— Oczywiscie — odparl Dan z bladym usmiechem.

— Chwileczke — wtracil Malik. — A co wlasciwie mielibysmy finansowac z naszych pieniedzy? Nie powiedzial nam pan nawet, co proponuje zrobic.

Randolph wzial gleboki oddech, po czym odparl:

— Musimy opracowac system rakietowego napedu fuzyjnego. Wsrod rady rozlegly sie niechetne szepty. Malik znow musial postukac rysikiem, zeby sie uciszyli.

— System napedu fuzyjnego? — zapytal Randolpha.

— Stworzylismy i przetestowalismy maly latajacy model rakiety fuzyjnej — odparl Randolph. Obracajac sie lekko, mowil dalej: — Doktor Duncan moze wszystko wyjasnic, jesli panstwo sobie tego zycza. Jestem jednak pewien, ze wasi eksperci techniczni juz wszystko przeanalizowali.

Czlonkowie rady pokiwali z niechecia glowami.

— Moge pokazac film nakrecony podczas tych lotow, jesli panstwo sobie tego zycza.

— To nie bedzie konieczne — odparl Malik.

— Kluczem do dowolnych i wszelkich operacji w kosmosie jest koszt transportu — wyjasnil Randolph. — Klipry stworzone przez Masterson Aerospace obnizyly koszty wynoszenia ladunkow na orbite Ziemi. Otworzyly dla gospodarki uklad Ziemia-Ksiezyc.

— I dzieki nim Selene smieje sie nam w nos — mruknal przedstawiciel Ameryki Srodkowej.

— Po co nam naped fuzyjny? — spytal Malik, podnoszac glos na tyle, by uciac wszelkie mozliwe dygresje polityczne na temat niezaleznosci panstwa ksiezycowego od GRE.

— Koszty transportu — odparl szybko Randolph. — Rakiety z napedem fuzyjnym skroca czas przelotu do Pasa Asteroid i obniza koszty paliwa do poziomu, na ktorym beda one praktyczne i zyskowne.

— Zyskowne dla kogo?

— Dla calej ludzkiej rasy — warknal Randolph. Wygladal na nieco rozdraznionego. — Jak juz wspominalem, chce stworzyc naped fuzyjny i zorganizowac ekspedycje do Pasa Asteroid. Po kosztach.

— Pod zarzadem GRE? Randolph zacisnal zeby.

— Nie. To bylaby biurokratyczna katastrofa. Ale zgadzam sie na nadzor GRE. Beda mieli panstwo pelny dostep do naszych ksiag. To chyba uczciwy uklad.

Malik oparl sie o swoje wyscielane krzeslo i pozwolil, by czlonkowie rady rzucili sie na Randolpha. Wiekszosc pytan byla trywialna, zadawano te same pytania wiele razy. Malik wiedzial, ze czlonkowie rady gadaja glownie po to, zeby napawac sie dzwiekiem wlasnych glosow.

Widzial loty probne Randolpha na filmie. Przejrzal dane techniczne napedu fuzyjnego z najlepszymi naukowcami i inzynierami swiata. Naped Duncana dzialal. Nie bylo zadnej technicznej przyczyny, dla ktorej mialby nie dzialac w pelnowymiarowym statku kosmicznym. Skrocilby czas podrozy do Pasa Asteroid z lat do tygodni albo jeszcze bardziej.

Powinnismy to sfinansowac, myslal Malik. Powinnismy w pelni popierac Randolpha. Ale oczywiscie, nie poprzemy go.

— Co jest paliwem dla tej rakiety? — zapytal jeden z czlonkow rady.

Randolph odpowiedzial cierpliwie:

— Takie samo paliwo jak w przypadku elektrowni atomowych wytwarzajacych elektrycznosc na Ziemi: izotopy wodoru i helu.

— Jak hel-3, ktory jest pozyskiwany na Ksiezycu?

— Tak — skinal glowa Randolph.

— To jest bardzo kosztowne paliwo — mruknal przedstawiciel Subkontynentu Indyjskiego. — Bardzo kosztowne.

— Ale odrobina wystarcza na dlugo — odparl Dan z wymuszonym usmieszkiem.

Przedstawiciel ligi islamu odezwal sie z irytacja:

— Selene dwukrotnie podnioslo cene helu-3 w zeszlym roku. Dwukrotnie! Nie mam watpliwosci, ze chca ja znowu podniesc.

