sie jakby nieswojo w otoczeniu tak zdyscyplinowanych zolnierzy.

— Mowisz, ze jutro odejdziecie? — upewnial sie po raz trzeci. — No coz, to dobrze. Zatem przyjemnej nocy.

Odjechal wraz ze swymi ludzmi, niespokojnie zerkajac przez ramie.

— I po co te ceregiele? — zapytal Gajusz Filipus. — Dlaczego nie powiedziales mu po prostu, zeby sie wypchal?

— Nigdy nie bedziesz politykiem — odparl Marek. — Po tym, co u nas zobaczyl, nie mial odwagi zadac odszkodowania za wyciete drzewa, a ja nie musialem wprawiac jego w zaklopotanie stwierdzeniem, ze nie ma prawa pyskowac. W ten sposob wszyscy zachowalismy twarze.

— Hmmm.

Jasne bylo, ze Gajusz Filipus malo sie przejmuje uczuciami szlachcica. Jednakze trybun wolal unikac niepotrzebnych antagonizmow, chociaz nie bylo to latwe, gdy mialo sie do czynienia z drazliwymi Videssanczykami.

Trybun usiadl przy ognisku, by przegryzc suchara, wedzone mieso i cebule oraz oproznic manierke z resztka wina. Kiedy zebral sie, by wstac i oplukac ja w strumieniu odkryl, ze ledwo moze kustykac. Zemscila sie pierwsza dluzsza przerwa po calym dniu marszu — nogi natychmiast zesztywnialy i odmowily posluszenstwa.

Wielu legionistow mialo ten sam problem. Gorgidas chodzil od jednego do drugiego, masujac nekane kurczami lydki i uda. Chudy Grek, sam slaniajacy sie po ciezkim marszu, zauwazyl utykajacego Marka.

— Rai su, tekton? — zapytal w ojczystym jezyku. — Ty tez, synu? Wyciagnij sie tutaj, a ja zobacze, co da sie zrobic.

Skaurus poslusznie polozyl sie na plecach. Sapnal, gdy lekarz wbil palce w jego nogi.

— Chyba wolalbym miec kurcze — jeknal, ale obaj wiedzieli, ze klamie.

Kiedy Grek skonczyl masaz, trybun przekonal sie, ze znow moze chodzic; lepiej lub gorzej, ale zawsze.

— Nie badz z siebie zbyt dumny — poradzil Gorgidas, przygladajac sie jego wysilkom z wyrozumialoscia ojca, ktory obserwuje raczkujacego brzdaca. — Rano znow bedzie bolalo.

Lekarz, jak zwykle, mial racje. Marek, powloczac nogami, zszedl chwiejnie do strumienia, by przemyc twarz. Mial wrazenie, ze dopiero uczy sie chodzic. Jego jedyna pociecha byl fakt, ze nie byl w tym osamotniony; mniej wiecej jeden legionista na trzech wygladal tak, jakby jego nogom w ciagu nocy przybylo trzydziesci lat.

— Ruszac sie, leniwe sukinsyny! Z powrotem nie jest dalej, niz w te strone! — wrzeszczal bez sladu wspolczucia Gajusz Filipus. Byl jednym z najstarszych w obozie, ale nie widac bylo po nim zmeczenia.

— Och, krukom cie dac! — odkrzyknal Viridoviks; nie podlegajac rzymskiej dyscyplinie, mogl powiedziec glosno to, co mysleli legionisci.

Marsz byl bardzo ciezki dla Gala. Chociaz byl wiekszy i silniejszy od prawie wszystkich Rzymian, brakowalo mu ich wytrzymalosci.

Gajusz Filipus zmuszal legionistow do najwiekszego wysilku, lecz nie osiagnal pozadanego tempa. Ku niewymownej odrazie starszego centuriona, w dalszym ciagu byli o pare mil od Videssos, gdy zapadla noc.

— Tutaj rozbijemy oboz — warknal, znow wybierajac pierwszorzedne ze wzgledu na obrone miejsce na pastwisku miedzy dwoma przedmiesciami. — Nie chce, zebyscie snuli sie po nocy niczym banda rzezimieszkow, a w dodatku, sucze syny, nie zasluzyliscie na rozkosze miasta. Proznowanie to nic dobrego! Cezar wstydzilby sie za wielu z was. — Te slowa niewiele znaczyly dla Videssanczykow i Vaspurakanerow, ale wystarczyly, by Rzymianie zwiesili glowy. Wzmianka o ich dawnym przywodcy byla prawie zbyt bolesna do zniesienia.

Kiedy Marek przebudzil sie nastepnego dnia rano, ze zdziwieniem stwierdzil, ze jest mniej obolaly niz poprzedniego dnia.

— Ja czuje to samo — rzekl z jednym ze swoich rzadkich usmiechow Kwintus Glabrio. — Prawdopodobnie zdretwielismy od pasa w dol.

Na Konskim Brodzie widac bylo kilka jasnych zagli; prawdopodobnie konwoj ze zbozem z poludniowego wybrzeza ziem zachodnich — pomyslal Skaurus. Miasto wielkosci Videssos bylo zbyt wielkie, by wyzywily je okoliczne wioski.

Po niecalej godzinie marszu legionisci dotarli do poteznych murow.

— Udala sie wycieczka? — zapytal jeden z wartownikow. Wyszczerzyl radosnie zeby, gdy w odpowiedzi poczestowano go soczystym przeklenstwem.

Byl wczesny ranek; ulice Videssos, na ktorych wkrotce mial zapanowac codzienny tlok, na razie byly prawie wyludnione. Kilku rannych ptaszkow zmierzalo do swiatyn Phosa na poranne nabozenstwa. Gdzieniegdzie ludzie nocy — dziwki, zlodzieje, hazardzisci — nadal kroczyli dumnie lub przemykali chylkiem. Kot smignal przed legionistami, z jego pyszczka zwieszal sie rybi ogon.

Cale miasto spowijal slodki zapach pieczonego chleba. Piekarze stawali przy piecach przed wschodem slonca i mieli sie krzatac do nocy; pocili sie jak dzien dlugi, by nakarmic nienasycone Videssos. Marek usmiechnal sie, czujac rozdymajace sie nozdrza i burczenie w zoladku. Suchary zwalczaly glod, ale sama mysl o swiezym, miekkim, parujacym bochenku wzbudzila w nim wilczy apetyt.

Legionisci weszli w obreb kompleksu palacowego od polnocy, obok Akademii Videssanskiej. Promienie slonca lsnily na zloconej kopule wysokiej wiezy. Chociaz byla dopiero wczesna wiosna, dzien zapowiadal sie goracy i duszny. Marek z przyjemnoscia szedl w dlugim, chlodnym cieniu granitowej kolumnady.

Nagle za zakretem zadudnily podkowy, niezwykle glosne w porannej ciszy. Trybun uniosl brwi. Ktoz to galopowal kretymi sciezkami w takim zawrotnym tempie? Skaurus jako typowy Rzymianin nie bardzo znal sie na koniach, ale nie trzeba bylo eksperta, aby zrozumiec, ze jezdziec prosi sie o zlamanie karku. Zza zakretu wylonil sie wielki gniady ogier. Marek poczul ucisk w zoladku — byl to wierzchowiec Imperatora! Ale to nie Thorisin siedzial w siodle; konia dosiadala Alypia Gavra, ledwo nad nim panujac. Zmusila zwierze do zatrzymania sie przed pierwszymi szeregami Rzymian, ktorzy rozstapili sie na widok najwyrazniej ponoszacego ogiera.

Niezadowolony ogier zarzal i zarzucil glowa, pragnac raz jeszcze puscic sie w szalony cwal. Alypia nie zwracala na niego uwagi. Patrzyla z rozpacza na dluga kolumne.

— Wiec wy tez nas zdradziliscie! — krzyknela.

Glabrio wysunal sie z szeregu i zlapal konia za uzde. Skaurus powiedzial:

— Zdradzilismy was? Cwiczebnym marszem?

Ksiezniczka i Rzymianin wymienili dlugie, zmieszane spojrzenia. Potem Alypia zawolala:

— Och, Phosowi niech beda dzieki! Chodzcie natychmiast; banda zabojcow atakuje prywatne komnaty!

— Co? — zapytal glupawo Marek, ale nim zdazyl nabrac powietrza w pluca, by wydac rozkaz legionistom, uslyszal ryk Gajusza Filipusa:

— Szyk bojowy! Naprzod w zdwojonym tempie!

Skaurus zazdroscil starszemu centurionowi odpornosci na tego typu niespodzianki.

— Krzyczcie „Gavras!” — dodal. — Niech obie strony wiedza, ze pomoc jest w drodze!

Legionisci zdjeli z plecow pila, dobyli miecze z mosieznych pochew. — Gavras! — rykneli. Kon Imperatora zarzal strwozony i stanal deba, wyrywajac wodze z rak Kwintusa Glabrio. Alypia pewnie trzymala sie w siodle. Umiala jezdzic konno, jak przystalo na corke niegdys prowincjonalnego szlachcica. Chociaz przerazony rumak Thorisina nie dalby sie latwo prowadzic nikomu, zawrocila i pogalopowala ku czolu biegnacych Rzymian.

— Wracaj, pani! — zawolal Marek.

Kiedy nie po sluchala, kazal szesciu ludziom zatrzymac konia i nie pozwolic ksiezniczce zblizac sie do miejsca walki. Zolnierze zignorowali protesty Alypii i zrobili, co im kazano.

Prywatna rezydencja, stojaca w kepie wisni, ktore wlasnie zaczynaly kwitnac, byla stworzona do spokoju. Ale teraz jej frontowe drzwi staly otworem, a przed nimi w kaluzy krwi lezalo cialo wartownika.

— Otoczyc budynek! — warknal Marek i wyznaczone manipuly rzucily sie w prawo i lewo.

Bal sie, ze przybyli za pozno, lecz gdy pedzili w kierunku otwartych drzwi, uslyszal odglosy trwajacej wewnatrz walki.

— To pomoc, nie zemsta! — zawyl.

Legionisci rykneli:

— Gavras! Gavras!

Z wejscia wyskoczyl lucznik i wypuscil strzale. Biegnacy blisko za Skaurusem Rzymianin zlapal sie za twarz i upadl. Nie bylo czasu ani na to, by zobaczyc, kto polegl, ani by Videssanczyk strzelil po raz drugi. Mezczyzna odrzucil luk na bok i wyciagnal szable.

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату