawcow, a w XII wieku zagrazal nawet dominacji Rzymu. Kosciol organizowal krucjaty przeciw najwiekszym skupiskom katarow, tepil ich mieczem, duchownych poddawal torturom, a wiernych palil masowo na stosach. Ten los tragiczny budzil w zakonniku wspolczucie, a myslac o fanatycznych oprawcach w sutannach nie mogl pozbyc sie odrazy. Z krwi wowczas przelanej zrodzil sie zakon dominikanow i Swiete Oficjum; wtedy wlasnie wyhodowano legiony inkwizytorow, ktorzy tak haniebnie zapisali sie w dziejach pozniejszych stuleci.
Jednakze biskupi katarscy i ich papiez, Niketas, okazali sie takimi samymi dogmatykami jak rzymski kler. Poniewaz na swiecie panuje zlo – zakladali, iz wszelka materie (rowniez istoty zywe) stworzyl szatan. Kto plodzil potomstwo powiekszal krolestwo ksiecia ciemnosci, dlatego powstrzymywanie sie od pozycia za najwieksza cnote poczytywali. Wierzyli w wedrowke dusz, zabijanie ludzi i zwierzat oznaczalo dla nich zbrodnie niewybaczalna: w cielesnej powloce pokutowac mogla dusza wczesniej zmarlego grzesznika. W konsekwencji byli katarzy niezlomnymi pacyfistami i jaroszami, ktorzy za szczyt szczescia uznali wyzwolenie duszy od diabelskiej struktury materialnej, poprzez samobojstwo lub zaglodzenie sie na smierc. Nic dziwnego, ze w plomienie stosow roznieconych przez przesladowcow szli gromadnie, trzymajac sie za dlonie, z naboznym spiewem i radoscia w oczach – oto nadchodzilo wyzwolenie od przekletej niewoli, podazali do swego Boga, w strone dobroci i sprawiedliwosci absolutnej. Pospolstwo nazywalo ich „dobrymi ludzmi', gdyz – w przeciwienstwie do szlachty i duchowienstwa – nikomu krzywdy nie czynili.
Franciszkanin uwazal sie za wroga dogmatow, politycznych, religijnych, ekonomicznych; wiedzial, ze zycie zawsze okazywalo sie bogatsze, bardziej roznorodne, wymykajace sie wszelkim regulom wymyslonym przez swieckich i duchownych oszolomow. On cieszyl sie zyciem, widzial w nim wiecej blaskow niz cieni, przepelniala go zyczliwosc wobec bliznich, wyrozumialosc dla ich slabostek i wad. Kiepskim psychologiem okazal sie ksiadz Maciag, usilujac mu przyprawic gebe katarskiego ascety. Z czystej przekory postanowil jednak nie wyprowadzac go z bledu. Niech sie glebiej zaplacze we wlasna siec.
– Wyobrazmy sobie odrobine historii alternatywnej – por wiedzial z nieodgadniona mina, dlonmi na pulpicie wymierzajac granice owej odrobiny. – W sredniowieczu kataryzm zwycieza, a rzymscy katolicy ogloszeni zostaja heretykami.
– Zgroza! – jeknal proboszcz.
– Bog by do tego nie dopuscil – dodal wikary z glebokim przekonaniem.
– Nie grzesz pycha, Pyrko, jeszcze cie niebiosa nie powolaly na rzecznika prasowego Pana Boga. Ad rem. Zalozmy wspomniana i wielce prawdopodobna alternatywe. Ludzkosc uniknelaby wowczas paru dokuczliwych plag: licznych wojen, przesladowania innowiercow, eksplozji demograficznej, klesk glodu. Duchowni zyli by w przykladnym ubostwie, zamiast wykazywac naganna pazernosc na dobra doczesne, czym nasz kler grzeszy od tysiaca lat bez mala, a co dzis w Polsce osiagnelo zgola groteskowe rozmiary – mysle o tych ksiezach, ktorzy reklamuja mercedesy i wino, przy kosciolach pootwierali sklepiki, a wiernych zyluja z ostatniego grosza. Jezus pognalby ich batem, jak to uczynil z kupczacymi w swiatyni jerozolimskiej.
– Bracie – proboszcz zwrocil sie do wikarego lamiacym sie glosem – bracie moj, biore cie na swiadka, iz ow odrazajacy mnich za szatanskim podszeptem wychwala… herezje!
– Nie wychwalam, teologiczny doktorku – Hiacynt wzruszyl lekcewazaco ramionami -stwierdzam fakty. Na przyklad celibat i kult dziewictwa Rzym zerznal bezczelnie od zwalczanych przez siebie katarow. Otoz zdajesz sie uwazac, ze tylko prawomyslna (w twoim mniemaniu) wiara daje patent na logiczne myslenie. Dobrze, przesledzmy wiec wywod, powtarzajacy sie w wielu pismach gnostykow, katarow rowniez. Jesli…
– Nie bede sluchac tych bredni! – krzyknal Pyrko w naglym przyplywie heroizmu, zrywajac sie z krzesla.
– Siadaj! – pociagnal go za sutanne proboszcz. – Niech ten czlowiek pograzy sie do konca.
– Filozofowie twierdza, ze miedzy przyczyna a skutkiem musi istniec analogia, to znaczy dobra przyczyna daje dobry skutek, a zla zly. Swiat jest przezarty na wskros zlem, a istota ludzka niedoskonala, wiec nie moga byc dzielem dobrego i wszechmogacego Boga. Bowiem – jesli Bog zamierzal stworzyc istote doskonala, na swoj wzor i podobienstwo jak czytamy w Pismie, a nie zdolal tego osiagnac – nie bylby wszechmocny. Gdyby zas mogl stworzyc istote doskonala, a z sobie wiadomych powodow nie zechcial tego uczynic, wowczas nie bylby samym dobrem i wszechogarniajaca miloscia. Wniosek: nie Bog stworzyl swiat, lecz jego antagonista, szatan. Przypomnijmy sobie scene kuszenia Chrystusa z „Nowego Testamentu'. Diabel wskazujac Ziemie mowi: „Jesli poklonisz sie przede mna, twoje bedzie wszystko'. A wiec w zamian za hold ofiarowuje swiat, swiat oczywiscie stworzony przez siebie, bo przeciez potepieniec nie moglby dysponowac dzielem Boga-Stworcy. Chrystus odmawia, biznes nie dochodzi do skutku, dlatego ludzkosc po dzis dzien musi sie meczyc na tym lez padole i zanosi modly pod niewlasciwy adres, ku wiekszej radosci piekiel…
Dlugie milczenie przerwal wreszcie ksiadz Maciag. Ascetyczna twarz poczerwieniala, rozwieral i zaciskal palce jakby dusil wroga, slowa cedzil przez zacisniete zeby:
– Mialem cie dotad za nieszkodliwego durnia, mnichu. Odtad bede nienawidzil. Z glebi serca. Plugawisz nasza wiare swieta. Stajesz po stronie odstepcow i ateistow.
– Ktory z nas ja plugawi swoim postepowaniem, rozsadzi wkrotce Najwyzszy. Ja Sadu Ostatecznego sie nie obawiam. Jesli zas o ciebie chodzi, rozumiem, oddalbys mnie chetnie w lapy inkwizytora, aby zdrozne mysli wypalil ogniem i zelazem. Nic latwiejszego, zwroc sie do Sejmu, ktory dzis jedni nazywaja kuznia demokracji a drudzy kaznia swobod obywatelskich. Znajdziesz poslow przepojonych duchem Swietego Oficjum, oni dekret o powolaniu odpowiedniego urzedu przygotuja blyskawicznie. Wzory sa gotowe, wystarczy odwolac sie do pism papieza Innocentego III z przelomu XII i XIII wieku. Jesli zechcesz, wyszukam ci adresy panow Jurka, Niesiolowskiego, Piotrowskiego, Lopuszanskiego i paru innych. Zas ateistow nie wypominaj, winienes im odrobine szacunku. Sa neutralni, bo nie wierza ani w niebo, ani w pieklo; ty przeciez gorliwie wojujesz z czartem i chyba nie chcesz zepchnac ich do obozu wroga?
Po chwili, nie doczekawszy sie odpowiedzi, dodal:
– Rozumiem, zesmy nasz dyskurs o mocach piekielnych wyczerpali. Moge tylko westchnac: niech Bog milosierny oswieci umysly wasze. Amen.
Wstal, uklonil sie i przysloniwszy kapturem lysine wyszedl, a ksiadz Kurowski podreptal za nim. Proboszcz wpatrywal sie tepo w puste krzesla, az zaniepokojony Pyrko ujal go pod ramie i wyprowadzil w strone sypialni. Dlugo nie mogl zasnac, czul sie l poturbowany na duszy i ciele. Oczekiwal latwego zwyciestwa j w dzisiejszym pojedynku, tymczasem ostatnie slowo mial ten mnich niedoksztalcony, przybleda zebracza, skowronek swietego Franciszka, oby go kot pozarl. Odesle do klasztoru, niech sie | wymadrza wsrod konfratrow. Juz oni naucza go szacunku dla zwierzchnosci, albo przepedza na cztery wiatry. Na rozstajne drogi, won, niech zginie jak kamien w wodzie. Przestanie macic owieczkom w glowach.
ROZDZIAL DZIEWIATY