— Mozemy pozyskiwac paliwo w samej przestrzeni kosmicznej — odparl Dan, lekko podnoszac glos.

— Z przestrzeni kosmicznej?

— Jak?

— Z wiatru slonecznego wiejacego w przestrzeni miedzyplanetarnej. To wiatr sloneczny osadza czasteczki helu-3 i izotopy wodoru w glebie ksiezycowej.

— Chce pan powiedziec „w regolicie” — poprawil przedstawiciel Zjednoczonej Europy.

— Tak, w regolicie — przyznal Randolph.

— Jak mozna pozyskac paliwo z wiatru slonecznego?

— W taki sam sposob, jak odrzutowiec lapie powietrze do swoich silnikow — wyjasnil Randolph. — Lapiac po drodze.

Malik zobaczyl, ze szkocki inzynier siedzacy obok Randolpha zaczal sie z niepokojem wiercic na krzesle.

— Lapiac po drodze? Naprawde?

— Oczywiscie — odparl Randolph. — Za pomoca elektromagnetycznej sieci… wielkiego pola magnetycznego o ksztalcie lejka. W ten sposob bedziemy w stanie chwytac potrzebne paliwo podczas podrozy.

— A jak duza musi byc taka siec? Randolph przesadnie wzruszyl ramionami.

— To juz musza wymyslic inzynierowie. Na pierwsze misje do Pasa bedziemy musieli zabrac paliwo w zbiorniku, jak kazda rakieta. Potem jednak bedziemy mogli lapac wiatr sloneczny. Dzieki temu bedziemy mogli zabierac wiekszy ladunek w przeliczeniu na jednostke ciagu. — Zwracajac sie w strone Duncana, Randolph zapytal: — Czyz nie jest tak, Lon?

Duncan, inzynier, mial niepewna mine, ale wiedzial wystarczajaco duzo, zeby odpowiedziec:

— Tak jest.

Spogladajac na zegarek, Malik postukal rysikiem w blat stolu i rzekl:

— Dziekujemy, panie Randolph, za bardzo interesujaca prezentacje.

Randolph spojrzal na Malika swoimi szarymi oczami. Rosjanin mowil dalej:

— Rada przedyskutuje panski wniosek i poinformuje o swojej decyzji.

— Czas ma podstawowe znaczenie — rzekl Randolph.

— Zdajemy sobie z tego sprawe — zapewnil Malik. — Musimy jednak dokladnie przedyskutowac ten problem, zanim podejmiemy decyzje, czy angazowac sie w finansowanie takiego przedsiewziecia.

Randolph wstal z ociaganiem.

— Rozumiem. Coz, dziekuje za wysluchanie mnie. Od panstwa zalezy wielka szansa… i na was ciazy ta wielka odpowiedzialnosc.

— Jestesmy tego swiadomi — odparl Malik. — Dziekujemy raz jeszcze.

Randolph skinal glowa i wyszedl z sali konferencyjnej, a za nim inzynier i kalifornijska blondynka.

Malik musial teraz przejsc przez formalna dyskusje z innymi czlonkami rady, ale wiedzial, jaka bedzie odpowiedz. Jeszcze zanim Dan opuscil sale konferencyjna, Rosjanin ukladal sobie w glowie odpowiedz rady:

Szanowny Panie! Choc Panska propozycja stworzenia fu-zyjnego napedu rakietowego wydaje sie technicznie wykonalna, Globalna Rada Ekonomiczna nie moze przeznaczac tak znaczacej czesci swoich srodkow na przedsiewziecie w przestrzeni kosmicznej przez najblizsze piec lat. Fundusze GRE zostaly przeznaczone na programy lagodzace skutki globalnej zmiany klimatu i zapewniajace pomoc dzialaniom krajow zmierzajacym do odbudowy i ponownego osiedlenia poszkodowanych grup populacji.

Selene

Prosto z posiedzenia rady Dan pojechal metrem do portu kosmicznego na starym Heathrow. Polecial komercyjnym kliprem na stacje kosmiczna Galileo, a nastepnie szybka rakieta trans-” ferowado Selene. O polnocy czasu Greenwich byl juz w wynajetym w Selene biurze Astro Manufacturing, tego samego dnia, kiedy odbylo sie posiedzenie GRE.

Duncan i jego pani inzynier wrocili do Glasgow, majac nadzieje, ze GRE znajdzie fundusze chociaz na

Вы читаете Urwisko
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату