— Masz racje, dobra kobieto, chociaz nie sadze, zebysmy sie juz spotkaly. Musze ci podziekowac za goscinnosc twego pieknego domu. Masz wdziecznosc moja i wszystkich L’Toff az do konca naszych dni.
Pani Sigel zarumienila sie i sklonila z zazenowaniem. Jej twarz zmienila sie, nie byla juz twarda i nieufna.
— Moj dom jest twoim domem, Wasza Wysokosc — powiedziala skromnie — i twego przyjaciela, oczywiscie. Chcialabym tylko, zeby nieco lepiej sie prezentowal.
— Dla nas jest on rownie wspanialy jak najokazalszy palac — zapewnila ja Linnora. — I znacznie milszy niz zamek, w ktorym ostatnio przebywalismy.
Dennis ujal ramie Linnory, pomagajac jej usiasc na krzesle. Ksiezniczka spojrzala mu w oczy i mrugnela znaczaco.
Pani Sigel zaaferowala sie ogromnie, gdy zobaczyla, w jakim stanie znajduja sie stopy dziewczyny. Pospieszyla w rog pokoju i wyjela deske z podlogi, odslaniajac wejscie do ukrytej spizarni. Wyniosla z niej czyste, liczace chyba dziesiatki lat plotna i pojemnik z mascia. Postanowila natychmiast zajac sie pecherzami na stopach Linnory i odsunela Dennisa na bok delikatnie, ale bardzo stanowczo.
Tomosh podszedl do Dennisa i przyjaznie poklepal go po nodze, chwile potem zasypujac go lawina goraczkowych, nie skoordynowanych pytan. Dziesiec minut zajelo Dennisowi, zanim zdolal uwolnic sie od nich na tyle, zeby powiedziec pani Sigel, ze ostatnio widzial jej meza w powietrzu, lecacego na wysokosci stu metrow wielkim balonem.
Oczywiscie w koncu musial wyjasnic, co to takiego jest ten „balon”.
— Mozemy sprobowac znalezc wam tu jakas kryjowke — powiedziala Surah Sigel Dennisowi, gdy wszyscy poszli juz spac. — Oczywiscie, to bedzie niebezpieczne. Baron zmobilizowal milicje i jego ludzie wkrotce tu wroca. Ale sprobowac mozna.
Surah sprawiala wrazenie, jakby sama nie bardzo wierzyla w swoja propozycje. Dennis juz wiedzial, na czym polega problem.
— Niuchacze — stwierdzil po prostu. Niechetnie przytaknela skinieniem glowy.
— Tak. Kremer wypuscil ich cale mnostwo, zeby was tropily. Jezeli da im sie dosc czasu, potrafia kazdego odnalezc po zapachu.
Dennis w czasie swojego pobytu na zamku widzial pomieszczenie, w ktorym trzymano te wielkonose stworzenia. Wygladaly troche tak, jakby byly w odlegly sposob spokrewnione z psami, ale Dennis nie mogl sobie przypomniec zadnej prawdziwej ziemskiej analogii. Byly wolniejsze od ogarow ale mialy trzykrotnie czulszy wech. Arth wspominal mu, ze w miescie byly sposoby zmylenia niuchaczy, ale na otwartej przestrzeni te zwierzeta byly niezawodne. Dennis pokrecil przeczaco glowa.
— Musimy jak najszybciej wyruszyc. Jestes rzeczywiscie tak dzielna i ofiarna, Surah, jak mowil Stiyyung. Ale nie moge ponosic odpowiedzialnosci za to, co staloby sie z toba i Tomoshem, gdyby nas tu znaleziono. Odejdziemy pojutrze.
Prawde mowiac, Dennis w glebi duszy uwazal, ze to i tak za dlugo.
— Ale przeciez stopy ksiezniczki nie zagoja sie do tej pory! Jej kostka wciaz jest opuchnieta!
Pani Sigel juz wczesniej zaproponowala, ze wezmie Linnore do swojej siostry i sprobuje jakos ja przebrac. Ale ksiezniczka nawet nie chciala o tym slyszec. Wynikalo to nie tylko z obawy przed narazeniem niewinnych osob na niebezpieczenstwo. Byla zdecydowana pozbawic Kremera najmniejszej nawet mozliwosci posluzenia sie nia jako zakladniczka. A poza tym jej lud musial zostac ostrzezony o nowych rodzajach broni, bedacych w dyspozycji Kremera. Zamierzala wdrapac sie na zachodnie gory, nawet gdyby miala pelznac.
— Nie zostalbym nawet ten jeden dodatkowy dzien — powiedzial Dennis. — Ale musze sprobowac cos wytworzyc… cos, co moze pozwoli nam zabrac Linnore ze soba, nawet jezeli jej stopy sie nie zagoily.
Pani Sigel ustapila z westchnieniem. W koncu czarownik jest czarownikiem. Z podziwem sluchala opowiadanych przez Artha historii o cudach dokonywanych przez Dennisa.
— No coz, zgoda. O pierwszym brzasku pojde przyniesc potrzebne ci narzedzia z domu Bissa. Tomosh bedzie obserwowal droge i ostrzeze was, gdyby pojawili sie zolnierze. Narysuje plan, zeby pokazac wam droge do L’Toff, ale macie najlepszego przewodnika na swiecie, wiec sadze, ze nie bedzie wam potrzebny.
Linnora i Tomosh opuscili towarzystwo po spartanskim, ale pozywnym posilku sporzadzonym z tajnych zapasow Sigelow. Arth chrapal delikatnie w fotelu i zuzywal go, odwdzieczajac sie w ten sposob za goscine. Dennis, choc nie byl wcale zaprzysieglym palaczem, z tego samego powodu z namaszczeniem pykal z jednej z fajek Stivyunga Sigela.
Surah opowiedziala Dennisowi swoja przygode, ktora wlasnie dobiegla konca — podroz w gory L’Toff. Jej oczy rozswietlily sie, gdy zaczela mowic o tej wedrowce.
Stiyyung czesto opowiadal jej o sluzbie w Krolewskich Zwiadowcach. Surah, wychowana w spoleczenstwie, ktore wciaz bardzo ograniczalo stojace przed kobietami mozliwosci wyboru, byla zafascynowana snutymi przez jej meza opowiesciami o przygodach na dzikich, przygranicznych terenach, o spotkaniach z obcymi ludzmi, w tym rowniez i z tajemniczymi L’Toff.
Z jego opisu wiedziala, ze nie sa to diably czy nadprzyrodzone postacie, ale ludzie, w ktorych bogowie polaczyli dobre i zle cechy. Od czasu exodusu za panowania krola Foss’ta zyli dosc osamotnieni w swych gorskich ustroniach. Po obaleniu starego ksiecia, ich ostatniego poteznego protektora na zachodzie, jedynymi Coylianami, ktorzy utrzymywali z nimi jakies kontakty, byli zwiadowcy i nieliczni kupcy.
Kiedy ludzie barona zabrali Stivyunga, Sarah nagle zaczela zachowywac sie jak nigdy dotad. Pobiegla do swojej siostry i poprosila ja, aby wziela do siebie Tomosha. Potem szybko spakowala plecak i skierowala sie na zachod, bez jakiegos okreslonego planu, lecz myslac jedynie o tym, zeby znalezc jakichs dawnych kolegow Stivyunga i uzyskac ich pomoc.
Niewiele mogla sobie przypomniec z tej podrozy w gory poza niemal nieustannym uczuciem strachu. Choc wyrosla na skraju dzikich ziem, nigdy dotad nie spedzala samotnie nocy pod drzewem. Bylo to przezycie, ktorego nigdy nie zapomni.
Potwierdzenie, ze znalazla sie w kraju L’Toff, nastapilo, gdy spotkala niewielki patrol skladajacy sie z surowych, groznie wygladajacych zolnierzy, ktorych wlocznie lsnily smiercionosnym zuzyciem. Byli poruszeni, przesluchali ja dokladnie, ale ostatecznie pozwolili jej przejsc. Dopiero pozniej, kiedy minela juz zewnetrzne wioski i dotarla wreszcie do glownego miasteczka L’Toff, dowiedziala sie, ze zniknela ksiezniczka Linnora.
Niewatpliwie tlumaczylo to niepokoj strazy granicznej. Surah zaczela sobie uswiadamiac, ze jej klopoty sa slabymi podmuchami, zapowiadajacymi nadciagajaca wielka burze.
Ojciec Linnory, ksiaze Linsee, byl wladca wlasciwie niepodleglego panstwa i ze swych dzialan odpowiadal jedynie przed samym krolem Coylii. Draznilo to moznowladcow i swiatynie. Ale L’Toff byli chronieni zarowno przez te luzna zaleznosc od krola, jak i trudny dostep do ich gorskich siedzib.
W zamian za to korona zmonopolizowala handel unikatowymi, trwajacymi w niezmiennym stanie zuzycia skarbami — przedmiotami, w ktorych Pr’fett zostal „zamrozony”. Kazdy z nich kosztowal ktoregos z L’Toff jakas czesc jego sil witalnych — tydzien, miesiac albo rok zycia. Nie ulegajace rozkladowi przedmioty byly wielka i powszechnie pozadana rzadkoscia.
Stosunki miedzy L’Toff i moznowladcami pogorszyly sie po ustapieniu starego ksiecia, a zwlaszcza gdy baron Kremer zaczal organizowac spisek wsrod szlachty i gildii, przygotowujac bunt przeciwko krolowi.
Oczywiscie arystokratom bardzo przydalby sie jakis srodek nacisku na L’Toff, najsilniejszego sojusznika krola na zachodzie. Gdyby posiadali zakladnika — gwaranta neutralnosci ksiecia Linsee, mogliby calkowicie poswiecic sie obleganiu miast na wschodzie i zyjacej w nich rojalistycznej, nastawionej wrogo do gildii ludnosci.
Los dostarczyl Kremerowi takiego zakladnika tego samego dnia, w ktorym zolnierze przybyli, by zabrac meza Surah.
Kiedy pani Sigel przybyla w gory, L’Toff przewracali caly kraj do gory nogami w poszukiwaniu ukochanej ksiezniczki. Prawie dwa tygodnie wczesniej Linnora wymknela sie damom dworu i eskorcie, gdyz, jak poinformowala w zwiezlej notatce, wyczula, ze w ich swiecie pojawilo sie „cos obcego”.
Choc wszyscy wiedzieli, jak wielka moca Linnora jest obdarzona, jednak ksiaze obawial sie skutkow porywczosci svvej corki. Slusznie podejrzewal, ze wpadla w rece barona Kremera.
Podobnie rowniez myslal Demsen, wysoki, sympatyczny dowodca Krolewskich Zwiadowcow, ktory przybyl tuz przed Surah. Demsen byl przekonany, ze Kremer trzyma Linnore ukryciu, gdyz chce, poslugujac sie nia jako zakladniczka, zapewnic sobie bierna postawe L’Toff na swoich tylach.