— Wykrylismy zaleznosc miedzy szprychami na pierscieniach a polozeniem Tytana i innych ksiezycow.

Urbain przez chwile patrzyl na nia w milczeniu.

— Jest pani tego pewna?

— Da’ud Habib wykryl te korelacje, a ja obejrzalam filmy, na ktorych widac ruchy szprych.

— Ale co moze byc tego przyczyna? — Urbain byl szczerze zainteresowany. — Czy to jakies zjawisko grawitacyjne?

— Raczej elektromagnetyczne — wyjasnila Wunderly. — Sila elektromagnetyczna jest o cale rzedy wielkosci wieksza niz sila grawitacji.

— Tak, to prawda. A pole elektromagnetyczne Saturna jest bardzo silne.

— I rozciaga sie daleko poza orbity wiekszych ksiezycow.

— Zgadza sie. Musimy obliczyc, jakie energie wchodza tam w gre.

— Z tego, co Nadia mi mowila — wtracila Cardenas — objasnia to takze skoki natezenia pola elektromagnetycznego, ktore powoduja zaniki zasilania.

— Przydatny produkt uboczny — przyznal Urbain. Wiesci od Wunderly tak go zafascynowaly, ze zapomnial, ze jest gospodarzem przyjecia; zapomnial w ogole o przyjeciu. Zapomnial nawet, ze mial poprosic Gaete o to, by polecial i uratowal jego tkwiaca na powierzchni Tytana Alfe.

4 MAJA 2096: NOC

— Niezle przyjecie — rzekl Tavalera, kroczac wolno obok Holly, lagodnie pnaca sie sciezka prowadzaca do Aten.

— Dobrze sie bawisz? — spytala.

— Tak. Jasne.

Holly spojrzala w gore, na swiatla nad ich glowami: palily sie jak gwiazdy, ktore nie mrugaja, gwiazdy we wnetrzu ich habitatu. Szli sciezka, mijajac plamy swiatla rzucane przez uliczne lampy, powoli, jakby niespieszno im bylo wracac do domu.

— Statek, ktory przywiozl naukowcow, wraca za tydzien — powiedzial wreszcie Tavalera.

— A Nadia razem z nimi — dodala Holly.

— Wroci.

— Pewnie tak.

Tavalera odwrocil sie i ujal ja za ramiona, obracajac ja ku sobie. Stali w cieniu miedzy lampami, ledwo bylo widac rysy jej twarzy.

— Moglbym wrocic tym statkiem — rzekl. — Pytalem Eberly’ego. Powiedzial, ze Nowa Moralnosc zaplaci za pol mojego biletu, a habitat reszte.

Holly poczula, jak ogarnia ja nagly gniew.

— Eberly! Zaplaci, zeby sie ciebie pozbyc, tylko po to, zeby zrobic mi przykrosc.

— A sprawiloby ci przykrosc, gdybym odlecial?

— Oczywiscie, ze tak.

— Naprawde?

W jego glosie dalo sie wyczuc radosne niedowierzanie. Chwycila go za uszy i pocalowala.

— Raoul, alez z ciebie gluptas. Kocham cie!

— Ja tez cie kocham, Holly.

Choc bylo juz ciemno, widziala na jego twarzy wielki usmiech. Wyglada tak fajnie, gdy sie usmiecha, pomyslala. Powinnam go czesciej do tego zmuszac.

— Holly — rzekl, a jego usmiech zbladl; Tavalera spowaznial. — Holly… wrocisz ze mna na Ziemie? Naprawde?

Nie wahala sie ani sekundy.

— Na Ziemie, gdzie tylko zechcesz, Raoul. Wszedzie.

— Naprawde? — jego glos stal sie wyzszy o oktawe.

— Naprawde — odparla, calkowicie pewna. — Nigdy nie widzialam Ziemi. Urodzilam sie tam i przezylam pierwsze zycie, ale nic z tego nie pamietam.

— Pokaze ci Wielki Kanion — rzekl Tavalera, wybuchajac nagle chlopiecym entuzjazmem. — I Tadz Mahal. I piramidy!

— Chce zobaczyc zachodni Teksas. Pancho i ja urodzilysmy sie tam.

— Wiekszosc tych terenow zalaly wody Zatoki Meksykanskiej.

— To bedziemy nurkowac.

— Mozna tez nurkowac na Manhattanie. Albo w Miami.

— Niesamowite!

— Wiec wrocisz ze mna tym statkiem? Holly wziela gleboki oddech.

— Do wyborow nie moge nigdzie poleciec, Raoul.

— Ach — spochmurnial. — Rozumiem.

— Nie martw sie — rzekla radosnie. — Malcolm pokona mnie w wyborach i bede mogla leciec z toba, gdzie tylko zechcesz.

— A jesli wygrasz?

— Nie mam na to szans — zapewnila go. I siebie. — Jak tylko podlicza glosy z wyborow, mozemy wskakiwac na statek i wracac na Ziemie. Razem.

— Razem — powtorzyl.

— Pierwszym statkiem po wyborach.

— Moglibysmy sie pobrac, kiedy wrocimy do domu — wymruczal. — Moim rodzicom by sie to spodobalo.

— Mnie tez.

Ruszyli sciezka pod gore.

— A jesli jednak wygrasz?

— Nie wygram.

— Moglabys. Zebralas ponad siedem tysiecy podpisow pod petycja. A jak ci wszyscy ludzie na ciebie zaglosuja?

— Nie zaglosuja. Berkowitz prowadzi sondaze wyborcze. Wyniki dzis rano byly: szescdziesiat dwa do trzydziestu dwoch, szesc procent jeszcze nie podjelo decyzji.

— Moglabys sie wycofac — zaproponowal Tavalera. — Zrezygnowac. I poleciec ze mna juz teraz.

Holly potrzasnela glowa.

— Nie dam Malcolmowi az takiej satysfakcji. Niech sie troche podenerwuje przy liczeniu glosow. Wygra, ale nie pozwole mu zwyciezyc walkowerem.

Tavalera milczal.

— Nie mialabym oczywiscie nic przeciwko temu, zeby przegrac jakas mala liczba glosow, ale to szalenstwo.

Tavalera wzruszyl lekko ramionami.

— Ludzie chca eksplorowac pierscienie i bogacic sie.

— Pewnie tak.

Jesli wygra, juz nigdy wiecej jej nie zobacze, pomyslal. A jesli przegra, moze zechciec zmienic zdanie i zostac. Jakby czytajac w jego myslach, Holly rzekla:

— Nie martw sie tym tak, Raoul. Pewnie dostane takie manto w wyborach, ze bede sie wstydzila pokazac w habitacie.

Tak bardzo chcial jej uwierzyc.

— Sadzisz, ze Eberly naprawde rozmawial z tymi ludzmi w Selene? — zastanawial sie glosno. — I skalnymi szczurami?

— Powiedzial, ze tak.

— Ale czy naprawde to zrobil? Moze tylko tak powiedzial, zeby zrobic wrazenie na wyborcach.

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату