— Ty powinienes to zrobic, a nie ja. Tylko Phos wie, dlaczego daje ci szanse, skoro ty mu sie nie odwdzieczasz. Masz. — Podala mu maly alabastrowy sloiczek z kadzidlem.

Ten apodyktyczny gest obudzil w Marku przekore i zniweczyl nadzieje na pokoj miedzy nimi.

— Prawdopodobnie dlatego ze spi albo najpewniej w ogole go nie ma — warknal.

Jej przerazone spojrzenie sprawilo, ze natychmiast pozalowal tych slow, ale nie mogl ich juz cofnac.

— Jesli twoj drogi Phos pozwala, by banda dzikusow wyrzynala jego lud, to co z niego za bog? Jesli musicie miec jakiegos boga, wybierzcie takiego, ktory zasluguje na uwielbienie.

Zreczny teolog udzielilby kilku odpowiedzi na te drwine: ze za sukcesami Yezda stoi przeciwnik Phosa Skotos albo tez z namdalajskiego punktu widzenia Videssanczycy sa heretykami i dlatego nie maja prawa do boskiej ochrony. Lecz dla Helvis nie byla to zwykla sprzeczka.

— Swietokradztwo! — szepnela i uderzyla go w twarz.

Chwile pozniej zalala sie lzami. Malrik obudzil sie i tez zaczal plakac.

— Spij — warknal Skaurus tonem, ktory legioniscie zmrozilby krew w zylach.

Chlopiec rozplakal sie jeszcze glosniej. Helvis spiorunowala Marka wzrokiem i pochylila sie nad synem, zeby go uspokoic.

Trybun chodzil w te i z powrotem po izbie, zbyt zdenerwowany, zeby ustac w miejscu. Jego gniew powoli ostygl. Zawodzenie Malrika przeszlo w szloch, a potem w chrapliwy senny oddech. Helvis zerknela na Skaurusa.

— Przepraszam, ze cie uderzylam — powiedziala cicho.

Marek potarl policzek.

— Zapomnij o tym. Sam zawinilem.

Spojrzeli na siebie jak obcy. Byli nimi pod wieloma wzgledami mimo dziecka, ktore nosila Helvis. Co ja sobie myslalem, kiedy ja prosilem, zeby dzielila ze mna zycie? — zapytal Skaurus samego siebie.

Ze sposobu, w jaki mu sie przygladala — taksujacym, a zarazem jakby nieobecnym wzrokiem — poznal, ze przyszla jej do glowy ta sama mysl.

Pomogl jej wstac. Dotyk cieplego ciala przypomnial mu o co najmniej jednym powodzie, dla ktorego zyli razem. Z powodu grubokoscistej budowy nie widac bylo po Helvis, ze minela juz polowa ciazy. Brzuch dopiero zaczal sie zarysowywac, piersi zrobily sie ciezsze, ale ktos, kto jej nie znal, moglby niczego nie zauwazyc.

Kiedy Marek probowal ja objac, wykrecila sie z jego ramion.

— Co dobrego z tego wyniknie? — zapytala, odwracajac sie do niego plecami. — To nie rozwiaze niczego, niczego nie zmieni, tylko odwlecze sprawe. Zreszta kiedy jestesmy zagniewani, i tak nie jest nam dobrze.

Trybun zdusil w sobie gniewna odpowiedz. Nieraz klopoty znikaly, gdy lezeli odprezeni i rozleniwieni. Lecz w obecnym stanie Helvis stala sie kaprysna pod tym wzgledem. Skaurus to rozumial i godzil sie z sytuacja.

Tej nocy jednak pragnal jej i mial nadzieje, ze bliskosc pomoze naprawic stosunki miedzy nimi. Podszedl do Helvis i polozyl jej dlonie na ramionach.

Odwrocila sie do niego, ale nie z pozadania.

— Wcale nie dbasz o mnie ani o to, co mysle — wybuchnela. — Myslisz tylko o swojej przyjemnosci.

— Ha! — Wcale nie zabrzmialo to jak smiech. — Gdyby tak bylo, dawno bym poszukal jej gdzie indziej.

Marek wreszcie stracil panowanie nad soba i zadal zbyt mocny cios. Helvis znowu zaczela plakac, nie tak glosno jak wczesniej, lecz cicho i rozpaczliwie. Nie zadawala sobie trudu, by wycierac lzy. Plynely jej po policzkach, kiedy zdmuchnela lampe i wsunela sie pod koce.

Skaurus dlugo stal w ciemnosci, nasluchujac cichego szlochania, ktore nie budzilo chlopca. W koncu pochylil sie i poglaskal Helvis przez gruba welne; nie z zadzy, lecz zeby ja pocieszyc.

Kobieta wzdrygnela sie jak po uderzeniu. Uwazajac, zeby jej wiecej nie dotknac, trybun wsliznal sie pod koce. Czul zapach kadzidla, slodki jak smierc.

Wpatrywal sie w niski sufit, choc nic nie mogl zobaczyc w ciemnosci. Wreszcie zasnal.

Po obudzeniu czul sie wyczerpany jak w dzien po bitwie. Twarz Helvis byla zapuchnieta od placzu i pokryta plamami. Schodzili sobie z drogi i rozmawiali ze soba uprzejmie, nie chcac rozdrapywac swiezej rany. Lecz Skaurus wiedzial, ze bedzie sie goila bardzo dlugo, jesli w ogole kiedykolwiek to nastapi.

Skorzystal z wymowki, ze musi dopilnowac zolnierzy, i szybko wyszedl, a Helvis wygladala na zadowolona, ze zostaje sama. Legionisci oczywiscie nie mieli pojecia o osobistych klopotach dowodcy. Rozprawiali w podnieceniu o sztuce zlota, ktora dostal. Trybun usmiechnal sie krzywo. Niemal zapomnial o monecie i jej znaczeniu.

Wkrotce sie przekonal, ze mial racje. Wszyscy co do jednego odczuwali pogarde wobec Ortaiasa Sphrantzesa.

— Mimowie mieli racje — stwierdzil Minucjusz. — Skoro Thorisin zyje, pewnie nie dojdzie do wojny. Tamten ucieknie na koniec swiata.

— Tak, Gavras duzo bardziej nadaje sie do rzadzenia — zgodzil sie Viridoviks. — Jest dobrym mowca, wyjatkowo przystojnym mezczyzna, a jego zoladek moze pomiescic mnostwo wina.

Gorgidas rzucil Celtowi spojrzenie pelne irytacji.

— Co to wszystko ma wspolnego z krolowaniem? — zapytal. — Wedlug tego, co mowisz, Thorisin powinien byc wysmienitym sofista, piekna dziewczyna… — Marek zamrugal oczami, slyszac te figure retoryczna, ale musial przyznac, ze jest trafna — …albo doskonala gabka. Ale krolem? Nie sadze. Krol powinien byc przede wszystkim sprawiedliwy.

— Niech diabli wezma ciebie i twoje gabki — odparl Gal. — Poza tym, niech sobie twoj krol bedzie chocby nie wiem jak sprawiedliwy, ale jesli mowi jak sprzedawca kielbasy i wyglada jak mysi bobek, nikt nie zwroci na niego najmniejszej uwagi. Trzeba sie nadawac do roli przywodcy.

Mowil wynioslym tonem, przypominajac sluchaczom, ze sam kiedys byl szlachcicem i mial liczna swite.

— Cos w tym jest — stwierdzil Gajusz Filipus.

Choc rzadko zgadzal sie z Viridoviksem w jakiejkolwiek sprawie, dowodzil duza grupa ludzi i wiedzial, jak duze znaczenie ma styl.

— Wiem, ze jest — przyznal niechetnie Grek. — Lecz to nie wystarczy. Wezcie na przyklad Alcybiadesa. — Nazwisko nie zrobilo zadnego wrazenia na centurionie i Celcie. Gorgidas westchnal i sprobowal innej taktyki, zwracajac sie do Viridoviksa. — Co krolowi przyjdzie z tego, ze ma mocniejsza glowe od swoich poddanych?

— Czlowieku, nawet beznadziejny idiota ci na to odpowie. Jesli ktos caly dzien musi znosic narzekania roznych nudziarzy… — Viridoviks zaczal swidrowac wzrokiem Gorgidasa, az ten poczerwienial i ponaglil go niecierpliwym gestem — coz moze lepiej usunac troski, jak nie slodkie wino? — I cmoknal ustami.

— Chyba sie starzeje — mruknal Gorgidas po grecku. — Zeby dac sie przegadac rudowasemu Celtowi… — Odszedl, nie konczac zdania.

Marek rowniez ruszyl w strone zamarznietych pol, zeby popatrzec na musztre. Khatrishe Laona Pakhymera smigali na koniach, wyczyniajac rozne sztuki. Inni cwiczyli strzelanie z luku, przebijajac strzalami kopce siana. Mimo ze przyjaznili sie z Rzymianami, stanowili odrebny oddzial., Piechota tworzyla druga duza grupe. Setki maruderow, ktorzy przylaczyli sie do legionistow po bitwie pod Maragha, oraz wojownicy Gagika Bagratouniego powoli wtapiali sie w szeregi Rzymian. Brody i kolczugi z rekawami nadawaly Vaspurakanerom i Videssanczykom egzotyczny wyglad, ale dzieki intensywnym cwiczeniom poslugiwali sie oszczepami i mieczami rownie sprawnie jak synowie Italii.

Phostis Apokavkos pomachal do trybuna. Skaurus odpowiedzial usmiechem. Byl zadowolony, ze zabral chlopa-zolnierza ze slumsow stolicy i zrobil z niego legioniste. Apokavkos szybko przyswoil sobie zwyczaje Rzymian.

Zaczal golic brode i nauczyl sie laciny, zeby jak najbardziej upodobnic sie do nowych towarzyszy.

Jego wysoka i szczupla postac zaslaniala Doukitzesa stojacego obok niego. Ci dwaj szybko sie zaprzyjaznili. Skaurus czasami zastanawial sie dlaczego. Doukitzes byl drobnym zlodziejaszkiem, ktorym nie zostal Phostis, mimo ze biedowal w stolicy. Niedlugo przed Maragha trybun uratowal Doukitzesa, skazanego przez Mavrikiosa na obciecie dloni. Moze z wdziecznosci zlodziej nie wrocil do swojego fachu — a przynajmniej nie dal sie zlapac — odkad przylaczyl sie do Rzymian. On rowniez pomachal trybunowi, choc z wiekszym wahaniem niz Apokavkos.

Marek obserwowal manipul, ktorzy cwiczyl rzut oszczepami, pila. Mam dobra mala armie — pomyslal z duma. To dobrze. Wkrotce te umiejetnosci sie przydadza.

Katem oka podchwycil ruch zdecydowanie niemilitarny. Objeci ramionami, Senpat i Nevrata szli powoli w

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату