Na twarzy Eberlyego znow pojawil sie blady usmieszek.
— Jestes bardzo spostrzegawcza, Holly.
— Nie ma sprawy — odparla. — Pancho jest na emeryturze. Ona ma zamiar wreszcie poleniuchowac, a nie kandydowac na glownego administratora. Mowi, ze juz skonczyla z siedzeniem za biurkiem.
Zastanowil sie przez sekunde czy dwie.
— Moze tylko tak mowi…
— Pancho mowi, co mysli, i mysli, co mowi. Nie chce pozbawiac cie stanowiska, Malcolm. Rany, nie wiem nawet, czy zostanie tu dluzej niz pare miesiecy.
— Co za ulga.
— Pewnie.
— To nie to, co myslisz — rzekl Eberly. — Ciesze sie nie dlatego, ze nie bedzie ze mna konkurowac. Ciesze sie, ze nie bedziesz musiala byc rozdarta miedzy nami dwojgiem. Ciesze sie, bo bedziemy mogli pracowac razem, sytuacja bedzie czysta, i zadne rodzinne uklady nie beda nam stac na drodze.
— Ach. Lapie.
Eberly nie usmiechnal sie tym razem. Pokaz jej, jaki jestes powazny, powtarzal sobie w duchu. Pokaz jej, ze troszczysz sie o jej uczucia. W duchu jednak szalal z radosci. Nie bede musial martwic sie Pancho Lane! A w Holly bede mial sojusznika. Teraz kampania pojdzie mi jak z platka.
— Coz — rzekl. — Chyba musze wracac do biura. Jakos nie widac konca tej roboty.
Holly skinela glowa.
— Chyba jeszcze przejde sie kawalek dookola jeziora, i wroce.
— Dobrze.
Odwrocil sie i ruszyl w strone wioski.
— Hej, Malcolm! — zawolala Holly. Odwrocil sie, ze zdziwieniem na wyrazistej twarzy.
— Gdybysmy sie juz nie zobaczyli: wszystkiego najlepszego w nowym roku.
— Ach! Tak, oczywiscie. Nawzajem, wszystkiego najlepszego, Holly.
Nadia Wunderly czekala na Kris Cardenas w korytarzu laboratorium nanotechnologicznego. Swiatlo ostrzegawcze na ciezkich stalowych drzwiach zaczelo migac, sygnalizujac, ze wewnetrzne drzwi zostaly otwarte. Wunderly czekala z niecierpliwoscia i patrzyla, jak swiatlo zmienia sie na zolte, a potem na zielone, i drzwi wreszcie otwieraja sie wolno do srodka. Cardenas wkroczyla, radosna i usmiechnieta, w jasnozoltym kombinezonie.
— Czesc, Nadia.
— Czesc, Kris. Raoul tez idzie?
— Jak tylko przejdzie przez sluze — rzekla Cardenas, wskazujac gestem panel ze swiatelkami.
Kiedy juz zrzuce zbedne kilogramy, rozmyslala Wunderly, musze poprosic Kris, zeby usunela nanoboty z mojego ciala. Nie wpuszcza mnie z powrotem na Ziemie, jesli bede miec je w sobie. Przeciez nie zostane w habitacie na zawsze, powtarzala sobie w duchu. Kiedys bede musiala wrocic do domu.
— Idziesz z nami dzisiaj? — spytala Cardenas. — Zarezerwowalam stolik na dziesiata, przy pawilonie.
Wunderly poczula, ze sie czerwieni.
— Pewnie. Z naszym szefem dzialu IT. Nazywa sie Daud Habib. Przystojniak.
To nie byla tak do konca prawda, ale Daud byl na swoj sposob przystojny, w jakis spokojny, intensywny sposob.
— Dobrze — odparla z roztargnieniem Cardenas. Tavalera przeszedl przez sluze, starannie zamykajac za soba ciezkie, stalowe drzwi z gumowa uszczelka. Wunderly poczula, jak owiewa ja strumien powietrza.
Normalnym wyrazem twarzy Raoula Tavalery byl pelen podejrzliwosci i smutku grymas. Nowa Moralnosc wyrwala go z domu w New Jersey, gdy tylko skonczyl studia inzynierskie i wyslala na stacje wokol Jowisza, na dwuletnia obowiazkowa sluzbe, podczas ktorej jego ulubionym zajeciem bylo narzekanie. Kiedy habitat
Z tego wlasnie powodu Tavalera znalazl sie na pokladzie
Kiedy wiec szedl z Wunderly i Cardenas, swoja szefowa, do glosnej, pelnej rozbawionych ludzi kafeterii, nadal prezentowal zasmucony wyraz twarzy.
Wunderly poczula, ze sie denerwuje, kiedy przesuwala sie wzdluz lady w kafeterii, napelniajac tace. Jej postanowienie jedzenia tylko owocow i salatek odeszlo w cien, kiedy tylko dotarl do niej zapach
— Dobrze — rzekla Cardenas, gdy Wunderly usiadla rozstawila swoje jedzenie na stole. — Co masz zamiar wlozyc dzis wieczorem na przyjecie?
Wunderly wziela gleboki oddech, po czym odparla:
— Wszystko jedno. Zdecydowalam, ze sama wykonam lot przez pierscienie.
— Co?
— Wiem, ze nie powinnam byla prosic o to Manny’ego, wiec sama to zrobie.
— Zabijesz sie — ostrzegl Tavalera.
Wunderly zignorowala go i skupila wzrok na Cardenas, po czym powiedziala z naciskiem:
— Manny nauczy mnie poslugiwac sie skafandrem i pokieruje cala operacja stad. Tak jak ten Niemiec, ktory byl glownym technikiem Gaety.
— Fritz — mruknela Cardenas. — On byl Austriakiem.
— Wszystko jedno — odwrocila sie do Tavalery, i mowila dalej: — Myslalam, ze ty moglbys pilotowac statek, ktorym zawiozlbys mnie tam i z powrotem…
— Ja?! — jeknal Tavalera. — Poleciec pojazdem transferowym miedzy pierscienie? Chyba zartujesz.
— Nie miedzy pierscienie — zaoponowala Nadia. — Tylko na tyle blisko, zeby mnie tam wysadzic.
— I potem cie wylowic? Cardenas przerwala im.
— Nadio, Manny niemal zginal, kiedy tam polecial. Lodowe czasteczki zaatakowaly go, na litosc boska.
Wunderly potrzasnela niecierpliwie glowa.
— Nie zaatakowaly jego, tylko skafander.
— I zablokowaly antene lacznosci, zakryly szybke helmu a potem niemal zamrozily go na smierc.
— Przeciez teraz o tym wiemy. Mozemy rozgrzac powierzchnie skafandra na tyle, zeby nie mogly sie przyczepiac.
Spierali sie przez caly lunch. Wunderly nie poszla juz po deser. W koncu udalo jej sie uzyskac niechetna zgode Kris na porozmawianie na ten temat z Mannym. Tavalera prawie sie nie odzywal, ale pomyslal, ze jesli Gaeta sie zgodzi, on moze zostac pilotem pojazdu transferowego. Przeciez nie bede przelatywal przez pierscienie. Mama Tavalera nie wychowala syna na bohatera. Ani na idiote.
SYLWESTER
