— Coz, musimy pogadac, bo zaplacilem za informacje, a nie dostalem niczego poza wielkim, dlugim milczeniem.

Pancho usmiechnela sie z wysilkiem.

— Chetnie sie z toba spotkam. Mam ci tyle do powiedzenia.

— Znakomicie — warknal Humphries — w takim razie zbieraj sie, masz byc tu zaraz.

— Zapraszasz mnie na kolacje? — spytala z zachwytem Pancho.

— Kolacje? — Humphries spojrzal na zegarek. — Dobrze. Za dwie godziny.

— Dzis? — cwierknela slodko Pancho. — Pasuje. Dziewietnasta zero zero. Dobrze?

— Siodma — rzekl Humphries. — Punktualnie.

— Bede.

Pancho odwiesila telefon i zwrocila sie do Amandy:

— Pozwolisz, ze pierwsza skorzystam z prysznica. Jestem umowiona na kolacje.

Zostawila Mandy stojaca przy lozku z oczami otwartymi szeroko ze zdumienia.

Martin Humphries wylaczyl telefon i wyciagnal sie na szez-longu. Moze jest sprytniejsza niz wyglada. Nie kontaktowala sie ze mna, bo nie chce dac sie zlapac. Tak, to brzmi rozsadnie. Zachowuje sie ostroznie. Przez caly czas otaczaja ja ludzie Randol-pha. Nawet teraz ktos jest z nia kwaterze.

Na twarzy Humphriesa pojawil sie usmieszek zadowolenia. Randolph oszczedza pieniadze, upychajac ludzi po dwie osoby w pokoju. Cienko przedzie i sadzi, ze to ja uratuje go od bankructwa.

Zasmial sie na glos.

— Ja mam byc wybawca Dana Randolpha!

Jeszcze chichotal, gdy wykrecil numer Nobuhiko Yamagaty.

Sadzac z wygladu, szef Yamagata Industries byl w swoim tokijskim biurze. Humphries dostrzegl w oknie za Yamagata kilka dzwigow budowlanych i pajecza konstrukcje stalowa nowych wiez. Odbudowuja je po ostatnim trzesieniu ziemi. Powinni je budowac solidniejsze. O wiele solidniejsze.

— Panie Yamagata — rzekl Humphries, kiwajac glowa, co mialo imitowac uprzejmy uklon. — Dziekuje, ze poswieca mi pan swoj cenny czas.

Zastanowil sie, czy nie rzucic obrazu Yamagaty na scienny ekran, ale wtedy Japonczyk wygladalby na zbyt wielkiego. Humphries wolal wiec maly obraz na ekranie.

— Pan Humphries — odparl Japonczyk prawie trzy sekundy pozniej, lekko skinawszy podbrodkiem. — Zawsze milo z panem porozmawiac.

Co za pieprzenie, pomyslal Humphries. Przy tych Japonczykach nigdy nie mozna powiedziec wprost, o co chodzi. Przez pol godziny musisz prowadzic jakas walnieta grzecznosciowa konwersacje, zanim przejdziesz do interesow.

Ku jego zdumieniu, Yamagata powiedzial:

— Dan Randolph poprosil mnie, zebym zainwestowal w jego nowe przedsiewziecie.

— Niech zgadne — rzekl Humphries. — Chce zbudowac rakietowy naped fuzyjny.

Znow chwila oczekiwania, az mikrofale dotra do Tokio i z powrotem.

— Tak, chce poleciec do Pasa Asteroid, by pozyskiwac tam surowce.

— I jaka jest panska odpowiedz?

Gdy Yamagata uslyszal pytanie Humphriesa, na jego twarzy pojawil sie cien niecheci.

— Bede zmuszony powiedziec mu, ze firma Yamagata Industries jest calkowicie zaangazowana w odbudowe miast zniszczonych przez tsunami i trzesienia ziemi. Nie mamy funduszy na inwestycje w kosmosie.

— Dobrze — odparl Humphries.

Yamagata zastygl jak glaz. W koncu mruknal:

— Bedzie, jak uzgodnilismy.

— Chcialby pan mu pomoc, prawda? Sekundy ciagnely sie. Yamagata w koncu rzekl:

— To stary przyjaciel.

— Kiedys konkurowaliscie ze soba.

— Yamagata Industries nie prowadzi juz dzialan w kosmosie — odparl wolno Japonczyk. — Wszystkie nasze sily sa zaangazowane w budowy naziemne.

— Rozumiem.

— Ale zgadzam sie z Danem. Bogactwa naturalne z kosmosu maja podstawowe znaczenie dla naszych dzialan zwiazanych z odbudowa.

— Jestem tego samego zdania.

Wydawalo sie, jakby Yamagata probowal spojrzec Humph-riesowi w oczy i odkryc jego skrywane mysli.

— Dlaczego wiec upiera sie pan, zebym mu nie pomagal?

— Zle mnie pan zrozumial — odparl Humphries, przybierajac mine pelna urazonej godnosci. — Chce, by Randolphowi sie udalo. Mam zamiar sam sfinansowac to przedsiewziecie.

— Tak, rozumiem — rzekl Yamagata, gdy dotarla do niego odpowiedz Humphriesa. — Nie rozumiem tylko, dlaczego tak sie pan upieral przy tym, zebym odmowil Danowi.

— A moglby mu pan pomoc, gdyby chcial? Yamagata zawahal sie, ale w koncu odpowiedzial:

— Moglbym dac dwa miliardy.

— Bez ujemnego wplywu na projekty zwiazane z odbudowa?

Tym razem wahanie bylo dluzsze.

— Wymagaloby to pewnych… reperkusji.

— Ale to ja moge dostarczyc mu fundusze, a pan nie bedzie musial wycofywac ani grosza ze swoich obecnych projektow.

Yamagata milczal przez dluzsza chwile. Wreszcie przemowil:

— Wywiera pan powazne naciski na banki, tylko po to, zebym nie finansowal Dana Randolpha. Chce wiedziec, dlaczego?

— Bo jestem tego samego zdania, co pan — rzekl szczerze Humphries. — Wszystkie bogactwa i sily Japonii powinny sluzyc odbudowie narodu. Fuzyjny naped rakietowy to nic pewnego. A jesli nie zadziala? Bylaby to strata pieniedzy.

— A mimo to chce pan zainwestowac wlasne pieniadze.

— Mam pieniadze, ktore moge zaryzykowac — odparl Humphries.

Po dlugiej przerwie Yamagata rzekl:

— Moglby pan zainwestowac te dwa miliardy w Japonii. Moglby pan pomoc w zapewnieniu bezdomnym dachu nad glowa i nakarmieniu glodujacych. Moglby pan pomoc nam odbudowac miasta.

Humphries powstrzymal zlosliwy usmieszek. Mam cie, maly gnojku, powiedzial sobie w duchu. Zas do Yamagaty rzekl:

— Tak, ma pan racje. Powiem panu, co zrobie: dam Randolphowi tylko jeden miliard, a drugi zainwestuje w Yamagata Industries. Co pan na to?

Japonski przemyslowiec zamrugal, gdy uslyszal te slowa. Wzial gleboki, swiszczacy oddech.

— Chcialby pan zainwestowac ten miliard w Fundusz Odbudowy Japonii?

— To organizacja charytatywna, tak?

— To organizacja typu non-profit pomagajaca tym, ktorzy stracili daeh nad glowa wskutek klesk zywiolowych.

Tym razem Humphries zawahal sie, zamilkl, pozwolil Yama-gacie uwierzyc, ze zastanawia sie przed podjeciem decyzji. Pieprzony duren. Mysli, ze jest taki cwany, uniemozliwi mi zainwestowanie pieniedzy w jego wlasna korporacje. Dobrze, odganiaj mnie od swojej firmy, dostane ja predzej czy pozniej.

Z cala troska, na jaka bylo go stac, Humphries rzekl:

— Panie Yamagata, jesli pan sadzi, ze w ten sposob najlepiej pomoge Japonii, tak wlasnie zrobie. Jeden miliard dla Randolpha, jeden dla Funduszu Odbudowy Japonii.

Yamagata usmiechal sie, gdy skonczyli rozmowe. Wylaczajac telefon, Humphries wybuchnal pelnym zadowolenia smiechem.

Jacy oni sa tepi! Jacy slepi! Yamagata chce odbudowac Japonie. Randolph chce ocalic caly pieprzony swiat. Cholerni glupcy! Nikt z nich nie rozumie, ze Ziemia jest skonczona. Nic jej nie ocali. Trzeba budowac nowa

Вы читаете Urwisko
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату