— Wiem. Wiem.

Minuty wlokly sie. Maszerujac tam i z powrotem, Timoshenko myslal o Eberlym. Ten czlowiek nigdy nie rozmawial z Katrina. Nigdy. Cala historyjka o tym, ze Katrina chce tu przyleciec, byla jednym wielkim przekletym klamstwem, ktore mialo na celu sklonic go do przyjecia stanowiska szefa dzialu konserwacji. Katrina nigdy tu nie przyleci. Bo po co?

Po co ktokolwiek mialby chciec opuszczac Ziemie i dolaczyc do mnie na wygnaniu? Ona nie chce byc ze mna.

I dlatego zabije go, powtarzal sobie w duchu Timoshenko, Predzej czy pozniej, zabije go, i wszystkich innych w tej puszce bedacej namiastka Syberii. Poloze wszystkiemu kres.

— Prosze sie uspokoic — powtorzyl Habib.

Sam sie uspokoj, pomyslal Timoshenko. Ale przestal chodzic i przysunal sobie male krzeslo na kolkach, by przysiasc obok Habiba. Pol minuty pozniej znow zerwal sie na rowne nogi i zaczal chodzic.

— Nie powinien pan skontaktowac sie z ludzmi ze swojego zespolu? — podsunal mu delikatnie Habib.

— Nie — warknal Rosjanin. — Ekranowanie albo zadziala, albo nie. Automatyczne przekazniki albo wykonaja swoja prace, albo nie. Moi ludzie maja co robic. Teraz poczekamy na prawdziwa probe.

— W ten sposob zafunduje pan sobie atak serca — ostrzegl Habib.

— Moje serce nie odwazyloby sie mnie zaatakowac.

— Ale jesli pan nie…

Krzywa na monitorze, ktora oznaczala magnetosfere Saturna, zaczela sie wyraznie wyginac.

— Uwaga. Chyba sie zaczelo.

Timoshenko popedzil do krzesla i opadl na nie.

— Tak — rzekl Habib, wskazujac drzacym palcem. — Gwaltownie rosnie.

Timoshenko zagapil sie na wystrzepiona krzywa. Rosla,wijac sie jak cos zywego, wystrzepione wypietrzenia i male uskoki miedzy nimi.

— Duzy jest — mruknal Habib.

Natezenie roslo przez kilka minut, a obaj mezczyzni wpatrywali sie w ekran, ledwo osmielajac sie oddychac. Potem zaczelo spadac.

Habib zamrugal, po czym rozejrzal sie dookola. Wszyscy inni siedzieli pochyleni nad swoimi stanowiskami, jakby nic sie nie stalo.

— Nic sie nie stalo — oznajmil Timoshenko. Habib usmiechnal sie szeroko.

— Tak! Dokladnie! Wlasnie nastapil olbrzymi skok i nic sie nie stalo! Zadnych przerw w zasilaniu! Swiatla nawet nie mrugnely!

Timoshenko wyszarpnal z kieszeni palmtopa.

— Sprawdze, jak to wygladalo u moich ludzi. Potrzebny mi pelny raport — o kazdym obwodzie.

Wystukujac numery na palmtopie uswiadomil sobie, ze jesli gdzies dochodzilo do awarii, telefon natychmiast dzwonil. To dziala, powiedzial sobie. Nauczylismy sie, jak zapobiegac awariom.

Wiedzial tez, ze ta sama wiedza przyda mu sie do wylaczenia wszystkich ukladow elektrycznych w habitacie, kiedy bedzie chcial skonczyc z Goddardem.

Holly byla zdumiona, ze Douglas Stavenger odpowiedzial na jej wiadomosc. Wczesniej porozumiewala sie z Georgeem Ambroseem, glownym administratorem gorniczej osady na Ceres, ktory potwierdzil, ze Eberly z nim rozmawial.

— Zaczniemy od was kupowac wode natychmiast, jak tylko bedziecie mogli nam ja wyslac — rzekl Ambrose, odpowiadajac na jej wiadomosc. Poniewaz w lacznosci miedzy Saturnem a Pasem Asteroid bylo godzinne opoznienie, nawet mimo predkosci swiatla, konwersacje byly wiec niemozliwe. Holly zadzwonila rano, Ambrose odpowiedzial kilka godzin pozniej.

— Pytala pani o cene, jaka podal wasz glowny administrator — rzekl Ambrose; jego ruda, kedzierzawa czupryna wypelniala caly ekran telefonu Holly. — Nie mowil zbyt precyzyjnie, ale mialem wrazenie, ze miala to byc kwota o polowe mniejsza od tej, jaka placimy za wydobywanie wody ze skal weglowych w Pasie.

Ambrose gadal prawie przez kwadrans, po czym zakonczyl radosnie:

— Jakby miala pani jeszcze jakies pytania, zapraszam. Chetnie ubijemy z wami interes.

Douglas Stavenger byl zupelnie inny. Holly wyslala wiadomosc do przewodniczacego rady Selene. Czekala na odpowiedz przez caly dzien. Kiedy juz miala polozyc sie do lozka, nadeszla odpowiedz.

Siedziala teraz po turecku na lozku, a Stavenger mowil. Wygladal na znacznie mlodszego niz Holly przypuszczala, a jego twarz miala podobny odcien, co jej. To on jest od lat szara eminencja Selene, pomyslala Holly. Jakim cudem jest taki mlody? I przystojny.

— Odpowiadam na pani zapytanie, bo rada wolalaby na razie nie skladac formalnych deklaracji. Pan Eberly dal jasno do zrozumienia, ze cala sprawa jest… coz, jesli nie tajna, to na pewno delikatna.

Jakie to podobne do Malcolma, pomyslala Holly. On wszystko robi szeptem.

— Selene wytwarza wlasna wode z tlenu zawartego w regolicie ksiezycowym — wyjasnil Stavenger — i tlenu z wiatru slonecznego. Zamarzniete bryly wystepuja takze na biegunach.

I sprzedaja wode innym ksiezycowym osiedlom, pomyslala Holly.

— Gdyby jednak habitat Goddard zaoferowal nam wode w cenie nizszej od naszych obecnych kosztow, bylibysmy glupi, gdybysmy powaznie nie rozpatrzyli tej oferty.

Oznaczalo to, ze kupia, jesli tylko cena bedzie odpowiednia, pomyslala Holly.

— Z drugiej strony — mowil dalej Stavenger — w spolecznosci naukowej w ukladzie Ziemia-Ksiezyc duzo sie mowi o odkryciu zywych istot w regionie pierscieni. Konsorcjum uniwersytetow juz dyskutuje z MUA na temat zakazu wszelkich dzialan komercyjnych w tym regionie. Jesli do tego dojdzie, eksploracja pierscieni moze okazac sie niemozliwa z prawnego i politycznego punktu widzenia.

Chyba ze Malcolm zaryzykuje wojna z MUA, odparla Holly w duchu.

— Problem w tym — mowil dalej Stavenger — ze woda to kluczowy czynnik dla ekspansji na Ksiezycu. Powiedzialbym, ze wlasciwie to wszedzie indziej w Ukladzie Slonecznym tez.

Holly miala ochote spytac go, co mial na mysli, ale wiedziala, ze uslyszy jej pytanie dopiero za godzine. Sluchala wiec, co Stavenger mial jeszcze do powiedzenia.

— Rozumie pani, radzimy sobie jakos przy tych ilosciach wody, jakie mamy do dyspozycji. Odzyskujemy ja bardzo starannie. Sa jednak pewne straty: zaden system nie jest wydajny w stu procentach. Gdybysmy jednak mieli staly, niezawodny doplyw dodatkowej wody, moglibysmy sie rozwijac i budowac nowe osady na Ksiezycu. Wiemy, ze jest mnostwo ludzi, ktorzy chcieliby uciec z Ziemi i osiedlic sie tutaj. Ale musimy ograniczac rozwoj kolonii z powodu niedoboru wody. Jesli zwiekszymy podaz wody, Selene bedzie moglo sie rozwijac, bedziemy nawet mogli zbudowac nowe miasta. Bedziemy mogli zwiekszyc populacje na Ksiezycu z kilku tysiecy do kilku milionow.

Holly opadla na poduszki. To niesamowite, pomyslala. To my dzierzymy klucz do dalszej ekspansji ludzkiej rasy w Ukladzie Slonecznym!

— MUA jednak prawdopodobnie zakaze wszelkiej dzialalnosci komercyjnej w regionie pierscieni, przynajmniej do czasu, gdy naukowcy zbadaja te lodowe stworzenia, a to moze trwac latami. — Stavenger zastanowil sie przez sekunde i dodal: — Byc moze powinniscie pomyslec o innych zrodlach wody. W koncu jestescie blizej obiektow transneptunowych niz ktokolwiek inny.

— Obiektow transneptunowych? — spytala Holly.

— Mam nadzieje, ze odpowiedzialem na pani pytania, pani Lane. Jesli chcialaby pani cos jeszcze przedyskutowac, prosze zwrocic sie do mnie osobiscie.

Ekran telefonu zgasl. Holly zaczela sie zastanawiac: obiekty transneptunowe. Pas Kuipera. Jest tam mnostwo gor lodowych; stamtad przylatuja komety.

Potrzasnela glowa. Za daleko. Moze i jestesmy blizej niz ktokolwiek inny, ale to nadal ponad dwadziescia jednostek astronomicznych od nas. Za daleko, by mialo to znaczenie praktyczne. Tak sadze.

27 MAJA 2096: PLANOWANIE MISJI

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату