uda mi sie dotrzec do glebszych warstw bez wiercenia, pomyslal. I tak nie mam ze soba porzadnego swidra, pomyslal.

Wstanie na rowne nogi wymagalo nie lada wysilku, choc serwomotory robily, co mogly. Pot zalewal mu oczy, gdy wywolal Alexiosa:

— Ide wzdluz wawozu, jakies sto metrow.

Chwile trwalo, zanim sygnal radiowy odbil sie od najblizszego satelity komunikacyjnego.

— W jakim kierunku? — spytal Alexios.

Molina wskazal reka i uprzytomnil sobie, ze to nie ma sensu. Postukal w klawiature, po czym spojrzal na dane pozycyjne pojawiajace sie na wyswietlaczu.

— Na polnoc — rzekl do mikrofonu skafandra. — Po pana lewej stronie, gdyby pan stal twarza do wawozu.

Tym razem nastapila dluzsza chwila ciszy, gdy sygnal byl przekazywany do satelity.

— Doskonale — dobiegl w koncu glos Moliny. — Gdyby pan szedl dalej, prosze dac mi znac, przestawie traktor blizej pana pozycji.

— To nie bedzie konieczne — odparl szybko Molina.

Znow chwila ciszy. I wreszcie:

— Dobrze, poczekam tu.

Molina zaczal marsz wzdluz otoczonej skalnymi scianami rozpadliny. Ten glos, pomyslal. Dlaczego wydaje mi sie taki znajomy?

Alexios wspial sie z powrotem do kabiny traktora i opadl niezgrabnie na fotel kierowcy. Fotel byl metalowy, zaprojektowany z mysla o tym, ze beda w nim siedziec osoby w skafandrach.

Nie ma sensu stac na otwartej przestrzeni, pomyslal Alexios. Szklostal nie zapewnia jakiejs szczegolnej ochrony przed promieniowaniem, ale i ta odrobina sie przyda. Przypomnial sobie stare powiedzenie z czasow, gdy byl zolnierzem w Pasie: „Nigdy nie stoj, jesli mozesz usiasc. Nigdy nie trwaj na jawie, jesli mozesz spac. I zawsze uzywaj latryny, kiedy kolo niej przechodzisz”.

Alexios wiedzial, ze tu nie bylo latryn. W Pasie tez nie. Sikalo sie do rurki na mocz wbudowanej w skafander, a grubsza potrzebe zalatwialo, jesli udalo sie znalezc toalete na statku, w ktorym bylo cisnienie.

Slonce znajdowalo sie teraz nad horyzontem w polowie drogi, przerazajaco wielkie i rozzarzone.

Alexios usmiechnal sie. Za jakies pietnascie minut zajdzie i w calej okolicy znow zapadnie ciemnosc. Ciekawe co Victor zrobi, kiedy bedzie ciemno, a on utknie w wawozie?

FALSZYWY SWIT

Dante Alexios siedzial w kabinie traktora i patrzyl, jak Slonce opada w strone horyzontu, a na jego dziwnej twarzy pojawil sie krzywy usmieszek. Choc Molina nie odzywal sie do niego od chwili, gdy oznajmil, ze rusza wzdluz wawozu, slyszal jego oddech dzieki wlaczonemu w helmie astrobiologa mikrofonowi.

Alexios przelaczyl radio z czestotliwosci skafandra na czestotliwosc bazy i wywolal kontrolera.

— Alexios do bazy.

Odpowiedz nadeszla prawie natychmiast.

— Tu baza.

— Macie nasza pozycje?

Niewielkie opoznienie. Alexios wyobrazil sobie kontrolera przygladajacego sie mapie na wyswietlaczu.

— Tak, odbieramy wasz namiar wyraznie.

— Dobrze. Dzieje sie tam cos, o czym powinienem wiedziec?

Lekki chichot.

— Nie, chyba ze wykazujesz niezdrowe zainteresowanie tym, co robi dyrektor do spraw bezpieczenstwa i jej asystent.

Alexios tez sie rozesmial.

— Dopoki nie zajmuja sie rekreacja w godzinach pracy, to nie.

— Jasne. A z ich stacji roboczych dochodzi ciezkie dyszenie.

— Rozmowie sie z nia jak wroce.

— Z nia? A z nim nie?

— Z nia — powtorzyl Alexios. — W takich sytuacjach kobieta zawsze ma kontrole.

— To jakas nowosc — mruknal kontroler.

Poza tym nie dzialo sie nic, o czym powinien zostac poinformowany Alexios. Montowano eksperymentalna oslone na jednym z satelitow energetycznych; poza tym baza dzialala w trybie uspienia i czekala na pozwolenie MUA do podjecia prac.

Alexios przerwal polaczenie z baza i rozsiadl sie na tyle wygodnie, na ile bylo to mozliwe w skafandrze. Ciekawe, ile czasu zajmie Yamagacie doprowadzenie fundacji do bankructwa? A jesli fundacja padnie, czy Yamagata zacznie po prostu wysysac wiecej pieniedzy z korporacji? Czy syn mu na to pozwoli? Wojna miedzy ojcem a synem moglaby byc interesujaca.

Slonce opadalo. Odwrocil sie i zobaczyl jasne gwiazdy blyszczace na tle czerni po drugiej stronie nieba. Tylko on i gwiazdy. I jego mysli.

Lara. Byla zona Moliny. Od dziesieciu lat. Mieli syna, Victora juniora. Jego syn, z jej ciala.

Bol, jaki odczuwal Alexios, byl rzeczywisty, fizyczny. Poczul, ze zaciska szczeki tak mocno, az zgrzytnely zeby.

Wlozyl nieco wysilku w to, zeby sie odprezyc i postukal w klawiature, uruchamiajac polaczenie skafander- skafander.

— …ciemno tutaj. — mowil Molina. — Lampa na helmie niespecjalnie pomaga.

— Slonce zaraz zajdzie — poinformowal Alexios.

— Na jak dlugo?

Alexios nauczyl sie na pamiec calodziennego harmonogramu Slonca.

— Piecdziesiat osiem minut, dwanascie sekund.

— Na cala godzine? — Molina jeknal jak rozczarowane dziecko.

— Cos kolo tego.

— Co ja w takim razie, do cholery, mam robic w tej dziurze przez godzine? Powinien byl mi pan o tym powiedziec!

— Myslalem, ze pan wie.

— Gowno widze!

— Ma pan lampe na helmie.

— Tez mi pomoc. To jak szukanie drogi w Gorach Skalistych z latarka.

— Znalazl pan cos?

— Nie — warknal Molina. — I w tym tempie nie znajde.

W zadnym tempie nie znajdziesz, odparl w duchu Alexios i dodal glosno:

— Chce pan wrocic do traktora?

Dluga chwila ciszy. Alexios wyobrazil sobie wscieklego Moline rozwazajacego wszystkie alternatywy.

— Nie, do licha. Zostane tu i poczekam, az to pieprzone slonce wzejdzie.

— Przesune traktor, zeby stal blizej pana pozycji.

— Dobrze. Prosze tak zrobic.

Nie bylo atmosfery, ktora rozpraszalaby swiatlo gwiazd, wiec takie oswietlenie wystarczylo Alexiosowi, by zwinac line wyciagarki, rozmontowac sprzet i spakowac wszystko z powrotem do traktora. Potem podjechal ostroznie do brzegu wawozu tam, gdzie siedzial wsciekly Molina, czekajacy na wschod Slonca, ktory pozwolilby mu podjac poszukiwania. Alexios wiedzial, ze to strata czasu. Victor nie znajdzie tego, czego szuka.

Zanim zdazyl wywiercic w gruncie dziury sluzace do mocowania konstrukcji wyciagarki, Slonce znow pojawilo sie nad nagim, blisko polozonym horyzontem. Tym razem zostanie w gorze przez pare tygodni. Alexios widzial jego zar nawet przez silnie przyciemniona szybke helmu. Slonce bylo niesamowite, potezne, a jego

Вы читаете Merkury
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату